Piękna opowieść o obezwładniającej sile więzi matki i dziecka, potężniejszej od rodzinnych tajemnic i powtarzanych latami kłamstw Nina w wieku szesnastu lat przeżyła pierwszą miłość i... zaszła w ciążę. Teraz niechętnie przyjeżdża do rodzinnej Czeladzi. Życie zmusza ją jednak do porzucenia kariery w bankowości i powrotu do domu. Musi uporać się nie tylko ze śmiercią ojca, ale również z własną przeszłością... Czy Nina znajdzie w sobie odwagę, by stanąć oko w oko z prawdą? Czy będzie potrafiła naprawić błędy przeszłości i stać się matką dla swojego dziecka?
Wydawnictwo: Pascal
Data wydania: 2017-05-24
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 384
Nina w wieku szesnastu lat doświadczyła pierwszej miłości i zaszła w ciążę. Wydarzenia życiowe, teraz już trzydziestokilkuletnią kobietę zmuszają do porzucenia kariery w bankowości i powrotu do rodzinnej Czeladzi, gdzie będzie musiała uporać się ze śmiercią ojca i z przeszłością.
Tego, co tak zręcznie udało się pominąć w rodzinnym albumie, nie sposób było wyrzucić z pamięci, chociaż Nina od wielu lat podejmowała w tym kierunku usilne starania.
Autorka przedstawiła trzy pokolenia kobiet. W niezwykle żywy sposób nakreśliła łączące je relacje. Czy kobiety będą miały w sobie wystarczająco dużo odwagi, by zacząć otwarcie mówić o uczuciach? Czy będą potrafiły sobie wzajemnie wybaczyć i iść dalej do przodu? Autorka w doskonały i szczery sposób pokazała złożoność ludzkiej natury. W trakcie lektury nasuwają się liczne pytania. Jak daleko można się posunąć w swoich działaniach, aby zrealizować swoje pragnienia? Czy każde kłamstwo, nawet to w imię miłości, można usprawiedliwić? Na te i inne pytania trudno jednoznacznie odpowiedzieć. To my sami musimy dokonać oceny i własnego rachunku sumienia.
Bohaterowie zostali wyraźnie zarysowani, z wadami i zaletami. Momentami trudno było mi zrozumieć Ninę i jej wybory. Może przez to, że ja nigdy nie znalazłam się w takiej sytuacji? W moich oczach czyni to książkę jeszcze bardziej interesującą. Na przykładzie postaci Niny widzimy, jak bardzo jesteśmy podatni na wpływy innych. Dopiero po czasie dochodzi do nas to, co zrobiliśmy, dręczą nas wyrzuty sumienia. Natomiast bohaterowie drugoplanowi są niemniej ważni co ci główni. Zupełnie nie mogłam zrozumieć postępowania matki Niny. Przecież sama jest matką i powinna mieć to na względzie. To, co zrobiono Ninie... ja na taką niesprawiedliwość się nie godzę. To nigdy nie powinno mieć miejsca.
- Nie da się wyrzucić z pamięci dziecka, które kiedyś nadawało rytm twojemu ciału.
W książce sekrety stanowią klucz do poznania tajemnicy przeszłości jej bohaterów. Autorka stopniowo odkrywa przed czytelnikiem karty, rozbudza jego ciekawość, buduje napięcie. Wraz z upływem stron, niby już wiedziałam jak potoczą się losy Niny, natomiast autorka dokładała kolejne szczegóły tej historii, przez co robiło się jeszcze bardziej interesująco. Zgrabnie przeplata przeszłość i teraźniejszość prowadząc dwutorową akcję. Od przeszłości nie da się uciec, a i czasu również się nie cofnie. Jednak, gdy się postaramy możemy pewne sytuacje naprawić, ale to wymaga odwagi, na którą nie każdy się zdobędzie.
Trudno szukać tu utartych schematów czy jakiegoś banału. Autorka kolejny raz udowodniła, że nie boi się poruszać tematów tabu. Jednocześnie robi to w sposób taktowny, pozostawiając czytelnika z przemyśleniami i refleksjami.
Książka napisana jest lekkim stylem i językiem. Nic nie jest wymuszone czy napisane na siłę. Opisy są plastyczne, dialogi naturalne, a akcja wyważona.
Książka usatysfakcjonowała mnie na każdej płaszczyźnie. Uwielbiam takie książki, które poruszają tematy społeczne i Magdalena Majcher idealnie wpasowuje się w ten nurt. Autorka stworzyła niezwykle realną historię przepełnioną emocjami i uczuciami, która ma za zadanie przekazać czytelnikowi prawdę o życiu, z jego wszystkimi wyborami, tajemnicami i smutkami. Zachwyca dojrzałością i trafnością spostrzeżeń. To mądra i życiowa powieść, która poruszyła najczulsze struny mojej wrażliwości i skłoniła do wielu refleksji. Styl pisania Magdaleny Majcher sprawia, że nie sposób włączyć się emocjonalnie w przeżycia bohaterów i wydarzenia, jakie mają miejsce. Trudno było mi oderwać się od lektury. Czytałam na jednym wdechu, pragnąc od razu, natychmiast poznać finał tej historii. Jeszcze nie jeden raz wrócę do tej powieści.
Matka mojej córki to poruszająca, szokująca, wstrząsająca, a przy tym mądra powieść o macierzyństwie, o którym nie da się zapomnieć oraz o naprawianiu błędów i drugich szansach. Książka smutna, która poruszy nawet najbardziej odporne serce na wzruszenie. Rodzinne sekrety, manipulacje, skomplikowane relacje międzyludzkie - to tylko wierzchołek tego, co spotkacie podczas lektury.
Mocna książka. Historia jaka została zawarta w tej książce daje mocno do myślenia. Kłębiące się w niej emocje aż przytłaczają ( niektóre nie są pozytywne). Generalnie jest to ciekawa historia, mająca nieszablonye postaci z trudną przeszłością. Książka daje do myślenia i skłania do refleksji. Niechętnie do niej sięgnęłam, ale myślę, że dobrze zrobiłam. Chociaz nie jest prosta to warto się z nią zapoznać.
"Matka mojej córki" to opowieść o trudnych wyborach, które rzutują na nasze całe życie. O tym, że zawsze musimy ponosić konsekwencje własnych decyzji oraz o tym, że nic nie jest tylko czarne i białe.
To piękna i trudna książka poruszająca temat macierzyństwa, relacji na płaszczyźnie rodzic - dziecko, o tym jak bardzo wiele jest w stanie poświęcić dziecko dla rodzica oraz o egoiźmie i chorej miłości w imię zaspokojenia własnych,egoistycznych pobudek. Tak właśnie oceniam postępowanie Małgorzaty,która zaspokiła swoje zachcianki koszem starszej córki. Czytałam i byłam przerażona jak można tak postępować. Mam żal do Niny,że zaprzepaściła szansę na normalne życie. Przyznam szczerze,że dawno żadna książka nie wywołała we mnie tyle emocji.
Błądzić jest rzeczą ludzką, jednak czasem jedna zła decyzja może zmienić całe nasze życie. Chwila nieuwagi, podszepty nieprzyjaciół czy po prostu moment słabości – to wystarczy, by podjąć niewłaściwą decyzję. A potem w myślach odtwarzać ten dzień, wciąż od nowa, i wyobrażać sobie, że postąpiło się inaczej. Ale czy nasze błędy… to wyłącznie nasza wina? Może nawet złe decyzje mogą nieść za sobą coś dobrego?
Nina jest młodą kobietą odnoszącą ogromne sukcesy w życiu zawodowym. Czas wolny, którego ma przecież tak niewiele, spędza w swoim luksusowym apartamencie. Brak jej tylko jednego: szczęścia. Wiele lat temu, jako nastolatka, była w ciąży i podjęła złą decyzję. Do tej pory nie jest w stanie sobie tego wybaczyć. Tymczasem jeden telefon z rodzinnego domu zmuszą ją do skonfrontowania się z demonami przeszłości. Czy jednak Nina znajdzie w sobie dość siły?
