Marilyn na Manhattanie. Najradośniejszy rok życia

Ocena: 4.5 (4 głosów)

Niezwykła biografia opisująca najlepszy rok w życiu boskiej MM. Fascynujące uzupełnienie obrazu inteligentnej, wrażliwej kobiety, który znamy z opublikowanych sześć lat temu sensacyjnych Fragmentów, zbierających intymne zapiski jednej z największych gwiazd Hollywood.

Autorka ukazuje Marilyn Monroe przez pryzmat roku spędzonego w Nowym Jorku, gdzie aktorka uciekła w listopadzie 1954 roku, zostawiając daleko za sobą szaleństwa Hollywood i małżeństwo, które okazało się katastrofą. Zapierający dech w piersiach Manhattan pozwala Marilyn na zachowanie anonimowości, za którą tak tęskniła. Może biegać po Central Parku, wychodzić do klubów, godzinami oglądać obrazy w Metropolitan Museum of Art, spotykać się ze znajomymi.

To tutaj głupiutka Sugar z Pół żartem, pół serio pokazuje swoje nowe ja - poznaje Trumana Capote, zaczyna romansować z przyszłym mężem, Arthurem Millerem, poszerza grono przyjaciół i postanawia zrobić porządek ze swoją karierą, zrywając kontrakt z Fox Studios i zakładając własną wytwórnię.

Dla Marilyn to rok wolności, inspiracji, nowych wrażeń, szczęścia. Dla czytelników - jedyna w swoim rodzaju okazja, by przemierzyć ulice Nowego Jorku w towarzystwie boskiej MM!

Porywająca książka! Winder jest utalentowaną pisarką, a Monroe fascynującą i złożoną bohaterką. Fani aktorki z pewnością nie będą mogli się oderwać od tej książki.

Publishers Weekly

Pięknie napisana opowieść o roku z życia dzielnej kobiety o złożonej biografii, której takie cechy charakteru, jak inteligencja i ambicja, były przysłonięte przez jej ikoniczną urodę. Winder zabiera czytelników razem z Marilyn w fascynującą i intymną podróż, która niestety skończyła się zbyt szybko.

Kate Anderson Bower, autorka bestselleru o żonach amerykańskich prezydentów

Elizabeth Winder - amerykańska poetka i pisarka. Publikowała w ,,Chicago Review", ,,Antioch Review" i ,,American Letters". W Polsce ukazała się jej książka Sylvia Plath w Nowym Jorku. Lato 1953 (Marginesy, 2015).

Informacje dodatkowe o Marilyn na Manhattanie. Najradośniejszy rok życia:

Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Data wydania: 2017-12-07
Kategoria: Biografie, wspomnienia, listy
ISBN: 9788308064474
Liczba stron: 248
Tytuł oryginału: Marilyn in Manhattan: Her Year of Joy

więcej

POLECANA RECENZJA

Kup książkę Marilyn na Manhattanie. Najradośniejszy rok życia

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Marilyn na Manhattanie. Najradośniejszy rok życia - opinie o książce

https://czarnatulipanna.wordpress.com/2017/12/12/marilyn-na-manhattanie-najradosniejszy-rok-zycia/

Wielkie nadzieje w oparach barbituranów

"Marilyn na Manhattanie. Najradośniejszy rok życia" to z pewnością jedna z najpiękniej wydanych biografii ostatnich lat – wysmakowana kolorystyka, fotografie z klasą. Niemal na każdej stronie wyczuwalna jest fascynacja autorki ikoną kina, czy jednak to oczarowanie nie wpłynęło na obiektywizm Winder? Czy zgodnie z tytułem, rok spędzony w Nowym Jorku rzeczywiście był dla Marilyn szczęśliwy?

