Fenomenalny, burzący konwencje mroczny kryminał. Choć czytelnik od początku wie, kto zabił - a raczej kto zabije - i kto będzie ofiarą, to książka wciąga bez reszty, przykuwając uwagę przede wszystkim dzięki nadzwyczajnie sprawnej narracji i doskonale naszkicowanej postaci głównego bohatera. Calum MacLean jest płatnym mordercą, najlepszym w tym fachu. Zlecenia przyjmuje rzadko, starannie je wybiera, ale jeśli już podejmie się jakiegoś zadania, to wykonuje je perfekcyjnie. Tak też dzieje się w przypadku zabójstwa Lewisa Wintera: Calum bez zarzutu wywiązuje się z zadania, niczego nie pozostawiając przypadkowi, ale nie wie, że jest tylko pionkiem w znacznie ważniejszej grze, i że tym razem jego genialne umiejętności obrócą się przeciwko niemu.
Ta książka - pierwsza część trzytomowego cyklu - to bez wątpienia najwybitniejsze osiągnięcie gatunku zwanego tartan noir, czyli szkockiego czarnego kryminału. Druga część serii, pt. ,,Pożegnanie gangstera", została uznana najlepszą szkocką powieścią kryminalną 2013 roku.
Debiut nie do przeoczenia... Powieść Mackay'a jest tym bardziej niesamowita, że autor stworzył ją posiłkując się tylko swoją wyrafinowaną wyobraźnią. Dał życie postaciom tak realnym, że żyją jeszcze długo po przewróceniu ostatniej strony. Styl tartan noir będzie miał nową gwiazdę.
,,Daily Mail"
Wydawnictwo: Muza
Data wydania: 2014-03-05
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 368
Jak nie czytałam kryminałów, to nie czytałam. A jak zaczęłam, to czytam. I przyznaję, że coraz bardziej wciągam się w ten gatunek. Lubię te momenty, kiedy akcja nabiera takiego tempa, że czyta się zdanie za zdaniem a w głowie huczy pytanie: „No kiedy TO się stanie?!”, „Kto zabił?!”, „Czy mu się uda?!”.
„Lewis Winter musi umrzeć” Malcolma Mackay to kolejna powieść kryminalna, którą będę dobrze wspominać. Ale tylko wspominać. Mimo że dobrze mi się ją czytało, to raczej do niej nie wrócę ponownie. Mile spędziłam z nią czas, ale nie porwała mnie do tego stopnia, żeby się nad nią rozpływać. Kryminał ten to bowiem zwykły przeciętniak – niczym nie zaskakuje, jest przewidywalny i od razu wiemy, kto umrze.
„Lewis Winter musi umrzeć” to kryminał, w którym „wszystko jest nie tak”. O co chodzi w tym zagmatwanym stwierdzeniu? Większość ludzi myśli (a może tylko ja?), że w tego typu książkach najpierw jest morderstwo a akcja zaczyna się w momencie, gdy policja odnajduje zwłoki i następnie stara się rozwiązać tę sprawę – na przykład. Zawsze myślałam, że w kryminałach główną „bazę” stanowi policja, jednak Mackay tutaj mnie zaskoczył. Otóż autor wrzuca nas w środek mafijnych porachunków – znajdujemy się po stronie tych „złych” i cholernie to przykuwa uwagę.
Pierwsze skojarzenie jakie przyszło mi do głowy podczas lektury to, to że Szkot stworzył swoisty przewodnik po gangsterskim świecie – hierarchię, prawa i zasady rządzące tym półświatkiem. Mackay przedstawił w swojej powieści szczegółowo zawód płatnego mordercy – sposób, styl działania i cały proces: od przyjęcia zlecenia aż do momentu jego zrealizowania. W tym momencie wspomnę o moim drugim skojarzeniu, że „Lewis Winter musi umrzeć” można traktować jako podręcznik dla dobrego płatnego zabójcy – choć wątpię, żeby ktoś uczył się tego na podstawie kryminałów…
Powieść Malcolma Mackay jest napisana lekkim stylem – nie męczącym czytelnika, brak w niej wyszukanego słownictwa. Prosto, zwięźle i na temat, bowiem opisy w książce są naprawdę ubogie, co jednych zadowoli a innych zawiedzie (ja znajduję się po środku). Jedynie co było denerwujące w tej lekturze to nie tyle co narracja, która bywała momentami bardzo ironiczna jakby autor chciał zabawić się z czytelnikiem, ale to przeskakiwanie pomiędzy bohaterami – raz przy zabójcy, raz przy mafii, raz przy ofierze, raz przy policji, raz przy drugiej mafii. Trochę to może irytować – rozumiem, że to był zamiar autora, ale trochę to męczyło podczas czytania.
Nie znaczy to bowiem, że nie warto sięgnąć po tę pozycję. „Lewis Winter musi umrzeć” to dobre czytadło na nudny wieczór. Różni się od innych kryminałów, ma ciekawy pomysł, dobry, trochę ironiczny styl i zwięzłe opisy – książka idealna, tyle że niezbyt porywająca… Warto przeczytać, ale tylko raz, bo wątpię żeby ktoś chciał sięgnąć po nią drugi raz. Kryminał ten polecam każdemu – choć może tylko nie dla tych, którzy nie lubią tego gatunku. Ja też kiedyś nie lubiłam, a tu proszę przeczytałam już kolejny.
Najlepsza szkocka powieść kryminalna 2013 roku Dla przypadkowego obserwatora Frank MacLeod jest zwykłym starszym panem. Ale dla tych, którzy znają prawdę...