Lesio to jedna z najdowcipniejszych i najczęściej wznawianych sensacyjno - humorystycznych powieści Joanny Chmielewskiej. Autorka mistrzowsko nakreśliła realia życia w Polsce początku lat 70 i stworzyła postać prześmiesznego tytułowego bohatera - architekta pracującego w biurze projektów, który wplątuje się w serię niezwykłych, zabawnych przygód.
Wydawnictwo: Kobra Media
Data wydania: 2007-11-30
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 362
Język oryginału: Polski
Tłumaczenie: brak
Wreszcie przeczytałam najbardziej znaną książkę autorki, kiedyś od niej próbowałam zacząć i zniechęciła mnie na dobre kilka lat do jej twórczości. Tym razem nie było tak źle i udało mi się doczytać do końca. Z pewnością nie zostanie moją ulubioną, ale kilka fragmentów mnie rozśmieszyło, więc ogólnie oceniam na plus.
Szczerze powiedziawszy to książka "Lesio" jest jedną z niewielu dzieł Chmielewskiej, jakie miałam okazję przeczytać. Ale z tego co zdążyłam się dowiedzieć, nie jest to typowa książka Chmielewskiej. Większość jej powieści są z gatunku kryminałów i sensacyjnych. A "Lesio" to dla mnie taka powieść absurdalna. Aczkolwiek momentami śmieszna.
Lesio Kubajek pracuje w firmie zajmującej się projektowaniem. Nie należy do osób budzących szacunek innych ludzi. Niepoprawny marzyciel, który zamiast skupiać się na pracy, fantazjuje o romansie ze współpracownicą. Notorycznie się spóźnia do pracy, a wszystkie jego niepunktualności i ich powody są skrzętnie odnotowywane przez panią Matyldę w odpowiedniej skrzynce. Z tego powodu jego niechęć do personalnej z każdym dniem przybiera na sile. Aż któregoś dnia Lesio postanawia to zakończyć... Jak? Przekonajcie się sami :)
Lesio, szczerze powiedziawszy, nie wzbudził mojej sympatii. Raczej litość i momentami...niesmak. Wiele osób ubóstwia tego bohatera, ja jednak nie. Jest zbyt ciapowaty i po prostu głupi. Taka ofiara losu. A ja takich bohaterów nie jestem w stanie polubić. Nawet w powieści, zawierającej wątki komediowe. Fakt, przygody Lesia i jego współpracowników wzbudzały momentami mój niepohamowany rechot. Jednak to za mało, żebym mogła go polubić. Większą sympatią obdarzyłam Barbarę i naczelnego inżyniera. Barbarę za to,że jest taka wredna jak czasami bywam ja, a naczelnego inżyniera za jego częste wpadanie w osłupienie. Tak, to mnie niesamowicie bawiło. ;)
Muszę oddać sprawiedliwość pani Chmielewskiej - ma cudowny, lekki język pisania, przez co książkę czyta się szybko i przyjemnie. Jako całość powieść zaliczam do naprawdę udanych. Można wesoło spędzić czas, pośmiać się z pomysłów całej grupy projektowej. Przecudowny komizm sytuacyjny. No ale ten Lesio chwilami naprawdę mnie denerwował. Być może to moje uprzedzenie do takich bohaterów ma wpływ na odbiór jego osoby. Jednak mimo wszystko mam zamiar sięgnąć w najbliższym czasie po "Dzikie białko", kolejną część przygód Lesia i jego współpracowników. Mam nadzieję na tak samo przyjemną lekturę.
Czy polecam? A i owszem.
http://ivka86.blogspot.com/2013/03/kobiety-kaddafiego-annick-cojean.html
Moja pierwsza w życiu przesłuchana w całości książka. Nie stałam się fanką audiobooków, ale dzięki tej metodzie mogłam "czytać" w pracy i przy wykonywaniu prozaicznych czynności domowych, więc na pewno nie był to mój ostatni audiobook.
Muszę przyznać, że nie rozumiem fenomenu "Lesia". Było kilka zabawnych momentów, ale nie takich, żeby śmiać się na głos. Główny bohater straszliwie mnie irytował, podobnie jak i cała gromadka z biura projektów. Miałam wrażenie, że to człowiek upośledzony umysłowo i w dodatku straszliwie pechowy. I kim był pojawiający się w powieści Przewodniczący Rady Narodowej?
Gdybym przeczytała tę książkę jakieś dwadzieścia lat temu prawdopodobnie moja ocena byłaby zupełnie inna, bo sporo kiedyś czytałam Chmielewskie i jej twórczość mi się podobała. Dziś natomiast są inne czasy, ludzie mają zupełnie inne problemy niż te, które spędzały sen z powiek społeczeństwu w latach siedemdziesiątych. Może ze mną jest coś nie tak, ale mnie przygody Lesia w ogóle nie bawiły. Mam w planach jeszcze przeczytać "Wszystko czerwone" i jak nie zaiskrzy to odpuszczam Chmielewską.
PS. Bardzo fajny lektor.
Czuję się zobligowana zawiadomić wszystkich p.t. Czytelników, że będzie ono i poprawione, i uzupełnione całkiem rzetelnie, w dodatku niejako dwutorowo...
Teresa i Okrętka to dwie nastolatki, które postanawiają spędzić wakacje na Mazurach.Nieszczęśliwy zbieg okoliczności dostarcza im dodatkowych wrażeń...
Przeczytane:2023-02-24, Ocena: 4, Przeczytałam, 52 książki 2023, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2023 roku, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2023, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2023, 26 książek 2023, czytam regularnie, Wypożyczona,
"Lesio" to powieść kryminalno-obyczajowa, ale też w obecnym czasie może być odbierana, jako satyryczna, wydana w 1973 roku. Chyba najczęściej wznawiana humorystyczna książka Joanny Chmielewskiej bardzo charakterystyczna dla jej twórczości przez cięty humor i bogate słownictwo. Może (ale nie musi) być traktowany jako kontynuacja wcześniejszej powieści "Wszyscy jesteśmy podejrzani", gdyż pojawia się w niej kilka postaci, które poznaliśmy w tej książce.
Powieść składa się z trzech opowiadań: "Zbrodnia niedoskonała", "Napad stulecia", "Droga do chwały"; które łączą postać głównego bohatera, Lesia Kubajka i jego kolegów z pracowni architektonicznej. Obojętnie co w tym momencie napiszę to nie odda tego, co odczuwa się w trakcie lektury. "Lesia" czytałam kilka razy, bo to jedna z tych książek, do których się wraca i aż dziwne, że nie posiadam jej w swojej biblioteczce (chyba muszę to zmienić). Zdaję sobie sprawę, że każdy ma inne poczucie humoru, bo i moje na przestrzeni lat się zmieniło. Kiedyś "Lesio" potrafił rozbawić mnie do łez; dzisiaj uśmiecham się, ale nie zataczam się ze śmiechu. Jednak jakiś sentyment pozostał.
A kim jest tytułowy Lesio? To architekt. Romantyczny, beztroski i roztrzepany. Nieszczęśliwie podkochuje się w koleżance z pracy, Barbarze. Potrafi wpadać w kłopoty, jak mało kto i ciągle spóźnia się do pracy. Jego lekkomyślność często doprowadza do tragikomicznych pomyłek. Podobno pierwowzorem Lesia był warszawski architekt i malarz Lech Jakubiak.
Dziś, po wielu latach czytając "Lesia" ponownie dochodzę do wniosku, że Lesio jest symbolem Polaka tamtych czasów. Tylko jakby się tak głębiej zastanowić, czy faktycznie tylko tamtych czasów? I wiecie co? Już przestaje to śmieszyć.
Chmielewska jest królową komedii kryminalnej i tego tytułu chyba nikt długo jej nie odbierze (zresztą kto wie), ale tak naprawdę to jej książki, nie wyłączając "Lesia", bardziej bawiły mnie, gdy byłam młodsza. I wydaje mi się, że jednak autorka "Klina" nie jest taka uniwersalna, jak wcześniej sądziłam. Myślę, że gdy jest się młodszym i ma mniej problemów na głowie, to zupełnie inaczej odbiera się twórczość Chmielewskiej. Po prostu bardziej bawi.
Nie żałuję, że wróciłam do "Lesia". To taka odskocznia od trochę poważniejszych książek i czasami zwyczajnie potrzebna jest nam taka właśnie historia, która odpręża. Nadal uważam, że akurat przygody trochę niezdarnego architekta są całkiem sympatyczną lekturą i zapewne za kilka lat znów do niej wrócę. Książka nadaje się na poprawę humoru, zwłaszcza jeśli czytamy ją pierwszy raz. Dobra na rozpoczęcie przygody z twórczością Joanny Chmielewskiej.