Z Marilyn Monroe spotykamy się w momencie, w którym postanawia odmienić swoje życie – opuszcza Hollywood, tym samym rozpoczynając wojnę z wytwórnią FOX, rozprawia się ze swoim małżeństwem i rzuca w objęcia nowojorskiej bohemy artystycznej. Aktorka postrzegana do tej pory jako właścicielka ślicznej buźki, blond czupryny i niezbyt lotnego umysłu, postanowiła walczyć z krzywdzącą opinią na swój temat oraz wytwórnią, która ignorowała jej potrzebę artystycznej realizacji i traktowała jak lalkę do zarabiania pieniędzy. Wraz z przeprowadzką do Nowego Jorku Marilyn rozpoczyna walkę o wizerunek i możliwość decydowania o swojej karierze. Przemiana wewnętrzna, odzyskanie pewności siebie, rozpoczęcie psychoanalizy i uczestnictwo w zajęciach Actors Studio, znalazły też przełożenie w jej wyglądzie, gdy odrzuciła wyzywające stroje i makijaże na rzecz kreacji, które oddawały stan wyzwolenia. Nowa Marilyn – świeża, roześmiana, otoczona gromadą oddanych przyjaciół, ale czy to na pewno cała prawda?

Choć Winder bardzo chciała ukazać od jak najlepszej strony walkę Monroe oraz jej pobyt w Nowym Jorku, który miał okazać się oczyszczającym przeżyciem, sama niechętnie przyznała, wtrącając niby przypadkiem, że choć w życiu aktorki wszystko zaczęło układać się po jej myśli, ta zażywała coraz więcej leków uspokajających, które zapijała morzem alkoholu. Pogłębiające się uzależnienie nie potwierdza nowojorskiej sielanki.

Przez całą lekturę, choć była ona naprawdę przyjemna, coś jednak mi w niej zgrzytało i nie do końca sama wiedziałam, co mi nie pasuje. Po dłuższym zastanowieniu doszłam do wniosku, że autorka przesadziła, nieustannie zachwycając się każdą rzeczą, która dotyczyła Marilyn – cerą, rozczochranymi włosami, niechlujnym strojem, nieładem. Bałagan, w którym żyła, był artystyczny (oczywiście!), a cokolwiek na siebie narzuciła, zawsze wyglądała olśniewająco. Winder była tak bardzo zafascynowana wyglądem Marilyn, najwyraźniej zapominając o tym, że ta druga postanowiła walczyć z postrzeganiem jej tylko przez pryzmat wyglądu i seksapilu. Choć zamiast ikony kina mieliśmy zobaczyć wrażliwą i uczuciową kobietę, która walczy o siebie, autorka dokonała jej odczłowieczenia poprzez nieustanne zachwyty. Trzeba jednak przyznać, że Widner ma nieprawdopodobną zdolność tworzenia opisów, które poruszają wszystkie zmysły. Gdy pisze o zapachach, możemy poczuć aromat kosmetyków, dymu papierosowego i Chanel No.5, opisując cerę Marilyn, niemalże widzimy wewnętrzny blask, który ją rozświetla, podobnie jest z opisami ubrań, czy gwaru nowojorskich knajp. Opisy nie są obszerne (i dobrze, bo takich nie znoszę), lecz zawsze napisane plastycznie, trafiają w sedno.

"Marilyn na Manhattanie. Najradośniejszy rok życia" jest wciągającą lekturą, którą czyta się jednym tchem. Nie jest to może najrzetelniejsza biografia, brakuje w niej również emocjonalnego zdystansowania się autorki, nie zmienia to jednak faktu, że styl Winder jest bardzo przyjemny w odbiorze, a oparcie biografii na zaledwie jednym roku dodaje książce oryginalności. W moim odczuciu nie był to jednak czas radości i szczęścia (co potwierdzają liczne załamania aktorki oraz zwiększanie dawek leków uspokajających). Nie mam jednak wątpliwości, że czas spędzony na Manhattanie, pozwolił Marilyn odetchnąć od hollywoodzkiego blichtru i rozwinąć artystyczne skrzydła. Pomimo skłonności autodestrukcyjnych, zawalczyła o siebie, co jest najbardziej inspirującym elementem tej biografii. Dobrze, że oprócz zachwytów nad oczywistą urodą Monroe, w książce nie zabrakło miejsca poświęconego jej wnętrzu, wrażliwości i duchowemu rozwojowi.

