Ludzie Julya

Ocena: 4.83 (6 głosów)
Książka południowoafrykańskiej noblistki Nadine Gordimer to znakomite, trzymające w napięciu studium psychologiczne o tym jak zmiana otoczenia i relacji, zmienia charaktery „państwa” i „służącego”.

Podczas krwawych zamieszek w Soweto rodzina Smalesów decyduje się uciekać do wioski ich wieloletniego służącego, Julya. Biali Smalesowie stopniowo tracą na rzecz July’a atrybuty władzy: kluczyki do samochodu, pieniądze, wreszcie broń, bez której są nikim. I w końcu nie wiadomo, czy ucieczka do buszu była sposobem na ocalenie białej rodziny, czy wręcz przeciwnie…

Informacje dodatkowe o Ludzie Julya:

Wydawnictwo: Wydawnictwo M
Data wydania: 2013-02-26
Kategoria: Literatura piękna
ISBN: 978-83-7595-525-5
Liczba stron: 208

więcej

Kup książkę Ludzie Julya

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Ludzie Julya - opinie o książce

Avatar użytkownika - maggie28
maggie28
Przeczytane:2014-02-19, Przeczytałam, 26 książki, Mam,

Przeglądając parę tygodni temu propozycje wydawnicze wydawnictwa M trafiłam na książkę, która mnie zafascynowała. I to z paru powodów. Po pierwsze nie jest już tajemnicą, że zwracam dużą uwagę na okładki. A z tej patrzyły na mnie dwie pary oczu – tajemnicze, groźne oczy ciemnoskórego mężczyzny oraz łagodne, wpatrzone w dal oczy białej kobiety. I od razu pojawiło się pytanie – co kryje się tak naprawdę w tych oczach? Jakie uczucia, jakie myśli, jakie wspomnienia? Drugim powodem było nazwisko autorki, a właściwie informacja na okładce, że jest laureatką Nagrody Nobla. Uważam, że wypada poznawać twórczość noblistów, nawet zdając sobie sprawę, że nie wszystkie utwory są pisane „ku pokrzepieniu serc” i że możemy trafić na naprawdę trudną lekturę. Dopełnieniem mojego wyboru był opis tej powieści na stronie wydawnictwa, a przede wszystkim zdanie, że książka ta

to znakomite, trzymające w napięciu studium psychologiczne – jak zmiana otoczenia i relacji zmienia charaktery „państwa” i „służącego” ¹.

Zatrzymajmy się chwilę przy tle historycznym powieści. Akcja rozgrywa się w czasach, gdy systemem politycznym panującym w Republice Południowej Afryki jest apartheid. Jest to system bazujący na teorii głoszącej konieczność osobnego rozwoju społeczności różnych ras, a więc oparty na segregacji rasowej. Apartheid narzucał klasyfikację wszystkich mieszkańców na „białych”, „czarnych” i „kolorowych”. Kryteria klasyfikacji uwzględniały m.in. pochodzenie, wygląd i zwyczaje. Ustawy przypisały poszczególnym rasom oddzielne strefy mieszkaniowe i komercyjne, zabroniły przebywania poszczególnym rasom w określonych strefach. Wprowadzono segregację rasową w instytucjach publicznych oraz różne standardy edukacyjne, stworzono zdefiniowane rasowo kategorie zawodowe. Oddzielono też władze polityczne, jedynie „biali” mieli prawo głosu w wyborach do białych władz krajowych. Regiony zamieszkane przez „czarnych” zostały wydzielone wyłącznie dla „czarnych” jako bantustany. Zajmowały one ok. 1/8 obszaru RPA i miały w zasadzie charakter „rezerwatów”, mimo iż formalnie miały być niepodległymi państwami.

Nic dziwnego, że Nadine Gordimer tak sugestywnie potrafiła nam przedstawić ten okres w swojej twórczości. Urodziła się bowiem 20 listopada 1923 roku w Springs, mieście znajdującym się na wschód od Johannesburga. Dużą cześć swojego dorosłego życia przeżyła w RPA czasu apartheidu. Była czynnie zaangażowana w zwalczanie apartheidu jako członkini Afrykańskiego Kongresu Narodowego. I właśnie w swojej twórczości, za którą otrzymała w 1991 roku literacką Nagrodę Nobla, poruszała sprawy konfliktów społecznych na tle rasowym i psychologicznych następstw systemu apartheidu w RPA, a także inne tematy społeczno-polityczne swojego kraju i innych państw afrykańskich.

Doskonale na pewno znała również historię krwawych zamieszek w Soweto, które stanowią tło jej powieści „Ludzie Julya”. Od tego konfliktu bowiem wszystko się zaczęło To przez walki na ulicach Soweto Bam i Maureen Smales wraz z trójką dzieci musieli opuścić swoje dobra w mieście i schronić się w kilkaset kilometrów oddalonej osadzie, skąd pochodził ich czarny służący July. Przebywanie w ogarniętym walkami mieście zagrażało ich życiu, a July, który służył u nich od piętnastu lat, zaproponował pomoc. Jak z niej nie skorzystać? Tym bardziej, że July zawsze spełniał swoje obowiązki wzorowo i wydawał się z rodziną bardzo związany emocjonalnie. Na początku pobytu Smalesów w osadzie odstąpił im dom swojej matki, dbał o nich i dzieci, usługiwał im i spełniał wszystkie możliwe zachcianki. Zmieniły się jedynie warunki ich życia i to diametralnie. Z luksusu i bogactw znaleźli się nagle w biednej, brudnej, prymitywnej murzyńskiej chacie pełnej pcheł, szczurów i innego „robactwa”. Nagle zostali przeniesieni do życia, jakiego zupełnie nie znali. Życia, gdzie podstawowe zasady higieny nie mają zupełnie racji bytu; życia, gdzie czyhają miliony różnorakich zarazków; życia, gdzie smród i brud jest standardem. Do tego wszystkiego z dnia na dzień zmienia się również stosunek i  zachowanie Julya. Z opiekuńczego, usłużnego, chwilami wręcz poddańczego staje się butny, wymagający, patrzący z góry. Chwilami musimy się zastanawiać, czy jest on nadal sługą, czy może relacje się odwróciły i stał się „Panem”? „Panem sytuacji” jest na pewno, bo przecież powoli przywłaszczył sobie wszystkie „atrybuty władzy” – pieniądze, kluczyki do samochodu, broń. Uzależnił od siebie całkowicie swoich białych byłych pracodawców – bez samochodu i pieniędzy nie będą w stanie opuścić osady, a bez broni… stali się po prostu nikim. Czy w tej – jakże trudnej – sytuacji Bam i Maureen pomogą sobie wzajemnie? Jak zachowa się July? Czy małżeństwu uda się od niego uwolnić? Wiele pytań można by jeszcze postawić, ale odpowiedzi na nie poznają tylko Ci, co przeczytają tę książkę.

Kto spodziewał się po tej powieści wartkiej fabuły, nagłych zwrotów akcji, dynamizmu i sensacyjnych wydarzeń, ten na pewno odłoży książkę po paru przeczytanych stronach., bowiem tego tu nie znajdzie. Pisarka buduje napięcie bardzo powoli, krok po kroku, przez tyle dni, ile trwa przejście księżyca z pełni w fazę nowiu. Fazy księżyca bowiem wg mnie symbolizują koła na początku każdego kolejnego rozdziału książki. I tak jak w tej drodze każdej nocy „ubywało” księżyca, tak samo każdego dnia zmniejszało się zaufanie „białych” do byłego służącego, aż do finału, dziwnego, otwartego, niespodziewanego, budzącego niepokój, ale jednocześnie dającego pewną, niesprecyzowaną nadzieję.

Gordimer zdecydowanie nie jest „mistrzynią akcji”, ale i nie tego wymaga się od laureatki Nagrody Nobla. Od noblistki oczekujemy rzetelności, barwnych i plastycznych opisów, porównań poruszających wyobraźnię czytelnika, wielowymiarowości portretów psychologicznych bohaterów, czyli wszystkiego tego, co kryje się pod sformułowaniem „mistrzostwo słowa” .  I właśnie taką „mistrzynią słowa” Nadine Gordimer zdecydowanie jest. Jej obraz afrykańskiego buszu jest bardzo rzetelny, opisy warunków życia w prymitywnych osadach brzmią wręcz naturalistycznie – poruszają czytelnika, powodują to, że w pewnej chwili zaczynamy sami odczuwać smród panujący w chacie Smalesów, swędzenie po ukąszeniach pcheł, słyszymy i widzimy biegające wokół murzyńskie dzieci – umorusane, krzykliwe, ciekawskie.

Książka nie należy na pewno do „lekkich” – jej styl nie jest najłatwiejszy w odbiorze. Powoduje to, że często – przy jakimkolwiek odwróceniu uwagi – musimy wrócić do poprzednich kartek, przeczytać je ponownie, bo inaczej mielibyśmy problemy ze zrozumieniem całości. Każde słowo napisane przez autorkę jest bowiem bardzo ważne. Narracja, jaką się posługuje jest bardzo oszczędna, wręcz czasami skąpa w słowa – dlatego trzeba aż tak docenić tu każde jest słowo, bo ma ono niesamowitą wagę.

Taki sposób narracji powoduje również, że my czytelnicy patrzymy na wszystkie wydarzenia, na bohaterów powieści z boku, z pozycji obserwatora. Nie jesteśmy w stanie poczuć sympatii do jakiegokolwiek bohatera, nie utożsamiamy się z nim. Nie potrafimy również ich jednoznacznie ocenić, bo też żaden z nich nie zachowuje się jednoznacznie. Każda postać z książki jest niesamowicie dynamiczna, wielobarwna, każda scena pokazuje jej inną cechę charakteru.

Dodatkowym aspektem utrudniającym odbiór powieści są dialogi, szczególnie te, których uczestnikiem jest July. Tłumacz posłużył się w tym wypadku „łamaną polszczyzną”, żeby zaakcentować fakt, że July mimo piętnastoletniej pracy w domu białych pracodawców nie nauczył się języka angielskiego w stopniu wystarczającym do wyrażenia swoich myśli czy uczuć. Jego znajomość języka koncentrowała się jedynie na poziomie potrzebnym do wykonywania poleceń. Pokazuje to też w sposób bardzo dosadny stosunek białych pracodawców do czarnej służby, ich brak jakiegokolwiek zaangażowania w rozwój emocjonalny i intelektualny murzyńskiej ludności. Byli zawsze dwoma przeciwległymi biegunami – czarnym i białym, dwiema warstwami, którym nie wolno było pomieszać się ze sobą – kolor szary w tym społeczeństwie nie miał prawa wystąpić.

Wielkie brawa należą się również wydawcy powieści. Czcionka, choć niezbyt duża, to jednak nie męcząca oczu, odpowiednia interlinia, a przede wszystkim brak błędów, nawet zwykłych literówek, to już zalety leżące po polskiej stronie. Bardzo lubię takie staranne wydania, gdzie daje się zauważyć fakt, że korekta przyłożyła się do swojej pracy, co przyniosło widoczny, jakże pozytywny efekt.


Link do opinii
Avatar użytkownika - bambi12
bambi12
Przeczytane:2014-12-09, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam,

Jakiś czas temu poznałam książkę "Znaleziony" autorstwa tej pisarki. Tamta lektura zrobiła na mnie tak duże wrażenie, że zapragnęłam przeczytać pozostałe utwory Nadine Gordimer. Tym razem wybrałam "Ludzi Julya". Słyszałam na temat tej pozycji wiele opinii. Nie wszystkie były pozytywne. Tym bardziej sama chciałam się przekonać jak ja ją odbiorę. Czy spełniła moje wysokie oczekiwania?

Soweto. Smalesowie, rodzina z klasy średniej, biali liberałowie, zostają uratowani przed zamieszkami przez ich sługę, Julyego. Mężczyzna oferuje im schronienie w swojej wiosce.

Opuszczając swój komfortowy podmiejski dom nie spodziewają się co ich czeka. Trafiają do wsi pozbawionej energii elektrycznej i wszelkich udogodnień współczesnego życia. Z dala od cywilizacji, w sercu potężnej wielkiej pustyni Południowej Afryki, w obecności brzęczących komarów, w środowisku pachnącym rozpadem i gnijącymi zwłokami zwierząt. Koszmar dusznej atmosfery, ciepła, wilgoci. Zostają zmuszeni do zaakceptowania odwrócenia ról. W tej sytuacji zaczynają zdawać sobie sprawę, jak wyglądało życie ich służącego. Stają się od niego uzależnieni. Ich początkowa wdzięczność zamienia się w nieufność i podejrzliwość.

Na początku swą przeprowadzkę traktują trochę jak wyprawę kempingową. Gdy zaczynają tracić poczucie kontroli i władzę ogarnia ich niepokój, są zdezorientowani. Bezradni, uwięzieni i bezsilni. Tracą swą osobowość i niezależność. Nie rozumieją języka czarnych i ich kultury. Powoli zaczynają odkrywać swoje nowe twarze. Tutaj są mniejszością. "Biały Pan" stopniowo tracąc artefakty, które określały jego miejsce w społeczeństwie, staje się biernym cieniem dawnego siebie. Maureen zmaga się z granicami własnego liberalizmu. A "służący" staje się bardziej świadomy swej potęgi. Wraz z odwróceniem ról, zaczynają zdawać sobie sprawę, jak głęboko zakorzenione są w nich rasizm i kolonializm. Próbują przetrwać uwięzieni pomiędzy dwoma światami.

Styl pisarki jest jakby kontrolowany i bardzo precyzyjny. Czarujący a zarazem smutny w tonie. Niezapomniany, sprytny, bardzo błyskotliwy. Pisze z siłą a jednocześnie poetycko. Jednym słowem jest - charakterystyczny. Trochę czasu zajmuje, aby się do niego przyzwyczaić. Jej proza nie daje szansy na relaks. Gordimer nie pisze tu kto co mówi. W rezultacie, musiałam poznawać tę lekturę bardzo ostrożnie, tak, aby się nie pomylić. Pierwsze kilka stron trudno mi się czytało, jednak później dostrzegłam jej wyjątkowość. Pisarka traktuje czytelnika jako pełnoprawnego uczestnika tej historii. Mistrzosko utrzymuje atmosferę strachu, zagrożenia i pozostawia wiele niedopowiedzeń. Napięcie jest potęgowane głównie dzięki minimalistycznemu dialogowi.
Książka manipuluje perspektywą. Dzięki niej poznałam punkt widzenia zarówno białych jak i czarnych.

Gordimer podkreśla dwuznaczność sytuacji społeczno-politycznej w RPA, uwypukla niedoskonałe przenikanie się dwóch odmiennych i obcych kultur. "Ludzie Julya" to nie tylko odwzorowanie napięć międzyrasowych, ale także próba uznania człowieczeństwa tych, uważanych za gorszych ludzi. Pisarka usuwa kolejne warstwy i odkrywa sedno ludzkich relacji. Stawia kilka podstawowych pytań, które wykraczają daleko poza granice tematu dyskryminacji rasowej. Jak żyć razem w harmonii? Jak pogodzić się z różnicami (społecznymi, gospodarczymi lub rasowymi)? Zakończenie niejednoznaczne.

Nie jest to książka o polityce, czy o apartheidzie. To historia o interakcjach białych i czarnych w Afryce Południowej, ich braku zdolności do zrozumienia siebie nawzajem i swoich kultur. To także studium postaci, rodziny pod wpływem stresu. Koncentruje się na zawiłościach odwrócenia ról, relacji pan-sługa i międzyrasowej. Zręcznie ukazuje nasze wyobrażenia o kategoriach rasowych i ich konstrukcji, które mogą często wydawać się trwałe, a są w rzeczywistości zależne od wielu kwestii.

Link do opinii
Avatar użytkownika - SylwiaN
SylwiaN
Przeczytane:2014-06-26, Ocena: 6, Przeczytałem,
Gdy tylko przeczytałam opis książki i zobaczyłam jej ciekawą okładkę wiedziałam, że to książka dla mnie i nie zmarnuję przy niej czasu. Książka opowiada o losach rodziny Smalesów, która musi uciekać z domu przez zamieszki na tle rasowym, które mają miejsce w ich rodzinnym mieście. W trudnych chwilach wsparcie i pomoc niesie im ich służący, który od wielu lat dla nich pracuje. Zabiera ich do swojej wioski, gdzie zapewnia im dach nad głową i pomoc. W miarę upływu czasu rodziny w nowym miejscu, powoli odwracają się rolę. Najpierw czarnoskóry July staje się nowym właścicielem kluczyków do samochodu Smalesów. Z biegiem czasu, rodzin traci kolejne atrybuty swojej władzy, która w nowym miejscu nie ma już żadnego znaczenia. Coraz częściej pada pytanie, czy przyjazd ze służącym był dobrym pomysłem i rzeczywiście uchroni rodzinę przed niebezpieczeństwem. Książka należała do ciekawych, jednak czytałam ją w ratach. Niektóre fragmenty były trudne, momentami nawet trochę nudne (na szczęście te fragmenty stanowiły tylko ułamek książki), co nie zmienia mojej ogólnej oceny tej pozycji. Lubię książki, które poruszają trudne tematy- "Ludzie Julya" z pewnością do takich się zalicza. W książce pokazane są różnice pomiędzy białą rodziną, szczęśliwą i bogatą, a rodziną tytułowego bohatera, mieszkającą w ulepionych chatach ze słomianymi dachami i pijącą wodę z rzeki. Książka dotyka poziomu psychologicznego, ukazuje zawiłe relacje pomiędzy Panem a Służącym. Pisana jest oczami Białej Kobiety, pani Smales, która przeżywa zmiany jakie przeszła jej rodzina ostatnimi czasy. Czytając dużo zastanawiałam się nad tym, jak zawiła jest ludzka natura i jak zmienia się postrzeganie świata gdy człowiek znajduje się w trudnym położeniu. Język jakiego używa autorka jest bardzo przystępny, przekaz jest jasny. Jedynie końcówka książki zmusza czytelnika do zastanowienia nad dalszymi losami białej rodziny. Podsumowując: książka zmusza czytelnika do refleksji, a takie książki bardzo cenię i polecam innym.
Link do opinii
Avatar użytkownika - Sardegna
Sardegna
Przeczytane:2013-06-19, Ocena: 4, Przeczytałam, 52 książki kolejne w 2013,
Nie jest to łatwa książka, jak zresztą każda o tematyce wojennej. Jak dla mnie, głównym jej plusem jest brak brutalnych opisów, których tak obawiałam, czytając opis książki. W większej mierze jest to jednak powieść psychologiczna, niż opisująca brutalność wojny, przez to staje się niepowtarzalna i na pewno intrygująca. Nie da rady przeczytać jej na szybko. Mało w niej wartkiej akcji, galopujących wydarzeń, więcej stanu psychiki i uczuć. http://ksiazki-sardegny.blogspot.com/2013/07/ludzie-julya-nadine-gordimer.html
Link do opinii
Avatar użytkownika - Anytsuj
Anytsuj
Przeczytane:2013-06-12, Ocena: 6, Przeczytałam, 52 książki 2013, Mam,
Akcja powieści ,,Ludzie Julya" rozgrywa się w południowej Afryce w latach 80. XX w. Z powodu zamieszek i represji wobec białych rodzina Smalesów ucieka z domu w Johanesburgu by ukryć się w wiosce swojego wieloletniego służącego- Julya. Ich życie zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni. Zasady, które panowały w mieście nie obowiązują w wiosce. Gordimer uwiodła mnie przede wszystkim sposobem budowania akcji, rozwijania wątków, dozowania informacji. Wszystko jest tak wyważone, że podczas lektury nie ma okazji by się znudzić, zniecierpliwić, albo sfrustrować galopującą akcją. Bohaterowie wielobarwni, dynamiczni i trudni w ocenie sprawiają, że powieść jest jeszcze bardziej intrygująca i dająca do myślenia. Autorka pokazuje, że wiodąc spokojne życie nie zawsze jesteśmy w stanie poznać całą prawdę o sobie, a tym bardziej o ludziach wokół nas, nawet tych najbliższych. Drugim ważnym tematem jaki porusza Gordimer jest wpływ warunków i otoczenia na kształtowanie ról społecznych. Wszystko osadzone jest w oprawie zamieszek o wolność. Wojna jest niezbędnym elementem tej powieści, ale bardziej niż walki autorka pokazuje życie i sytuację czarnych, wyzyskiwanych przez białych. Wisienką na torcie jest otwarte zakończenie, budzące niepokój, ale i dające nadzieję. Gordimer stworzyła dzieło, które bez wątpienia jest lekturą obowiązkową. No ale cóż... w końcu Nobla nie dostaje się za ciekawą okładkę. Polecam gorąco wszystkim. Bez wyjątków.
Link do opinii
Avatar użytkownika - mirand
mirand
Przeczytane:2017-12-29, Ocena: 3, Przeczytałam, 100 książek 2017,

Książka z pewnością niełatwa. To dla mnie już nie nowość, że książki, podczas czytania których trzeba dużo myślec ( często za dużo ) , w wielu sytuacjach domyślać się, wygrywają różne rpzestiżowe nagrody. Może dlatego po takie książki rzadko sięgam, bo ja jestem stworzona do czytania dla przyjemności, gdzie język jest płynny i przejrzysty jak welon panny młodej:)

Na pewno problem społeczeństwa opisanego przez autorkę istniał naprawdę i jest to poruszająca opowieść o tym jak biali ludzie musieli zmagać się z życiem w skrajnych warunkach tylko dlatego, by przeżyć. Uważam jednak również, że można było napisać o tym na kilka innych sposó a sposób tej autorki nie do końca przypadł mi do gustu.

Link do opinii
Avatar użytkownika - Pinkberry
Pinkberry
Przeczytane:2015-06-26, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2015, Noblisci,
Inne książki autora
Zrozumieć życie
Nadine Gordimer0
Okładka ksiązki - Zrozumieć życie

Paul Bannerman, ekolog mieszkający w Afryce, sądzi, że panuje nad biegiem spraw w swoim życiu zawodowym i małżeńskim. Kiedy jednak lekarze stwierdzają...

Znaleziony
Nadine Gordimer0
Okładka ksiązki - Znaleziony

Nadine Gordimer na kartach książki opowiada historię miłości pozornie niemożliwej. Młodej, białej kobiecie psuje się auto. Trafia do warsztatu, gdzie poznaje...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Kalendarz adwentowy
Marta Jednachowska; Jolanta Kosowska
 Kalendarz adwentowy
Grzechy Południa
Agata Suchocka ;
Grzechy Południa
Stasiek, jeszcze chwilkę
Małgorzata Zielaskiewicz
Stasiek, jeszcze chwilkę
Biedna Mała C.
Elżbieta Juszczak
Biedna Mała C.
Rodzinne bezdroża
Monika Chodorowska
Rodzinne bezdroża
Sues Dei
Jakub Ćwiek ;
Sues Dei
Zagubiony w mroku
Urszula Gajdowska ;
Zagubiony w mroku
Jeszcze nie wszystko stracone
Paulina Wiśniewska ;
Jeszcze nie wszystko stracone
Zmiana klimatu
Karina Kozikowska-Ulmanen
Zmiana klimatu
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy