Lepsza niż ja

Ocena: 4.5 (2 głosów)

Wyobraź sobie, że zostałaś zaprojektowana, by być idealną.
Wyobraź sobie, że twoje imię zawsze pisze się małą literą.
Wyobraź sobie, że od zawsze mieszkasz w szkole, w której uczysz się, jak stać się najpiękniejszą, najszczuplejszą i najlepiej ubraną. W której nieustannie porównujesz się z „przyjaciółkami”.
Wyobraź sobie, że najważniejsze dla ciebie jest miejsce w rankingu doskonałości, bo tylko od niego będzie zależało zainteresowanie mężczyzn. To ono określi, co się z tobą stanie, gdy skończysz szkołę.
Musisz być piękna. Musisz być dobra. Musisz być uległa.
Czy naprawdę chcesz tak żyć?

Informacje dodatkowe o Lepsza niż ja:

Wydawnictwo: Feeria
Data wydania: 2019-04-24
Kategoria: Dla młodzieży
Kategoria wiekowa: 15-18 lat
ISBN: 9788372298409
Liczba stron: 416
Tytuł oryginału: Only Ever Yours
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Joanna Lipińska

Tagi: rumunia dystopia Chrześcijaństwo piekno utopia perfekcja Ideał rywalizacja konkurencja wizja przyszłości

więcej

Kup książkę Lepsza niż ja

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Lepsza niż ja - opinie o książce

Avatar użytkownika - inthefuturelondo
inthefuturelondo
Przeczytane:2019-05-26,

Zacznę może od tego, o czym mniej więcej jest ta książka. Cała akcja dzieje się w pewnej szkole, która prawdopodobnie została stworzona na wzór typowej szkoły z internatem. Z tą różnicą jednak, że mieszkanki posiadłości codziennie są ubierane jak najlepiej przez specjalne maszyny, malowane jak najpiękniej i czesane. Codziennie są również ważone, a jeżeli ich waga przekroczy wyznaczoną liczbę pięćdziesięciu dwóch kilogramów, muszą zażywać specjalne blokery kalorii. W skrócie: dziewczyny muszą być idealne, perfekcyjnie wyglądać, perfekcyjnie się zachowywać i wypowiadać. Wszelkie odchyły od ich normy są traktowane jako bunt i wadliwość, co jest natychmiastowo zmieniane. W końcu zawsze znajdzie się coś do poprawy.

Główną bohaterką jest freida. Od razu mówię, że pisanie imion małą literą jest celowe, ponieważ tak musi po prostu być. Choć dziewczyna została stworzona na wzór najpiękniejszej uczennicy, to o dziwo ta jej perfekcyjność gdzieś tam się wyłamuje. Momentami drażniła mnie swoim pragnieniem przynależności do jakiejkolwiek grupy, przez wylądowała przy jednym stole z największą suką w szkole. Jednak pomijając to, polubiłam ją. Widać było, że próbuje ona przy tym byciu idealną pozostać również całkowicie sobą i chwilami buntowała się przeciwko systemowi.

Chciałabym również wspomnieć o tej wrednej dziewczynie. Ciekawi mnie, czemu większość takich paskudnych charakterem lasek nazywa się imieniem megan. Może to ma coś w sobie, tylko ja nie potrafię tego dostrzec? Nieważne.
Ważne jest to, że megan jest okropnie fałszywą osobą. Choć również została stworzona na idealną modą kobietę, to jej charakter jest obrzydliwy wręcz. Manipuluje freidą, narzuca jej swoje zdanie, a kiedy ta się nie zgadza, no to pora wyciągnąć poważną argumentację. "Przecież jesteśmy najlepszymi przyjaciółkami, prawda? Więc czemu nie zrobisz tego, jak ja chcę moja PRZYJACIÓŁKO?".
Tak, ta bohaterka zdecydowanie zalazła mi za skórę i w życiu nie chciałabym przyjaźnić się z tak toksyczną osobą.

W powieści pojawiła się również isabele. Dziewczyna, która całkowicie ignorowała wszelkie obowiązki oraz obowiązujący kanon piękna. Wyobraźcie sobie sytuację, kiedy musicie ważyć nie więcej jak pięćdziesiąt dwa kilogramy, a Wasza koleżanka z klasy nagle waży o dwadzieścia kilo więcej. Ta bohaterka jest takim promyczkiem tej historii. Mam wrażenie, że poprzez nią autorka chciała przekazać wiadomość dotyczącą bycia sobą i niezwracanie uwagi na narzucany nam ze wszystkich stron ideał piękna. Dlatego też isabele, choć chwilami dziwna, zyskała moją sympatię.