Link do opinii
Avatar użytkownika - ania0134
ania0134
Przeczytane:2019-03-10,

Marilyn Monroe - jedna z najbardziej znanych amerykańskich aktorek, która zawsze była postrzegana jako typowa słodka i głupiutka blondynka. Czy rzeczywiście taka była? Nagą prawdę prezentuje autorka książki pt. "Marilyn na Manhattanie". Sama przyznaję, że postrzegałam Marilyn jako osobę trochę przereklamowaną, nie rozumiałam jej zachowania i ogólnie mówiąc - nie byłam jej fanką. Przyznaję, że biografia Marilyn pióra Elizabeth Winder otworzyła mi oczy. Aż mi wstyd, że zaczęłam oceniać człowieka zanim w ogóle się do niego zbliżyłam. Jaka więc była Marilyn?

Kobieta skromna, z trudną przeszłością, wymagająca ciągłej opieki i poczucia bezpieczeństwa, nie rozumiała swojego własnego fenomenu, nie potrafiła konkurować z ludźmi. Zawsze ciepła, radosna, prawdziwa i szczera. Taka właśnie była Marilyn. Elizabeth Winder wybrała najradośniejszy rok z życia Marilyn i opisała go w swojej książce. Okazuje się, że MM przeszła prawdziwą rewolucję, którą zapoczątkowali jej przyjaciele. Wszyscy z czułością mówią o wyjątkowej osobowości, jaką była Marilyn... 

Każdy, kto wcześniej uważał amerykańską seksbombę za głupiutką blondynkę, która poza wyglądem i słodkim głosem nie ma niczego do zaoferowania, zmieniał zdanie, kiedy tylko chwilę z nią porozmawiał. Marilyn miała ogromne poczucie humoru, była oczytana, inteligentna i ambitna. Miała dość ról komediowych. Jej największym marzeniem była rola Gruszeński z "Braci Karamazow". Chciała zostać dostrzeżona jako utalentowana aktorka, która potrafi więcej niż wszystkim się wydaje. Marilyn była prawdziwym molem książkowym! Dacie wiarę? Kiedy tylko dostrzegła u kogoś w domu biblioteczkę, od razu do niej lgnęła i przeglądała tytuły.

To, co w tej biografii podoba mi się najbardziej, to narracja. Autorka nie pisze w pierwszej osobie, jakoby to miała być sama Marilyn, ale w trzeciej osobie. Jest neutralnym narratorem, który zebrał wystarczająco dużo informacji i połączył je w całość. Stylistycznie "Marilyn na Manhattanie" jest świetnie napisana. Naprawdę, nie mam żadnych zastrzeżeń. Choć nie lubię czytać biografii, ta książka wciągnęła mnie już od pierwszej strony i trzymała przy sobie do samego końca. Jeżeli, tak jak ja, nie lubicie czytać biografii, dajcie szansę "Marilyn na Manhattanie". To naprawdę wyjątkowa pozycja, która wzbogaci Waszą wiedzę i być może rzuci na postać Marilyn lepsze światło. Po tej lekturze mam wielką ochotę na obejrzenie jakiegokolwiek filmu, w którym grała Marilyn. Książka spełniła swoją rolę. Wspaniała lektura o wspaniałej osobie. Polecam! 

Link do opinii
Avatar użytkownika - Joannate
Joannate
Przeczytane:2018-01-17, Ocena: 5, Przeczytałam,

O Marilyn Monroe napisano już tyle książek, artykułów i publikacji, że sądziłam, że nic nowego nie da się już o tej wielkiej gwieździe powiedzieć. A jednak Elizabeth Winder tego dokonała: ukazała nową twarz aktorki i zaprezentowała ją jako kobietę pełną ambicji, empatii i wrażliwości, miłośniczkę sztuki i... prawdziwego mola książkowego! 

