Ela jest pięćdziesięciolatką, miłośniczką klimatów rockowych i dobrej literatury, która za sprawą kilku przypadkowych kliknięć w sieci nawiązuje niezobowiązującą znajomość przeradzającą się w rodzaj flirtu. Zdaje sobie sprawę z lekkomyślności działania pod fałszywym imieniem, budząc w sobie zarazem impuls do przemyśleń nad swym dotychczasowym życiem: minioną wielką miłością do męża, wypalonym uczuciowo małżeństwem, monotonią egzystencji, skomplikowaną przeszłością rodziny. Kiedy przypadkiem wychodzą na jaw oszustwa męża – zarówno zdrada, jak i kłamstwa w sprawie syna – rewiduje swe życie z jeszcze głębszą skrupulatnością, odkrywając przy okazji prawdę o swoim pochodzeniu. Dowiaduje się również, że mężczyzna, z którym flirtowała w sieci, też oszukiwał i ostatecznie związał się z jej szaloną przyjaciółką. W końcu Ela decyduje się na diametralne zmiany, które dodatkowo przyspieszy otrzymany przez jej matkę niespodziewany list z łotewskiego miasteczka.
Historia bohaterki to opowieść o tym, że wbrew stereotypom na zmiany nigdy nie jest za późno. Ciekawostką może być fakt, że powieść z perspektywy kobiety napisał mężczyzna.
Wydawnictwo: Poligraf
Data wydania: 2018-11-07
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 304
Zadziwił mnie autor. I to nie pierwszy raz. Tutaj głownie narracją. Mężczyzna piszący z pozycji kobiety? Naprawdę intrygujące i pouczające wrażenie. Warto spróbować, bo satysfakcja gwarantowana.
Jestem po lekturze "Listu z...", a zarazem pod wrażeniem. Rzadko dojrzała kobieta bywa bohaterką powieści współczesnej, klasyfijowanej jako obyczajowa, choć...., chyba nie do końca tak być powinno. Siegnąłem po nią tym chętniej, bowiem na zakończonych niedawno XX Targach Książki Pomorskiej Costerina 2019 ta powieść została nagrodzona. Zatem tym bardziej warto po tę prozę gęstą i soczystą sięgnąć. Ciekawe jest i to, że powieść napisana została przez mężczyznę z punktu postrzegania świata (jej świata) przez kobietę. Jak dla mnie dość interesujacy zabieg. Trochę jak głos wsparcia dla kobiet walczących o należne im prawa w społeczeństwie.
Główną bohaterkę poznajemy w momencie, gdy dociera do niej, ja wiele błędów dotąd popełniła. Od wielu lat żyje w związku małżeńskim, ma dorosłą córkę oraz nastoletniego syna, ale nie czuje się spełniona. Przyczyną jest aroganckie i leniwe zachowanie męża, a także chłopca, kobieta jednak ma świadomość, iż sama się do tego przyczyniła. Dawno temu, mimo pracy zawodowej poświęciła się obowiązkom domowym, wyręczając przy tym pozostałych, stale zajmowała się mieszkaniem, była na każde zawołanie partnera, zamieniła się w kurę domową, tracąc przy tym szacunek ukochanego. Syn również dość szybko nauczył się wykorzystywać dobre serce matki, a w razie konfliktu zawsze mógł liczyć na wsparcie drugiego rodzica. Z każdym rokiem małżonkowie oddalali się od siebie coraz bardziej, w zasadzie stali się prawie obcymi osobami żyjącymi pod jednym dachem. Zagubiona, pozbawiona codziennych, drobnych radości wkrótce zostaje przytłoczona kolejnymi nieprzyjemnymi wiadomościami o kłamstwach, jakie w zasadzie już zdominowały całe jej życie.
Czy nie jest jeszcze za późno na zmiany?
Czy da się uratować związek Eli?
A może pora zacząć wszystko od nowa?
"Za każdym razem, im więcej o naszym byciu razem - teraz raczej obok siebie - rozmyślam, tym częściej dochodzę do wniosku, że straciłam dwadzieścia dziewięć, prawie trzydzieści lat. Mam czterdzieści dziewięć lat i właściwie niczego dla siebie."
Jestem pod ogromnym wrażeniem, że mężczyźnie udało się tak głęboko wniknąć w psychikę kobiety. Autor w perfekcyjny sposób nakreślił wszelkie otumaniające emocje, rozterki rozdzierające serce bohaterki, jej lęki, żale, bolesne wspomnienia i marzenia o lepszym jutrze. Elżbieta jest świadoma popełnionych pomyłek, błędnego koła, z jakiego niełatwo się wyplątać. Z jednej strony jest osobą kochającą, troskliwą, pragnie dla najbliższych jak najlepiej, z drugiej ma dość braku szacunku, wykorzystywania i wiecznych kłamstw. Czy kobiecie uda się w końcu przeciwstawić? Czy położy kres temu nagannemu postępowaniu mężczyzny jej życia? A może tajemniczy znajomy, z którym coraz częściej koresponduje przez internet, pomoże jej odzyskać utraconą pewność siebie?
"Nie mam ochoty dłużej zastanawiać się nad naszą sytuacją. Wciąż tylko po zakamarkach czaszki błąka się pytanie - bez odpowiedzi - w którym momencie naszej drogi nastąpiło to stopniowe rozszczepienie? Bo nie mam żadnych wątpliwości, że żyjemy każde dla siebie."
Każda czytelniczka doskonale zrozumie wszelkie emocje towarzyszące naszej bohaterce, a dzięki wnikliwej analizie autora, będą one także zrozumiałe dla mężczyzn, którzy nie zawsze zdają sobie sprawę, co tak naprawdę się tli w głowie czy sercu partnerki. Wiele kwestii, pozornie banalnych, zostało tu naznaczonych, dzięki czemu portret psychologiczny postaci jest nadzwyczaj dokładny.
Język autora jest przystępny i plastyczny, więc książkę czyta się przyjemnie i szybko. Nie zabrakło tu licznych zwrotów akcji, co czyni z pozycji dość dynamiczną lekturę. Myślę jednak, że największym filarem jest realizm, bijący niemal z każdej strony. To powieść o życiu, które bywa brutalne, zaskakujące, niesprawiedliwe. Nakreślona historia mogłaby w zasadzie przydarzyć się każdemu z nas, dlatego nie sposób przejść obok niej obojętnie.
Naszkicowane postacie to osoby wyraziste, przemawiające. Są ludźmi z krwi i kości, obdarzonymi ciężkim bagażem doświadczeń, wierzącymi we własne ideały i marzenia, żyjącymi nadzieją, ale i wątpliwościami. Każdy z nich doznaje trudów życia na swój własny sposób, a jednak autor nie ocenia, pozostawia to czytelnikowi, który utożsamiając się silnie z główną bohaterką z pewnością spojrzy wrogim wzrokiem na kilka postaci.
"Przemilczam arogancję syna. Nic tak nie boli, konkluduję, jak chamskie zachowanie własnego dziecka. Gdzie miałam oczy, że nie dostrzegłam, kto wyrasta pod naszym dachem?"
"List z Limbaži" jest głęboką, boleśnie prawdziwą powieścią o przytłaczającej rzeczywistości, która dość często odbiega od pięknych, kolorowych marzeń. To poruszająca i refleksyjna pozycja o kobiecie niespełnionej, zatraconej w obowiązkach, zapominającej o własnych potrzebach, dającej się wykorzystywać i traktować bez należytego szacunku. Autor pod postacią tej zaskakującej historii przypomina czytelnikom, iż na zmiany nigdy nie jest za późno, każdy ponosi odpowiedzialność za swój los. Wstrząs i ból, jaki wywoła w was opowieść, może stać się siłą i motywacją do poważnej metamorfozy i wiary we własne możliwości. Wszystko przecież jest możliwe, wystarczy tylko się postarać. Polecam gorąco!
Drugi tom Opowieści naszych dni to efekt starań i wysiłków wielu ludzi, zjednoczonych potrzebą opowiedzenia historii, które narodziły się w ich głowach...
Brutalnie szczera opowieść o polskiej rzeczywistości widzianej oczami nastolatka Szesnastoletni Karol wie, że życie nastolatka bywa koszmarem. W domu...
Przeczytane:2019-02-13, Ocena: 3, Przeczytałam, Mam, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2019 roku, Egzemplarz recenzencki, Z autografem,
Główną bohaterką jest Ela – pięćdziesięcioletnia kobieta, która na pierwszy rzut oka wydawałoby się wiedzie spokojne i szczęśliwe życie u boku męża i syna. Pozory jednak potrafią mylić. Tak naprawdę jest znużona swoim życiem, ciągłymi zachciankami męża oraz buntowniczym nastawieniem syna. Ciągłe sprzeczki z mężem wyczerpują ją. Ma swoje skryte pragnienia i marzenia, ale myśli, że w jej wieku jest już na nie za późno. Zaczyna pisać z mężczyzną z Internetu pod wpływem czego zaczyna się coś w niej zmieniać. Odzyskuje namiastkę kobiecości, zaczyna o siebie dbać, a przede wszystkim choć na moment zapomina o ciężkim życiu rodzinnym. Na jaw wychodzą drastyczne wieści – jej mąż ją zdradza, a matka ma przed nią tajemnice. To wszystko przypieczętowuje odnaleziony List z Limbazi.
Stach Szulist stara się nam uświadomić poprzez swoją powieść, że matka to nie kobieta, która musi spełniać każdą zachciankę męża czy też dziecka. Że kobieta w każdym wieku ma prawo spełniać swoje marzenia i pragnienia. Do tego odpowiedni jest każdy wiek, nie ma jakiś wytycznych. Bycie matką powinno sprawiać przyjemność, dostarczać nam energii na każdy kolejny dzień, pozwalać czerpać z życia pełnymi garściami, a nie przytłaczać.
"Nie jestem i nie byłam feministką, ale teraz zaczynam rozumieć ten ruch. Jeszcze kilka dni, a może i to nie, a stanę się zwolenniczką feministek, zacznę chodzić na manify, nosić transparenty antymęskie, opowiadać się za parytetami w polityce i życiu publicznym, za wyjściem kobiet z kuchni, za wpędzeniem w te miejsca facetów z jednoczesnym prawnym zabezpieczeniem w postaci zmuszenia ich do nauki dobrego gotowania, bo jak nie, to szafot, publiczna chłosta…"
Kobiety często zapominają o byciu po prostu kobietą. A kobiecość jest czymś pięknym, pozwala nam być osobą bardziej pewną, pragnącą realizować swoje zamierzenia. Niestety w dzisiejszym świecie żyjemy w ciągłym biegu, zapominając o tych najważniejszych sprawach. W małżeństwach dochodzi do zdrad, a później i rozwodów, których coraz więcej w świecie. Tak się zastanawiam czy tych rozwodów nie jest teraz więcej jak tych ślubów. Ludzie zapominają najzwyczajniej w świecie o wspólnej rozmowie i okazywaniu sobie uczuć. Każda kobieta pragnie być adorowana przez swojego mężczyznę, pragnie się mu podobać, sprawiać, iż w jego oku widzi błysk pożądania.
Cóż, muszę przyznać, że ciężko było mi przebrnąć przez początek tej powieści. Nużące opisy życia bohaterki oraz brak jakiejkolwiek dynamiki ewidentnie zniechęcały do czytania. Zbyt dużo opisu, a za mało akcji. Kiedy już przez to jakoś przebrnęłam i zaczął się ciekawszy temat tajemnic z przeszłości to autor nie rozwinął tych wydarzeń zbytnio, co wywołało mój niedosyt. Styl autora jest specyficzny co sprawia, że powieści nie czyta jej się lekko i przyjemnie. To co mnie denerwowało to brak myślników podczas rozmów między bohaterami. Pierwszy raz spotkałam się z takim zabiegiem i było to dla mnie niezwykle drażniące.
To co jest ciekawe w tej powieści to całość napisania przez mężczyznę, ale z perspektywy kobiety. Tutaj muszę przyznać, że udało się to autorowi, choć na ogół mężczyznom trudno zrozumieć kobiety, a co dopiero pisać powieść z ich perspektywy. Ela była bohaterką dość przekonywującą i naprawdę wiarygodną.
Muszę przyznać, że finał książki był niezwykle zaskakujący i na pewno takiego się nie spodziewałam.
"List z Limbazi" to książka nie należąca do najłatwiejszych, jednak wierzę, że znajdzie swoich odbiorców. To co w niej urzeka to ogrom przemyśleń i refleksji nad własnym życiem. Ta książka pokazuje, że na spełnianie i realizację własnych pragnień i marzeń nigdy nie jest za późno.