Mówcie mi mamo.
Gertrude Baniszewski
Prawdziwa historia uwięzienia, okaleczenia i mordu
Nastolatki Sylvia i Jenny Likens trafiają pod opiekę Gertrude Baniszewski. Samotnie wychowująca siedmioro dzieci matka z Indiany otwiera przed nimi drzwi swojego domu, w którym pełno jest także dzieci z całej okolicy.
W domu obowiązuje jedna reguła - rządzi najsilniejszy, czyli Gertrude, a słabsi muszą się podporządkować. Innych zasad nie ma.
Kilka miesięcy później ciało Sylvie zostaje znalezione w piwnicy domu Baniszewskich, gdzie była więziona. Sekcja zwłok wykazała, że była również bita i przypalana. Na jej brzuchu wycięto napis ,,Jestem prostytutką". Nie ma wątpliwości, że doszło do zbrodni.
Jaki udział ma w niej Gertrude Baniszewski? A co ważniejsze, jaki udział w zbrodni mają jej dzieci?
Uwaga! Książka zawiera nieocenzurowane opisy przemocy fizycznej i psychicznej. Sugerujemy, aby nie sięgały po nią osoby szczególnie wrażliwe na tego typu treści.
Wydawnictwo: Wielka Litera
Data wydania: 2023-02-22
Kategoria: Biografie, wspomnienia, listy
ISBN:
Liczba stron: 224
Tytuł oryginału: Torture Mom
Mama od tortur
Ryan Green
Jest to moja pierwsza książka tej autorki i tej serii. Nie jest to pozycja dla każdego. Opisy i wydarzenia są tragiczne. Nie jest to książka dla osób wrażliwych oraz mocno przeżywających krzywdę innych osób.
Na początku poznajemy mamę, główną bohaterkę i dręczycielkę czyli Gertrudę Baniszewski. Kobieta ta wychowuje samodzielnie siódemkę swoim rzeczy. Jest to kobieta o specyficznym byciu. Pod jej opiekę trafiają siostry Likens. To przede wszystkim je najbardziej torturuje. Opisy są tak realne że aż bolą czytelnika ta,historia. Najbardziej bolesne dla mnie były kompiel oraz akcja hot dogiem. Nie mogę pojąć jak można być taką bestią.
Historia Gertrude Baniszewski jest dość dobrze znana w popkulturze. Inspirował się nią m.in. Jack Ketchum pisząc powieść „Dziewczyna z sąsiedztwa” a na jej podstawie powstał film o tym samym tytule. Gertrude Baniszewski zasłynęła makabryczną zbrodnią. Przez kilka miesięcy torturowała nastolatkę, Sylvię Likens, która trafiła pod jej opiekę. W upokarzaniu dziewczyny wtórowała jej młodzież odwiedzająca jej dom. Ryan Green w publikacji „Mama od tortur” przybliża sylwetkę Gertrude oraz opowiada o okrutnych wydarzeniach, których była sprawcą i prowodyrem. Próbuje odpowiedzieć na pytanie: „Co popchnęło ją do tego strasznego czynu?”
Interesująca jest forma książki. Została ona określona jako „true crime”, a chodzi o to, że balansuje na granicy reportażu i powieści. Początek przypomina klasyczną biografię, ale autor akcentuje w niej relacje rodzinne Gertrude oraz te z kolejnymi mężami, co miało ukształtować jej sposób myślenia oraz „zepsuć” umysł, bo trzeba przyznać, że mamy do czynienia z osobą niezrównoważoną. Kiedy w życiu Baniszewskich pojawiają się siostry Likens (sprostowanie: pod opiekę Gretrude trafiły dwie dziewczynki, ale to jedną z nich upatrzyła sobie nowa „mama” na ofiarę) książka przybiera charakter powieści („dla ludzi o mocnych nerwach” - wypada dodać). Ryan Green wymyślił domniemane dialogi, gesty, uczucia itp. Jest to dość dziwne i mnie zawsze zastanawia wiarygodność takiego opisu, ile autor dodał od siebie. Czego możemy być pewni, to zadane nastolatce obrażenia. I w „Mamie od tortur”, i w „Dziewczynie z sąsiedztwa” ofiara zostaje poddana podobnym torturom. Wiemy również, że są zeznania świadków – a tych było wielu – mniemam więc, że zostały one udostępnione pisarzom i dziennikarzom. Koniec książki to sąd nad sprawcami i tu autor znowu wraca do reportażowego tonu.