"Marilyn na Manhattanie" przedstawia bardzo ważny moment w życiu aktorki: kiedy zbuntowała się przeciwko niewolniczym kontraktom ze słynną wytwórnią Fox i postanowiła założyć własną wytwórnię, aby nareszcie móc przestać grać słodkie idiotki i otrzymać rolę godną jej talentu i ambicji. Ta niezwykła kobieta, postrzegana przez wielu jako słodka i delikatna, niezbyt mądra blondyneczka stworzona do tego, by po prostu ślicznie wyglądać, odważyła się powiedzieć "Nie" wykorzystywaniu jej przez wytwórnię i zawalczyć o siebie. Winder podkreśla, że tej odwagi dodali Marilyn Monroe ludzie, którzy znaleźli się w jej otoczeniu: przede wszystkim Milton Greene i jego żona, ale też Lee Strasberg i jego rodzina, a także uczniowie z jego szkoły oraz życzliwi i uczciwi dziennikarze.

Aktorka, choć była ikoną kina, podziwianą i uwielbianą przez tysiące ludzi, była bardzo niepewna siebie, zagubiona, pełna kompleksów. Przez całe życie zmagała się z niezrozumieniem, walczyła z zaszufladkowaniem, próbowała udowadniać, że jest kimś więcej niż tylko blond seksbombą. I przede wszystkim: ciężko pracowała! Do legendy przeszły jej kilkugodzinne spóźnienia i problemy z opanowaniem tekstu, ale niewielu tak zwanych biografów wspomniało o godzinach spędzanych w szkole aktorstwa, o wytrwałej pracy nad doskonaleniem techniki gry, pokornym przyjmowaniu krytyki i wnikliwym studiowaniu charakteru odgrywanej postaci. Elizabeth Winder naprawia te niedopatrzenia i uzupełnia obraz MM, która przestaje być pustą lalką i staje się ambitną aktorką, zawsze gotową do pracy nad sobą. 

Czego w książce Elizabeth Winder mi brakuje, to wkładki z fotografiami Marilyn Monroe - bo często autorka wspomina o jakimś zdjęciu, opisuje je - i oczywiście można zawsze spróbować odnaleźć wspomniane ujęcie w sieci, ale wymaga to przerwy w lekturze...Choć trzeba przyznać, że fotografie w książce są - każdy z rozdziałów opatrzony jest zdjęciem, przy czym wartość ich jest tym większa, że są to zwykle ujęcia mało znane, oryginalne, ukazujęce inną Marilyn. W ogóle książka jest bardzo estetycznie wydana: twarda oprawa, ciekawie podzielona treść, eleganckie czarno-białe fotografie. W każdym zdaniu widać głęboki podziw autroki w stosunku do Marilyn Monroe, wręcz uwielbienie dla jej niezwykłej postaci, łączacej w sobie kryuchość, niewinność, deliktaność i wielką wrażliwość, z seksapilem, zmysłowością i cielesnością, obok których nikt nie mógł przejść obojętnie. 

Obowiązkowa pozycja dla fanów boskiej Marilyn Monroe. 

Link do opinii
Avatar użytkownika - kochamciemojezycie
kochamciemojezycie
Przeczytane:2017-12-19, Przeczytałem, Mam,

Niezbyt często sięgam po książki biograficzne, szczególnie te, dotyczące gwiazd filmowych. Przyznam jednak szczerze, mam słabość do publikacji dotyczących życia jednej z najsłynniejszych ikon kina, którą niewątpliwie stała się Marilyn Monroe. Fascynuje mnie to jak diametralnie różni się obraz Marilyn, przedstawiany przez ówczesne media, od tego jaki wyłania się współcześnie. Tym bardziej zawsze z chęcią sięgam po wszelakie historie nie tylko na temat życia, ale właśnie osobowości tej niezwykłej kobiety.

Elizabeth Winder w swojej książce „Marilyn na Manhattanie. Najradośniejszy rok życia”, po raz kolejny a zarazem wyjątkowy ukazuje obraz kobiety, która nieustannie walczy, ze swoim wizerunkiem głupiutkiej seksbomby. Osoby, która zmaga się ze swoimi demonami, która pragnie ukoić swoją samotność i zagubienie. Autorka przedstawia czytelnikom, nie tylko portret boskiej gwiazdy, ale również po części ówczesnego świata, w którym żyła. Wizerunek Marylin jaki wyłania się z tej publikacji, to obraz istoty zagubionej, niezwykle wrażliwej, niezrozumianej, samotnej, ale również empatycznej, ciepłej, potrzebującej ogromu życzliwości a proszącej o jej odrobinę. To portret dziewczyny życiowo zranionej, z kompleksami, zaszufladkowanej w roli wyzywającej gwiazdy, którą tak do końca nie była. To obraz kobiety bardzo oczytanej, znającej najważniejsze klasyczne dzieła literackie. Niestety jest to także widok kobiety mającej wyjątkowe trudności z zaadoptowaniem się do rzeczywistości w której musiała żyć. Jej otoczenie, niestety nie ułatwiało jej niczego.