Podczas lektury tej powieści czułam oburzenie, przerażenie i smutek. Moim zdaniem historia tu przedstawiona jest okropną wizją niedalekiej przyszłości. Wystarczy się rozejrzeć dookoła, przejrzeć kilka losowych profili na Instagramie. Młodzie dziewczyny upodabniają się do jednego kanonu piękna, powiedzmy takiej sobie Kylie Jenner, przez co wyglądają praktycznie tak samo. Takie same włosy, taka sama figura, taki sam styl ubierania się. Wszystko, byleby być tą idealną, tą najpiękniejszą. W czasach tak rozbudowanej technologii istnieje ogromne wręcz prawdopodobieństwo, że taka wizja może się spełnić. Zwyczajne dziewczyny przestaną istnieć, a zastąpią je praktycznie zaprogramowane roboty, które będą perfekcyjne co do milimetra.

Louise O'Neill po raz drugi pokazała mi, że potrafi tworzyć historie wciągające, ale takie, które jednocześnie wywołują ciarki na całym ciele. Jestem po ogromnym wrażeniem zdolności pisarskich autorki i z niecierpliwością czekam na możliwość przeczytania kolejnych jej książek. Was ogromnie zachęcam do zapoznania się z tą historię, ponieważ jest ona warta uwagi i przeczytania. Nie chcę tutaj kogoś obrazić, ale myślę, że jest to powieść skierowana bardziej do takiej już starszej młodzieży.

Niemniej jednak gorąco polecam Wam tę książkę i obiecuję, że nie pożałujecie.

Link do opinii

Nie da się nie zauważyć, że najbardziej popularne portale społecznościowe są przesycone słynnymi „selfie”. Robią je zarówno kobiety, jak i mężczyźni, jednak to ta pierwsza grupa króluje w tym jakże rozchwytywanym sposobie ukazania się światu. Wiecznie umieszcza wypieszczone filtrami fotografie, chwaląc się perfekcyjnym makijażem, doskonale ułożoną fryzurą, nienaganną figurą oraz dopasowanymi, modnymi ubraniami, pozując na równie magnetyzującym tle (szczególnie w toalecie mieszczącej się w centrum handlowym…). Niemal chodzące ideały, które – moim zdaniem – bez problemu zdołałyby się dopasować do pewnych zasad panujących w „Lepsza niż ja”! Tyle że nie życzyłabym im, aby żyły w tamtejszych warunkach, bo to, co ukazała nam Louise O’Neill, jest jedną z gorszych wizji przyszłości...


W TYM ŚWIECIE KOBIETY MAJĄ G...UZIK DO GADANIA!


Projekt Noe. Program, który miał na celu wesprzeć społeczeństwo, gdzie ludzkość została niemal wyeliminowana przez ogólnoświatową katastrofę i robiła co tylko mogła, aby utrzymać swój gatunek przy życiu. Tym samym na każdym kontynencie założono strefy, stawiając na ich czele Ojców, kontrolujących przebieg tworzenia młodych dziewcząt – jałówek – od nowa, kształtując je tak, by były idealnymi żonami (towarzyszkami) czy paniami lekkich obyczajów (konkubin) dla Dziedziców lub przyszłymi nauczycielkami (guwernantkami) kolejnych pokoleń. Każda z nich, bez wyjątku, musiała przechodzić liczne szkolenia oraz przesadnie dbać o siebie, aby nikt nie mógł je oskarżyć o zaniedbania. Nie powiem, z początku wszystko wyglądało niemal sielankowo: krok po kroku poznawałam obyczaje panujące w zamkniętym ośrodku, gdzie mogłam doglądać codzienne „rytuały” nastolatek pragnących wyglądać jak najlepiej, aby uplasować się jak na najwyższym miejscu w cotygodniowym rankingu. Zabiegi pielęgnacyjne, przemyślane dobory ubrań, trzymanie się diety – czy to nie jest nam znane już teraz? Kojarzę to doskonale, dzięki czemu zdołałam wczuć się w ten niemal przepełniony „słodyczą” klimat.

Tyle że z czasem ta cała „wypindrzona” otoczka zaczynała mi potwornie ciążyć.

