Nick Mackinnon zjawia się w Indianoli, by wybudować statek dla ekscentrycznego armatora, jednak zdarza się coś, co odciąga jego uwagę od celu, który go przywiódł do tego teksańskiego miasteczka. Poznaje kobietę. Nic w tym nadzwyczajnego, zwłaszcza dla Nicka, który nigdy nie unikał przedstawicielek płci przeciwnej, ba! zawsze sobie cenił ich towarzystwo - na jedną noc... no może dwie. Tibbie, tajemnicza dziewczyna o bursztynowych oczach, którą poznaje w Indianoli, wzbudza w nim zainteresowanie trochę innego rodzaju, i to nie tylko dlatego, że wyraźnie odrzuca jego zaloty, wręcz okazując mu wrogość. Uparty Nick nie daje za wygraną, nawet - a może zwłaszcza? - po tym, jak poznaje jej zwariowaną rodzinkę: ojca, który kiepsko sobie radzi z pięcioma kobietami mieszkającymi z nim pod jednym dachem, babcię, przygłuchą, sklerotyczną i wiecznie niedoinformowaną rosyjską arystokratkę, małą dziewczynkę, którą Nick bierze za siostrę Tibbie, i humorzastą świnkę o imieniu Fortuna.
[wyd. Da Capo]
Informacje dodatkowe o Matnia:
Wydawnictwo: inne
Data wydania: 2001 (data przybliżona)
Kategoria: Romans
ISBN:
83-7157-468-1
Liczba stron: 396
Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Przeczytane:2018-09-11, Ocena: 2, Przeczytałem, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2018 roku,
Mam trochę mieszane uczucia po lekturze tej książki.W sumie nawet mi się podobała,choć nie wzbudzała we mnie na tyle silnych emocji,żebym czytała ją z zapartym tchem.Poprawna,owszem,ale nie jest to książka do której musiałabym wrócić,a ja nie przepadam za jednostrzałowcami...Może sie podobać wątek kto się lubi,ten się czubi,ale miałam wrażenie że to wszystko co przeżywała bohaterka,przeżywała na siłę.Tytułowa matnia,w której się znalazła tak naprawdę wynikła z braku porozumienia bohaterów,ze zbyt szybkiego myślenia bohaterki i z działania pod tytułem [i]na złość mamie odmrożę sobie uszy
[/i].
Tibbie mnie irytowała swoim dziecinnym ,chwilami, zachowaniem.Rozumiem,że miała powody,by nie ufać mężczyznom,ale posuwała się w tym trochę za daleko.W dodatku nie potrafiłą zaufać mężczyźnie,który na to zasługiwał,a okazała je osobie,która zawiodła ją w przeszłości bardzo boleśnie.
Wielkie uznanie mam dla autorki za postaci drugoplanowe ,zwłaszcza za postać wiecznie niedoinformowanej,przygłuchej babci,która wprowadza do książki szczyptę dobrego humoru.Nie mniej ważną postacią jest Fortuna,ukochane domowe zwierzątko córki Tibbie.Na plus zasługuje również fakt nieco powolnych zalotów,a nie pospieszne wskakiwanie sobie dołóżek,co staje sie obecnie coraz częstszym zabiegiem stosowanym przez autorki.Na koniec jedna rzecz,bez któej mogłabym się obyć-po pierwsze w zakończeniu autorka nie wiadomo po co nawiązała do mitologii hawajskiej.Ani to nie było potrzebne,ani celowe,służyło chyba jedynie sztucznemu wydłużeniu książki.Epilog też nie wprowadził niczego nowego,potwierdził jedynie fakt,że bohaterowie po kilkunastu latach małżeństwa doczekali się doroślejących dzieci.W sumie niewiele nowego ten epilog dał,nie zamyka w żaden sposób fabuły,ani nie wprowadzał jakichś nowych emocji.W sumie książka jest dość poprawna,ale nie porywająca.