Dla mnie książka „Marilyn na Manhattanie. Najradośniejszy rok życia.” Nie była jakoś znacząco przełomowa. Ma to jednak związek z tym, że mam za sobą lekturę kilku biografii aktorki. Kilka z nich posiadam też w swojej domowej biblioteczce i powracam do nich co jakiś czas. Z drugiej strony mam świadomość, że jest to lektura, mająca właśnie na celu ukazanie innego wizerunku gwiazdy i mająca umożliwić spojrzenie na Marilyn z innej perspektywy. Myślę, że w stu procentach to zadanie spełnia.
W publikacji znajdziemy kilka fotografii Marilyn, niestety jak dla mnie zbyt mało. Autorka zamieściła w swojej książce również niewielki indeks osób, których nazwiska pojawią się w trakcie lektury, co przyznaje, kilka razy mi się przydało. W tym gronie znaleźli się też między innymi Capote, Sinatra oraz inne gwiazdy, których przyjaciółka była Marilyn.

„Marilyn na Manhattanie” to lektura, do której fanów Marilyn nie trzeba zachęcać. Tych, którzy nie są do tej gwiazdy przekonani, może zainteresuje fakt, że publikacja ta nie stanowi typowej biografii gwiazdeczki. Jest to ciekawie skonstruowana, mądra i życzliwa książka, która opowiada o wydarzeniach roku 1954 w którym to aktorka postanowiła uciec od szaleństwa Hollywood, zostawić za sobą nieudane małżeństwo i rozpocząć na nowo układać swoje życie. Rok ten uznawany jest za najradośniejszy w życiu gwiazdy. Niestety nawet w opisach tego etapu w jej biografii czuć też niepewność, samotność i to nieuchwytne coś, które za kilka lat miało skończyć się katastrofą.

Polecam.

www.kochamciemojezycie.blogspot.com

Link do opinii
Avatar użytkownika - jeke5
jeke5
Przeczytane:2017-11-20, Ocena: 5, Przeczytałam,

Amerykańska poetka i pisarka Elizabeth Winder napisała interesującą biografię Marilyn Monroe, w której zawarła jeden rok z życia aktorki, gdy mieszkała i pracowała w Nowym Yorku. Rok na Manhattanie uważany jest za najradośniejszy okres w życiu MM.

W 1953 roku Marilyn Monroe miała dwadzieścia siedem lat i była u szczytu popularności. Film ,,Mężczyźni wolą blondynki" wyniósł ją na wyżyny i uczynił z niej prawdziwą gwiazdę. W ciągu zaledwie pięciu lat zagrała w dwudziestu jeden filmach i znalazła się na trzystu okładkach czasopism. Stała się najbardziej kasową aktorką w Hollywood. Sława ma jednak swoje ciemne strony. Próby trwające do świtu, ciągłe podróże, napięty grafik, surowe hamburgery i krakersy jedzone samotnie na lunch, kłótnie z agentami i kolejnymi chłopakami, bezsenność, plotki w charakteryzatorni. Na planie Marilyn Monroe uważano za słodką idiotkę, która między ujęciami ucieka na bok i czyta książki zamiast plotkować z ekipą. Nikogo nie obchodziło, że czyta Turgieniewa, Gibrana, Heinego, Zolę, Tołstoja. Dla ludzi zawsze była outsiderką. Rygory pracy w wytwórni źle wpływały na jej zdrowie fizyczne i psychiczne. Na początku lat pięćdziesiątych XX wieku wytwórnia Twentieth Century Fox decydowała o wszystkim i na porządku dziennym było zastraszanie. Marilyn wiedziała, że zasługuje na więcej niż otrzymuje, ale wiązał ją kontrakt. Traciła nadzieję na poprawę swojego życia. Fox, Paramount, MGM nie pozwalały jej oddychać. Dopiero młody fotograf Milton Greene rozniecił w aktorce płomień buntu, dał siłę, by mogła przeciwstawić się Darrylowi Zanuckowi z wytwórni Fox.

W 1954 roku Marilyn Monroe wraz z Miltonem opuściła Los Angeles i odleciała samolotem do Nowego Yorku. Zostawiła za sobą nieudane małżeństwo z Joem DiMaggio, kontrakt z Fox, agenta Charliego Feldmana i apartament w Hollywood. Rozpoczęła nowy etap w swoim życiu. Skupiła się na kształceniu i rozwijaniu gry aktorskiej. Zaczęła uczyć się w Actors Studio, gdzie poznawała nowe techniki aktorskie. Nawiązała przyjaźnie z pisarzami i intelektualistami m.in. Carsonem McCullersem i Trumanem Capote. Podczas sesji zdjęciowych Miltonowi udało się wydobyć z Marilyn najgłębsze pokłady osobowości. Przedstawiał ją na zdjęciach żartobliwie i figlarnie. Dawał jej nadzieję i nową perspektywę, sprawiał, że rozluźniała się i czuła bezpiecznie.

Z wielkim zainteresowaniem czytałam o spotkaniach Marilyn Monroe z dramatopisarzem Arthurem Millerem, który był jej kochankiem, a później mężem. ,,Mieli wiele cech wspólnych: skrytość połączoną ze zdumiewającą szczerością, rys uporu, który często wpędzał ich w kłopoty. Oboje byli naiwnymi idealistami ze skłonnością do intelektualizmu i sympatią dla klasy pracującej, byli nastawieni na introspekcję i obsesyjnie wręcz uczciwi." Arthur sam był artystą i szanował pracę oraz opinie Marilyn. Razem eksplorowali Nowy York. Chodzili do barów kawowych w Village, pływali na City Island, spacerowali z psami po Prospect Parku, jeździli rowerami po Central Parku lub wzdłuż Ocean Parkway, chodzili na długie spacery po Heights, mijając kamienice w stylu włoskim i domy z czerwonej cegły. Przesycona historią atmosfera dzielnicy była przeciwieństwem hollywoodzkiego blasku.

Rok spędzony przez Marilyn Monroe w Nowym Yorku był czasem wyjątkowym. Aktorka odzyskała kontrolę nad własnym życiem i tworzyła siebie na nowo bez otoczki ,,gwiazdki" i ,,symbolu seksu", a Manhattan dał jej schronienie. Marilyn była w nim anonimowa i mogła swobodnie biegać po Central Parku, odwiedzać salon Red Door Spa Elizabeth Arden, gdzie depilowała nogi, oglądać wystawy w Metropolitan Museum of Art, jeść lody kawowo-koniakowe w lodziarni, spacerować Pięćdziesiątą Ulicą w trenczu zarzuconym na ramiona chrupiąc popcorn, wychylać się przez okno w błękitnym szlafroku, by popatrzeć na East River o poranku. Możliwe, że był to jedyny rok w życiu aktorki, gdy była szczęśliwa i nie potrzebowała wybawienia. Elizabeth Winder pokazała wrażliwą, inteligentną i utalentowaną kobietę, która mimo upływu lat nadal fascynuje i zadziwia złożonością. Biografię czyta się znakomicie i serdecznie polecam ją fanom aktorki.
https://magiawkazdymdniu.blogspot.com

Link do opinii
Inne książki autora
Sylvia Plath w Nowym Jorku. Lato 1953
Elizabeth Winder0
Okładka ksiązki - Sylvia Plath w Nowym Jorku. Lato 1953

Sylvia Plath lubiła jedzenie, seks i fatałaszki. Wbrew krzywdzącym stereotypom – była kobietą z krwi i kości. W czerwcu 1953 roku dwudziestoletnia...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy