Szkoła, jako pole bitwy? Oczywiście! Jeśli oglądasz szkołę z zewnątrz z przekonaniem, że równie pięknie jest wewnątrz, to najwyższa pora wyjść z tej „bańki” wyobraźni i przyjrzeć się strona po stronie panoszącemu się w środku upadkowi wszelkich zasad. Gorszącym układom z tronem i ołtarzem, zanikowi resztek przyzwoitości, a nade wszystko temu, co w efekcie czyni ucznia niewidzialnym pod zwałem procedur i absurdu.
Fabułę powieści stanowią epizody z życia wiejskiej nauczycielki – Miry - związanej uczuciowo z dyrektorem szkoły, zaangażowanej społecznie i towarzysko, zarazem mającej skomplikowane relacje z rodziną i przeszłość naszpikowaną błędami młodości. Poznajemy ją w momencie kolejnego wirażu życiowego, gdy po serii rozczarowań, co do etycznych postaw najbliższych, postanawia diametralnie – mimo pięćdziesiątki w metryce – przewartościować swoje życie. To również koszmarny obraz wnętrza prowincjonalnej szkoły, skąd fala zaniku kręgosłupów moralnych wywiała resztki przyzwoitości.
Wydawnictwo: Wydawnictwo Psychoskok
Data wydania: 2021-01-15
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 362
Język oryginału: polski
„Człowiek sam siebie dobrze nie zna, więc jakim cudem inni mogą mówić, że kogoś dobrze znają”.
Szkoła to miejsce, w którym każdy z nas spędza dużą część swojego życia. Lata szkolne często wspominamy z rozrzewnieniem i tęsknotą ale z reguły jest to obraz z punktu widzenia ucznia. Jak wygląda świat szkoły z drugiej strony opisuje autor książki „Coś przeminęło.”
Stanisław Szulist, z zawodu nauczyciel i dziennikarz, z zamiłowania pisarz. Od wielu lat tworzy artykuły i notatki dla prasy. Przed laty pracował dla "Dziennika Bałtyckiego", jednak w ostatnim czasie znacząco poświęcił się literaturze. Oprócz "Larw", dla czytelników dostępna jest druga książka autora, "List z Limbaži", wydana w 2018 roku.
Fabuła osadzona została na polskiej prowincji, prawdopodobnie na obrzeżach Gdańska ale nie jest to wyraźnie określone. Mieszka tam Mira, nauczycielka matematyki która od kilkunastu lat ma romans z dyrektorem swojej szkoły, Maksem. Przez dłuższy czas udaje się utrzymać ten fakt w tajemnicy ale jak wiadomo, w małych społecznościach jest to trudne, więc i ten sekret wychodzi w końcu na światło dzienne, co wywołuje ogólne poruszenie.
To powieść, którą nie da się przeczytać szybko tzw. „jednym tchem” ze względu na ciężki styl jakim posługuje się autor. Nie raz musiałam wrócić do wcześniejszego akapitu, by powiązać niektóre wątki. Tekst napisany w formie ciągłej, w której jedynie odstępy oddzielają poszczególne wątki. Osobiście wolę, gdy fabuła ma tradycyjną konstrukcję z rozdziałami, dzięki czemu lektura jest bardziej przejrzysta.
Książka „Coś przeminęło” uświadamia, że szkolnictwo przeszło ogromną przemianę, nie zawsze pozytywną. Narratorem jest kobieta po pięćdziesiątce, Mira, która postanawia dokonać nagłych zmian w swoim życiu. Jej związek z Maksem przechodzi kryzys a praca przestała dawać satysfakcję. Dostrzega inne oblicze partnera, który, chcąc wygrać wyborach, stał się władczy wobec nauczycieli i podległy władzy a zwłaszcza proboszczowi.
Stanisław Szulist stworzył powieść, która nacechowana jest sarkazmem, dosadnością, realizmem, bez ubarwiania, pięknych opisów czy lirycznych sformułowań. Jego sposób pisania jest raczej surowy ale jednocześnie z lekką ironią. Pokazuje że szkołę tworzą nie tylko uczniowie i nauczyciele ale też rodzice, którzy często przenoszą na barki szkoły odpowiedzialność za wychowanie ich dzieci.
W prześmiewczym stylu obnaża prawdziwe realia wiejskiego szkolnego środowiska pokazując w nieco krzywym zwierciadle relacje między nauczycielami, które często są oparte na wzajemnej niechęci, złośliwości, obłudzie i zazdrości. Manipulacje, hipokryzja, plotkowanie, mobbing nie sprzyjają tworzeniu przyjaznej atmosfery.
Nie szczędzi słów krytyki skostniałego systemowi edukacyjnego rysując obraz szkoły, która jest specyficznym polem walki. Nie liczy się dobro ucznia i komfort pracy nauczyciela, lecz układy, znajomości i osobista kariera. Wytyka to, co jest niewidoczne na zewnątrz ale co sprawia, że praca w szkole staje się horrorem i psychiczną męczarnią. Opisuje różne środowiska w obrębie jednej społeczności ale doskonale można odnieść te schematy na szerszą skalę. Jest to bowiem problem nie jednej placówki edukacyjnej i z pewnością wiele osób odnajdzie w niej odbicie własnej rzeczywistości.
Książkę przeczytałam dzięki wydawnictwu Psychoskok
Recenzja pochodzi z mojego bloga:
Niby typowa obyczajówka, ale tak skrojona - język mam na uwadze - że jednak się wyróżnia. Ale przede wszystkim wkurza podczas czytania, głównie z uwagi na demaskowanie i obśmiewanie irytujących układów w strukturach lokalnych władz. Najsmutniejsze, że tutaj obiektem manipulacji jest szkoła prowincjonalna, a jednym z manipulatorów lokalny proboszcz. W tym wszystkim ona jedna, dzielna kobieta, nauczycielka matematyki Mira. Koniecznie wypada się z tą powieścią zapoznać, chociaż konkluzje smakują po leturze gorzko.
"Trzeba dawać ludziom szansę".
W kontekście historii ukazanej na łamach tej powieści, wybrany przez mnie cytat, wydaje się dość przewrotną myślą. To bowiem właśnie ludzie naznaczeni hipokryzją, nie skłaniają nas ku temu, by dalej im ufać. Ta ujęta w książce, gorzka analiza ludzkiej natury, nie powinna mnie zaskoczyć. A jednak, nadal nie potrafię zaakceptować faktu, że nasz kręgosłup moralny jest czasami tak elastyczny.
Stanisław "Stach" Szulist to nauczyciel historii w szkołach w Trąbkach Wielkich i Sobowidzu. Autor w przeszłości współpracował z wieloma tytułami prasowymi, a swoje opowiadania publikował między innymi w "Tygodniku Kulturalnym" i "Pomeranii". Jest laureatem licznych konkursów prozatorskich oraz dramaturgicznych. W 2018 r. wydał powieść pt. "List z Limbazi", która została nagrodzona na Targach Książki Costerina 2019. W 2020 r. powstała powieść pt. "Larwy".
Mira ostatnich kilkanaście lat swojego życia związała z Maksem – dyrektorem szkoły, w której pracuje jako nauczycielka. Początkowy romans przerodził się w stały związek, który obecnie przechodzi wielki kryzys. Bohaterka, naznaczona trudną przeszłością, rozczarowuje się coraz bardziej postawą swojego partnera, który zagubił wyznawane kiedyś ideały na poczet kariery w polityce i poczucia niczym nieograniczonej władzy.
Stach Szulist w swojej najnowszej książce "wgryza się" dogłębnie w umysł kobiety będącej przy pięćdziesiątce, która dokonuje w swoim życiu dość znaczących zmian. Cała historia przedstawiona w książce zostaje bowiem przez nią opowiedziana pod postacią zastosowania przez autora pierwszoosobowej narracji. Spojrzenie na życie z perspektywy kobiety to z pewnością dla autora niemałe wyzwanie, któremu podołał, gdyż liczne spostrzeżenia protagonistki i jej analizy, przedstawiają typowo kobiecy tok myślenia. Z pewnością nie było to łatwe zadanie, ale efekt końcowy zadowoli najbardziej wybrednych czytelników. Gdybym bowiem nie znała tożsamości autora, byłabym pewna, że tę książkę napisała kobieta.
Świat przedstawiony w "Coś przeminęło" to w swojej istocie ukazany w pigułce, obraz kondycji polskiej prowincji pod postacią różnego rodzaju układów i zależności. Stach Szulist na przykładzie metamorfozy psychologicznej Maksa, ukazuje destrukcyjny wpływ poczucia władzy na wyznawane wartości. Przytaczane przez autora układy i intrygi, w jakie wikła się dyrektor szkoły, ale także te, których sam jest pomysłodawcą, pokazują w pełni jak wygląda mała polityka i mali ludzie upajający się władzą. Wszelkie knucia Maksa z dziekanem czy też z wójtem wywołują ogrom refleksji w temacie zdeprawowania władzą i pociągu do kariery za wszelką cenę. Dla polskiego czytelnika to niezwykle istotna warstwa tej powieści, gdyż niestety ukazująca nasze małe, lokalne piekiełka.
Miejscem akcji powieści Stacha Szulista jest w dużej mierze szkoła. Początkowo przedstawiona jako zwyczajne miejsce przeznaczone do kształcenia młodzieży, a w toku rozwoju wydarzeń, miejsce pełne hipokryzji, fałszu i obłudy. Przyznam, że zszokował mnie wizerunek większości postaw nauczycieli z jakimi spotkała się Mira. Zaskoczył mnie także fakt traktowania szkoły i uczniów, jako środka do walki o własne interesy. Śmiem twierdzić, że autor, jako wieloletni nauczyciel, spotkał się z przykładami osób, jakie powołał do życia na kartach swojej opowieści. Całe środowisko nauczycieli zostało bowiem ukazane niezwykle realistycznie, co jedynie potęguje pojawienie się szeregu refleksji nad kondycją moralną tej grupy zawodowej, mającej przecież wielki wpływ na przyszłość naszych dzieci.
Mira to bohaterka targana wieloma wątpliwościami. Podczas zgłębiania jej skomplikowanych losów, począwszy od trudnej przeszłości naznaczonej błędem młodości, mającym swoje konsekwencje, po rozpad wieloletniego związku i jego zupełną degrengoladę okraszoną podłością, trudno nie zastanawiać się nad złożonością ludzkiej natury. Jej związek z Maksem, od początku budzący wiele kontrowersji, przekształcając się w toksyczną zależność, wywołuje jeszcze więcej emocji. Trudno o lepszy przykład totalnego rozpadu więzi, jaka może najpierw połączyć, a potem rozdzielić dwoje ludzi. To niezwykle przejmujący i gorzki obraz tego, w co może przekształcić się miłość i namiętność.
"Coś przeminęło" to kolejna powieść w dorobku pisarskim autora, tak mocno punktująca naszą rzeczywistość. Nie jest to łatwa lektura, gdyż jej gorzki posmak zostaje w umysłach długo po jej przeczytaniu. Z drugiej strony jednak, historia Miry pozwala uwierzyć w to, że zawsze można zacząć od początku, gdy coś definitywnie przemija.
https://www.subiektywnieoksiazkach.pl/
Drugi tom Opowieści naszych dni to efekt starań i wysiłków wielu ludzi, zjednoczonych potrzebą opowiedzenia historii, które narodziły się w ich głowach...
Brutalnie szczera opowieść o polskiej rzeczywistości widzianej oczami nastolatka Szesnastoletni Karol wie, że życie nastolatka bywa koszmarem. W domu...
Przeczytane:2021-02-08, Ocena: 5, Przeczytałam,
Prawdą jest fakt, iż w małych wioskach wszyscy wszystko wiedzą o wszystkich. Tytułowa bohaterka jest nieszczęśliwą kobietą. Nawet kiedy poznaje zajętego już mężczyznę i jest im ze sobą dobrze, musi wysłuchiwać kazań innych ludzi, którzy nie widząc własnych błędów biorą ją pod ostrzał. Historia oparta o rzeczy, o których się nie mówi. Często na wysokich stołkach zasiadają ludzie mądrzy i wydawać by się mogło, idealni w swoim życiu prywatnym. Ta opowieść jednak ukazuje, że niekoniecznie te schematy bywają prawdziwe. Przeważnie pod latarnią jest najciemniej i ta pozycja właśnie tą ciemniejszą stronę ukazuje.
Jak sam tekst pokazuje autorem książki jest nauczyciel. Powiem wam, że nie musiałam nawet tego przeczytać, by z samego tekstu to wywnioskować. Książka jest napisana w perfekcyjnym języku wyższości, co niekoniecznie lekko się czyta. Ja osobiście czułam się jak na jakimś wykładzie szkolnym, gdzie główną rolą dla mnie jest po prostu słuchać, czyli w obecnej sytuacji czytać. Faktycznie historia dosyć ciekawa, choć nie bardzo trzymała mnie w niepewności. Główny bohater nie jest zdecydowany w swoim postępowaniu, co troszeczkę mnie irytowało. Nie było tu jakiejś spontaniczności w zachowaniu bohaterów, choć można by rzec, że takiej potrzebie ulegają.
Coś przeminęło, faktycznie książka jest o przemijaniu. Kobieta w połowie wieku dokonuje w swoim życiu drastycznych zmian i niekoniecznie wychodzi jej to na dobre. Nie zawsze wszystko postawione na jedna kartę bywa dobre, choć wydawać by się mogło, że tego niemal potrzebują.
W książce brak jest rozdziałów i odnosimy wrażenie, że jest to opowieść, a nie powieść. Autor dogłębnie opisywał dane sytuacje, choć bardziej się zagłębiał w stan psychiczny, aniżeli obrazowy. Mamy tu wiele przemyśleń, jednak ewidentnie odczuwa się tutaj męskie pióro. Mamy uczucia, lecz bez wylewności. Dla mnie książka była dobra, aczkolwiek nie miałam wewnętrznego przymusu, który by nakazywał mi czytać dalej. Ją ewidentnie trzeba czytać powoli. Dla mnie dziewięć na dziesięć.