„Mali książęta” to niezwykła i prawdziwa opowieść o przebudzeniu, wielkich życiowych zmianach i małych gestach, które zmieniają świat...
29-letni Conor Grennan daleki jest od pomysłu ustatkowania się i założenia rodziny. Pragnie przeżyć przygodę życia. Rzuca więc pracę i wyrusza w podróż dookoła świata. Chcąc zaimponować znajomym, zwłaszcza kobietom, rozpoczyna swoją wyprawę od trzymiesięcznej pracy w charakterze wolontariusza w nepalskim domu dziecka. Nie ma pojęcia o opiece nad dziećmi, a informacje o trwającej w Nepalu wojnie domowej traktuje z przymrużeniem oka – jak się szybko przekonuje – niesłusznie. Trzy miesiące spędzone z najmłodszymi jej ofiarami wywierają na Conorze ogromne wrażenie i zaczynają zmieniać jego spojrzenie na życie...
Po zakończeniu swojej wyprawy dookoła świata wraca do Nepalu, by raz jeszcze odwiedzić swoich byłych podopiecznych. Przypadkiem odkrywa, że większość z nich nie jest sierotami, ale padła ofiarą handlu, a ich rodziny żyją w odciętych od świata himalajskich wioskach. Odnajduje też grupę dzieci, którymi nie zaopiekowała się dotychczas żadna instytucja. Próbuje zorganizować dla nich tymczasowy dom, lecz zmuszony do ucieczki wraca do Stanów Zjednoczonych, gdzie zamierza rozpocząć normalne życie i cieszyć się dobrobytem zachodniej cywilizacji. Dostaje jednak wiadomość, która przewraca jego świat do góry nogami...
„Mali książęta” – mimo wagi poruszanych w niej problemów – to książka pełną optymizmu, humoru i nadziei. Nie jest ckliwą historią o ludzkiej dobroczynności, a prostą i szczerą opowieścią człowieka, który nie pozostał obojętnym.
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc
Data wydania: 2013-09-30
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 400
Jak bardzo chcielibyśmy być coraz lepszymi ludźmi, może świadczyć nasze zaangażowanie w różne imprezy charytatywne. Chętnie wspomagamy i organizujemy akcje pomocy m.in. dla zwierząt, środowiska czy, przede wszystkim, ludzi, szczególnie zaś dla dzieci. Dumą napawa nas, że oddaliśmy klika złotych, przyszykowaliśmy paczkę świąteczną czy zabraliśmy bezdomnego na obiad. Conor Greenan nie zadowolił się paradowaniem z puszką bądź słaniem smsów – on poświęcił się totalnie (fizycznie, duchowo, materialnie itd.) najmłodszym Nepalczykom, sierotom żyjącym w uwłaczających i niebezpiecznych warunkach.
„Mali Książęta” to powieść skrywająca w sobie cechy wielu gatunków: dziennika, pamiętnika, wspomnień, reportażu, literatury podróżniczej lub przygodowej. Zaczyna się informacją dotyczącą kryzysu w Nepalu, dziesięcioletniej wojny domowej (1996-2066), która wyrządziła nie tylko szkody ekonomiczne czy gospodarcze, ale przede wszystkim dotknęła biednych cywilów. Wprowadzeniem Greenan uczynił notatkę, która mówi o handlu dziećmi. Rodzice wierzący, że ktoś „życzliwy” zapewni azyl im dzieciom, wraz z pociechami oddawali dorobek całego swojego życia.
W Nepalu autor znalazł się, można powiedzieć, z czysto egoistycznych pobudek – pragnął diametralnych zmian, ponieważ był znudzony życiem, które do tej prowadził. Liczył również, że zgłaszając się jako wolontariusz do sierocińca, zyska szacunek i podziw najbliższych i kolegów (czy może koleżanek). W 2004 r. po raz pierwszy przekroczył próg Domu Małego Księcia, nie podejrzewając, że okaże się to nie tylko spełnieniem kaprysu lub egzotyczną przygodą. „Mali Książęta” to zapis dojrzewania dorosłego mężczyzny. Jego nepalskie doświadczenia pozwoliły mu zyskać nie tylko ogląd sytuacji innych osób, ale przede wszystkim wejrzeć w siebie. Więź, jaka wytworzyła się między Conorem a jego podopiecznymi, sprawiła, że autor zrozumiał, co w życiu liczy się najbardziej i na czym to życie w ogóle polega, jaka jest jego istota. Swoim celem uczynił stworzenie sierocińca, bezpiecznego miejsca, w którym dzieci będą dorastać w godnych warunkach. Jednak wraz z jego duchowym rozwojem, zdobywanym doświadczeniem i wiedzą, postanowił zrealizować niemożliwe – odnaleźć rodziców małych Nepalczyków i scalić rodziny.
Nepal zajmuje tu znaczące miejsce. Autor dzieli się wiedzą na temat „zapomnianego” kraju . Nie robi jednak tego jak napuszony znawca tematu, który po trzymiesięcznym pobycie w egzotycznym kraju czuje się jego obywatelem. Cały urok tej książki polega na przyjętym przez Greenana sposobie relacji. Autor stopniowo odsłania przez czytelnikiem wszystko, co znane i nieznane, uczy odbiorcę tak, jak on sam zdobywał wiedzę. Nie brakuje tu opisów jego wpadek, zabawnych sytuacji, nieporozumień, czasem niebezpieczeństw wynikających z nieznajomości tamtejszych zwyczajów. Opowiada o wszystkim, od polityki, sytuacji mieszkańców, kuchni, obyczajów przechodzi do pojedynczych słów, do drobiazgów. Nie trzeba przemierzać świata, żeby zobaczyć Nepal, oczywiście na tyle, na ile pozwalają możliwości książek.
Mimo wielu przeciwieństw losu, mimo niebezpieczeństw Greenan nie poddał się. Za swoje starania otrzymał najbardziej wartościową z nagród. „Mali Książęta” opowiadają o dzieciach, o Nepalu, o pomocy, ale przede wszystkim jest to powieść o człowieku, o ludziach w ogóle. Tyle barwnych sylwetek pojawia się na kartach książki i każda z nich dokłada kolejne cechy do szerokiego obrazu człowieczeństwa. Dzięki tej „misji” Conor dokonał samopoznania, a dzięki jego książce czytelnicy zyskają inspirację.
Duże wrażenie robią także dołączone na końcu fotografie, dokumentujące wyprawę w poszukiwaniu rodzin podopiecznych Domu Małego Księcia, jednak największe – zdjęcia szczęśliwych, zadbanych dzieciaków. Po lekturze powieści można odnieść wrażenie, że każdego z tych maluchów doskonale znamy, począwszy od ich imion, historii rodzinnej po charakterystyczne cechy.
Zabawna, ciepła, refleksyjna i pouczająca opowieść o człowieku, który udowodnił, że można zrobić coś z niczego. Niezwykła przemiana Conora Greenana może stać się bodźcem do zmian w życiu każdego człowieka, otwiera oczy i zachęca do aktywności. „Mali Książęta” to pozycja ważna i ciekawa, pozwala dostrzec więcej, niż do tej pory byliśmy w stanie zobaczyć.