Ostatnie, co zapamiętał Hubert, to eksplozja szklanej piramidy pod Luwrem. Teraz budzi się w zatęchłym pomieszczeniu, ranny, ubrany w łachmany, w ekwipunku zaś odkrywa... imponującą kolekcję broni. Okazuje się, że od feralnego wyjazdu do Francji minęło siedem lat. W tym czasie świat bardzo się zmienił - zarazy i epidemie przetrzebiły ludzkość, a potężny impuls elektromagnetyczny zniweczył zdobycze techniki. Z ukrycia wyszły za to demony znane z ludowych opowieści...
Hubert musi rozwikłać tajemnicę własnej przeszłości i odnaleźć się w tym dziwnym nowym świecie. Niemal wszystko, co znał, przepadło. Ale czy bezpowrotnie?
Postapokaliptyczna przygoda, której nigdy nie zapomnisz!
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Data wydania: 2014-05-21
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 400
Język oryginału: polski
Autorka, Paulina Hendel, pochodzi z niewielkiego miasta, Miastka, na Pomorzu i interesuje się przede wszystkim demonologią, starymi wierzeniami słowiańskimi i legendami. Uwielbia także podróżować.
Pani Hendel pokusiła się o napisanie młodzieżowego cyklu Zapomniana Księga. Miałam możliwość zapoznania się ze „Strażnikiem”, książką otwierającą cykl.
To książka skierowana do młodszego, dorastającego pokolenia, a jednak nawet starszy, obyty czytelnik, znajdzie w niej coś dla siebie.
Początek nie jest specjalnie zachwycający; życiowe problemy nastolatków są ciekawe wyłącznie dla ludzi w ich wieku, do ich wieku zbliżonych, lub emocjonalnie zachowujących się jak nastolatki. O „życiowych” rozterkach Huberta i jego kolegi, Ernesta, czytamy z niejakim niedowierzaniem.
Potem zaczyna się jednak robić ciekawiej. Chłopak wyjechał wraz ze swoimi kolegami z klasy na szkolną wycieczkę do Paryża i jest świadkiem wybuchu, podczas którego ginie jego przyjaciel, a on sam traci przytomność.
Gdy się budzi, okazuje się, że świat, jaki znał do tej pory, nie istnieje. Wszystko stanęło na głowie. A on sam stracił siedem lat życia i nie pamięta co przez ten cały czas robił. Musi szybko odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Najpierw korzysta z gościnności szaleńca, któremu wyraźnie brak piątej klepki, a później wyrusza na wyprawę, chcąc odnaleźć swoją rodzinę i tak an skutek nieszczęśliwego – rowerowego – wypadku trafia do Święcina.
A tam czas zatrzymał się w czasach, których chłopiec zupełnie nie pamięta. Wieś żyje tak, jak żyło się wiele lat temu. Zamknięta społeczność ma nie tylko swoje wymagania, ale i swoje sekrety. I niechętnie przyjmuje nowych, obcych.
Kiedy w końcu Hubertowi udaje się zyskać czyjeś zaufanie, zostaje polecony przez Izę, córkę sołtysa wsi, do pełnienia bardzo prestiżowej funkcji Strażnika. Wieś nie znosi darmozjadów. Każdy musi tam mieć jakieś zajęcie. Huberta, jak na złość, wynajmują do wszystkiego. Nawet do rzeczy, które jego zdaniem, nie licują z zawodem strażnika, jakim jest: pilnowanie kobiet zbierających jagody w lesie, czy wynoszenie odchodów. Mieszkańcy osady z miesiąca na miesiąc przekonują się coraz bardziej do swego nowego przybysza. A i jemu po pewnym czasie udaje się wśród nich odnaleźć.
Zaraz po objęciu funkcji strażnika podarowano mu stary dom po nieboszczce, a co dziennie ktoś wpadał do niego z nowymi zapasami, towarzyską wizytą, lub zapraszał go na rodziny obiad.
Sielski z pozoru obrazek zakłócały raz po raz demony, mieszkańcy sąsiadującego z wsią lasu.
Były to zarówno wije, topielce, jak i wilkołaki. Ludzie dzielnie z nimi walczyli, ustawili nawet palisadę, by lepiej móc chronić wieś, ale ciągle ktoś ginął.
