Hubert po latach odnajduje wreszcie Święcino. Ale nie wszystko wygląda tam tak, jak zapamiętał. Dla mieszkańców osady jest zupełnie obcy i nikt nie proponuje mu od razu posady strażnika. Chłopak musi na nowo zdobyć ich zaufanie. Chociaż wie, co się może za chwilę wydarzyć, nie jest mu wcale łatwiej. Zwłaszcza że zdobywając księgę demonów, zmienił bieg historii. Teraz, mimo że wszystko zdaje się powtarzać, nic nie jest do końca przewidywalne. A zagrożenie stanowią nie tylko demony, lecz także inni ludzie. Jak w tej sytuacji ma sam przetrwać, uchronić przyjaciół i zapobiec mającym nastąpić nieszczęściom?
Postapokaliptyczna przygoda, której nigdy nie zapomnisz!
Paulina Hendel (ur. 1987) - absolwentka filologii angielskiej na Uniwersytecie Gdańskim. Od kilku lat pisze opowiadania do prasy kobiecej. Interesuje się polską literaturą fantastyczną i przygodową, a także twórczością Terry'ego Pratchetta. W czasie wolnym zajmuje się rekonstrukcją historyczną.
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Data wydania: 2015-06-24
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 592
Język oryginału: Polski
Hubert w końcu odnajduje Święcino i robi wszystko, by ocalić swoich przyjaciół. Kiedy jednak w tej materii nie da się już nic więcej zrobić, musi podjąć decyzję co dalej: wrócić do Dąbrówki?, zostać w Święcinie?, co może robić w życiu, skoro ma tak unikalną wiedzę?.
Świat przedstawiony w Łowcy nie poszerza się tak bardzo, jak w poprzednich tomach. Bohaterowie nie podróżują już tyle, a jeśli, to na ogół wracają w znane już sobie miejsca. Nie oznacza to jednak, że się nie zmienia. Przede wszystkim można zaobserwować tutaj inne postrzeganie demonów. To już nie są tylko potwory, które bezwzględnie trzeba zabić. Bohaterowie, szczególnie Hubert, zaczynają patrzeć na nie trochę inaczej – jak na zwierzęta, których czasem należy się obawiać, ale nie zawsze. Demony odarto z ich mitycznego zła i zaczyna się je podporządkowywać człowiekowi – mogą stać się użyteczne, jeśli podejść do nich w sposób racjonalizatorski i naukowy. Właśnie takie podejście zaczyna dominować w trzeciej części Zapomnianej księgi, a efekty są dość ciekawe. Jest to jednak próba odzyskania władzy nad naturą przez człowieka, jej ponowne podporządkowywanie sobie, które zdaje się być jedyną drogą do odzyskania bezpieczeństwa. Dość smutna to konstatacja, zważywszy na dostrzeganie pewnych ponadgatunkowych odruchów w demonach prze Huberta, a czasem nawet czysto ludzkich.
W przypadku poprzednich tomów zastanawiałam się nad ukazywaniem w powieści niewielkich społeczności i ich realizmem. Tym razem nie jest już tak istotna każda wioska z osobna – na świat powieści należy patrzeć przez pryzmat łączących poszczególne społeczności zależności. Można tu mówić o swego rodzaju początkach państwowości, kiedy to poszczególne osady zaczynają łączyć siły w celu przetrwania i podniesienia poziomu życia wszystkich. Bohaterowie górnolotnie mówią o tworzeniu nowego, lepszego świata, jednak trudno oprzeć się wrażeniu, że jest to tylko młodzieńcze marzenie o zmianie zastanego porządku. Wszak dążą do odbudowy tego, co było i w zasadzie nie widać po nich pomysłów na to, jak świat mógłby wyglądać. Co więcej, bohaterowie mają świadomość, że ich inspiracje są historyczne, a podejście np. do inności nie budzi optymizmu.
Niemniej sami bohaterowie rozwijają się w dość interesujący sposób. Trzon ich osobowości się nie zmienia, jednak kolejne wydarzenia odciskają na nich swoje piętno. Niektórzy łagodnieją, inni nabierają nieco rozsądku. Wyraźną przemianę widać szczególnie w przypadku Zuzy, która z całą pewnością nie jest już dzieckiem, a rezolutną i zaradną młodą kobietą. Powracają także bohaterowie, z po przedniego tomu, których mało kto by się spodziewał. Nie odgrywają tu znaczącej roli, trudno powiedzieć, czy w kolejnym tomie będzie inaczej.
Fabularnie też jest nieźle. Dzieje się całkiem sporo, a odnalezienie Święcina nie oznacza powtórzenia fabuły z tomu pierwszego. Hubert mierzy się z zupełnie nowymi problemami, inaczej jest też postrzegany przez otoczenie. Poza tym to tylko fragment książki, a dalej fabuła idzie w zupełnie innym kierunku niż znany ze Strażnika, czy nawet Tropiciela.
Łowca jest bardzo udaną, trzymająca poziom kontynuacją. Wprowadza nowe problemy, poważnie podchodzi do tematu odbudowy świata po kataklizmie i całkiem realistycznie ocenia szanse na to nawet jeśli zakończenie wydaje mi się nadmiernie optymistyczne. To bardzo ciekawa serią, która z tomu na tom coraz bardziej zachęca mnie do sięgnięcia po wcześniejsze książki Hendel.
Także na SzaraKawiarenka.pl Książka otrzymana za punkty ISBN na portalu CzytamPierwszy.pl
Po dwóch tomach pełnych emocji przyszedł czas na tom trzeci. Tu historia znów zatacza koło. Znajdujemy się ponownie w wydarzeniach tomu pierwszego. Jednak nasz bohater jest bardziej świadomy tego, co się stało na świecie, co go spotka już niedługo. Ma świadomość swojej wiedzy na temat demonów i innych niebezpieczeństw. Pomimo to nadal jest dość wyrywny jeżeli chodzi o rzucanie się w wir niebezpieczeństw by bronić bliskich mu osób przed niebezpieczeństwem.
Autorka, pomimo iż się "cofa" w akcji, to robi to w bardzo umiejętny sposób. Nie ma tu ani chwili na nudę i rozczarowanie. Główny bohater Hubert z każdą kolejną stroną jest coraz bardziej dojrzałą i dopracowaną postacią. Już nie mogę się doczekać czwartej części. Nie mam obaw przed tym, iż czwarty tom będzie słabszy. Z pewnością autorka po raz kolejny nas mile zaskoczy.
O „Żniwiarzu” słyszał już chyba każdy fan polskiej fantastyki. Lecz mało kto wie, że Paulina Hendel swoją przygodę ze słowiańskimi demonami zaczęła od trylogii „Zapomniana księga”, a to wielka szkoda! Z tego też powodu dziś zapominamy na chwilę o Magdzie, Mateuszu oraz Feliksie i przenosimy się do świata post apokaliptycznej polski, w której najgorsze koszmary stają się rzeczywistością i wyruszają na żer... Na szczęście „Łowca” nadciąga!
„Dlaczego mam wrażenie, że gdziekolwiek się ruszę, śmierć jest tuż za mną? Tak chętna, żeby mnie oszczędzić, choć wiele razy wcale na to nie zasługiwałem. Lecz wciąż zabiera moich bliskich.”
Przy okazji recenzji poprzednich tomów wspomniałam, że w twórczości Pauliny Hendel najbardziej lubię jej prosty i konkretny styl pisania. W przeciwieństwie do naprawdę wielu autorów, zarówno polskich jak i zagranicznych, Hendel nie marnuje czasu na zbędne opisy czy niepotrzebne i czcze dialogi, ale skupia się przede wszystkim na rzeczach istotnych oraz ciekawych, przez co ciągle coś się dzieje. „Łowca” jest tego doskonałym przykładem, ponieważ podczas jego lektury nawet gdy akcja nie pędzi jak szalona, lecz płynie nieśpiesznie, ukazując zwykłe życie ludzi po apokalipsie, nie można narzekać na nudę. Aczkolwiek czasem czytając opinie o „Łowcy” można spotkać się z zarzutem, że książka ta bardzo przypomina tom pierwszy, przez co jest zwyczajnie nudna. Moim zdaniem jest to jednak jedno wielkie nieporozumienie. Wynikające zapewne ze zbyt szybkie porzucenia lektury, ponieważ choć historia niewątpliwie zatacza koło, to jednak oprócz początkowych kilku rozdziałów, które mogą przypominać faktycznie te ze „Strażnika”, nic nie jest takie samo. Wiele rzeczy i wydarzeń za sprawą działań Huberta zmieniło całkowicie swój bieg i jedyne co łączy je z pierwszym tomem to ci sami bohaterowie.
A jeśli już jesteśmy przy bohaterach to trzeba przyznać, że nie sposób ich nie polubić, w szczególności Huberta i Izy. Ich relacja została skonstruowana w bardzo ciekawy i realistyczny sposób. Uzupełniają się wzajemnie, przez co tworzą niezwykle zgrany duet, choć jak wszyscy ludzie mają swoje wzloty i upadki, a sama Iza potrafi czasami człowieka nieźle zirytować. Pozostali bohaterowie również wywarli na mnie pozytywne wrażenie. Jak na okoliczności, w których przyszło im żyć, wszyscy byli wyjątkowo ciepli oraz troskliwi, a także pełni życia i bardzo ze sobą związani, choć w większości nie byli nawet ze sobą spokrewnieni. Ich charaktery jednak nie zostały już tak dobrze nakreślone, jak choćby Zuzki, Huberta, Ani czy Izy, lecz w żaden sposób nie przeszkadzało to w odczuwaniu przyjemności z lektury. Aczkolwiek pozostawiło to po sobie pewien niedosyt.
„-Czasem wydaje mi się, że jesteśmy jak liście na wietrze - odezwała się. - Niby jesteśmy panami samych siebie, ale tak naprawdę nic od nas nie zależy.”
Choć „Łowcę” spokojnie mogłabym nazwać najlepszą częścią z całej trylogii, to jednak ciągle czegoś mi tutaj brakowało. Podobnie jak w przypadku dwóch poprzednich tomów uważam, że gdyby autorka wprowadziła więcej akcji oraz przyśpieszyła rozwój relacji między bohaterami, a mniej skupiała się na ich codziennym życiu, to myślę, że cała trylogia wypadłaby znacznie lepiej w ogólnym rozrachunku. Faktem jest jednak, że seria „Zapomniana księga”, jak na debiut literacki jest całkiem dobra, oryginalna i wciągająca, a samej autorce należy się wielki plus za wykorzystanie rodzimej demonologii. Nie jest to jednak Paulina Hendel jaką znamy ze „Żniwiarza”, ale jeśli dopiero rozpoczynacie swoja przygodę z jej twórczością to lepiej nie mogliście wybrać. Trylogia „Zapomniana księga” to naprawdę dobre i przepięknie wydane książki, z którymi można miło spędzić czas. Myślę, że się na nich nie zawiedziecie.
Aleksandra
Wszystkie cytaty pochodzą z książki „Łowca” autorstwa Pauliny Hendel.
Więcej na :
Łowca wciąż trzyma poziom.
Fabuła nie zwalnia, mamy ciągłe podróże nowych ludzi i rosnące w siłę demony
Trochę się zawiodłam. Książka powiela schematy wcześniejszych części. Może kiedyś sięgnę po kontynuację z miłości do mitologii słowiańskiej.
Bardzo dobra kontynuacja. W końcu Hubert mógł udowodnić, że cały czas mówił prawdę :D Cieszę się, że autorka zdecydowała się kontynuować tę historię. Czekam na kolejne tomy.
Interesująca wizja świata po apokalipsie. Tak samo dobra jak poprzednie.
Świat Zapomnianej Księgi pochłonął mnie do tego stopnia, że niemal bez dnia przerwy po przeczytaniu "Tropiciela", sięgnęłam po "Łowcę" - trzecią część przygód Huberta Sierpnia.
Paulina Hendel wreszcie zlitowała się nad głównym bohaterem i pozwoliła odnaleźć mu osadę widzianą w snach. Hubert ponownie trafia do Święcina, gdzie spotyka starych przyjaciół. Nikt, oczywiście, nie ufa nowoprzybyłemu, traktując go z dużą dozą rezerwy. Hubert jednak się nie poddaje i za wszelką cenę próbuje uratować mieszkańców przed śmiercią i tragicznymi wydarzeniami - sęk w tym, że nie wszystko dzieje się identycznie. Śmierć i tak zbiera swoje żniwa, nie przejmując się konkretnymi nazwiskami.
Hubertowi udaje się odwrócić znaną przeszłość i po raz pierwszy chłopak nie zna przyszłości. Wreszcie zaczyna żyć jak każdy, bez świadomości, co przyniesie los. Hubert nie jest więc przygotowany, kiedy w zwykły, spokojny dzień do Święcina przybywa zaniepokojony Ernest, namawiając Huberta do powrotu do Dąbrówki oraz prosząc o pomoc w odnalezieniu porwanej siostry Zuzy. Przyjaciele bez namysłu wyruszają na ratunek, zabierając ze sobą Izę oraz Henryka, którzy jako oficjalni przedstawiciele Święcina zamierzają przy okazji zdobyć nowe przyjaźnie wśród innych wiosek na północy kraju. Bo jak wiadomo, w tych niepewnych czasach jedynie sojusze będą potrafiły uchronić przed atakiem demonów albo nieobliczalnych ludzi.
W "Łowcy" wiele więzi się zacieśnia, tworząc nowe koligacje. Hubert, Ernest, Iza, Henryk, Zuza oraz reszta przyjaciół, rodziny i znajomych pakują się w coraz groźniejsze przygody, tym samym zdobywając niemałe doświadczenie. Zwłaszcza kontakt z demonami zdaje się wskakiwać na wyższy poziom, które nie dają o sobie zapomnieć. Demonologia ciągle się rozrasta, bo wiedza ciągle napływa - niekoniecznie łatwo i przyjemnie. Demony rosną w siłę, ale Hubert też nie stoi w miejscu. Niedawne ofiary przekształcają się w łowców. Tym razem to ludzie wychodzą z ukrycia...
Przyznam szczerze, że początek "Łowcy" trochę mnie nudził. Miałam wrażenie, jakbym już znała losy Święcinian i jednie niektóre momenty sprawiły, że nie odłożyłam książki. Wszak ile razy można czytać o tym samym? Na szczęście autorka nie przeciągała jakoś wybitnie długo znanych wydarzeń, nieco też je pozmieniała, a potem to już w ogóle popłynęła. Wciągnęłam się i tak jak poprzednie dwa tomy, Łowcę również połknęłam w całości.
Trzecia część wydaje się dojrzalsza. Bohaterowie ewidentnie urośli (i zmądrzeli), bo zanim wyruszyli na groźną akcję, pomyśleli, a nie tak jak ostatnio lecieli pod wpływem emocji. Hubert dorósł i stał się przykładnym mężczyzną podziwianym przez młodszych. Choć radość z życia i figlarstwo nie dały tak łatwo o sobie zapomnieć, co było przyjemną odskocznią od nieciekawej rzeczywistości i niosło ze sobą sporo uśmiechu. Pojawiło się wiele nowych postaci (niekoniecznie pozytywnych), a te stare poznawało się dosadniej.
Podobało mi się świeże spojrzenie na demony. Teraz bohaterowie nie traktowali ich całkowicie jako zło konieczne, które trzeba wytępić. Niektóre dały się udomowić, a jeszcze inne sprawiły wrażenie wdzięcznych za ratunek. Poza tym ludzie przestali się ich bać, próbowali je bardziej poznawać, nawet eksperymentować!, co było interesującym wątkiem powieści.
W książce pojawiło się sporo fragmentów pełnych strzelanin i bójek zaopatrzonych wieloma zwrotami akcji, za co autorce należą się gratulacje. Hendel potrafi łapać za serce, a napięcie przeciągać do maksimum. Ładny, prosty styl sprzyjał niewymagającej lekturze przepełnionej ciekawymi przygodami.
Motyw działania ludzi pod wpływem groźby śmierci stał się wyraźniej uwidoczniony. Książka bardzo realistycznie ukazuje, co potrafi zrobić człowiek, gdy w grę wchodzi walka o życie, i że tak naprawdę wrogiem ludzkości wcale nie są krwiożercze demony.
"Łowcę" polecam, zresztą identycznie jak poprzednie dwa tomy. Historia poza przeciekawą fabułą odkrywa wiele wartości (przyjaźń, miłość, honor, rodzina, spełnianie obietnic), przenosząc czytelnika w surrealistyczny świat, choć znany na co dzień. Można spotkać tutaj ogrom przeciwstawności, a pojęcie czarno-białego spojrzenia na jakikolwiek aspekt umknie gdzieś daleko i to szybciej niż bies. Przeczytajcie, bo naprawdę warto, ale najpierw zacznijcie od pierwszej części, od "Strażnika". Nie jest to bowiem seria, którą można czytać nie po kolei.
Maximus Opoka jest zwykłym kurierem kasty i nic nie wskazuje na to, aby jego życie miało ulec poprawie. Co więcej, sprowadza na siebie dodatkowe kłopoty...
Magda odrodziła się po raz kolejny. Po powrocie z zaświatów, razem z piekielnym ogarem przy boku, uchroniła Feliksa przed rychłą śmiercią. To jednak dopiero...
Przeczytane:2022-10-02, Ocena: 3, Przeczytałam, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu - edycja 2022,
Zostawiam ocenę niższą od poprzednich dwóch części, bo trochę mnie "Łowca" wymęczył. Kto mniej więcej rozgryzł schemat, na jakim zbudowana jest ta seria, tego w żaden sposób kolejny tom nie zaskoczy. Spokój-wyjście z wioski-atak-powrót do wioski - w pewnym momencie ta powtarzalność stała się dla mnie mocno nużąca.
Wątki, które miały potencjał, żeby stać się czymś ważniejszym niż tylko kolejną przeszkodą do pokonania, za szybko się kończyły i w ogóle nie wybrzmiewały tak jak powinny. Dla przykładu świetnym pomysłem było stworzenie bazy wojskowej, w której ambitna antagonistka zmuszała wojskowych do eksperymentowania na demonach. Kurczę, jak to daje do myślenia! Przyzwyczailiśmy się, że demony słowiańskie należą stricte do prymitywnego myślenia ludzi, którzy nie rozumieli pewnych zjawisk, dlatego tłumaczyli je magicznie, a tutaj wyrosły na współczesności człowiek spotyka nowy gatunek zwierzęcia/jakiejś istoty i ośmiela się go badać i wykorzystać. Wszyscy przedstawieni jak dotąd bohaterowie za bardzo bali się demonów, żeby nawet pomyśleć o takich krokach. I co się dzieje z tym wątkiem? Hubert aka Gary Stu jak zwykle wychodzi zwycięsko z sytuacji, a na następnej stronie już o wszystkim zapomniano. Że nie wspomnę o szczerej rozmowie na temat "resetu", w której bohaterowie, według mnie, kompletnie nie zareagowali tak jak powinni i aż mnie zabolało, że ten wątek został tak olany.
Mimo wszystko po przebrnięciu przez tyle stron czuję już przywiązanie do bohaterów. Wzruszyła mnie scena, w której odnajduje się członek rodziny jednego z nich. Również podoba mi się przedstawienie demonów, szczególnie gdy nie są tylko kolejnym obiektem do zabicia, ale zachowują się nieprzewidywalnie (scena z leszym roztopiła moje serce!).
Dalej widzę dziury w kreacji świata przedstawionego (dopiero pod koniec tego tomu wspomniano, że w opuszczonych domach bohaterowie znajdowali czyjeś kości! wcześniej była mowa wyłącznie o jednych zwłokach, reszta ludzi zwyczajnie wyparowała), które sama muszę wypełniać, a jednocześnie jest coś uspokajającego i relaksującego w obserwowaniu po prostu życia codziennego garści ocalałych. Tyle, zabieram się z nadzieją za kolejny tom.