Opisy tego tego, co spotkało Sylvię są szokujące. Ciężko sobie wyobrazić, że grupa ludzi mogła miesiącami zadawać takie cierpienie. Ciężko sobie wyobrazić, że jedna kobieta miała tak ogromną charyzmę, iż podporządkowała sobie grupę nastolatków. A może wcale nie tak ciężko? Znamy historie i wiemy, co można osiągnąć dzięki dobrze zaprojektowanej propagandzie. Gertrude Baniszewski, pomimo niestabilności emocjonalnej, potrafiła zmanipulować otoczenie i przekonać je, że to Sylvia jest kłamczuchą. Sąsiedzi widzący zaniedbaną dziewczynę „uważali to (…) za absolutnie normalne”[1]. Tak jak wspominałam, ta zbrodnia szokuje, jednak najbardziej wstrząsnęło mną iż „wszyscy, od młodzieży z sąsiedztwa po miejscowego pastora, niezwłocznie udzielili policji informacji”[2]. Dlaczego tak późno? Ryan Green kreśli kilka sytuacji, w których można było dziewczynę uratować. Mimo to „ani jedna osoba, która spotkała na swojej drodze Sylvię Likens, nie kiwnęła palcem, by zapobiec jej przedwczesnej śmierci”[3]
Do takich tragedii dochodzi co jakiś czas. Co prawda nie na taką skalę, jednak media cyklicznie donoszą o zakatowanym dziecku. Ludzie nagle budzą się i za pośrednictwem mediów społecznościowych przesyłają sobie informacje, wyrażają oburzenie, zapalają wirtualne świeczki za „małego aniołka”. Wszyscy załamują ręce, że nie dało się nic zrobić. A obok tego żalu, czytam na lokalnej grupie parentingowej post kobiety, która pisze, że zgłosiła dziecko pod opieką osób nietrzeźwych, a patrol przyjechał po 1,5 godzinie. Chce się wyć.
Wracamy do książki, bo to nie ma być utyskiwanie na służby, a opinia o powieści. Czytelnicy dostają sprawnie napisaną relację ze zbrodni, której sprawcami byli Gertrude Baniszewski, jej dzieci oraz ich koledzy i koleżanki. Dostajemy książkę, którą szybko się czyta, ale szybko nie znaczy przyjemnie. Ryan Green nie szczędzi nam makabry, jednak taka była sprawa, którą podjął się opisać.
[1] Ryan Green, "Mama od tortur", przeł. Mateusz Rulski-Bożek, wyd. Wielka litera, Warszawa 2023, s. 159.
[2] Tamże, s. 187.
[3] Tamże, s. 196.
Obecnie na rynku książkowym pojawiła się nowa seria true crime od wydawnictwa Wielka Litera, którą zapoczątkowała książka "Mama od tortur" Ryana Greena.
Jest to historia Gertrude Baniszewski - nie matki a potwora, która znęcała się nad dwiema nastolatkami będącymi pod jej tymczasową opieką.
Siostry Sylvia i Jenny Likens praktycznie zostały porzucone przez rodziców, którzy oddali je do domu Gertrude. A tam warunki mieszkalne były fatalne. Brakowało pieniędzy, jedzenia, wszystkiego.
Gertrude samotnie wychowywała już siódemkę swoich dzieci ale często do jej domu przychodziły też dzieci z okolicy. Na pozór potrafiła zajmować się dziećmi ale to tylko pozory, które udało jej się wypracować przez lata. Bowiem w jej domu obowiązywała reguła: rządzi najsilniejszy, czyli ona, a słabsi muszą się podporządkować. Jeśli ktoś tylko spróbował się sprzeciwić został srogo ukarany.
Gertrude najbardziej uwzięła się na Sylvię. Wymyślając coraz to nowe powody jej rzekomego niepodporządkowania, karała dziewczynę, torturowała i więziła w piwnicy. Sylvia była maltretowana, znęcano się nad nią psychicznie i fizycznie, co ostatecznie doprowadziło do jej śmierci.
Nigdy wcześniej nie słyszałam o sprawie Gertrude Baniszewski więc było to dla mnie coś zupełnie nieznanego. Denerwowałam się z każdą kolejną stroną, dowiadując się coraz to bardziej szokujących i przerażających informacji.
W książce przytoczono wiele drastycznych opisów i czytając o tym można czuć się naprawdę niekomfortowo. To, co spotkało Sylvię nigdy nie powinno się wydarzyć.
Ta biedna dziewczyna tyle wycierpiała, będąc zupełnie bezbronną i niewinną nastolatką. To straszna historia budząca niepokój z wielu względów. Ciężko pojąć jak jakaś osoba jest zdolna do takich okrucieństw, jak matka może być zdolna do tak niewyobrażalnej przemocy.
Zło przyjmuje różne formy i różne twarze...
Oczywiście zastanawiające jest stąd u Gertrude takie zachowanie. Jak doszło do tego, że stała się bezwzględną kobietą wymyślającą tortury?
Autor próbuje nam to wytłumaczyć przedstawiając pokrótce historię jej życia. Gertrude była córeczką tatusia, który bardzo ją kochal, jednak nie zaznała takiej samej miłości od matki. Gdy zaczęła spotykać się z mężczyznami trafiała do przemocowych związków, co tylko pogłębiło jej niestabilność emocjonalną. Po jednym z poronień załamała się i wpadła w depresję. Do pewnego momentu względnie normalnie żyła ale gdy jej najstarsza córka zaszła w ciążę (popełniając te same błędy co ona) Gertrude zupełnie zwariowała... I zmieniła życie swoich dzieci w koszmar.
"Mama od tortur" Ryana Greena to książka całkiem sprawnie napisana i czyta się ją płynnie pomimo ciężkiej tematyki. Historia zawiera wszystkie najważniejsze informacje, to wszystko działo się naprawdę więc autor nie mógł tak po prostu ominąć drastycznych szczegółów. Warto wziąć to pod uwagę bo nie każdy ma nerwy na to, aby zmierzyć się z taką skalą okropności.
"Mama od tortur" Ryan Green
Wielka Litera
Dość rzadko sięgam po true crime, a o tej sprawie w ogóle nie słyszałam, tym bardziej była dla mnie wstrząsająca.
Gertrude Baniszewski, bo o niej jest ta książka, to prawdziwe zło w ludzkiej skórze. To kobieta, której imię zapisało się w kartach najokrutniejszych zbrodni.
W latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku, samotnie wychowująca siedmioro dzieci Gertrude przyjęła do swojego domu Sylvię i Jenny Likens. To, co miało być schronieniem, zamieniło się w ich koszmar. Po wielu miesiącach ciało Sylvii zostało odnalezione w piwnicy - torturowane, przypalane, okaleczane, a Baniszewski okazała się diabłem w ludzkiej skórze, a jej dzieci współwinne tego makabrycznego aktu. Kobieta zdeprawowana i bezlitosna, której jedynym celem było sprawowanie kontroli. Wstrząsające jest spojrzenie na bezsilność ofiar i ich walkę o przetrwanie w mrocznym świecie opresji.
Sam fakt bezkarnego funkcjonowania takiej kobiety był dla mnie przerażający. Opisy aktów okrucieństwa, do których Gertrude prowokowała swoje dzieci i ich kolegów przyprawiały mnie o dreszcze i sprawiały, że trudno było się oderwać od lektury.
Autor balansuje między reportażem a powieścią, co może być zniechęcające dla znawców true crime. Brak tu też przypisów i odwołań do źródeł informacji co bardziej uwiarygodniałoby całość. Czytałam też kilka opinii tych, którzy interesują się takimi historiami i twierdzą, że nie ma tu nic odkrywczego, a znając już tą sprawę z różnych źródeł wręcz radzą, żeby ten tytuł pominąć. Ja jej nie znałam, bo nie poruszam się na co dzień w true crime i może to właśnie książka dla takich laików w temacie jak ja.
O takim okrucieństwie jeszcze nie czytałam.
Gertrude samotnie wychowuje siedmioro swoich dzieci. Pod swój dach przygarnia dwie siostry, których rodzice płacą za opiekę nad nimi. Jedna z sióstr przeżywa piekło. Tortury cielesne na każdy możliwy sposób. Znęcanie się psychiczne nad dziewczyną. Gertrude, jej dzieci i ich koledzy zamordowali dziewczynę. Kobieta to mistrzyni manipulacji. Otoczenie wspomagało ten proceder albo udawało, że niczego nie widzi.
Książka wstrząsająca, tylko dla czytelników o mocnych nerwach.
,,Mama od tortur" to wstrząsająca historia, która wydarzyła się naprawdę. Wielu z Was z pewnością jest już znana z książki ,,Dziewczyna z sąsiedztwa" Johna Ketchuma.
Gertrude Baniszewski wzięła pod swój dach siostry Likens, których rodzice nie mogli zabrać ze sobą do pracy. Opiekunce przysyłali czeki na utrzymanie córek. Gertrude, samotna matka siedmiorga dzieci, wśród sąsiadów wzbudzała podziw. Nie przelewało jej się, mimo to dawała rad. Wszystkie dzieci systematycznie uczestniczyły w kościelnych nabożeństwach. Dom kobiety stał się też miejscem spotkań dzieci sąsiadów przyjaźniących się z jej własnymi. ,,Miała świadomość tego, jak cienka i delikatna jest warstewka szacunku, którym się cieszy wśród sąsiadów, ale już dawno odkryła, że ten, komu dobrą opinię wystawia sam Kościół, nie musi obić już nic, by ludzie go poważali i otaczali estyną."
Kobieta nie zaopiekowała się siostrami - Jenny i Sylvią z dobroci serca. Każda najmniejsza kwota była dla niej na wagę złota. Pewnego dnia życie dziewczynek, a szczególnie Sylvii, zmieniło się w koszmar. I w tym miejscu się zatrzymam, gdyż to, czego doświadczyła ta nastolatka, jeży włos i sprawia dosłowny ból.
Tej książki nie mogę określić mianem świetna, czy bardzo dobra. To z pewnością mocna pozycja, która ukazuje bezduszność i bezwzględność ludzką. Tortury, które stosowała Gertrude, były okrutne. Co najbardziej tu przeraża, w tym piekle na ziemi czynnie uczestniczyły osoby małoletnie, a cierpienie Sylvii sprawiało im radość, czerpali z niego wręcz przyjemność.
Autor opisuje też dzieciństwo i dorastanie głównej sprawczyni. Z pewnością nie należało ono do łatwych, jednak zbyt często nieszczęśliwe lata dziecięce stają się poniekąd usprawiedliwieniem dla psychopatycznych czynów. Według mnie nie zawsze w nich powinniśmy doszukiwać się pobudek do pewnych zachowań. Gertrude była kobietą zachłanną, inaczej wyobrażała sobie swoje życie, a ono potoczyło się nie po jej myśli. Dla swoich dzieci nie była najgorszą matką, żadnego nie skrzywdziła. To, co zgotowała siostrom Likens, jest nieprawdopodobne i ciężko uwierzyć, że to naprawdę miało miejsce. Finał tej historii jest równie bulwersujący.
Książka z pewnością nie jest dla osób wrażliwych. Zawarte są tu bardzo brutalne opisy, momentami powodujące wręcz odruch wymiotny. Czyta się ją trudno, nie ze względu na styl, jakim jest napisana, bo ten jest bardzo dobry, ale na ogrom cierpienia w niej zawarty.
Jeżeli interesują Was książki true crime, to ta jest jedną z nich. I to zdecydowanie pozycja dla dorosłych czytelników. Znam tę historię z innych źródeł i za każdym razem wstrząsa mną równie mocno. Ile zła i bezwzględności może tkwić w drugim człowieku. Czym mogą fascynować się nastolatkowie i dzieci, kiedy dorośli dają na to przyzwolenie. Jak ważne jest, abyśmy jako rodzice kontrolowali, z kim i gdzie przebywają nasze pociechy. Takie historie wydarzają się nadal, chociaż nie wszystkie są tak drastyczne. W dzisiejszych czasach dostęp do wszelkich materiałów w sieci jest banalnie prosty. Dzieci lubią naśladować, imponować kolegom, posuwając się czasem do czynów zabronionych. Przykładem są dwie dwunastolatki, o których ostatnio było głośno w Niemczech. Zamordowały swoją rówieśniczkę, ale przedtem obejrzały w internecie jak tego dokonać i co im za to może Zwracajmy uwagę na zachowanie naszych dzieci. Uczmy ich, że rozmową można wiele zdziałać, a przemoc - zarówno ta fizyczna, jak i psychiczna, nigdy nie stanowi rozwiązania problemu.
Kiedy Sylvia i Jenny Likens trafiły pod skrzydła Gertrude Baniszewski myślały, że będą wolne i szczęśliwe. Dopiero po czasie zorientowały się, że pod dachem matki samotnie wychowującej siedmioro dzieci istnieje tylko jedna reguła. Wygrywa i rządzi ten, kto ma władzę, jest bezwzględny i najsilniejszy. I tą osobą jest ,,mama", a reszta musi się jej podporządkować.
Kilka miesięcy później policja w piwnicy domu Gertrude znajduje ciało Sylvi, a jej samej zostają postawione zarzuty o morderstwo. Sekcja zwłok wykazała, że dziewczyna była bita u przypalana, a na jej brzuchu wycięto napis ,,jestem prostytutką", co nijak się miało do rzeczywistości, bo Sylvia była dziewicą.
W toku śledztwa wychodzą na jaw szczegóły tej makabrycznej zbrodni. Okazało się, że nastolatka była w tej piwnicy więziona, a udział w jej maltretowaniu brały też dzieci.
Książ?a jest wstrząsająca i momentami nie sposób spokojnie czytać tych wszystkich opisów okrucieństwa jakimi poddawana była nastolatka. Chociaż znałam wcześniej sprawę, to zabieg autora w postaci wymyślonych dialogów i przemyśleń sprawił, że ból i przerażenie Sylvii było namacalne i gorzej to przeżywałam niż w reportażu #wokółzbrodni , który , notabene, ogromnie Wam polecam.
Autor skupia się tutaj też na osobie samej Gertrude, co dla mnie było niepotrzebne, bo zamiast tego wolałabym przeczytać więcej szczegółów z procesu. To, ilu miała mężów i jakie życie prowadziła wcześniej, dla mnie nie tłumaczy w żaden sposób jej bestialstwa. Wręcz odwrotnie. Odbieram ją jako cwaniarę, która z czyjegoś cierpienia uczyniła dobrą zabawę.
Jeśli więc jesteście osobami o mocnych nerwach i nie znaliście wcześniej tej sprawy, to książkę warto przeczytać.
Uwielbiam książki z serii "True Crime". Są przerażające, ale warto mieć świadomość, kto może czaić się za drzwiami lub nawet w naszym domu. Historia ukryta na kartkach najnowszego dzieła Ryana Greena "Matka od tortur" sprawiła, że chciałam wymiotować. Mocno mną wstrząsnęła. Po przeczytaniu nie mogłam się pozbierać. Przeraża mnie, to do czego posunęła się Gertrude Baniszewski. Ukarani powinni zostać sąsiedzi, którzy widzieli posiniaczoną dziewczynkę, ale nic z tym nie zrobili. Uznali to za normalne. Tacy ludzie powinni przeczytać tę historię, żeby drugi raz nie byli ślepi. Nie ma pozwolenia na przemoc.
Nie jestem w stanie ogarnąć, jak matka dużej gromadki dzieci dopuściła się tak haniebnych czynów. Ona sprawiła, że z dzieci wychodziły negatywne czyny i emocje.
Siostry Sylvia i Jenny Likens przez czysty przypadek trafiły do domu Gertrude. Ich tata płacił pieniądze na ich utrzymanie. Dziewczyny cierpiały z głodu, wyzwisk, poniżania i jeszcze ohydniejszych rzeczy, o których możecie przeczytać w książce "Mama od tortur". Najstarsza z nich przypłaciła to życiem. Jej ciało znaleziono w piwnicy. Jak do tego doszło? Czy winni jej śmierci ponieśli zasłużone kary?
UWAGA!!
Ta książka nie jest dla wszystkich, ponieważ zawiera nieocenzurowane opisy przemocy fizycznej i psychicznej.
Nie jest to książka przeznaczona dla niepełnoletnich i osób szczególnie wrażliwych na przemoc.
Nie dałam rady przeczytać jej w ciągu jednego dnia. Zachowanie tej wiedźmy sprawiło, że chciałabym przywrócenia kary śmierci. Swoje dzieci straszyła ogniem piekielnym, a sama zachowywała się tak, jakby już tam była. Ona chyba postradała rozum.
Przykro jest mi, że nikt nie przyszedł z pomocą.
W tej książce poznacie diabelską Gertrude. Dowiecie się o jej życiu. Do czego posuwała się, żeby zachować mężczyzn przy sobie. Poznacie jej prawdziwe oblicze, które głównie skupiało się na pewnej młodej dziewczynie.
"Matka od tortur" jest bardzo mocną książką. Radzę nie czytać jej w trakcie jedzenia i krótko po jedzeniu.
Był wysoki, miły, przystojny i miał nienaganne maniery bogacza. Sandy Fawkes Prawdziwa historia zabójczego uroku, paraliżującej paniki i trasy...
Klątwa Wstrząsająca opowieść o przesądach, ofiarach z ludzi i kanibalizmie ,,Wiedźma z Correggio" wierzyła, że zabijając chroni życie swoich dzieci...
Przeczytane:2024-10-21, Ocena: 5, Przeczytałam, 2024,
Takich książek nie powinno się oceniać. Takie historie nie powinny mieć miejsca. Największym pisarzom nie śniłoby się takie tło tej książki. Tylko chory człowiek mógłby być zdolny do takich czynów i niestety taki człowiek był do tego zdolny.
Tragiczna w skutkach historia, niewyobrażalny ból najmłodszych i znęcanie się nad bezbronnymi istotami. Straszne. Nie da się tego opisać co człowiek czuje czytając tę książkę.