Wyobraźcie sobie park rozrywki, paranormalny park z portalem do
piekła, skąd nadprzyrodzone siły próbują przedostać się do naszego
wymiaru i zawładnąć światem.
Tak, dobrze trafiliście, witamy w MARTWYM PUNKCIE!
Praca w tym miejscu to festiwal szaleństwa. Przekonują się o tym Norma, Barney i gadający pies Pugsley, którzy wpadają w wir odjechanych przygód radykalnie zmieniających ich spojrzenie na dom strachów. Wraz z przewodnikiem po nawiedzonym świecie, cynicznym demonem o imieniu
Courtney, przyjaciele zmierzą się z anielską hordą, królem demonów, żalożercą i najstraszliwszymi lękami ze wszystkich: ich pierwszymi miłościami.
Wydawnictwo: Nowa Baśń
Data wydania: 2022-08-01
Kategoria: Komiksy
ISBN:
Liczba stron: 220
Tłumaczenie: Anna Pochłódka-Wątorek
Martwy Punkt to najmniej popularna atrakcja Pollywood. Nawiedzony dom, gdzie winda nie działa, a podświetlane duchy mogą porazić prądem. Ale to właśnie tam znajduje się portal do piekła.
Znany nam świat to wymiar siódmy. Ten, który znajduje się między wymiarami aniołów oraz demonów. Miejsce, które mogłoby być do bólu nie magiczne, gdyby przeróżne byty nie próbowały znaleźć w nim dla siebie miejsca. To właśnie im stawić czoła musi dwójka ludzi (trans chłopiec i dziewczyna z problemami lękowymi) oraz pies (mówiący i z ogromną mocą, ale jednak). Oprócz nich poznajemy wiele innych barwnych bohaterów, a każdy wydaje się być interesujący, nawet jeśli pojawią się jedynie na moment.
Co za różnorodność reprezentacji! W komiksie spotykamy ludzi o odmiennym kolorze skóry, orientacji czy tożsamości. Poruszane są problemy psychiczne i wspomniana zostaje neuroróżnorodność. Wszystko skrzy kolorami i nie mogę wyjść spod wrażenia tego, w jak ciepły sposób Hamish Steele przytula czytelnika. Tworzy dla niego bezpieczne miejsce, gdzie może poczuć się dobrze niezależnie od tego, kim tak właściwe jest. Miejscu, gdzie wszystko co ,,inne" znajduje koniec końców przyjazne serca. To jeden z większych atutów komiksu.
Kolejnym -- nie tak ważnym, choć mocno wpływającym na poziom całości -- jest humor. Niewymuszony i naturalny, oto w czym tkwi jego urok. Dzięki niemu całość, choć nie boi się trudniejszych momentów, jest lekka. Są w niej demony, jest śmierć i potykamy się o problemy codzienne, a jednak całość fantastycznie odpręża. Uspokaja zniszczone po ciężkim dniu nerwy i angażuje rozbiegane myśli. Mroczne i trudne przemyka pod ścianą, wciąż jest obecne, ale nie przytłacza.
Na niektóre tytuły natrafiamy w odpowiednim momencie i tak też miałam z ,,Martwym Punktem". Gdy potrzebowałam czegoś, co ukoi moje myśli, da mi rozrywkę i sprawi, że będę dobrze się bawić, a po wszystkim pozostanie mi w sercu ciepło -- trafiłam na ten komiks i jestem wdzięczna wydawnictwu Nowa Baśń, że przypadkowo tak dobrze trafiło w to, czego szukałam, choć nawet o tym nie wiedziałam. Za jakiś czas, gdy emocje opadną, pewnie zobaczę więcej wad całości i zacznę spychanie w cień mroku życia uważać za spłycanie (mam nadzieję, że tak się nie stanie), ale na dzień dzisiejszy jestem zauroczona i już wiem, że będę musiała obejrzeć serial! Mam słabość do właśnie takich tytułów i nic na to nie poradzę.
przekł. Anna Pochłódka-Wątorek
Psst, klimat oooodrobinę kojarzy mi się z ,,Porą na Przygodę", ale podoba mi się jeszcze bardziej!
Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.