Ludzie mieli dosyć ciągłego życia w strachu. Iza, córka sołtysa, która działała ramię w ramię ze Strażnikami, choć nie miała ich uprawnień, ryzykowała wiele razy własnym życiem, o co stale kłóciła się ze swym ojcem.
Strażnicy organizowali zebrania w szkolnej piwnicy, gdzie tworzyli grafik dyżurów i ustalali plan działania na najbliższy czas. Wybrała się nawet z kilkoma strażnikami na łupienie innych wsi.
Łupy zwozili do siebie i korzystali z nich w życiu codziennym.
Podczas pobytu Huberta odbył się nawet we wsi ślub. A wszystko za sprawą księdza, który przyjechał właśnie w odwiedziny. Ksiądz odegrał też rolę w walce z dzikimi demonami.
Niestety, wszystkie środki, które zastosowali, by obronić się przed demonami okazały się albo niewystarczające, albo krótkotrwałe. Coraz częściej ginęli ludzie.
W końcu podjęto bardzo trudną, ale jedyną konieczną decyzję o zorganizowaniu wyprawy do biblioteki uniwersyteckiej po książkę o demonologii. Wyprawa okazała się całkowitą klapą.
A Hubert obudził się dokładnie w tym samym miejscu, co za pierwszym razem. We własnym łóżku. Znów jechał z klasą na wycieczkę, lecz tym razem w jej trakcie podjął inne decyzje.
Jego przygoda, tak jak przygoda czytelnika po otwarciu tej książki, dopiero się zaczynała…
Jestem bardzo pozytywnie zaskoczona odbiorze tej książki. Spodziewałam się typowej historii dla nastolatków, ale w tej historii nic nie jest typowe.
Postaci są naprawdę świetnie zbudowane, akcja pędzi do przodu, nie pozwalając się czytelnikowi nudzić ani przez sekundę, a opisy dyskretnie i bardzo płynnie wpisują się w treść książki. Jedynie zakończenie mnie rozczarowało, bo w tym momencie czytelnik nie jest się w stanie przejąć losem bohatera, jeśli wie, że ten bohater może powstać z martwych ileś tam razy.
Mimo to książka jest naprawdę godna polecenia. Szczególnie przy opisach tego, co się dzieje przez cały czas w małej wsi. Wyrazy uznania dla autorki za tak wierne przedstawienie zasad danego życia.
To moje pierwsze spotkanie z autorką Pauliną Hendel i sama jestem na siebie zła, że chwyciłam za jakąś jej książkę tak późno! "Strażnik" to pierwszy tom cyklu Zapomniana księga, który mnie zostawił w kompletnym osłupieniu. Bardzo się cieszę, że udało mi się uniknąć jakichkolwiek spojlerów na temat tej powieści i nie miałam kompletnie pojęcia czego się spodziewać.
Budzisz się pewnego dnia, w kompletnie nieznanym przez Ciebie miejscu. Ktoś mówi Ci, że nastąpił koniec świata i nie ma już tego co dotąd znałeś. Upłynęło 7 lat, a Ty nic z tego minionego czasu nie pamiętasz. To właśnie przydarzyło się Hubertowi. Może jego umysł nie pamięta, ale ciało bardzo dobrze wie, jak się zachować w niebezpiecznych sytuacjach. Jak nasz bohater sobie poradzi?
No tematyki postapokaliptycznej się tutaj naprawdę nie spodziewałam! I oczywiście za to duży plus, bo bardzo lubię taką fantastykę. I to jeszcze w realiach polskich. Jakie to było dobre. Perypetie Huberta kompletnie mnie wciągnęły. Ta jego amnezja jeszcze bardziej podsycała moje zaciekawienie tą książką. A zakończenie? No kłaniam się autorce w pas. Uwielbiam to! Siedziałam w osłupieniu chyba z 15 min. Dobrze, że mam kolejne części z serii. Co prawda muszą chwilę poczekać, ale na pewno niedługo chwycę za drugi tom, bo muszę wiedzieć co jest dalej! Pióro autorki mnie nie zawiodło, więc będę nadrabiać całą jej twórczość. I już jestem pewna, że to będzie dobre. Cieszę się, że polscy autorzy dają radę i nie ustępują w ogóle tym zagranicznym. Wiem, że jeszcze wielu pisarzy muszę odkryć, bo naprawdę warto. A Wy jeśli nie znacie jeszcze tej serii to zdecydowanie musicie nadrobić! No i jeszcze wydanie tej serii jest obłędne. Wydawnictwo We need ya wie jak zachwycić czytelnika.
Hubert budzi się w zupełnie nowym ciele i okazuje się, że nie pamięta co działo się z nim przez ostatnie 7 lat. Ale jeszcze gorszy wydaje się fakt, że świat w jakim teraz przyszło mu żyć w niczym nie przypomina tego, który pamięta. Nie ma już nikogo ze swoich bliskich, a każde miejsce, które pamięta jest zniszczone, nie ma telefonów, Internetu ani żadnych innych dóbr. W swojej podróży odkrywa wioskę, w której postanawia zostać na dłużej z nadzieją, że przywyknie do zmian, jakie nastąpiły, ale okazuje się, że jego ciało potrafi odnaleźć się w nowej sytuacji w przeciwieństwie do umysłu. Jak wiele sekretów skrywa ten mężczyzna?
***
Nie jestem szczególną fanką fantastyki, ale zachęcona wieloma pozytywnymi opiniami o autorce oraz tej serii postanowiłam zaryzykować i nie żałuję swojej decyzji. Autorka zabiera nas w niesamowity świat pełen demonów z dawnych wierzeń, w którym ludzie na nowo muszą się odnaleźć bez technologii, do których już zdążyli przywyknąć. I właśnie ten element powieści daje czytelnikowi wiele do myślenia, ponieważ należy chwilę zastanowić się czy sami potrafilibyśmy poradzić sobie w sytuacji, w jakiej znalazł się autor? Czytając książkę zrozumiałam, że być może opisywany świat wcale nie jest aż tak bardzo wyimaginowany, ponieważ sami tak przywykliśmy do wygód i technologii, że w przypadku jej braku opisywane przez autorkę zdarzenia wydają się wielce prawdopodobne, zwłaszcza zawiść i nieufność ludzka oraz wzajemna agresja w chwili, kiedy nie potrafimy sobie poradzić w nowej sytuacji.
Główny bohater jest bardzo ciekawą postacią i daje nam nadzieję, że być może wszyscy potrafilibyśmy zachować się tak jak on w nowej sytuacji. Pozostaje tajemniczy praktycznie do samego końca, ponieważ nie potrafimy odgadnąć skąd wie, jak poruszać się w obecnym świecie biorąc pod uwagę fakt, ze nie pamięta nic o momentu wybuchu w Luwrze, czyli jeszcze sprzed zniszczenia świata. A i autorka nie ułatwia nam znalezienia rozwiązania zagadki, ponieważ nie daje nam zbyt wielu wskazówek, przez co postać głównego bohatera jest jeszcze bardziej intrygująca.
Ciekawa pozycja dla każdego fana fantastyki i nie tylko. Autorka w genialny sposób potrafi wyciągnąć na światło dzienne nawet najgłębiej skrywane ludzkie lęki i pokazuje, że mogą one stać się nową rzeczywistością, której przyjdzie nam stawić czoła…
Przyznam się z samego początku, że czytałam aż dwie książki autorki, mówimy tu o "Żniwiarzu", o którym swego czasu było sporo słychać. Po książkę sięgnęłam z czystej ciekawości skąd wziął się ten szał.. co prawda nie zawiodłam się, lecz nie był to ideał. W tej pozycji mam to same nastawienie.
17-letni chłopak znajduje się dość w nietypowej sytuacji. Z dnia na dzień znajduje się w sytuacji w której sama nie wiedziałabym jak się zachować, co zrobić i gdzie szukać pomocy. Nasz główny bohater okazuje się jednak zaradnym i dość poinformowany o wszystkich trudach, które mogą go spotkać, lecz skąd? No cóż.. tego powinniście dowiedzieć się sami.
Pierwsze co można powiedzieć o książce, to na pewno pomysł, który nie wydaje się ściągnięty od innego autora. Czytając miałam wrażenie, że autorka doskonale wie o czym pisze, jak by śledziła palcem swoje notatki. Niestety mam też minus książki, który mocno mi przeszkadzał. Mianowicie styl pisania autorki. Nie raz miałam ochotę krzyknąć "Stój! Daj mi trochę opisów! ", niestety lub stety, lubię odtwarzać w swojej głowie dziejącą się akcje, więc czułam się w takich momentach pokrzywdzona. Z drugiej strony mamy cały czas rozwijającą się akcje, wciągającą w swój nurt i nie pozwalającą się wydostać. Za to oczywiście pokłon dla autorki, bo nie pozwoliła nam się nudzić.
Jeśli chodzi o bohaterów i ogólną atmosferę w książce, byłam zauroczona. Hubert ( bo tak nazywa się główny bohater) okazuje się najbardziej specyficzny, choć zagubiony w nowej sytuacji, doskonale wie jak stawić czoło, czym wzbudza zaufanie a jednocześnie lęk. Podoba mi się taki obrót spraw, troszkę dodaje dreszczyku, ciężko stwierdzić jak postąpią bohaterowie, którzy odróżniają się charakterami.
Oczywiście nie mogę siedzieć cicho i nic nie wspomnieć o zakończeniu! Jestem totalnie zamurowana! Po przeczytaniu ostatniego wyrazu i zamknięciu książki, chciałam tylko dorwać kolejną część i czytać, czytać i czytać! Niestety, jak na złość, ktoś przede mną wypożyczył kolejny tom i pozostaje czekać...
Reasumując, książkę jak najbardziej polecam przeczytać, choć jak każda posiada minusy, na które uważam, że należy przymknąć trochę oko, aby zauważyć dominujące plusy.
„Żniwiarza” zna już chyba każdy fan polskiej fantastyki. Paulina Hendel swoją najnowszą serią w bardzo krótkim czasie podbiła serca tysięcy czytelników w całej Polsce. Nic dziwnego, w końcu jej twórczość przez długi czas uznawana była za przełom w literaturze polskiej. Wszystko, dlatego że Hendel jako jedna z nielicznych postanowiła nawiązać w swojej książce nie mitologii greckiej czy rzymskiej, tak popularnej na całym świecie, lecz do naszej rodzimej mitologii słowiańskiej. Jednak wbrew pozorom to nie od „Żniwiarza” zaczęła się jej przygoda ze słowiańskimi demonami, a od serii „Zapomniana księga”.
„W tych czasach trzeba było dbać o siebie i swoich bliskich. O nikogo więcej. Nauczyli się już, że obcym nie należy ufać.”
W twórczości Hendel najbardziej lubię jej prosty i konkretny styl pisania. W przeciwieństwie do naprawdę wielu autorów, zarówno polskich jak i zagranicznych, autorka nie marnuje czasu na zbędne opisy czy niepotrzebne i czcze dialogi, ale skupia się na rzeczach istotnych oraz ciekawych, przez co nawet jeśli akcja znacznie zwalnia to jednak książkę czyta się szybko i przyjemnie, bez wrażenia, że wieje nudą. „Strażnik” jest tego doskonałym przykładem, ponieważ w przeciwieństwie do „Żniwiarza” akcja nie pędzi jak szalona, lecz płynie nieśpiesznie, ukazując zwykłe życie ludzi po apokalipsie, od czasu do czasu przeplatające je wspomnieniami z dawnych lat, nadzieją na lepszą przyszłość czy atakami mitologicznych stworów.
Bohaterów „Strażnika” nie sposób nie polubić, a w szczególności Huberta i Izy. Ich relacja została skonstruowana w bardzo ciekawy i realistyczny sposób. Uzupełniają się wzajemnie, przez co tworzą niezwykle zgrany duet, choć jak wszyscy ludzie mają swoje wzloty i upadki. Pozostali bohaterowie również wywarli na mnie pozytywne wrażenie. Jak na okoliczności, w których przyszło im żyć, wszyscy byli wyjątkowo ciepli oraz troskliwi, a także pełni życia i bardzo ze sobą związani, choć w większości nie byli nawet spokrewnieni. Ich charaktery jednak nie zostały już tak dobrze nakreślone, jak choćby Huberta, Ani czy Izy, lecz w żaden sposób nie przeszkadzało to w odczuwaniu przyjemności z lektury.
Będąc typowym przykładem sroki okładkowej, myślę, że gdybym nie znała wcześniej twórczości Pauliny Hendel i miała sięgnąć po „Zapomnianą księgę” w starym wydaniu to nigdy ten fakt by nie nastąpił. Głównie, dlatego że pierwotna okładka sugeruje, iż nie mamy do czynienia z literaturą fantastyczną, lecz bardziej z typowym sci-fi i kolejną wizją końca świata. Co prawda postapokalipsa przejawia się na stronach „Strażnika”, aczkolwiek pierwsze skrzypce przez większość czasu odgrywają mitologiczne stwory i strach przed nimi, a także zwyczajne życie po apokalipsie. Uważam, że dopiero okładki stworzone przez We need YA mistrzowsko oddają charakter tych książek.
Gdyby autorka poświęciła więcej uwagi demonom oraz ich obliczu w książce, to myślę, że „Strażnik” wypadłby znacznie lepiej w ogólnym rozrachunku. Ponieważ przedstawione przez Hendel mitologiczne stwory wbrew oczekiwaniom czytelnika nie wzbudzają strachu, lecz co najwyżej zdziwienie. Faktem jest jednak, że pierwszy tom „Zapomnianej księgi”, jak na debiut literacki jest całkiem dobrą, oryginalną i wciągającą książką, z którą ciekawi można spędzić czas. Nie jest to jednak Paulina Hendel jaką znacie ze „Żniwiarza”, ale jeśli dopiero rozpoczynacie swoja przygodę z jej twórczością to lepiej nie mogliście wybrać.
Aleksandra
Wszystkie cytaty pochodzą z książki „Strażnik” autorstwa Pauliny Hendel.
Więcej na :
Strażnik to postapokaliptystyczna wizja świata pełna słowiańskich wierzeń i demonów.
Klimat totalnie mnie kupił a zakończenie zaskakuje, aż się chce sięgnąć po kolejny tom.
Paulina Hendel zdążyła przyzwyczaić czytelników do umiejętnego łączenia różnych konwencji i stylów. Czy mariaż wizji postapokaliptycznej rzeczywistości z demonologią Słowian może się udać? W jej wydaniu - może! W moim odczuciu to książka młodzieżowa, ale i dorosły czytelnik przeczyta z przyjemnością. Główny bohater przeżywa zamach w Paryżu i budzi się w dziwnym miejscu, nieznanej rzeczywistości o siedem lat starszy z wielką luką w pamięci i świadomości. Rozpoczyna wędrówkę przez świat opanowany przez biesy,mamuny, strzygi i całą plejadę stworów, o których istnieniu już dawno zapomniano. Nie będę zdradzać zbyt wiele, nadmienię, że zakończenie zdumiewa i już nie mogę się doczekać chwili, gdy wpadnie w moje łapki kolejny tom.
Bardzo ciekawa histroria. Niesamowicie czyta się, szczególnie teraz, gdy światem naprawdę wstrząsa fala nowego szczepu grypy.
Interesująca wizja świata po apokalipsie. Koniec zaskakujący i nietypowy.
Świetny pomysł na fabułę, ale wykonanie bardzo słabe. Książka jedynie dla mało wymagających czytelników. Główny bohater jest nudny, przewidywalny, źle wykreowany- podobnie jak większość. Bardzo stereotypowo, przewidywalnie. Z trudem dobrnęłam do końca.
Strażnik to pierwszy tom serii Zapomniana księga. Ktoś wysadza Luwr, na świecie panuje chaos, wysiada prąd, panuje morderca grypa, pojawiają się słowiańskie demony, a nasz główny bohater budzi się nagle i nie pamięta co robił przez ostatnie 7 lat. To moje drugie spotkanie z autorką więc oczekiwałam czegoś innego. Co prawda znowu mamy do czynienia z demonami ale zarys fabularny jest jednak inny. Ludzie boją się demonów, nie rozpoznają ich i nie potrafią z nimi walczyć, wszystkie problemy mogłaby rozwiązać księga, która dawno temu zaginęła. Po pierwszym tomie nie widać by była to kolejna książka o walce ze złem. Ma raczej pokazać motyw przetrwania apokalipsy. Książka nie jest jakoś super porywająca. Jak już coś się dzieje to na początku i na końcu. Zakończenie jest dość niespodziewane. Prawdę mówiąc mogłabym się w nim doszukiwać podobieństw do Żniwiarza, drugiej serii tej autorki ale mogło to być mocno naciągane. Po dobrym wstępie książki otrzymujemy spokojna fabułę, która może trochę znudzić i rozczarować czytelnika. Mimo to książka potrafi wciągnąć. Czytelnik głowi się cały czas co się działo przez te 7 lat z naszym bohaterem. Powoli odkrywamy puzzle i próbujemy razem z nim zebrać to wszystko do kupy. Dawno nie czytałam książki, gdzie głównym bohaterem jest mężczyzna. Jest to jakiś powiew świeżości. Każdy chce wiedzieć co tak naprawdę w głowie facetów siedzi. Hubert bywa trochę wkurzający bo zachowuje się jak dzieciak ale w sumie go rozumiem, w końcu na takim wieku emocjonalnym się zatrzymał. Z czasem się ogarnia i da się go polubić. Jak w każdej książce Pauliny mamy tutaj wysyp bohaterów. Z nich wszystkich najbardziej zaciekawił mnie Henryk bo wydawał się inny niż wszyscy. Za to Iza mnie drażni. Udaje taką twardą i dorosłą a czasami jej zachowanie zdecydowanie temu przeczy. I to jej ciągłe obrażanie się.. Nie wiem czego spodziewać się po kolejnych tomach tej serii. Autorka może wszystko obrócić do góry nogami. Trudno powiedzieć czy polecam tą książkę. Myślę że dla fanów autorki może to być coś ciekawego ale dla koneserów fantastyki niekoniecznie. Chociaż nie jest to must have czytelniczy to i tak sięgnę po kolejny tom. Muszę zaspokoić swoją ciekawość i dowiedzieć się co się działo przez te wszystkie lata z Hubertem.
Pierwsza odsłona serii Żniwiarz! Mówią, że demony, zabobony i czary odeszły już do przeszłości. Czy na pewno? Na pierwszy rzut oka Magda jest zwykłą...
Hubert budzi się w Paryżu, jak gdyby tragiczna w skutkach wyprawa po księgę nigdy nie miała miejsca. Zagłada cywilizowanego świata jeszcze nie nastąpiła...
Przeczytane:2022-09-17, Ocena: 4, Przeczytałam, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu - edycja 2022,
Gdyby "The Walking Dead" i "Dark" mieli nastoletnie dziecko... może nie do każdego trafi takie porównanie, ale w moim odczucia klimat "Strażnika" jest bardzo podobny do tych dwóch produkcji. Czy to znaczy, że było dobrze? Tak.
W życiu nie wpadłabym na pomysł połączenia postapokalipsy ze słowiańskimi wierzeniami. Gdyby ktoś mi powiedział, że tak się da, to na bank bym mu nie uwierzyła. Na szczęście Paulina Hendel nie dość, że na to wpadła, to jeszcze to napisała i wypuściła w świat serię jedyną w swoim rodzaju.
Wiem, że Hubert, główny bohater, to marudny lekkoduch, który część czytelników mocno irytował. Chociaż w rzeczywistości na pewno nie zostalibyśmy przyjaciółmi, to w książce od razu go polubiłam i podobało mi się obserwowanie jego poczynań. Podeszłam do jego postaci w taki sposób - kto z nas taki nie był? Kto nie bał się wejść do kuchni, bo mama zaraz zagoni go do roboty? Widać na pierwszy rzut oka, że Hubert ma dobre serce, a wydarzenia, w których uczestniczy zmieniają go.
Powiedzmy sobie szczerze, że pierwszy tom jest trochę... monotonny. Główny bohater nie wie, co ze sobą począć, po prostu sobie żyje w pierwszej wiosce, na którą natrafił i czytelnicy też nie za bardzo wiedzą, do czego to zmierza. Większość książki to (prawie) sielski obrazek życia na wsi, gdzie wszyscy się nawzajem wspierają i piją kawę z żołędzi. Panuje taki spokój i w powietrzu czuć tyle pozytywnych emocji, że aż można zapomnieć o zniszczonym świecie. Według mnie właśnie o to autorce chodziło, aby uśpić naszą czujność, a potem zrzucić w zakończeniu bombę.
Kiedy przeczytałam ostatni rozdział, to poczułam się, jakbym spadła z konia, a ten zaczął do mnie mówić. Co się odwaliło?! Co to ma znaczyć?! Co teraz będzie?! Nie mogłam się powstrzymać i od razu zaczęłam czytać drugi tom.
Ze względu na tę nierówną akcję ma się świadomość, że to dopiero początek dłuższej przygody. Szkoda, że nie było więcej emocjonujących momentów, mam wrażenie, że ze spotkanych już potworów można było wycisnąć więcej. Mimo tego czuję się zachęcona do dalszego czytania i odkrywania tego niezwykłego świata.