Magia wzrasta
Ilona Andrews

Ilona Andrews to jedna z moich ukochanych autorek.Jej uniwersum przedstawione w cyklu Kate Daniels jest bardzo dopracowane.I tym razem Kate i Curran staja w obliczu zagrożenia,które jest niebezpieczne nie tylko dla nich ale i dla ich bliskich.

Chyba doświadczyłam właśnie tzw. zmęczenia materiału... Teoretycznie książka dorównywała poziomem pozostałym, ale jednak jakoś się z nią męczyłam...

Kate, Curran i spora część Gromady wyrusza w prawie 3 tygodniową przeprawę morską, żeby dotrzeć do odległych terenów Gruzji, gdzie w zamian za panaceum (lek na lupizm) będą ochroniarzami/niańkami/mediatorami dla kobiety noszącej w sobie 2 dzieci, od różnych ojców, z różnych klanów...

Niby wszystko zapowiadało się ekscytująco, ale 
a) te 3 tygodnie przeprawy morskiej to raptem ze 4 strony w książce
b) Curran ma jakieś swoje ukryte motywy i Kate jest przez to pomiatana i cierpi i NIC z tym nie robi
c) brakuje mi już chemii między głównymi bohaterami

i coś co mnie najbardziej zirytowało

d) w poprzedniej części dowiadujemy się, że Andrea rozstała się z Raphaelem (a o nim nie ma nawet słowa w tamtej książce), a teraz w tym tomie oni są już ZARĘCZENI... Jasne, fajnie, że powstają połówkowe tomy, wypełniające czytelnikom czas oczekiwania na kolejną 'normalną' część, ale ja jednak jestem przyzwyczajona, że w tego typu niepełnych tomach, nie dzieje się nic istotnego dla fabuły całej serii! 

Najmocniejszy punkt? Kate 'sparująca' z d'Ambreyem.... Oj tak! Tu iskrzyło, piorunowali się wzrokiem, krew się lała litrami! Ta scena była zdecydowanie jedną z najlepszych w całej serii ;) I wiem, że sama pisałam, że nie lubię dramatów i rozstań raz już ustanowionych par książkowych, ale tu zrobiłabym wyjątek i z chęcią przeczytałabym o tym jak Kate odchodzi od Currana i wiąże się z Hugh... :D