Mieć piętnaście lat to jak cierpieć na nieuleczalne zaburzenia urojeniowe. Każdą uwagę na swój temat analizuje się po sto razy, kompleks wyrasta na kompleksie, a wszystko, co fajne, jest zabronione. Oliwia boi się, że zaszła w ciążę z Chomikiem o grzywce Biebera. Czy z powodu pechowego wypadu do sklepu, gdy jej kolegów przyłapano na kradzieży batonów, wyląduje w ośrodku? Julii to raczej nie grozi, jest z lepszego osiedla. Nie jest jednak pewna, czy w sercu Usziego wygra z żołnierzami wyklętymi, ani nawet, czy by tego chciała. Magda, macocha Julii, próbuje pomóc Oliwce, ale trudno wsadzić kij w szprychy bezlitosnej biurokratycznej machiny, tym bardziej, gdy samej się żyje bez papierów i na umowie śmieciowej.
Przejmująca powieść Anny Cieplak opowiada o Polsce, jakiej prawie nie znamy. O brudzie prowincji, gdzie o być albo nie być może zadecydować złośliwa plotka. O dorosłych, którzy są bardziej bezradni niż dzieci. I dzieciach, które muszę dźwigać odpowiedzialność dorosłych. Jakby życie nie było wystarczająco trudne, nad losem ich wszystkich czuwa zmęczony kurator, wielkie państwo polskie.
Ciekawe ile jeszcze osób zna sekret koleżanki Julki? Trzy? Siedem? Później trzeba tą liczbę pomnożyć razy trzydzieści, a wyjdzie do ilu osób naprawdę dotarła plotka. Jedna czwarta szkoły. Umówmy się, tajemnica do 17 roku życia nie istnieje.
fragment książki
Wydawnictwo: Krytyka polityczna
Data wydania: 2016-10-10
Kategoria: Dla młodzieży
Kategoria wiekowa: 15-18 lat
ISBN:
Liczba stron: 232
Język oryginału: polski
Powieść o dwóch nastolatkach - przyjaciółkach z różnych środowisk. Przejmujący obraz kontrastu między życiem jednej a drugiej. Historia dająca do myślenia.
Recenzja znajduje się na www.zksiazkadolozka.pl
Dziś na scenę wkraczają nastoletnie perypetie dwóch dziewczyn, które wyjaśniają nam świat. Problemy realne, treść wyrazista, a bohaterowie naturalni. To zdanie zdecydowanie może opisywać prozę Anny Cieplak. Poznajcie brudną opowieść o przewrotnym tytule.
Anna Cieplak w swojej powieści nie jest odkrywcza. Nie znaczy to jednak, że książka jest potraktowana po macoszemu, nie wnosi niczego do życia czytelnika, czy przelatuje przez niego jak… woda.
„Ogólnie Magda nie zazdrościła im wieku, bo mieć piętnaście lat to jak mieć przed sobą perspektywę przynajmniej pięciu lat uporczywych zaburzeń urojeniowych, których nie da się niczym wyleczyć. Kompleks wyrasta na kompleksie i tylko co bardziej gruboskórni nie czują się jak gówno.”
W „Ma być czysto” oddaje ona głos nastolatkom. To one stanowią największą atrakcję tej fabuły, bo to opowieść o ICH życiu. O życiu piętnastoletnich dziewczyn – Oliwii i Julii. Pomiędzy ich wypowiedziami przewija się głos dorosłej, lecz jest on tak slaby i bezsilny, że ledwo słyszalny. Nie stanowi meritum.
Ten głos dzieciaków jest silny, przejmujący i proszący. Jest skierowany do nas – dorosłych – byśmy zauważyli problemy z jakimi borykają się nastolatkowie. Kompleksy, narkotyki, pierwsze miłości, pierwszy stosunek czy po prostu pierwsze przyjaźnie. To na co wielu z nas przymyka oko, tłumacząc naturalnym dojrzewaniem. Anna Cieplak próbuje nam pokazać, że nie ze wszystkim można sobie samemu poradzić, że niekiedy ta rzeczywistość przytłacza, a smutek sam nie mija z czasem.
Fabuła jest bezlitosna. Czytamy w niej o polskiej, patologicznej rodzinie, gdzie dziecko zostaje eurosierotą (nie lubię tego określenia, ale idealnie oddaje rzeczywisty stan naszej bohaterki). Oliwia pod opieką ojczyma przyjmuje rolę matki dla swojego rodzeństwa. Jest pod stałą obserwacją psycholożki szkolnej i kuratora rodzinnego, jednak to nie osłania jej przed okrutnym światem nastolatków, w którym rządzi „szpan”, snapchat, pieniądze rodziców i silna potrzeba bycia zaakceptowanym, nawet kosztem własnego spokoju.
Jako że narratorkami są dwie uczennice gimnazjum, nie ma co spodziewać się wyszukanego, podniosłego czy poetyckiego języka. Tutaj jest on prosty i zwięzły. Jest skonstruowany w taki sposób, by dobitnie trafić do odbiorców. W treść wplatane są przekleństwa, które spełniają zamierzony efekt – obrazują młodą część naszego społeczeństwa.
W tej powieści Oliwię nakreśla nędza i smutek, a Julię kompleksy i chęć bycia innym, lepszym, bardziej przebojowym. Podczas, gdy Oliwka nie ma nic, Julka ma całkiem sporo. A i tak ciągnie ją do imprez, niegrzecznych chłopców i nieatrakcyjnego mieszkania swojej przyjaciółki.
Autorka wchodzi w brudny świat dysfunkcyjnych rodzin, gdzie dzieci poszukują przede wszystkim rodzinnego ciepła. Nie znajdując go uciekają w świat używek czy przestępstw.
Nie skupia się ona jednak tylko na rodzinnych relacjach i problemach. Opisuje również luki w systemach prawnych. To co miało dzieci chronić – staje naprzeciw, by oskarżać, co również rozpoczyna spiralę zła.
Cieplak ułatwia sytuację rodzicom. Tłumaczy im świat dzieci, do którego oni zazwyczaj nie mają wstępu. Być może będzie głosem rozsądku, głosem POKOLENIA X.
Podsumowując, jest to przeszywający wizerunek naszego ogródka, naszych polskich kamienic. Ostry kontrast pomiędzy bogatymi a biednymi jest wyeksponowany (przykład Julii, która mieszka w czerwonym domku, jeździ do kina, czy na zakupy a skontrastowany z tym świat Oliwii, której mieszkanie mieści się w obsikanej, menelskiej klatce, a ją samą nie stać na porządny obiad), przez co wzrusza i wywołuje silne wyrzuty sumienia. Z reguły odwracamy głowę, by nie przyglądać się krzywdzie. Tym razem nie możemy tego zrobić, bo TA książka jest w całości zbudowana na krzywdzie, na ludzkim strachu. Krzywdzie dzieci, od której nie możemy tym razem uciec, której nie możemy zbagatelizować.
Klaudia Nadolna
Na jak długo wystarczy ci idealizmu?Co można robić, gdy wybrało się małe miasteczko zamiast kariery w korpo?Można pomagać tak zwanym wykluczonym i pisać...
Pierwsza powieść o życiu eurosierot. Brakujący fragment narracji o współczesnej Polsce. Nowa książka Anny Cieplak! Było ich czworo, a ich drogi...
Przeczytane:2018-06-25, Ocena: 5, Przeczytałam,
W tej książce wszyscy są zagubieni - i nastolatki i dorośli (najczęście tylko z nazwy dorośli). Dojmujący jest brak więzi, bliskich relacji. Niektórzy uważają, że Oliwkę i Julkę łączy przyjaźń. Ja tego ani nie zobaczyłam, ani nie poczułam. Jasne, tak to dziewczyny nazywają, ale raczej po to, żeby móc powiedzieć "mam przyjaciółkę", niż dlatego, że tak faktycznie jest. Nie ma prawdziwej komunikacji, są strzępki myśli, zdań, najczęściej z jednoczesną autocenzurą: "co inni powiedzą?", "czy dalej będą mnie lubili i dawali lajki". Nie ma rozmów z dorosłymi, nie ma pokazywania złożoności świata. Magda, która najbardziej interesuje się dziewczynami, miota się pomiędzy obawą o nie i chęcią przypodobania się.
Jest w książce pokazana patologia instytucji odpowiedzialnych za pomoc rodzinie. Jest szaleństwo social mediów, jest emigracja zarobkowa matki, jest seks jako forma pozycjonowania się w grupie rówieśniczej, są patchworkowe rodziny. Bohaterki są jakby są pogodzone, że świat jest płytki i powierzchowny. Ich strategią przetrwania jest dostosowanie się do tego, co sobie wyobrażają, że przyniesie im akceptację rówieśników. W książce nie ma ani jednej dorosłej, mądrej, wspierającej osoby. Język książki jest też chłodny, zdystansowany. Autorka nie ocenia, nie daje wskazówek. Książka jest trochę reportażem, trochę fabularyzowanym dokumentem. Jest pewnym opisem, może nawet szczątkową diagnozą z życia współczenych (niektórych) nastolatek. Porusza całe mnóstwo ważnych tematów, ale co właściwie z tego wynika? Co my jak czytelnicy mamy z tym zrobić? Kiwnąć głową, że takie jest życie? Powiedzieć - znam to ze swoich doświadczeń? Przyjrzeć się bardziej swoim relacjom z dzieckiem? Może tak. Każdy ma szansę odebrać tę książkę inaczej.