Przerażała mnie ta dosadna dbałość w dążeniu do niezdrowej, jak dla mnie, perfekcji. Wystarczało tylko jedno krzywe spojrzenie czy znacząca ignorancja przez koleżanki, aby odczuć, że coś jest nie tak. Wtedy wyrastające niczym grzyby po deszczu kompleksy przygniatały jałówki, zapędzając w kozi róg. A co za tym szło – doprowadzały do wielu zaburzeń. Jednak uczone od maleńkości, że każde okazanie słabości nie jest mile widziane, ukrywały cierpienie pod maską gry aktorskiej, nie pozwalając na to, aby ktoś przejął ich pozycje w hierarchii. Było przykro patrzeć, jak poświęcają własne zdrowie, aby zostać uwzględnione do zadania, dla którego – jakby nie patrzeć – zostały stworzone. Jednakże odczuwałam dyskomfort, gdzie musiałam robić sobie drobne przerwy w lekturze, aby ochłonąć od tej znacznie mroczniejszej wersji „Wrednych dziewczyn”, by powracać do „Lepsza niż ja” z nową dawką sił. A to mi się naprawdę przydało, bo to, co uczyniła Louise O’Neill, wycyckało je ze mnie całkowicie, zostawiając z wieloma przekleństwami cisnącymi się na usta. Miałam w głowie wiele scenariuszy, ale to, co uczyniła autorka, przeszło moje najśmielsze oczekiwania! Siedziałam z tak rozdziawioną buzią, że gdybym się w porę nie opamiętała, zapewne szczęka by mi się zastała i mogłabym robić za żywy otwieracz do piwa. Właśnie tym spektakularnym akcentem sprawiła, iż spojrzałam na tę książkę pod zupełnie innym kątem.

BOCHENEK CHLEBA, KILO SERA – FREIDA, ONA TOBĄ PONIEWIERA!


Przyjaźń to jedna z najpiękniejszych więzi, jakie mogą nas łączyć z drugim człowiekiem. Odpowiednio pielęgnowana przez obie strony, daje nam wiele powodów do radości, pozwala przezwyciężyć ciężkie chwile, a także obdarowuje świadomością, że jednak jest na świecie ktoś, kto jest w stanie zaakceptować nas takimi, jakimi jesteśmy i będzie nam towarzyszyć latami.

freida (pisownia imienia celowa – w opisie znajdziecie wyjaśnienie) także mogła pochwalić się taką przyjaźnią. Choć zastanawiano się, czemu tak przeciętna, niezbyt przebojowa jałówka trzyma z isabel, nieprzerwanie zdobywającą pierwsze miejsce w rankingu, nic nie było w stanie ich poróżnić. Do czasu.

W ostatnim roku edukacji dziewczyny odsuwają się od siebie, gdzie dla freidy jest to poważny cios. Dotąd wiecznie trzymająca jedynie z isabel, musiała na nowo odnaleźć się w towarzystwie pozostałych dziewcząt, co było nie lada wyzwaniem. Przyznam, że wielokrotnie chwytałam się za głowę, kiedy główna bohaterka wydziwiała różne rzeczy, aby wkupić się w łaski nowej „królowej” jałówek. Co więcej, byłam na nią wściekła! Jak gdyby nic pozwalała na docinki w stronę byłej przyjaciółki, byle tylko jej nie odtrącono. Może cierpiała przez to wewnętrznie, skrywając się za maską obojętności, ale i tak wydaje mi się, że gdyby naprawdę jej na niej zależało, jak to powiadała, to by nie dopuszczała do takich paskudnych zagrywek. Wpatrzona w megan, nową „panienkę numer 1.”, po prostu… bała się jej reakcji! Rozumiem, że trzymanie z nią niosło ze sobą wiele korzyści, ale nie mogłam patrzeć, jak freida popadała ze skrajności w skrajność, dążąc do samozniszczenia. A jej pogubienie było na rękę tej, która bezczelnie wmawiała jej przyjaźń. I nie tylko. Nawet guwernantka-ruth, kształcąca je kobieta, widziała w niej idealnego kozła ofiarnego, gdzie bez skrępowania okazywała niechęć względem niej. W ogóle zastanawiałam się, czy w tym całym zgromadzeniu naprawdę znajduje się ktoś, kto jest całkowicie szczery z innymi, a przede wszystkim z samym sobą! Nie umiałam nikomu zaufać, węsząc podstęp za podstępem, choć nie każdy zasługiwał na takie ocenianie z góry. Zdarzały się dziewczęta, które z czasem zdobywały moje uznanie za swoje postępowanie. Do tego grona mogę bez problemu zaliczyć tę nieszczęsną isabel, gdzie – choć nie akceptowałam tego, co wyprawia – rozumiałam, że właśnie takie rozwiązanie będzie najlepszym z możliwych…