Uwielbiam Magdalenę Majcher za to, że nie boi się podejmować trudnych tematów. W Matce mojej córki jest ich naprawdę dużo, a wzruszenie nieraz ściskało mi gardło. Tematy codzienne, niezwykłe, błahe, a zaraz potem bardzo poważne… To opowieść o życiu, ze wszystkimi jego blaskami i cieniami. Szczera, pełna intensywnych emocji i niesamowicie poruszająca. Nie należę do osób, które łatwo się wzruszają, jednak tym razem nie potrafiłam opanować wzruszenia. Te tematy były momentami tak bliskie moim osobistym doświadczeniom, że całą sobą przeżywałam opisywaną historię.
Również sama opowieść składa się z nieszablonowych wątków: od głównego po poboczne. Nie znalazłam w nich wiele elementów, o których czytałabym już wcześniej. Literatura lubuje się w prostych rozwiązaniach, typowych tematach, zagadnieniach wałkowanych tysiąc razy przez inne osoby. To już druga powieść tej autorki, którą przeczytałam, dlatego uważam, że ona nie decyduje się na „zgrane tematy” czy rozwiązania „pod publikę”. Doświadczenia jej bohaterów bliższe są życiowym doświadczeniom niż innym powieściom.
Ta książka zawróciła też moją uwagę na to, jak łatwo osądzamy innych ludzi. Po przeczytaniu opisu fabuły sama miałam w głowie pewien schemat, oceniałam, robiłam to automatycznie. Tymczasem okazało się, że zupełnie nie mam racji. I chociaż bohaterowie powieści z pewnością nie poczuli się urażeni, zaczęłam zastanawiać się, jak często robię to w prawdziwym życiu. Matka mojej córki to powieść, którą czyta się na jednym wdechu, w moim przypadku był to jeden wieczór. Ale to tylko pozorna łatwość. Bo poruszane problemy zostają w czytelniku na dłużej, zmuszają do refleksji, zastanowienia. Powieść jest prosta w odbiorze, ale nie w przekazie.
Po przeczytaniu książki zwykle klasyfikowałam bohaterów. Wiedziałam, czy ich lubię, czy nie, czy potępiam ich zachowaniem, a może w zupełności popieram wszystko, co zrobili. I w tym zakresie było inaczej. Nie jestem w stanie jednoznacznie odpowiedzieć na te pytania. Dlatego, że w tej opowieści nic nie jest czarno-białe. To historia złożona z odcieni szarości, z różnych perspektyw, z okoliczności łagodzących i obciążających.
Nie brak też łamiących serce zwrotów akcji i emocji poruszających ukryte w zakamarkach duszy problemy czy kompleksy. To chyba dla czytelnika idealne połączenie: intensywne uczucia plus dynamiczny bieg wydarzeń. Ten miks gwarantuje udaną lekturę.
Na uwagę zasługuje też piękna, jasna okładka. Wybrana grafika idealne pasuje do poruszanych tematów. Z mniejszym optymizmem odebrałam za to sam tytuł powieści. Owszem, jest zachęcający i intrygujący, jednak moim zdaniem za dużo zdradza. Tak samo zabrakło mi „kropki nad i” w wątku ojca. Chyba do samego końca spodziewałam się dokładniejszego wyjaśnienia, może nawet intrygi?
Matka mojej córki to bardzo dobra powieść obyczajowa. Poruszająca, refleksyjna i przemyślana. To książka, która odciśnie piętno na czytelniku, zmusi go do chwili zastanowienia, złamie serce, a potem poskleja je na nowo. I właśnie dlatego naprawdę warto po nią sięgnąć.
Lata dziewięćdziesiąte. Na wrocławskim osiedlu dochodzi do ataku nożownika. Ranni zostają mężczyzna oraz kobieta, która stanęła w jego obronie. Kobieta...
Polscy policjanci Jacy są, kiedy zdejmują mundur, czego się boją, o czym rozmawiają po pracy i jaką cenę płacą za codzienną służbę oni i ich rodziny...
Przeczytane:2017-08-21, Ocena: 4, Przeczytałam, 52 książki 2017,
https://z-ksiazka-w-reku.blogspot.com/2017/09/matka-mojej-corki-magdaleny-majcher.html
Magdalena Majcher jest znana nie tylko jako pisarka, ale także autorka bloga Przegląd czytelniczy, który bardzo lubię i często odwiedzam. Chciałam poznać ją również ze strony pisarskiej, dlatego też sięgnęłam po jej najnowszą książkę - „Matka mojej córki”. Jak, moim zdaniem, Magdalena Majcher wypada w roli pisarki?
Nina jest samodzielną i ustatkowaną pod względem zawodowym kobietą. Całkowicie poświęca się pracy jako dyrektor oddziału banku. Ze względu na swoją przeszłość nie chce założyć rodziny. Jako szesnastolatka przeżyła pierwszą, młodzieńczą miłości i... zaszła w ciążę. Teraz odwiedza swoje rodzinne strony niechętnie. Niestety życie zmusza ją do porzucenia kariery w bankowości i powrotu do matki i siostry, aby nie tylko być wsparciem po stracie bliskiej osoby, ale także uporać się z własną trudną przeszłością, która coraz bardziej daje o sobie znać.
Dawno nie czytałam książki, tak bardzo kipiącej emocjami i sprawiającej, że kompletnie przepadłam w lekturze. Czytałam ją pół nocy i nie potrafiła odłożyć czytnika i pójść spać. Historia wykreowana przez Magdalenę Majcher porusza nasze nawet najbardziej wrażliwe struny, szczególnie za sprawą prawdziwości fabuły. Tak, ta książka jest do bólu prawdziwa i życiowa. Autorka obnaża w niej ludzkie słabości i wady, przede wszystkim egoizm, którym tak bardzo kierowała się matka Niny - Małgorzata. Mam mieszane uczucia co do tej osoby. Z jednej strony kierowała się dobrem dziecka, ale z drugiej - chciała zaspokoić tylko swoje obsesyjne potrzeby.
Fabuła książki jest prowadzona dwutorowo. Z jednej strony poznajemy przeszłość Niny, a z drugiej teraźniejszość. Taki zabieg bardzo przypadł mi do gustu. Dzięki temu mamy całościowy obraz na sytuację i z niecierpliwością czekamy aż przeszłość i teraźniejszość połączą się w jedną całość. Nie podobał mi się tylko jeden aspekt. Przeszłość była prowadzona do przodu, jeśli wiecie o co mi chodzi - ku obecnej chwili. Natomiast w teraźniejszości mamy również retrospekcje co wprowadza pewien chaos w fabułę.
Książka jest napisana lekkim i plastycznym językiem. Podobały mi się wiarygodne i niewymuszone dialogi oraz brak zbędnych opisów. Autorka w doskonały sposób opisała rozterki, problemy, a także uczucia nie tylko Niny jako dorosłej kobiety, ale przede wszystkim wspaniale wgryzła się w umysł nastoletniej dziewczyny, która musi podjąć ważne, życiowe decyzje. Pomimo tego iż książka jest dość przewidywalna i już po samym tytule domyśliłam się o co chodzi w powieści i jak się skończy - nie zniechęciło mnie to ani też nie sprawiło, że książka podobała mi się mniej. Ja naprawdę podziwiam autorów, którzy piszą dość przewidywalną powieść, ale zrobią to w taki sposób, że nie sposób się od niej oderwać.
Magdalena Majcher w swojej skupia się przede wszystkim na macierzyństwie oraz na jego pewnym kontrowersyjnym aspekcie. To powieść o stracie dziecka oraz o obsesyjnej chęci jego posiadania. To przede wszystkim opowieść o obezwładniającej sile więzi matki i dziecka potężniejszej od rodzinnych i powtarzanych latami kłamstw.
Podsumowując, „Matka mojej córki” to zdecydowanie udane spotkanie z twórczością Magdaleny Majcher. Książka jest dość kontrowersyjna, ale wzrusza, wywołuje wiele emocji i tych pozytywnych i tych negatywnych. Koniecznie muszę zapoznać się z pozostałymi książkami tej autorki. A „Matkę mojej córki” polecam.