Pisania, jak każdego zawodu, można się nauczyć. Kurs kreatywnego pisania Katarzyny Bondy, królowej polskiego kryminału, da początkującym pisarzom narzędzia, by mogli swoje pisarskie pomysły realizować pewnie, świadomie i coraz doskonalej. Wyjaśni, jak wygląda struktura powieści i w przystępny sposób uporządkuje teorię konstruowania tekstów literackich. Pomoże także przyszłym pisarzom w odkrywaniu ich mocnych stron, otworzy ich na inną percepcję świata, nauczy samodyscypliny oraz tego, jak szukać tematów i pomysłów.
,,Tak, uczę ludzi pisać. Lubię dzielić się swoją wiedzą, pomagać adeptom, wydobywać ich z odmętów grafomanii. Spokojnie, to nie przytyk, gdyż każdy pisarz jest trochę grafomanem. Nie piszę za moich podopiecznych, nie redaguję, nie narzucam im swojej percepcji świata. Staram się jedynie - jak akuszerka - pomagać w ich ,,literackich porodach". Bo pisanie książek to nie poezja, gdzie pocałunek Muzy zapładnia twórcę do napisania wiersza, zaś iluminacja jest cenniejsza niż warsztat. Pisanie książek to ciężka, także fizyczna, praca. By napisać kilkaset stron powieści trzeba mieć naprawdę twardy koniec kręgosłupa, a przy tym jednak nadal pozostać artystą. Moim zdaniem to właśnie literatura - a nie film, jak przekonywał towarzysz Lenin - jest królową sztuk. I choć kiedyś sama nie wierzyłam, że to ma sens, bojkotowałam, wyśmiewałam, kpiłam, dziś odszczekuję publicznie: pisania można, a nawet trzeba się nauczyć!".
Katarzyna Bonda
Wydawnictwo: Muza
Data wydania: 2015-02-04
Kategoria: Poradniki
ISBN:
Liczba stron: 320
Czy kiedykolwiek myśleliście o napisaniu książki? Pojawiło się w Waszej głowie marzenie, by samemu spróbować stworzyć coś niesamowitego? Naszą pasją jest czytanie książek, więc dlaczego sami nie mielibyśmy jakieś napisać? Wielokrotnie miałam tego typu myśli. Nieraz, nie dwa brałam długopis i zeszyt lub siadłam przed komputerem i zaczynałam pisać. Słowa same tworzyły całość, z której byłam dumna i chciałam pokazać moją historię innym ludziom. Jednak niestety nadchodził kolejny dzień, a ja jeszcze raz czytałam swoją pracę. I co się okazało? Nie była już tak genialna, jak wydawało mi się wieczór wcześniej. Liczne błędy, nielogiczne przejścia... Moja opowieść nie nadawała się do niczego. Dlatego właśnie zaczęłam czytać różnego typu porady. Mam pomysł, znam zasady, tylko brakuje mi doświadczenia... Jedną z książek, która pomogła po części je zdobyć, a raczej zmotywować do pisania jest "Maszyna do pisania. Kurs kreatywnego pisania".
Nie mam zbyt dużej styczności z poradnikami. Zbyt kojarzą mi się z podręcznikami, które codziennie taszczę do szkoły, niszcząc sobie kręgosłup. Ale jak to z przedmiotami – jedne się lubi, a inne nie. Co mi szkodziło spróbować z "Maszyną do pisania"? Po kilku pierwszych stronach zrozumiałam, że nie jest to kolejny nudny poradnik, który nie wnosi nic do mojego życia. Czyta się go bardzo lekko i przyjemnie. Nie ma nic wspólnego z podręcznikami, które skupiają się na przekazaniu na siłę wiedzy, która w osiemdziesięciu procentach nie przydaje nam się w życiu.
Nie mogłam się nadziwić nad językiem autorki. Nie czytałam żadnej książki Katarzyny Bondy, ale wiele dobrego o nich słyszałam. Jak wcześniej pisałam, lekki styl sprawił, że z przyjemnością wgłębiałam się w tajniki wiedzy pisarskiej. Jednak nie był to styl prosty, ani tym bardziej trywialny. Pojawiało się wiele słów, których na co dzień nie używam. Wielką przyjemność sprawiło mi przypomnienie ich sobie. Były idealnie wgrane w kompozycję. Nawet na chwilę nie zwalniały tempa czytania, a dały możliwość poznania nowych słów, co mam nadzieję w przyszłości zaowocuje sukcesem. Tym bardziej że jako osoba młoda rozszerzyłam swój zasób słownictwa.
Ten poradnik nastawił mnie bardzo pozytywnie do życia. Dał motywację, której mi od dawna brakowało. Wiecznie zabiegana zapomniałam o wielu swoich marzeniach, pomysłach. Teraz mogłam wszystko odświeżyć i znowu spróbować. Może naprawdę kiedyś uda mi się napisać dobrą książkę? I przede wszystkim dostałam porządny zastrzyk motywacji, a dla początkującego pisarza nie ma chyba nic lepszego. Zbyt często się poddawałam, a dzięki "Maszynie do pisania" odkryłam nowe pokłady nadziei.
Niestety w poradniku pojawiła się rzecz, które bardzo mnie irytowała. Wielokrotnie autorka odsyłała do kolejnego tomu, który jeszcze nie powstał. Dla mnie to była zwykła reklama i nieraz zniechęciła mnie do czytania. Zamiast zapoznać się z danym tekstem, musiałam czytać, że więcej dowiem się w kolejnym tomie... Często nie zgadzałam się z autorką, jednak nie przypisuję tego na minus. Jesteśmy różni, dlatego mamy prawo mieć własne zdanie. Patrzymy na niektóre sprawy z innych perspektyw, które z czasem mogą się zmienić. Czasami nawet sprawiało mi przyjemność, gdy mówiłam: i tu się nie zgodzę.
Książka pokazała mi nowe perspektywy i dała wiele przydatnych rad, z których zamierzam skorzystać. Ale przede wszystkim, jak wcześniej wspominałam, dała mi motywację. Jeśli macie zamiar pisać, polecam ją jak najbardziej. Nie musicie się ze wszystkim zgadzać. Najważniejsze jest, że znajdziecie nadzieję na osiągnięcie sukcesu.
Kilka fragmentów wartych zaznaczenia. Jednak jest to tylko typowy podręcznik. Brak twórczych odkryć. Praktycznie wszystko to, co tu jest można przeczytać w internecie na polskich/zagranicznych portalach. Tyle, że tutaj wszystko jest ładnie skategoryzowane i zebrane do kupy, no i oprawione w całkiem zgrabną grafikę.
Jako poradnik w tym temacie - nie polecam, są lepsze, ale są też dużo gorsze. Z tąd ocena dokładnie w połowie.
Słynne natchnienie pisarza jest tak samo realne jak klaun z Koszalina. Zawód pisarza to rzemieślnictwo i Bonda jest o tym przekonana. Jej książka to praktyczny przewodnik dla każdego. To iście rzemieślnicze podejście, pokazujące jak napisać opowiadanie, jak stworzyć dobrego bohatera, świat przedstawiony, fabułę, narrację i dialog. Każda porada jest opatrzona odpowiednimi przykładami z literatury i własnego doświadczenia. Książkę wieńczą porady dotyczące kontaktu z wydawnictwami i problemów z wydaniem książki oraz obszerna literatura uzupełniająca. Maszyna do pisania sprawia, że proces twórczy zaczyna wyglądać inaczej niż niejeden pretendujący do bycia pisarzem człowiek sobie wyobraża.
Więcej na https://konfabula.pl/chyba-wszystkie-najlepsze-ksiazki-o-pisaniu/
Sasza Załuska postanawia wrócić do policji. Najpierw jednak wyjeżdża na Podlasie do Hajnówki, by raz na zawsze uporządkować swoje życie osobiste...
Książka, której fani kryminałów Katarzyny Bondy, czekali prawie 10 lat. Oto powraca szalenie popularna seria, której bohaterem jest...
Przeczytane:2019-03-11, Ocena: 2, Przeczytałam, Mam, 26 książek 2019,
W ostatnim czasie jest to moja kolejna książka o pisaniu.
Jak S.King pokazał mi cenne wskazówki jak pisać z głową (delikatne sugestie, które powodują że przerywasz czytanie na rzecz chwilowej zadumy), tak K. Bonda pisze o tym jak pisać i o czym. Pisze książkę za swojego czytelnika, traktujac go jak ucznia podstawówki (osobę totalnie zieloną w pisaniu czegokolwiek) i grafomana. Daje poczatkujacym gotowe odpowiedzi na wiele pytań, uzywajac przy tym na wstepie książki wysublimowanego języka aby nadać temu laniu wody, jakis sens i powagę. Z każdą kolejna kartką nie tylko język staje się prostrzy ale też książka traci na wartości.
Niestety autorka jakby nie daje poczatkujacemu autorowi myśleć, a wręcz jakby robi to za niego i pisze książkę za swojego odbiorce.
Plusem jest to, że wszystko jest rozpisane w zachowanym porządku i estetyce, co odrazu zwróciło moją uwagę. Jednak co z tego skoro jak już czytasz podrozdzial to okazuje się, być pozbawiony sensu. A może i sens jakis jest ale dla pierwszoklasisty...
Oczywiście książka nie jest do końca stracona, mimo ogromnej liczby powtórzeń w tekście, aby zapełnić jakoś tę książkę i wydawało sie że treść ma wiecej do powiedzenia, niż zagrania czcionką aby wydawała się grubsza i taka wiecie - profesjonalna, na poziomie.
Bardzo podoba mi się wsparcie p. Bondy dla młodego autora oraz to jak prowadzi go za rękę przez kolejne działy. Człowiek, czuje się jakby tworzono dla idioty , momentami aż uwłacza.
Trzeba przyznać jednak, iż widać jej fach w ręku, czytelnik bez podpowiedzi pozna że to dziennikarka. Wszystko zaplanowane, każdy najmniejszy szczegół... Nie ma w tym artysty, jest rzemieślnik pracujący na chleb. Zresztą sama pisze, że książka to towar. Ma sie poprostu dobrze sprzedać. I barwo, bo podobno się to udaje, o czym autorka nie zapomina wspominać.
Nie niestety z S.Kingiem, mało ma wspólnego książka i autorka ale to zupełnie inne osoby i autorzy. Kazdy ma swoj styl... Ale tutaj da się rozróżnić artyste i rzemieślnika... Oj da...