Dziedzice. Obleśni, napaleni, próżni… Doprawdy nie wiem, jak mogłabym ich opisać. Wyraźnie było widać, że ich status społeczny sprawiał, że czuli się panami stawiającymi warunki. Na tle tych jakże „urokliwych” młodzieńców wyróżniał się Darwin. Nie powiem, zdobył moją uwagę. Choć według ich rankingu uplasował się na najwyższym miejscu, dało się odczuć, że to powoduje u niego dyskomfort. Pragnął tego, aby nie oceniano go pod kątem tego, z jakiej rodziny pochodzi. Marzył, aby zapomniano o jego tytule i skupili na osobowości. Ale czy w świecie, gdzie walczy się o zauroczenie tego najbardziej zamożnego, było to w ogóle możliwe?


Po „Lepsza niż ja” doskonale widać, że podczas jej pisania Louise O’Neill skupiała się na tym, by była ona jak najlepiej przyswajalna przez nastoletnich czytelników. I trudno się temu nie dziwić, gdyż poruszony przez autorkę temat należy do tych najcięższych. Ukazała ona bowiem, do czego zdolni są ludzie, aby tylko wypaść jak najlepiej i nie zostać odepchniętym przez resztę. Chęć dążenia do perfekcyjności jest okraszona nie tylko bólem lub licznymi wyrzeczeniami, ale także zastawia pułapki, wpływające na fizyczność, jak i psychikę człowieka. Ale to nie wszystko. Louise O’Neill także pokazała motyw zniewolenia, gdzie życie kobiet jest zależne od silnych i wpływowych mężczyzn. Płeć piękna musi być posłuszna ich restrykcyjnym rządom, bo inaczej czeka je okrutna kara. Zastanawiałam się, dlaczego autorka nie pozwoliła się zbuntować dziewczętom. Pokazać, że dotychczasowe życie powinno przejść ogromną przemianę, ale zrozumiałam, że ten zabieg pozwolił jej wyróżnić „Lepszą niż ja” na tle pozostałych książek w podobnym klimacie, ofiarowując jej powiew świeżości. No i też pokazuje, jak potworny wpływ ma na nas niewolnictwo, gdzie nikt nie jest w stanie przeciwstawić się rządom, pokazując, że każdy ma takie same prawa.


Podsumowując. Jeżeli ktokolwiek w moim towarzystwie stwierdzi, że sięgnie po „Lepszą niż ja”, bo wydaje mu się lekką, idealną na jeden wieczór książką, to bez wahania uświadomię go, w jakim jest błędzie. Choć początkowo wszystko wydaje się takie barwne, przesycone pozytywnymi akcentami, to wraz z rozwojem akcji, wszystko podąża w mroczniejsze, przeszywające na wskroś akcenty. Uświadamia także, że bycie perfekcyjnym ma wysoką cenę i czasami trzeba się zastanowić, czy warto ją zapłacić.

Mocna, dająca do myślenia.

Link do opinii
Avatar użytkownika - monweg
monweg
Przeczytane:2019-07-07, Ocena: 4, Przeczytałam, Mam, czytam regularnie, Egzemplarz recenzencki,

Louise O'Neill jest irlandzką pisarką, która pisze głównie dla młodzieży. Urodziła się w 1985 roku; dorastała w Clonakilty w West Cork w Irlandii. Jest autorką czterech powieści i laureatką kilku nagród. O'Neill pracuje jako niezależny dziennikarz w wielu irlandzkich gazetach i czasopismach. Lepsza niż ja to jej literacki debiut (2014).


Wyobraź sobie, że zostałaś zaprojektowana, by być IDEALNĄ. 
Wyobraź sobie, że twoje imię zawsze pisze się MAŁĄ LITERĄ. 
Wyobraź sobie, że zawsze mieszkasz w szkole, w której uczysz się, jak stać się najpiękniejszą. W której bezustannie porównujesz się z „przyjaciółkami”. 
Wyobraź sobie, że najważniejsze dla ciebie jest miejsce w rankingu doskonałości, bo tylko od niego będzie zależało zainteresowanie mężczyzn. To ono określi, co się z tobą stanie, gdy skończysz szkołę.


Niecały rok temu czytałam powieść, która mnie poruszyła i wywarła ogromne wrażenie – Opowieść Podręcznej kanadyjskiej pisarki Margaret Atwood. Spytacie pewnie czemu zaczynam od tej właśnie książki. Otóż powieść Kanadyjki i historia przedstawiona przez Louise O'Neill mają wiele wspólnego. I choć powieść Atwood powstała w 1985 roku, to jest dużo lepsza. Zastanawiam się jak bardzo zainspirowała O'Neill do napisania swojej książki.


Gdybym nie czytała powieści Margaret Atwood to bardzo możliwe, że książka irlandzkiej pisarki bardziej by mnie zachwyciła. Jednak po lekturze Opowieści Podręcznej przyznam szczerze, że niezmiernie trudno było mnie porwać, zachwycić czy nawet zadziwić.


Lepsza niż ja jest książką, która niejedną osobę zapewne wyprowadzi z równowagi, a być może niesamowicie wkurzy. Jestem pewna, że niektóre czytelniczki będzie ściskały do bólu dłonie w pięści. Prawdę mówiąc w tej opowieści są momenty, w których to z tych dłoni/pięści można by zrobić zupełnie inny użytek.


Louise O'Neill zafundowała nam wizję przyszłości, w której nikt przy zdrowych zmysłach by nie chciał się znaleźć. Zabrała nas do świata „idealnego”. I w tym momencie nasuwa się pytanie: Dla kogo ten świat ma być idealny? Bo na pewno nie dla kobiet, które są w nim traktowane są przedmiotowo (chociaż w tym momencie powinnam użyć bardziej dosadnej formy).


Projekt Noe zakłada podział dziewcząt/kobiet na trzy grupy (tak, jak się grupuje owoce czy warzywa na sprzedaż). Trzy grupy, do których można się dostać to: jałówki czyli towarzyszki dziedziców, guwernantki mające za zadanie nauczanie przyszłych pokoleń i konkubiny, których życie sprowadza się do dawania uciech. Każda z dziewcząt (a rzecz się dzieje w szkole) bez względu na później pełnioną funkcję zmuszona jest do odbycia licznych szkoleń, a przede wszystkim do przesadnego wręcz dbania o siebie. Postępy przedstawiane są w cotygodniowych rankingach.
Musisz być PIĘKNA. 
Musisz być DOBRA. 
Musisz być ULEGŁA. 
Czy naprawdę chcesz tak żyć?


Główną bohaterką, a zarazem narratorką tej historii jest freida. freida ma siedemnaście lat i poznajemy ją gdy przygotowuje się do corocznej ceremonii – najważniejszego wydarzenia w życiu – na której Dziedzice dokonają wyboru, do której z grup ją przydzielić, a jednocześnie nadać rolę jaka będzie pełnić w społeczeństwie. Każda grupa to dziesięć dziewcząt, więc jest o co walczyć żeby dostać się do tej najlepszej (dosłownie), bo na decyzję o swojej przyszłości czeka ich trzydzieści.


Z twórczością Louise O'Neill miałam już styczność przy okazji książki Sama się prosiła. Muszę przyznać, że Irlandka ma to coś, co sprawia, że lektura potrafi przykuć czytelnika na kilka godzin. Książkę czytało mi się nieźle, choć jak wspomniałam wcześniej, nie zachwyciła mnie. Lepsza niż ja jest historią, w której nikt normalny nie chciałby brać udziału; to książka mocna, a momentami przerażająca.


Zdecydowanie powieść ta przeznaczona jest dla młodszych czytelników i im ją polecam. Myślę, że może ich taka „przyszłość” zainteresować. Jeżeli jednak czytaliście wcześniej Opowieść Podręcznej to może się zdarzyć tak, że ta historia będzie trochę irytować, trochę denerwować i nie wywrze jakiegoś spektakularnego wrażenia. Przyznaję jednak, że jest napisana dobrze, czyta się płynnie i nie powinna zostawić czytelnika obojętnym.

Link do opinii
Inne książki autora
Sama się prosiła
Louise O'Neill0
Okładka ksiązki - Sama się prosiła

Początek lata w małym irlandzkim miasteczku. Emma O'Donovan, piękna i nieustraszona osiemnastolatka, idzie z przyjaciółkami na imprezę. Są na niej...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy