List z powstania

Ocena: 4.97 (37 głosów)
Inne wydania:

W ostatnich dniach walk powstańczych w pięknej willi na warszawskim Żoliborzu zostają zamordowani Maria i Juliusz Bońkowscy, którzy oczekują na wieści od swojej dzielnej córki Hanki, biorącej udział w powstaniu. Osierocają nie tylko Hankę, ale także młodszą córkę, Julię. To właśnie ona poniesie brzemię tamtych wydarzeń. Po wojnie, gdy na jaw wychodzi śmierć rodziców, a starsza siostra uznawana jest za zaginioną, Julia trafia do sierocińca. Nie przyjmuje jednak do wiadomości pogłosek o śmierci Hanki, na którą wciąż czeka. Poszukiwanie śladów zaginionej siostry, tropienie najmniejszej chociaż informacji o powstańczej łączniczce, staje się życiową misją Julii i jej córki - Marianny. Można nawet odnieść wrażenie, że kobiety balansują na granicy szaleństwa i opętania. Prawda, której z takim uporem szukają, staje się dla nich i dla ich bliskich śmiertelnie niebezpieczna. Przeszłość skrywa bowiem mroczne tajemnice.

Choć tak naprawdę główna akcja fabularna dzieje się na przestrzeni lat powojennych, to życie tych dwóch kobiet naznaczone jest wydarzeniami z sześćdziesięciu trzech dni Powstania Warszawskiego.

To powieść o tym, jak cienka i łatwo przekraczalna jest granica pomiędzy złem a dobrem, miłością a nienawiścią. To także opowieść o tym, jak najmniejsza chwila może odcisnąć bolesne i nieusuwalne piętno na życiu człowieka, czyli jak historia wraca echem we współczesności i kształtuje przyszłość. Polecam.

Leszek Koźmiński

Informacje dodatkowe o List z powstania:

Wydawnictwo: Replika
Data wydania: 2018-07-24
Kategoria: Obyczajowe
ISBN: 9788376747132
Liczba stron: 352

więcej

POLECANA RECENZJA

Kup książkę List z powstania

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

List z powstania - opinie o książce

 POWSTANIE WARSZAWSKIE - jedna z najważniejszych kart w historii naszego państwa, która wpisała się tak dramatyczne, jaka i zarazem pięknie w dzieje polskiego narodu. O tym dzielnym zrywie warszawskiej młodzieży powstały filmy, dokumenty, prace naukowe i powieści beletrystyczne, które przybliżają nam tamten czas, jak i też losy ludzi uwikłanych pośrednio, bądź też bezpośrednio w tej wydarzenia. I właśnie o takiej sytuacji opowiada poruszająca powieść Anny Klejzerowicz pt. "List z powstania", której to słów kilka poświęcę w niniejszej recenzji.

 Fabuła książki skupia się na losach dwóch wyjątkowych kobiet - Julii i jej córki Marianny. Ich całe życia naznaczane jest traumą Powstania Warszawskiego, wynikającą z faktu braku jakiejkolwiek wiedzy o starszej siostrze Julii - Hanny, która to zaginęła bez śladu w ostatnich dniach powstańczych walk. Dzieląc swój czas na codzienność życia w PRL-owskiej rzeczywistości i poszukiwania wszelkich możliwych śladów o Hannie, sprowadzają na siebie niezwykle wielkie niebezpieczeństwo. Okazuje się bowiem, iż komuś usilnie zależy na tym, by prawda nigdy nie wyszła na jaw, a w osiągnięciu tego celu jest gotów posunąć się do wszystkiego...

 Niniejsze dzieło Anny Klejzerowicz, oferuje nam sobą bardzo inteligentne, sprawne i efektowne połączenie powieści kryminalnej, z historią spod znaku literatury obyczajowej, którą to dopełnia oczywiście intrygujący wątek historyczny. Efektem tego zabiegu stała się wzruszająca, poruszająca, a momentami także i nieco mroczna opowieść o niesprawiedliwości ludzkiego losu, wpływie traumy przeszłości na życie człowieka, jak i też nie możności pogodzenia się z niewiedzą o tym, jaki los spotkał bliską nam osobę. Tej interesującej fabuły, dopełnia tu piękny, bardzo realistyczny i na swój sposób nostalgiczny obraz Polski minionej epoki, w jakiej to przyszło żyć bohaterom tej książki...

 Konstrukcja powieści opiera się na chronologicznym układzie wydarzeń, obrazujących kolejne lata życia Marianny. Życia dziecka, nastolatki, wreszcie dorosłej kobiety, która zmaga się ze swoimi kłopotami, problemami, traumami..., ale ani przez chwilę nie przestaje kontynuować poszukiwań zaginionej ciotki. Znajdziemy tu życiowe błędy, niespełnione miłości i szansę na szczęście tej bohaterki, jak i też uświadczymy wydarzeń rodem z kina sensacji, które podniosą znacznie nasze ciśnienie i zafundują nam moc wrażeń. Poznany wyjątkowe postacie z drugiego planu, przypomnimy sobie - a w przypadku młodszych czytelników dowiemy się tego, jak wyglądała codzienność PRL-u i początków demokracji po 89 roku. Wreszcie uświadczymy emocji, które niejednokrotnie poruszą nas do głębi, wywołując na naszej twarzy łzy...

 Bardzo ważnym elementem tej książki, jest bez wątpienia kreacja głównej bohaterki - Marianny. To inteligentna, silna, a przy tym wrażliwa kobieta, której życie osobiste nie ułożyło się jednak tak, jak by mogła to sobie wymarzyć. Bardzo spodobało mi się w niej to, iż nie jest idealną osobą, lecz popełniającą błędy, podejmującą złe decyzje i ponoszącą ich konsekwencje, czyli dokładnie takim samym człowiekiem, jak każdy z nas. Na swój sposób jest to także postać tragiczna, którą spotkało w jej życiu wiele zła, ale też i została w pewien sposób naznaczona przekleństwem jej matki - Julii, która nigdy nie mogła pogodzić się ze stratą swojej starszej siostry. Polubiłam tę postać i bardzo zżyłam się z nią podczas lektury tej książki..., i wydaje mi się, że nie będę w tym przypadku wyjątkiem...

 Kryminalna intryga z historią w tle, uczuciowe perypetie Marianny, sentymentalna podróż w przeszłość naszego kraju - to ważne, ale nie jedyne istotne aspekty tej opowieści. Otóż kluczowym jej elementem wydaje się swoisty hołd autorki dla Powstania Warszawskiego, jego uczestników i wszystkich tych, którzy ucierpieli w pośredni sposób na wskutek tych wydarzeń - także i wiele lat po końcu wojny. To piękna, ważna i raz jeszcze wzruszająca twarz tej książki, której nie można nie docenić. Naturalnie, gdzieś w tle pojawia się również wątek dyskusji nad słusznością wybuchu Powstania Warszawskiego..., ale myślę, że tę kwestię najlepiej jest pozostawić każdemu z nas do rozważenie w jego własnej gestii i sumieniu...

 Powieść "List z powstania" to pozycja, która zaintryguje tak miłośników inteligentnej literatury obyczajowej, jak i też sympatyków dobrego kryminału. To piękna, wypełniona wielkimi emocjami i wspaniale napisana książka, wobec której to nie można przejść obojętnym i bez zaangażowanie się w tę historię. Polecam - takich powieści nigdy za wiele...

Link do opinii
Powstanie, o którym pisało już wielu autorów jest tylko i aż mocnym tłem dobrej książki. Czytałam z wypiekami, niełatwe dzieje ale tak dobrze opisane,ze aż fascynujące. Magia książki spowodowała,że miałam wrażenie,że jestem cały zcas w centrum losów Marianny. "Przeszłość jest jak cień. Prawda nie pozwala spokojnie spać".
Link do opinii
Kupiłam książkę autorstwa Anny Klejzerowicz ,,List z powstania" na wyprzedaży, mimo że miałam w pamięci - delikatnie mówiąc - dość oschłe i chłodne recenzje na jej temat przeczytane w blogosferze. Wyszłam jednak z założenia, że nieraz już bywało, że nachalnie reklamowana pozycja w ogóle nie trafiała w mój gust. Bywało też i na odwrót - w książce bezwartościowej ( ponoć ) znajdowałam coś, co do mnie przemawiało i zachęcało do jej czytania. Kupiłam. Miałam tylko poczytać parę kartek, by tak ogólnie zorientować się, o co w niej chodzi, ale ... już jej nie odłożyłam. Fabuła mnie zbyt wciągnęła. Tytuł utworu sugeruje, że będzie dotyczyć zrywu wolnościowego ( powstania warszawskiego) oraz wysłanego bądź też niewysłanego, czy też może niedoręczonego listu, który zaważył na czyichś losach. Takie było moje pierwsze skojarzenie. Okazało się błędne. Jeżeli ktoś ,,nastawia" się na to, że przeczyta powieść o powstaniu warszawskim, to się rozczaruje - tylko akcja Prologu dzieje się w ostatnich dniach września 1944r. Jednak sama tematyka powstania warszawskiego ,,czai się" na kartach tej powieści przez cały czas. Jak to możliwe, skoro nie ma tam powstańczych walk, nie ma w niej powstańców ( a jeżeli się pojawiają, to jako postaci marginalne), mało w niej nawet Warszawy, a akcja rozgrywa się przede wszystkim w Gdańsku? Bohaterkami utworu są matka i córka-dwa pokolenia, które przez prawie 70 lat ( od 1944r. do 2013 r.) będą próbowały zgłębić rodzinną tajemnicę. W tej książce jest też trzecia bardzo ważna postać, która nie wypowiada ani jednego słowa do bohaterek - łączniczka Hanna. Była ona starszą siostrą Julii Bańkowskiej, zaginęła podczas powstania warszawskiego. Julia, kilkuletnia dziewczynka, która podczas walk w stolicy straciła rodziców, nigdy nie uwierzyła, że siostra nie żyje. Ciała Hanki nigdy nie odnaleziono, przez pewien czas uważano, że dziewczyna ukryła się na Zachodzie. Jednak mijały lata, dalsza rodzina, która zaopiekowała się Julią ( z olbrzymim poświęceniem i miłością) usiłowała ja przekonać, że Hanka jednak zginęła. Bliscy pragnęli, by dziewczyna pogrzebała przeszłość. Wojna się skończyła, a czasy, które nadeszły nie sprzyjały rozważaniom o przeszłości. Julia, już studentka medycyny, poznała Janusza Styjewskiego, dziennikarza z partyjnej rodziny. Mimo obiekcji obydwu rodzin ( rodzina Julii nastawiona patriotycznie i bezkompromisowo do nowego ustroju, zamożna rodzina Stryjewskich wręcz przeciwnie) stworzyli kochające się małżeństwo. Urodziła im się dwójka dzieci: chłopiec Julian i dziewczynka Marianna. Szczęśliwa rodzina - podarunek od losu, by żyć, by nie rozpamiętywać przeszłości, której nie można zmienić. Hanka mogła stać się tylko rodzinną legendą, bohaterką, która oddała życie za Ojczyznę. Jednak choroba i śmierć Juliana zmieniła wszystko. Rodzice, wspomni Marianna po latach ,, Robili wszystko, zbyt wiele, by zagłuszyć ból i pustkę po stracie dziecka. Chyba także z tego powodu ogarnęło ich wkrótce szaleństwo poszukiwawcze... Zaczęło się od nocnych dyskusji na temat powstania warszawskiego i losu ciotki Hanki. Wciąż na nowo wałkowali wszystkie znane sobie okoliczności jej zaginięcia. Janusz sprowadzał skądś coraz to nowe publikacje dotyczące powstania. (...) Przestali czytać cokolwiek innego, poświęcali na te książki i artykuły cały swój wolny czas. (...) Ale to nadal nie wszystko. Odszukali byłych powstańców (...). Matka z ojcem zaprzyjaźnili się z wieloma z nich, szczególnie z tymi z batalionu Parasol, w którym Hanka była łączniczką. Niektórzy jeszcze ją pamiętali, choć nikt oczywiście nie miał pojęcia, co stało się z dziewczyną, a przekazywane przez nic informacje okazywały się nie tylko niejasne, lecz często wręcz sprzeczne ze sobą. (...) życie rodzinne zostało od tej pory zdominowane przez powstanie warszawskie. A raczej, dokładniej - przez Hankę". A z tych ,,długich, nocnych Polaków rozmów" Julia dowiedziała się o niejasnym uczuciu, jakim darzył pewien powstaniec o nazwisku Gorczenko / Górecki jej siostrę. Czy to ma zresztą jakikolwiek związek z tą sprawą? Dlaczego na ich adres przychodzą anonimy, by zaprzestali poszukiwań, a Janusza w redakcji nachodzi SB? Czy są blisko rozwiązania sprawy? Śmierć męża - nieszczęśliwy wypadek( według milicji) - utwierdza Julię w przekonaniu, że komuś zależy, by nigdy nie dowiedziała się prawdy. Zostały więc we dwie - matka i córka - nieustępliwe w wyjaśnieniu tego, co wydarzyło się w Warszawie podczas tamtych dni. Nieugięte w poszukiwaniach i gromadzeniu materiałów nawet mimo rewizji SB. Na początku Marianna, jako nastolatka, wyraźnie buntowała się przeciwko grzebaniu w przeszłości. Denerwowało ją porównywanie jej urody do wyglądu zaginionej ciotki, uważała, że powstanie było błędem i niepotrzebną ,,bohaterszczyzną". Powtarzała slogany zasłyszane na lekcjach historii, co nieraz doprowadzało do kłótni z matką. Po śmierci ojca wszystko się zmieniło. Tworzą wspólny front - Julia rodzinną zagadką zaraziła córkę, teraz obydwu zależy na tym, by poznać prawdę: ,, (...) obie chciałyśmy znać prawdę. Przynajmniej ja chciałam - bo dla matki to była kwestia ważniejsza: odzyskania sensu życia. W końcu w całości poświęciła je sprawie wyjaśnienia losów swej siostry...". Mijały lata i przez ten czas wiele się zmieniało - fala strajków przelała się przez Wybrzeże, Solidarność upominała się o prawa robotników. Życie pań Stryjewskich biegło jednak swoim rytmem - Julia pracowała w szpitalu, Marianna kończyła filologię angielską i próbowała sobie ułożyć życie osobiste. W połowie lat osiemdziesiątych otrzymały list od pewnego Anglika Roba Duncana. Opisywał, że przed wielu laty, tuż po wojnie odwiedził go człowiek, który rzekomo znał rodzinę Bańkowskich ( prawdopodobnie ów Górecki). Zostawił w jego domu depozyt z prośbą o doręczenie go żyjącym członkom rodziny Bańkowskich. Nie wiadomo, w jaki sposób wszedł ów człowiek w jego posiadanie, ale wreszcie nadarza się okazja, by móc spełnić obietnicę. Do mieszkania Julii i Marianny trafiają po pewnym czasie rzeczy, które kiedyś były własnością ich rodziny - obrazy, trochę biżuterii, stare monety. Dodatkowo nawiązuje się miedzy dwiema kobietami oraz Anglikiem i jego synem Maxem szczera sympatia, podtrzymywana przez listy i telefony. Anglik również obiecał, że będzie poszukiwał na własną rękę tajemniczego Góreckiego, który być może wie, co się stało z Hanką. Życie biegło jednak dalej. Marianna skończyła studia, uczyła w szkole, dalej mieszkała z matką. Poszukiwania Hanki nadal nie przynosiły rezultatu. Ktoś jednak bał się, że może być inaczej. Za nieustępliwe dociekanie prawdy swoim życiem zapłaci Julia ( znów nieszczęśliwy wypadek),a Marianna ,,(...) wciąż szukała śladów po zaginionej ciotce. Nie chciała tego - ale musiała. Tak jakby wypełniała testament matki. To było jak narkotyk: bez niego całkiem zatraciłaby sens istnienia. Tak długo żyła z tym piętnem. Zadaniem. Misją. Dopóki nie będzie wiadomo, co wydarzyło się pięćdziesiąt lat temu, będzie dalej szukać, dociekać, szperać. Nie może zrezygnować". Marianna jednak została wraz ze swoją zagadką samotna. Nie są w stanie pomóc nieliczni przyjaciele rodziców. Dziewczyna nie ma nikogo, nie potrafi się z nikim związać, wciąż boi się tego, kto stoi za dziwnymi przypadkami śmierci jej rodziców. Dodatkowo, ktoś kilkukrotnie włamuje się do jej mieszkania, otrzymuje dziwne telefony i ktoś ją śledzi? Kto? Czyżby były milicjant, przyjaciel jej ojca? A może to jednak początek paranoi? Może w swoich poszukiwaniach kobieta po prostu zabrnęła w ślepą uliczkę i już nie potrafi jej opuścić? ,, (...) i poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli" ten cytat z Ewangelii św. Jana towarzyszył mi jako refleksja po przeczytaniu tej książki. Marianna pozna bowiem prawdę, ale to, na co czekała przez całe życie okaże się na początku ciężarem nie do udźwignięcia. Wpłynie ona na jej osobiste plany, życie zawodowe i prywatne. Planowany związek z Maxem, synem Roba w obliczu tej prawdy nie będzie mógł zakończyć się szczęśliwie. Marianna stanie się kolejną ofiarą - ale pogrzebaną za życia. Czy kobieta się z niej podźwignie? Wszak prawda wyzwala. Mówi się przecież, że lepsza najgorsza prawda niż wiele kłamstw. Jednak, czy w obliczu takich rewelacji będzie jeszcze szansa na jakąkolwiek nadzieję? Czy historia z przeszłości nie przekreśli przyszłości Marianny na zawsze? Po jej lekturze zastanawia mnie również, jak daleko jest człowiek w stanie zabrnąć, by dowiedzieć się tego, na czym mu zależy. Kiedy powinien powiedzieć : ,,Stop. Odpuszczam. Zostawiam przeszłość przeszłości"? O ile jestem jeszcze w stanie zrozumieć Julię, to postawa Marianny wręcz chwilami mnie przerażała. Nic i nikt jej nie interesował, nie miała żadnego życia prywatnego, tylko historię zaginionej ciotki. Matka i córka żyły tylko według jednej reguły - wyjaśnić historię Hanki. Jak wspomniałam na początku, przeczytałam ,,List z powstania" jednym tchem. Język jest żywy, barwny, potoczny ( czasem za bardzo nachalnie) lekki styl powoduje, że pochłaniałam kartkę za kartką. Cóż, historia jest rzeczywiście wciągająca. Całą historię poznajemy z perspektywy Marianny ( są to jej przemyślenia bądź pamiętnikarskie zapiski) oraz z opowieści tradycyjnego narratora. Nie polecam jednak tej powieści jako książki typowo dotykającej problemu powstania warszawskiego, jest to raczej sensacyjno- obyczajowa opowieść z historią w tle. Przypomina mi inną książkę ,,Tajemnice Luizy Benin" Renaty Kosin, z ta różnicą, że w tamtej było sporo humoru. Anna Klejzerowicz napisała swoją powieść bez elementów humorystycznych, za to poruszając a przynajmniej wspominając o wszystkich ważniejszych wydarzeniach politycznych po 1945. Nie ma w niej również jakichś opinii dotyczących powstania warszawskiego - ot, luźne rozmowy bądź przemyślenia, które mogą się nasunąć każdemu, kto usiądzie przed telewizorem i posłucha serwisu informacyjnego relacjonującego chociażby obchody kolejnej rocznicy wybuchu powstania warszawskiego. Książka w sam raz na jedno popołudnie. Jest ona jak dobry kryminał, czytelnik nie odłoży jej, dopóki nie dowie się, kto zabił. Tak jest i tutaj. Kto zacznie czytać, zechce dowiedzieć się, co się stało z Hanką, kto stał za tajemniczymi zgonami rodziców Marianny ( i nie tylko) i jakie były jego motywy postępowania.
Link do opinii
Nie spodziewałam się. Myślałam, że to będzie smętna książka typowo historyczna a tam takie rzeczy, takie cuda. Bardzo fajna i chętnie ją polecę :) Dziękuję Siostrze za podarowanie mi jej :) ;)
Link do opinii
"Przeszłość jest jak cień. Prawda nie pozwala spokojnie spać". Te okładkowe słowa sprawiły, że z zainteresowaniem sięgnęłam po kolejną książkę pani Klejzerowicz. Sympatię do autorki mam już jakiś czas, zapoznałam się z kilkoma jest powieściami i ogólnie odbierałam je zawsze pozytywnie. "List z Powstania" przerósł moje najśmielsze oczekiwania. Julia przeżyła wojnę. Straciła rodziców, dom, swoje miejsce w Warszawie. Najpierw wylądowała w sierocińcu, później przygarnęła ją ciotka. Miała w życiu jeden cel - znaleźć siostrę. Skończyła uniwersytet, znalazła fantastyczną pracę, założyła rodzinę, ale i tak jej życiem kierowała tylko jedna sprawa. Chciała za wszelką cenę poznać prawdę, dowiedzieć się, czemu musieli zginąć jej rodzice, a przede wszystkim, gdzie jest i co robi jej Hanka. Zaraziła swoją obsesją męża, później zaraziła też córkę. Mimo wielu porażek, katastrof, ciężkich chwil, żyła nadzieją, że w końcu się czegoś dowie. Nawiązywała kontakty z powstańcami, jeździła do stolicy, grzebała w literaturze, w dokumentach, obsesyjnie szukała, chociaż nie przynosiło to żadnego skutku. Pewnego dnia dostała list, który wywrócił wszystko do góry nogami... Książka utrzymana jest w niesamowitym klimacie. Uczucia bohaterów są całkowicie odczuwalne, namacalne wręcz - strach, szczęście, przywiązanie, rozpacz, wszystko to miesza nie tylko w głowach bohaterów, ale też w głowie czytelnika. W jednym momencie autentycznie przestraszyłam się, tak jakby to do moich drzwi właśnie ktoś zapukał. W innym momencie przeleciało przez mój brzuch stado motyli, tak jakby to w moje oczy właśnie ktoś spoglądał. Niesamowita gra emocjami, której nie dostrzegłam w innych książkach autorki, to największy atut powieści. Do tego cała historia opowiedziana jest w interesujący sposób. Ciężko się oderwać od wspomnień o Julii, potem od historii o jej córce Mariannie. Duchy przeszłości, obecne na każdej stronie, potęgują wrażenie lęku i sprawiają, że każdy bohater, który zbliża się do głównych bohaterek, z miejsca uznany jest za ich wroga. Nie udało mi się zaufać nawet tym, którzy naprawdę byli pozytywnymi postaciami, na każdym kroku doszukiwałam się podstępu, nie uwierzyłam w żaden wypadek, snując przy każdym z wydarzeń swoje własne teorie spiskowe. Naprawdę nie pamiętam książki, która dostarczyłaby mi tyle wrażeń i dokarmiła najdelikatniejszą, bo tą najbardziej emocjonalną część mnie. Podejrzewałam, jakie może być zakończenie. Nie mogę powiedzieć, że było to dla mnie całkowite zaskoczenie, ale i tak z przerażeniem czytałam kolejne linijki wyjaśnienia wszystkiego, co działo się przez prawie 60 lat. Ogarniało mnie przy tym poczucie niesprawiedliwości i złości. I naszła mnie taka myśl, że tak łatwo dać się wciągnąć w gierki innych, w manipulacje i, że to niewiarygodne, jakie spustoszenie w osobowości wielu ludzi poczyniła wojna i jej następstwa. Powieść na wysokim poziomie. Zachwycająca i godna polecenia pozycja, do której na pewno jeszcze wrócę.
Link do opinii
Avatar użytkownika - Daisy
Daisy
Przeczytane:2015-11-03,
Początek wspaniały,ale im bliżej końca tym gorzej,wieje nudą.
Link do opinii
Avatar użytkownika - ejotek
ejotek
Przeczytane:2015-10-19,
Autorka doskonale pokazała jak bardzo wojna może zmienić życie człowieka. Ile smutku, rozpaczy, tragedii i nieszczęścia staje się naszym udziałem. Z jednej strony rozumiem Julię, która w obliczu utraconych rodziców i dziecka, chciała uchwycić się ostatniej szansy na powiększenie się rodziny o jeszcze jednego żyjącego członka - siostrę. Jednak czy to co spotkało ją w trakcie obsesyjnych poszukiwań, nie powinno dać jej do myślenia? Czy nie powinna odpuścić zanim nie było za późno? Czy warto było poświęcić wszystko? W imię czego? W imię rozgrzebanej przeszłości, której biegu zmienić nie mogła, mogła zaś uratować teraźniejszość i przyszłość swojej córki. Ta historia mogła zakończyć się zupełnie inaczej! Dlaczego ślepa wiara w niemożliwe wygrała? Anna Klejzerowicz tak pokierowała bohaterami, że podejmowali takie a nie inne decyzje. Przez całą lekturę usiłowałam sama odkryć, co mogło stać się z Hanną. Próbowałam, jak detektyw Poirot z kryminałów Christie, z maleńkich strzępków informacji wydedukować co mogło wydarzyć się podczas powstania. Czy to przypadek, że Bańkowscy zginęli? Czy Hanna faktycznie żyje a jeśli tak to gdzie i jak jej szukać... Jednak autorka tak sprytnie wodziła mnie za nos, dorzucała takie szczegóły, zmieniała biegunowość bohaterów (kto, kiedy i w czyjej perspektywie jest po stronie dobra lub zła), że do samego końca nie wiedziałam jaki będzie finał. I muszę pochylić głowę przez panią Anną! To istny majstersztyk. Tytułowy list, który pojawia się pod koniec lektury wyjaśniający wszystko... No po prostu bajka, choć patrząc pod kątem zawartych w nim treści to raczej dramat. Czułam się jak dziecko, któremu ktoś dał wyśmienitą tabliczkę czekolady, idealnie rozpływającej się w ustach. Nie spodziewałam się takiego wyjaśnienia, choć były momenty, że autor tegoż listu wydawał mi się mocno podejrzany. Moja radość, że sięgnęłam wreszcie po ten tytuł, jest przeogromna. Jeśli tylko macie taką szansę, nie wahajcie się, bo to istna uczta literacka. Ktoś powie, że nie lubi książek historycznych, ale wątek ten jest jedynie doskonale nakreślonym tłem. Autorka w żaden sposób nie skupia się na polityce. Jedynie wprowadza odpowiedni klimat, by czytelnik całkowicie zrozumiał działania bohaterów. Książki nie zaliczyłabym również do zwykłych obyczajówek, ponieważ sporo tutaj zdarzeń wprost z filmów sensacyjnych. Jak zatem określiłabym "List z powstania"? Powieść obyczajowo-sensacyjna z nutką historii i tajemnicy. Powieść, która wciąga i kusi, by nie przerywać czytania, bo może już na następnej stronie znajdzie się klucz do prawdy? całość recenzji: http://czytelnicza-dusza.blogspot.com/2015/10/anna-klejzerowicz-list-z-powstania.html
Link do opinii
Powieść obyczajowa, z elementami kryminalnymi i historycznymi, sięgająca w czasy II wojny światowej i wielkiego zrywu, jakim było powstanie warszawskie. Namiętność, jakiej nie sposób się oprzeć, prowadząca do czynów ostatecznych, miłość, sięgająca poza granice uczciwości i przyzwoitości, nieposkromione uczucie, mające zaważyć na losie całej rodziny obiektu marzeń psychopaty. Fabuła ciekawa, akcja wartka, tajemnica dostatecznie skryta, żeby czytać z przyjemnością. To jednak nie wystarczy, bo niestety niektóre sceny sprawiają wrażenie wymuszonych, inne zbyt powierzchownych, kolejne mało prawdopodobnych. Ogólnie niezła powieść, ale dla mniej wymagającego czytelnika.
Link do opinii
Zaskakująca opowieść o losach kobiety, której rodzice giną w powstaniu, a ona do końca swego życia szuka śladów zaginionej siostry. Staje się to jej obsesją do tego stopnia że nawej po jej śmierci jej córka dąży do prawdy. na końcu się okazuje że przyjaciel rodziny był także katem rodziców matki.
Link do opinii
II wojna światowa to wielkie, tragiczne wydarzenie w dziejach ludzkości, do którego często odwołują się pisarze. Tak samo postąpiła Anna Klejzerowicz. Jej najnowsza powieść przesiąknięta jest wspomnieniem Powstania Warszawskiego i nie jest to wspomnienie heroicznej, bohaterskiej walki z wrogiem, lecz wpływem powstania na ludzi. Gdy wybuchła II wojna światowa Julia Bańkowska była dzieckiem. Jej rodzice zginęli, a o starszej siostrze Hani słuch zaginął. Dziewczyna całe swoje życie podporządkowała jednej myśli - dowiedzieć się prawdy o Hani, znaleźć ją żywą bądź martwą. Jej obsesja pochłonęła również męża i córkę. Pamiętać należy o tym, że lata powojenne nie były w Polsce latami wolności. Wszechwiedząca bezpieka utrudniała życie obywatelom, w zarodku tłumiła wszelkie próby poznania prawdy. To, czego nie udało się odkryć Julii, odkryła Marianna. Niestety, prawda o ciotce zniszczyła jej życie. Anna Klejzerowicz pokazuje, że przeszłość może mieć istotny wpływ na teraźniejszość, może wpływać na nasze decyzje. A odpowiedź na pytanie: czy za wszelką cenę dążyć do odkrycia tajemnicy, zależy od indywidualnego podejścia. Czy odkrycie prawdy o losach Hani pomogło Mariannie, czy przyniosło jej spokój i szczęście? Tego wszystkiego można się dowiedzieć z lektury.
Link do opinii
Avatar użytkownika - Ewfor
Ewfor
Przeczytane:2014-11-30,
Książka napisana jest kilkutorowo. Teraźniejszość przeplatana jest z przeszłością, ale jest to zrobione w tak specyficzny sposób, że ciekawość budowana kolejnymi wpisami z każdą stroną staje się coraz większa. To powieść, w której każdy czytelnik znajdzie coś dla siebie. Jest historyczna przeszłość i przeniesienie fabuły do czasów wojennych i powojennych. Małymi kroczkami autorka przeprowadza nas prze kolejne etapy ustrojów w Polsce, tak więc od Powstania Warszawskiego, poprzez Polskę Ludową, Polskę Komunistyczną aż do czasów współczesnych. Dla kogoś, kto nie wie jak funkcjonowały władze w kraju to jest wspaniała lekcja historii. Ale jest również wątek rodzinny, a konkretnie mam tu na myśli wątek przedstawiający kontakt matki z córką, trudny, ale przedstawiający niezniszczalne uczucie. Jest także miłość, która w całym głównym wątku poszukiwań Hanki, jest słodkim dopełnieniem fabuły. Miłość pokazana z bardzo dojrzałego punktu. Przyznam szczerze, że bardzo zaskoczyło mnie samo zakończenie książki. Mocne. Zbyt mocne jak na to, czego się spodziewałam czytając tę lekturę. W pewnym momencie czytania, miałam już pewne przypuszczenia, ale to, co wymyśliła autorka świadczy tylko o wyjątkowej fantazji i... znajomości tematu. O Powstaniu Warszawskim słyszałam wiele często sprzecznych ze sobą informacji. Jedna z moich podopiecznych, dziś prawie 90-letnia pani, walcząca wtedy w Szarych Szeregach, zawsze kiedy wraca do tego tematu - płacze. Nie potrafi wybaczyć tego, że ktoś świadomie wysłał jej koleżanki i kolegów na śmierć (to są jej słowa). Nie potrafi wybaczyć tego, że ludzi walczących w obronie ojczyzny kilka lat po wojnie ktoś uznawał za wrogów. Skomplikowana jest ta polityka i cieszę się, że coraz częściej można o tym przeczytać i poznać prawdę, która kiedyś była tematem tabu. Fabuła tej książki wzruszyła mnie do tego stopnia, że nie mogłam zebrać się na napisanie tych kilku zdań o niej. Nie wiem, czy jest to zasługa autorki i jej doskonałego kunsztu pisarskiego, czy jest to zasługa samej fabuły. Myślę jednak, że mimo emocji, a może zwłaszcza z powodu emocji jakie mną wstrząsnęły (szczególnie na końcu książki) to mogę z czystym sumieniem polecić tę książkę szczególnie osobom młodym. Nie wiem ile młody człowiek zrozumie z faktów historycznych przytoczonych w niej, ale z pewnością nikt nie odłoży tej książki przed przeczytaniem ostatniej strony.
Link do opinii
Po książkę sięgnęłam po lekturze "Cienia gejszy", kiedy to zauroczyła mnie Anna Klejzerowicz, jako twórczyni nietuzinkowych kryminałów. Przyznam szczerze, pomyślałam, że to zupełnie inna tematyka. Wszak powstanie warszawskie to na dzień dzisiejszy wspomnienia o ludziach tam poległych, temat z odrobiną refleksji i kontrowersji zarazem. Miła niespodzianka czekała na mnie podczas lektury - ten sam fantastyczny styl, cudowny kryminał z historią w tle. Julia jest lekarką, która całe życie walczy z cieniami przeszłości, poszukując zaginionej w czasie powstania siostry Hanki. Kobieta zaraża tą specyficzną "pasją" swoją córkę. Marianna po tragicznej śmierci matki, kontynuuje jej dzieło. Całe życie obok kobiet wydarzają się różne dziwne zbiegi okoliczności: ktoś się pojawia i tragicznie znika, ujawnia się Rob - Anglik mający jakies wieści z powstania, kręcą się obcy i bliscy, zdarzają się włamania, próby zastraszenia, tajemnicze telefony. Nic do siebie nie pasuje, jednak atmosfera robi się coraz mroczniejsza. Prawie 30-letnia Marianna pracuje jako tłumaczka z języka angielskiego, jest samotna i oporna na mężczyzn starających sie o jej względy. Do czasu. Do Polski przyjeżdża bowiem syn długoletniego "przyjaciela" rodziny, Roba. Marianna obiecuje się nim zaopiekować, pokazać Polskę i pełnić rolę tłumaczki a jednocześnie nauczycielki języka polskiego. Między Maxem a Marianną iskrzy i wkrótce znajomość przekształca się w uczucie. Stary ojciec jest zachwycony i zaprasza młodych do siebie. Niestety na krótko przed przylotem umiera, zostawiajac list, który zmieni całe życie młodych. Książka z serii tych, których się nie odkłada nawet na moment i tych, które się chce mieć na zawsze. Styl Anny Klejzerowicz jest pełen niespodzianek i rozwiązań zaskakujących na każdym kroku. Do końca nie wiadomo co, kto i dlaczego? A kiedy już niby wiadomo, jakie będzie zakończenie, nagle akcja zmienia się diametrialnie. Jedynym, według mnie, elementem nie pasującym w powieści jest styl listu napisanego przez starego Anglika, za bardzo "prosto z mostu", brutalny do bólu. Kręciłam głową z niedowierzeniem czytając te kilka stron wywodów Roba. Polecam kolejną książkę Anny Klejzerowicz, którą czyta się na jednym wydechu i żałuje, że tak szybko się skończyła.
Link do opinii
Avatar użytkownika - elizak
elizak
Przeczytane:2014-09-13,
10-cio letnia Julia w czasie Powstania Warszawskiego straciła prawie całą rodzinę. Tragiczną śmiercią, choć nie jako powstańcy, giną jej rodzice. Ginie również, a raczej znika bez śladu, kilkanaście lat starsza siostra, Hanka, młoda łączniczka. I choć nie ma żadnych świadków jej śmierci, nie odnaleziono też ciała, to dziewczyna zostaje uznana za zmarłą. Tylko Julia wbrew logice wierzy, że siostra przeżyła i również jej szuka. Mijają lata, a życie Julii, to przede wszystkim poszukiwania i walka o prawdę. Jakakolwiek by nie była. Swoją obsesją zaraża w końcu męża i jedyną córkę, Mariannę. Los Hanki, choć nieznany, wciąż ma wpływ na życie jedynych pozostałych przy życiu członków rodziny. A jest się czego obawiać, bo prywatne śledztwo nie w smak jest Służbom Bezpieczeństwa i anonimowemu prześladowcy. Pojawiają się nowe dowody i domysły, a wraz z nimi zagadkowe śmierci i nie budzący zaufania przyjaciele. Kryminał Anny Klejzerowicz jest ekscytujący. W głowie tysiąc myśli. Tysiąc możliwych scenariuszy. Od tych banalnych, po najbardziej wymyślne. Węsząc wszędzie podstęp i spisek, dałam się wciągnąć w wir szaleństwa Julii, a później Marianny. W wir poszukiwań Hanki. Wierzyłam, że żyje, by za chwilę ogarnęły mnie wątpliwości. Jak po kilkudziesięciu latach, gdy co roku odchodzą kolejni powstańcy, którzy mogliby rzucić światło na historię, ustalić cokolwiek. Z drugiej strony coś jest na rzeczy, skoro tyle osób próbuje ukręcić łeb sprawie. Z tymi to myślami dotarłam do, nie ukrywam, satysfakcjonującego zakończenia. Jest więc historia powstańcza, jest komunistyczna codzienność i jest (mam nadzieję) spokojna przyszłość.
Link do opinii
http://ksiazeczkidopoduszki.blogspot.com/2014/04/list-z-powstania-anna-klejzerowicz.html
Link do opinii
Niestety zawód. Po tak entuzjastycznych recenzjach spodziewałam się fabularno-językowego arcydzieła. Ale widocznie jednak lepiej nie robić sobie wielkich nadziei przed lekturą jakiejkolwiek książki i dać się ponieść podczas lektury. List z powstania jest... poprawny. Klejzerowicz buduje napięcie, plecie wątki, kreuje niejednoznacznych bohaterów. Wszystko to sprawia, że książkę czyta się zadziwiająco szybko. Tyle tylko, że mało tam listów, jeszcze mniej powstania, a już w ogóle listów z powstania. To w zasadzie powieść o poszukiwaniu korzeni, różnicach międzypokoleniowych, skomplikowanej powojennej rzeczywistości, rodzinnej obsesji i trudnym dziedzictwie. Trochę też chyba o drodze Polski do tego, co dziś jest codziennością, o naszym dojrzewaniu jako narodu. Językowo też poprawnie, ale jakoś bez polotu, bez znaków szczególnych i literackiego piękna. Kiedy teraz o tym myślę, w zasadzie jedynym poważnym mankamentem Listu z powstania jest to, że... spodziewałam się czegoś lepszego. Zatem to moja, a nie książki wada. Przeczytacie więc jednym tchem, jeśli chcecie dobrze spędzić czas zamiast spodziewać się silnych wzruszeń lub nowatorskiego ujęcia. kotnakrecacz.blogspot.com
Link do opinii
Z Anią Klejzerowicz miałam możliwość porozmawiać kilkukrotnie. Za każdym razem czułam, że rozmawiam z osobą szalenie inteligentną, oczytaną, posiadającą ogromną wiedzę chyba na każdy temat, potrafiącą bronić własnego zdania pomimo ogólnego sprzeciwu oraz wrogiej postawy współrozmówców, sympatyczną, ale nie zabiegającą o względy rozmówcy, nienarzucającą się, a mimo to przyciągającą do siebie innych. I chyba to, co cenię w Ani najbardziej to tolerancja dla drugiego człowieka, jego odmiennego zdania (nie nie, nie zgadzamy się we wszystkim) i ogromna miłość dla zwierząt. Tak, można śmiało powiedzieć, że jestem pod ogromnym urokiem Ani Klejzerowicz, dlatego tym bardziej było mi trudno opisać wrażenia po przeczytaniu ,,Listu z powstania", gdyż sama przed sobą nie chciałam wypaść stronniczo. Tak łatwo jest zachwycać się powieścią pisarki, która jest zwyczajnie cudowną osobą prywatnie i tak trudno krytykować, bo przecież można urazić kogoś, kogo się lubi. Tłem dla wydarzeń ,,Listu z powstania" jest powstanie warszawskie i losy jednej z rodzin. Doktorostwo Bańkowscy zostają brutalnie zamordowani, starsza córka Hanna - jedna z walczących - zaginęła, przy życiu zostaje tylko Julia, zaledwie dziesięcioletnia dziewczynka. Trafia pod opiekę ciotki, która wraz z mężem stara się zastąpić jej najbliższą rodzinę. Z czasem Julia coraz intensywniej stara się dotrzeć do prawdy o losie swojej starszej, uwielbianej siostry. Angażuje w to również męża, Janusza, który jako dziennikarz ma niemałe możliwości dotarcia do tajnych informacji, wspólnie odwiedzają byłych powstańców starając się znaleźć najmniejszy ślad po Hani. Te poszukiwania stają się obsesją Julii, którą nieświadomie przekazuje córce, Mariannie, choć to właśnie one początkowo oddalają matkę od córki. Dziewczyna bardzo broni się przed grzebaniem w przeszłości, ma zupełnie inne poglądy na temat sensu samego wybuchu powstania oraz czemu i komu ono właściwie miało służyć, z czasem i ona nie może przestać myśleć o swej ciotce łączniczce. Splot nieszczęśliwych wypadków powoduje, że Marianna zostaje sama, coraz bardziej przerażona, zaniepokojona wydarzeniami, coraz bardziej owładnięta chęcią dojścia do prawdy o rodzinie. Tajemnicze zaginięcie młodej kobiety w 1944 roku, nadal po wielu latach kładzie się cieniem na jej życiu. Czuje się osaczona, zaczyna popadać w manię prześladowczą, powoli traci trzeźwy osąd rzeczywistości. Rozwiązanie zagadki boleśnie dotyka nie tylko Mariannę, ale i jej przyjaciół. Właśnie ono powoduje, że traci sens w szlachetność, człowieczeństwo, w prawdziwość i szczerość uczuć. ,,List z powstania" to mistrzowsko skonstruowana powieść obyczajowa z wątkiem kryminalno-historycznym. Znajdziemy w niej pasję, chwilami graniczącą z obłędem, z jaką dwie kobiety starają się dociec prawdy. Choć mijają lata przeszłość nadal silnie wpływa na ich życie. Autorka stworzyła bohaterów z krwi i kości, którzy nie tylko mają pozytywne cechy charakteru, bywają też po ludzku słabi, bywa że nie zawsze wiedzą co zrobić i działają instynktownie, nie do końca w zgodzie ze sobą. Ania Klejzerowicz nie ocenia żadnej z przedstawionych postaw, nie poddaje pod dyskusję historycznego aspektu książki, to jest tylko tło dla głównych wydarzeń. Ukazuje związek przyczynowo-skutkowy dla zachowań ludzkich, bez moralizatorskich zapędów, co w moich oczach bardzo podnosi wartość lektury. Anna Klejzerowicz posiada niezwykłą umiejętność utrzymywania czytelnika w niesłabnącym napięciu, co według mnie plasuje ją bardzo wysoko wśród rodzimych pisarzy. Jej książki, oprócz niewątpliwej rozrywki, niejednokrotnie powodują zatrzymanie, zmuszają do zastanowienia nad istotą człowieczeństwa, nad tym jak rodzi się zło i co może być przyczynkiem do niego. Doskonałe przedmiotowe przygotowanie, talent i fantastyczna umiejętność opowiadania to cechy charakterystyczne powieści Ani Klejzerowicz. Gorąco polecam. http://ksiazkapolapkach.eu/list-powstania-anna-klejzerowicz/
Link do opinii
polecam serdecznie, dobrze się czyta, ciekawa. W dwa wieczory przeczytałam . Podobała mi się bardzo. Interesująco pokazane czasy wcześniejsze i obecne i fajnie połączone zdarzenia.
Link do opinii
W książce znajdziemy nie tylko czasy powstania warszawskiego, PRL-u, ale i współczesność. Autorka nie zapomina również o miłości, która pozwala przetrwać bohaterom najgorsze chwile. Z całą pewnością nie można tej książki "zaszufladkować" i zamknąć w jednym gatunku. Klejzerowicz udało się stworzyć powieść z elementami obyczajowymi, kryminalnymi, historycznymi, romansowymi i psychologicznymi. Uwielbiam taką mieszankę gatunków literackich. Jednym słowem "List z powstania" to książka o życiu przeszłością, od której niejednokrotnie trudno się uwolnić i która nie pozwala o sobie zapomnieć. To opowieść o rodzinie, jej tajemnicach i życiu, która mnie wciągnęła, wzruszyła, trzymała w napięciu do ostatniej strony, zmusiła do przemyśleń i przewartościowania wielu moich poglądów. Bohaterowie są bardzo wiarygodni psychologicznie - i to zarówno ci pierwszoplanowi, jak i drugoplanowi. Okładka książki po prostu mnie urzekła, a sama książka pozytywnie zaskoczyła.
Link do opinii
Moją opinię można przeczytać w recenzji:-) - zapraszam:-)!
Link do opinii
Choć "List z powstania" reklamowany jest jako kryminał, to nie zagadka jest tu najważniejsza. Wokół tajemnicy zaginięcia siostry Hani budowana jest cała fabuła, ale na kolejnych stronach powieści, choć ciągle istotna, zagadka ta nie przyćmiewa innych wydarzeń. Niespodziewane zniknięcie Hanny zaprząta umysły dwóch pokoleń - matki i córki, które kosztem własnego życia próbują poznać losy życia swojej siostry i ciotki. Wielbiciele kryminałów zawiodą się, za to miłośnicy literatury obyczajowej znajdą w tej powieści coś dla siebie.
Link do opinii
Wspaniale napisana, dopracowana w każdym szczególe historia, która bardzo mnie zafascynowała i wstrząsnęła. Nie sądziłam, że przeszłość może tak mocno uczepić się człowieka i ciągnąć się za nim aż do granic psychicznej wytrzymałości. Są tu momenty trzymające w napięciu, są też chwile wytchnienia, jest tajemnica i zwykłe ludzkie tragedie. Autorka bardzo zgrabnie kierowała tokiem moich myśli. Jak się potem okazało, moje podejrzenia były takie jak Marianny. Podobały mi się opisy Warszawy, Gdańska oraz polskich realiów minionych lat. Do tego książka jest ozdobiona piękną i przykuwającą wzrok okładką. Ja jestem zachwycona i gorąco polecam!
Link do opinii
Moim zdaniem Klejzerowicz świetnie poradziła sobie z tematem i naprawdę jest doskonałą twórczynią kryminalnych zagadek. Cieszę się, że dane było mi przeczytać ,,List z Powstania". Niebezpieczna, smutna, ale miejscami romantyczna i pełna nadziei na lepsze jutro historia. Polecam całym sercem. To kawał dobrego kryminału, który warto poznać.
Link do opinii
Osobiście jestem pod wielkim urokiem tej książki. Wszystko mi się tu podobało: mroczna, niebezpieczna, melancholijna, momentami romantyczna historia, skomplikowane, tajemnicze konspiracje, bogaty, sugestywny, barwny i plastyczny język, znakomita wnikliwość obserwacji, zaskakujące zwroty akcji, naturalni, ludzcy bohaterowie, wtopieni w życie i jego dramaty oraz ogromna paleta różnorodnych uczuć, emocji i doznań. Czego chcieć więcej?
Link do opinii
Avatar użytkownika - mdl52a
mdl52a
Przeczytane:2014-01-29,
Czytając taką recenzję, aż chce się od razu biec do księgarni, kupić i czytać, czytać, czytać...
Link do opinii
Avatar użytkownika - ali9
ali9
Przeczytane:2021-01-05, Ocena: 5, Przeczytałam,

Książka " Listy z Powstania" , bardzo mnie zafascynowała , interesującą fabułą, ale też niezwykłą historią rodzinną,  która miała miejsce w czasie wojny.  Niezwykle wciągająca książka.  Pełna nieodkrytych tajemnic , które trzymają czytelnika w niepewności do ostatniego tchu, oraz sekretów,  które nie dają o sobie  zapomnieć i wychodzą z cienia przeszłości.  

Link do opinii

Maria i Juliusz Bońkowscy mieszkają na warszawskim Żoliborzu. Mają piękną willę, dwie córki i miłość. Wszystko wydaje się być idealne, lecz nie w czasach, gdy na świecie panuje wojna. Młodszą córkę wywieźli z domu, lecz sami pozostali na miejscu, czekając na wieści od swej pierworodnej, która bierze udział w powstaniu. Nie przyjdzie im doczekać się dobrych wieści, gdyż zostają zamordowani. Dzieci stają się sierotami. Wojna się kończy i jedna z nich trafia do sierocińca, a druga uznana jest za zaginioną. Julia do końca swych dni będzie poszukiwać swej starszej siostry. Poniesie wiele konsekwencji swych wyborów, a niektóre z nich będą bardzo bolesne.

Takich powieści jak ta nie da się zapomnieć. Po przeczytaniu pozostają w pamięci na zawsze. Mogę śmiało napisać, że już kilka książek wojennych mam za sobą i za każdym razem wywołują we mnie wiele emocji. Niestety przeważa smutek, strach, żal, złość, szok i wiele innych. Nie zdarzyło się nigdy bym nie uroniła choć jednej łzy, by oczy nie zaszły mi mgłą. Tak oczywiście było i tym razem. Nie da się zamknąć serca i czytać na zimno takich powieści. One i tak trafią przez najszczelniej zabarykadowane drzwi, roztopią najbardziej zamarznięte uczucia. Trafią prosto w serducho i poruszą wszystkie uczucia.

Akcja książki dzieje się na przestrzeni wielu lat. W tym czasie bohaterowie dorastają, starzeją się. Wszystko toczy się przy próbie rozwiązania tajemniczego zaginięcia Hanki. Wszystkie tropy prowadzą donikąd, a jak już coś świta i wydaje się być nadzieja, trafiają na mur, przeszkody nie do pokonania. Niestety władza również nie jest pomocna, wręcz wydawać się może, że robi wszystko, aby tropy były zatuszowane, a zagadka nigdy nie została rozwiązana. Tak naprawdę trudno zgadnąć, kto za tym stoi. Można podejrzewać praktycznie wszystkich. Autorka świetnie sobie poradziła zacierając ślady, które mogłyby poprowadzić myśli czytelnika tak by mógł ustalić, co tak naprawdę się wydarzyło. Mnie się nie udało pójść dobrym tropem, co oczywiście uznaję za plus dla książki. Były momenty, że trochę się denerwowałam, iż tak długo to wszystko trwa, nawet myślałam, że to już przesada rozciągać na tyle lat całą akcję i męczyć czytelnika takimi "szczegółami". Ale to po prostu wynikało z mojej niecierpliwości i chęci poznania prawdy.

Sami bohaterowie byli bardzo różni, a każdy z nich coś ciekawego swą postacią wniósł do powieści. Przyznam szczerze, że nie polubiłam jakoś tak bardzo któregoś z nich. Julia i Hanna momentami mnie irytowały, lecz naprawdę im kibicowałam z całego serca, aby rodzinna tajemnica nareszcie ujrzała światło dzienne. Do pozostałych bohaterów trzymałam dystans, ponieważ każdego z nich podejrzewałam po trochu o najgorsze. Teraz mi się przypomniało, że jednak była jedna osoba, którą naprawdę polubiłam i była nią ciocia Julii. Cały czas była poza listą osób, o których myślałam, że mogą być powiązane z niektórymi sprawami.

Podsumowując, książka jest naprawdę ciekawa. Moim zdaniem świetny pomysł na fabułę i od samego początku do samego końca dobrze poprowadzony. Jestem bardzo zadowolona, że książkę przeczytałam i z wielką przyjemnością odkładam ją na półkę, do mojej domowej biblioteczki.

 

biblioteczkamoni.blogspot.co.uk

Link do opinii

Jaki wpływ ma tajemnica z przeszłości. Jaki wpływ na życie mają niedokończone/ ukrywane czyny. O tym przekonała się główna bohaterka. Ta nie miała szczęśliwego życia a wszystko miało początek w powstaniu i za przyczyną nieodnalezienia jej ciotki. Drugą sprawą jest to, że odkrcie prawdy może szkować. I nie zawsze idzie na zdrowie.

Link do opinii
Avatar użytkownika - NicoMinoru
NicoMinoru
Przeczytane:2020-12-20, Ocena: 5, Przeczytałam,
Avatar użytkownika - NataliaJJ
NataliaJJ
Przeczytane:2019-05-06, Ocena: 4, Przeczytałam,
Inne książki autora
Dom naszej pani
Anna Klejzerowicz0
Okładka ksiązki - Dom naszej pani

Charyzmatyczny, obdarzony nieprzeciętną intuicją dziennikarz na tropie jednej z największych zagadek starożytności Prolog: Lata dwudzieste. Hiszpańskie...

Turnia
Anna Klejzerowicz0
Okładka ksiązki - Turnia

Zakopane, lata dziewięćdziesiąte - w rejonie Czerwonych Wierchów znika bez śladu Karolina Olszańska: artystka, dziennikarka i do niedawna ratowniczka górska...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Kalendarz adwentowy
Marta Jednachowska; Jolanta Kosowska
 Kalendarz adwentowy
Grzechy Południa
Agata Suchocka ;
Grzechy Południa
Stasiek, jeszcze chwilkę
Małgorzata Zielaskiewicz
Stasiek, jeszcze chwilkę
Biedna Mała C.
Elżbieta Juszczak
Biedna Mała C.
Sues Dei
Jakub Ćwiek ;
Sues Dei
Rodzinne bezdroża
Monika Chodorowska
Rodzinne bezdroża
Zagubiony w mroku
Urszula Gajdowska ;
Zagubiony w mroku
Jeszcze nie wszystko stracone
Paulina Wiśniewska ;
Jeszcze nie wszystko stracone
Zmiana klimatu
Karina Kozikowska-Ulmanen
Zmiana klimatu
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy