Wydawnictwo: Świat Książki
Data wydania: 2015-03-18
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 336
„Malarz nadziei” to moje pierwsze, bardzo udane, spotkanie z Lewisem DeSoto. Tak to u mnie bywa, że książki z biblioteki stanowią priorytet wśród wszystkich moich lektur, a te, które stoją grzecznie na półce domowej biblioteczki muszą uzbroić się w cierpliwość. Tak jest właśnie w przypadku „Źdźbła trawy” – pierwszej powieści autora, choć myślę, że niebawem i na nią przyjdzie pora. „Malarz nadziei” to poetycka powieść, dzięki której doceniamy piękno otaczającego nas świata, zauważamy grę świateł, nasycenie barw, odczuwamy powiewy wiatru, chłód morskiej bryzy, zwracamy uwagę na to wszystko, co w codziennym życiu zapewne często nam umyka.
Dlaczego tak się dzieje?…
Bohaterem powieści jest Leo Millar – malarz kanadyjskiego pochodzenia, który od kilkunastu lat mieszka w Paryżu. Niedawno w tragicznych okolicznościach stracił ukochaną żonę i syna, jego świat się rozsypał i nawet sztuka, która dotąd była sensem i motorem jego życia, przestała mieć znaczenie. Przez wiele miesięcy mężczyzna na swój sposób próbował zmierzyć się z własną żałobą, pustką, samotnością, rozpaczą i poczuciem winy. Nie widząc dla siebie przyszłości, nie odnajdując sensu istnienia decyduje się wyjechać do Normandii. Na jednej z niewielkich przybrzeżnych wysp o nazwie La Mouche wynajął pokój w hotelu i zdecydował się spędzić tu trochę czasu. Już pierwszy spacer po wyspie, nad urwisko, w dość zaskakujący sposób naznaczył jego życie, które odtąd zaczęło powoli nabierać nowego sensu. Mieszkańcem wyspy jest Tobias – tajemniczy dziesięcioletni chłopiec, który zaintrygował Leo. Malec stał się uosobieniem jego zmarłego synka i odtąd nie pozwolił o sobie zapomnieć. Na La Mouche przebywa także artystka z Paryża, zagadkowa kobieta, która wydaje się być dla Leo pokrewną duszą. Lorca jest muzykiem, komponuje i próbuje w samotności zmierzyć się z własną przeszłością.
Każde z bohaterów stara się rozwiązać własne problemy i uleczyć zranioną duszę, a towarzyszące temu pokrewne emocje zdają się przyciągać ich do siebie… Wspaniałym lekarstwem na troski jest sztuka, która ma ogromną moc i wywiera zbawienny wpływ na artystę. Malarz, który przestał malować wraca do pędzla, aby chwytać ulotne chwile i pozwalać im trwać, muzyk ponownie zaczyna komponować i w kolejnych dźwiękach zawiera istotę swojego przekazu, a poeta sięga po pióro i przelewa na papier to co mu w duszy gra. Sztuka jest ponadczasowa, leczy wnętrze człowieka, budzi nadzieję i pozwala odnaleźć się w życiu na nowo.„Malarz nadziei” to interesująca powieść, głęboka, warta zatrzymania się i zastanowienia. Wiele w niej emocji, wrażeń estetycznych i czystego piękna. To lektura nietuzinkowa, wymagająca wniknięcia w istotę sztuki, jej zrozumienia. Zdecydowanie polecam lekturę tej książki wszystkim, którzy oczekują od literatury czegoś więcej.
Naprawdę warto.