Kiedy ojciec proponuje Royowi spędzenie kilku miesięcy na odludnej wyspie Sukkwan, tylko we dwóch, chłopak waha się, zanim postanowi opuścic dom i znaną sobie codzienność. Nic nie potoczy się tak, jak sądzili. Życie zaskakuje i ciągle przypomina, że nie wszystko można przewidzieć, zaplanować i ułożyć po swojemu. Ważne jest, by przetrwać, odnaleźć radość tam, gdzie tylko się da, i wybaczać innym ich słabości.
Skomplikowane relacje rodzinne, trudne wybory, miłość i namiętności, to wszystko znajdziemy w oszczędnej prozie Davida Vanna, która targa emocjami czytelnika i której nie da się zapomnieć.
Wydawnictwo: inne
Data wydania: 2018 (data przybliżona)
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 254
Tytuł oryginału: Legend of a suicide
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Dobromiła Jankowska
Dzieci przeżywają rodziców, którzy – odmeldowując wykonanie zadania – mają prawo odejść tam, gdzie będzie im lepiej. Wyobrażenie tego magicznego miejsca każdy pielęgnuje w sobie jak chce i nikomu nic do tego. Ważne, że odchodzą gdzieś, gdzie na pewno będą szczęśliwi. Przynajmniej tak ja sobie myślę i wcale nie chcę tego zmieniać.
Dzieci przeżywają rodziców, którzy – oddając z siebie wszystko, co tylko mogli – mają prawo odejść na zasłużoną emeryturę do wieczności i cieszyć oko poczynaniami swoich pociech, spoglądając z góry. Tak to sobie wyobrażam. Widzę mojego ojca, który zupełnie niespodziewanie pożegnał się z tym światem, zostawiając kompletnie nieprzygotowaną do samotności córkę i żonę. Nie zrobił tego celowo. Ktoś na górze zadecydował za niego. Taki świat, takie życie. Minęły lata i kobiety jego życia w postaci mnie i mojej mamy zdążyły pogodzić się z tą stratą. Czujemy, że i tak jest gdzieś obok. A co by było, gdyby to on zdecydował o odejściu? Gdyby podjął decyzję za nas wszystkich, postanawiając zakończyć swój niespełniony żywot? Czy czułabym go gdzieś obok? Mówią – nie oceniaj. Czy tak się da?
13letni David Vann przeżył swojego ojca, który – poddając się, tchórząc, nie umiejąc podołać życiu, w którym potykał się na własne życzenie – odebrał sobie żywot tuż po tym, jak syn odmówił mu wspólnego wyjazdu. Ten sam David napisał książkę „Legenda o samobójstwie”, w której (w sposób niemożliwy do przełknięcia na jeden raz), w fikcję mocno wplótł swoje przeżycia związane z utratą taty, rozliczając się w pewien sposób z przeszłością, ze stratą, o którą się obwiniał oraz z ojcem eskapistą, który pogubił się w świecie i – jeszcze zanim strzelił sobie w głowę – zostawił rodzinę dla innej kobiety.
„Legenda o samobójstwie” to zbiór opowiadań, które przenikają przez siebie. Na pierwszy plan wysuwają się relacje między ojcem a synem, które szczególnie uderzyły mnie w opowiadaniu „Wyspa Sukkwan”, podzielonym na dwie części. Pierwsza to historia o tym, że to nie wiek decyduje o dojrzałości. To opowieść, w której nastolatek, wywieziony przez ojca na odludną wyspę, służy ojcu za spowiednika, niańkę i wydaje się być gwarancją odkupienia jego win. Druga część to… Ach, przeczytajcie tę książkę sami. Streszczanie jej to największy błąd, jaki można popełnić. Ta lektura przykuwa uwagę absolutnie wszystkim – od okładki przez tematykę po język, którym posługuje się Vann. Niebywale oszczędny, a jednocześnie liryczny, przepełniony emocjami, które w ogóle nas nie ogłuszają. Trudno oddać ducha „Legendy o samobójstwie”, bo to nadzwyczaj piękna literatura, choć trudna i przeszywająca do szpiku kości. Bez zbędnej egzaltacji, kiczowato brzmiących, wzniosłych słów. Spokojna i stonowana, a jednocześnie wywołująca krzyk odczuwany wewnątrz.
Być może już to czujecie, być może jeszcze wyleje się coś ze mnie i dopiero wtedy zauważycie, ale targają mną niesamowite emocje po przeczytaniu tej książki. Tłukę w klawiaturę jak szalona, ciągle kasując i poprawiając to, co chciałabym wykrzyczeć o tym słabym mężczyźnie, który zostawił syna, bo był zbyt słaby, żeby mierzyć się ze wszystkim, co niesie życie. O mężczyźnie, który bez kobiety stawał się nieporadny i zagubiony. Już samo to sprawia, że „Legenda o samobójstwie” jest niemożliwie inną lekturą od jakiejkolwiek przeczytanej przeze mnie dotychczas.
Czy David Vann poradził sobie z traumą? Czy przełamał tabu? Z ostatniego opowiadania można wnioskować, że – jako Roy (alter ego?) – tak, że na swój sposób rozliczył się z przeszłością. Pisarz zostawił nam swoją przeszłość – do przemyślenia, przetrawienia, przeżycia. Zmierzyłam się z nią i wyszłam potargana, poraniona i całkowicie rozbita. Czego więcej można oczekiwać po literaturze?
Tą książkę można powiedzieć, że przeczytałam w niecały dzień!
Sięgnęłam po nią wieczorem, a następnego dnia przed południem już była skończona.
Legenda o samobójstwie to książka z niesamowitym klimatem!
Zdecydowanie przenosi nas ona setki kilometrów od naszego domu, a dokładnie na alaskańskie pustkowie. Mimo ciężkiego tematu, jaki ona porusza to czyta się ją przyjemnie i bardzo szybko. Zwolennicy dużych liter w książkach- musicie ją mieć!
W pewnym momencie jej czytania byłam w niej totalnie zagubiona! Nie wiedziałam co jest naprawdę, a co wydarzyło się tylko w czyjejś głowie. Książka gra na emocjach. Mamy tutaj przedstawioną ciężką i skomplikowaną relację ojca z synem. I trudno, czytając tą książkę nie poczuć tego co czuł główny bohater. Książka zdecydowanie trafia w punk i pozostaje w naszych myślach na długo!
Koszmar słowem pisany
Zwykle niewiele trzeba, by zachęcić mnie do lektury, a najlepszym wyzwalaczem jest powiedzenie mi, że dana książka jest „dziwna”. "Legendę o samobójstwie" z pewnością można zaliczyć do tych dziwnych, więc nie mogłam się oprzeć. Nie wiedziałam jednak, w co się pakuję. Nie przypuszczałam, że będzie to tak różne od tego, co znam. Zdobyłam, przeczytałam i dzielę się wrażeniami.
Początkowo było ciężko. Klimat zimnej Kanady, męskie polowania to nie moja bajka. Pierwsze opowiadania są wprowadzeniem czytelnika w dramatyczną historię skrzywdzonego dziecka. Choć pozornie od razu wiadomo, o co chodzi, to styl pisania, włączenie wątku fantastycznego sprawiają, że całość jest bardzo nieoczywista i nierealna. Wydawać by się mogło, że to wszystko już było – dziecko, rozwód rodziców i ich kolejni partnerzy – nic bardziej mylnego. Drobne dramaty, małe rozpaczliwe gesty są tylko zapowiedzią tragedii, która dopiero nastąpi. Najobszerniejsze opowiadanie – "Wyspa Sukkwan" – pokazuje najmroczniejszą stronę zbioru Davida Vanna. Nie przypominam sobie sytuacji, w której bohater literacki wzbudziłby we mnie tak skrajne emocje – niechęć i irytację. Poziom egoizmu, egocentryzmu i draństwa ojca głównego bohatera jest niewyobrażalny, a jego relacja z synem, choć w każdym opowiadaniu pokazana z innej strony i w inny sposób, jest po prostu przygnębiająca. Koszmarne dzieciństwo kształtuje złamanych dorosłych.
"Legenda o samobójstwie" jest próbą rozliczenia się autora (a może nawet odwetu) z bolesną przeszłością. Siła tej lektury nie polega na wybitnym stylu, a na umiejętności opisania narastających emocji w sposób bezemocjonalny, jakby oderwany od narratora, odczłowieczony. Historię opowiedzianą przez Davida Vanna czyta się ciężko, opornie, z poczuciem bezsilności, a jednocześnie nie można się od niej oderwać.
Dzieło Vanna jest zaskakujące i nieoczywiste. Chociaż losy głównego bohatera są dramatyczne, to nie znajdziemy w nich ani krztyny patosu. Po skończeniu lektury przez dwie noce męczyły mnie koszmary i nie mogłam otrząsnąć się z dusznej atmosfery, napięcia, frustracji, a mimo to polecam, zwłaszcza czytelnikom, którzy od literatury oczekują czegoś więcej, niż tylko przyjemnej rozrywki.
ZDARZYŁO SIĘ, ALBO NIE
Kilka dni temu ktoś spytał o nazwisko mojego ulubionego pisarza. Chwila zastanowienia i odpowiedź mogła być tylko jedna: Cormac McCarthy. Czy mogłam więc ominąć książkę, na okładce której aż dwa razy porównuje się jej autora do McCarthy’ego? No nie mogłam. Trzeba było przeczytać „Legendę o samobójstwie” Davida Vanna, żeby się przekonać na własnej, czytelniczej skórze, czy te porównania nie są aby tylko sztuką dla sztuki…
Alaska. Mała wyspa, skały, śnieg, krajobraz surowy jak mroźna zima. W takich okolicznościach przyrody na świat przychodzi Roy. Jego ojciec zdecydował się na Alaskę, bo wędkowanie i polowanie to jego hobby. Roy od małego umie strzelać i łapać ryby. Rodzina chłopca jest niemal tak surowa jak krajobraz za oknem; ojciec, który ciągle wymyśla nowe sposoby na życie, matka płacząca, tłukąca kolejne lampy i talerze, siostra, która niby jest, ale tak, jakby jej nie było… Rodzice w końcu się rozwodzą. Roy zostaje z matką, ojciec wprowadza w życie kolejne swoje pomysły, jeden gorszy od drugiego. Niewątpliwie najgorszym z tych pomysłów jest zamieszkanie z synem na wyspie Sukkwan, bezludnej, zimnej i nieprzyjaznej (hej, nie zapominajmy, to Alaska). Mają mieszkać tam we dwóch przez rok, polować, wędkować i wrócić do natury. Ale od początku nic nie idzie tak, jak pójść miało.
Opisywanie narracji w tej książce to trochę tak, jak lizanie lizaka przez folię. Książka składa się z sześciu ni to rozdziałów, ni to opowiadań. Teoretycznie tworzą zwartą całość, bo mają tych samych bohaterów. Praktycznie każdy z rozdziałów jest alternatywną wersją jednej historii – historii o samobójstwie. Kluczem do zrozumienia tej historii jest fakt z życia autora; otóż jego ojciec popełnił samobójstwo, a książka ta może być dla Vanna czymś w rodzaju terapii, próbą rozliczenia się z przeszłością, albo odpowiedzią na pytanie: dlaczego? Tych odpowiedzi jest więc w „Legendzie o samobójstwie” kilka, ale tak naprawdę może żadna z nich nie jest prawdziwa… Głównymi bohaterami tej historii są ojciec i syn. Ojciec, człowiek cierpiący na syndrom Gdzieś; gdziekolwiek by się nie znalazł, chciałby być gdzieś indziej. Cokolwiek by nie robił, chciałby robić coś innego. Ma milion pomysłów, ale do czego by się nie zabrał, wszystko rozłazi mu się w rękach jak stare, spróchniałe od dawna drewno. Niby wie wszystko, a nic mu nie wychodzi. I syn, który próbuje być dorosły, bo ktoś przecież musi. Syn, który noc w noc słucha płaczu, narzekań i jęków ojca, a w dzień musi wysłuchiwać pretensji, że jest mazgajem, bo nie umie rąbać drzewa. Syn, który obserwuje jak jego ojciec szarpie się z życiem i który zdaje sobie sprawę, że to do niczego dobrego nie prowadzi. Jest w tej książce jedna naprawdę piękna scena: ojciec i syn idą na spacer, wokół nich nie ma nikogo i niczego; ojciec pyta syna o jego największe marzenie, Roy cos tam odpowiada, ale w myślach krzyczy: moim największym marzeniem jest przetrwać jakoś twoje marzenie. Tym jednym akapitem David Vann opisał największą na świecie siłę: siłę poświęcenia z miłości.
Proza Vanna jest męska, czasami brutalna, surowa i oszczędna. Chciałoby się napisać, że jest jak krajobraz Alaski – zimna, ale mająca swój urok. Że narracja dziwna? Ale jaka piękna. I tu trzeba wspomnieć o McCarthym – faktycznie, nad całym rozdziałem o wyspie Sukkwan unosi się jego duch, a w pewnym momencie czułam się tak, jakbym czytała jedną z książek mistrza (wybaczcie, ale dla mnie to Mistrz z wielkiej litery). Porównania były jak najbardziej słuszne, ci którzy czytali „Krwawy południk”, zrozumieją. „Legenda o samobójstwie” to historia, która zostaje z człowiekiem na długo. I nie jest zupełnie ważne czy narracja jest jasna, linearna i czytelna dla każdego (podpowiem: nie jest jasna i nie jest dla każdego). Ważne jest, że są emocje , że rodzi pytania i lekki zamęt w głowie. Ważne, że chce się do niej wracać jeszcze raz, za jakiś czas, kiedy ułoży się jakoś w myślach. „Legenda o samobójstwie” to pierwsza książka wydana przez Wydawnictwo Pauza i jest to debiut jak najbardziej udany. Pozostaje tylko życzyć: oby tak dalej, a będzie dobrze. W zalewie rodzimych kryminałów, książek o magii dla nastolatków i romansów nad rozlewiskiem książka Vanna jest jak mroźny powiew od Alaski – orzeźwia, budzi do życia, zmusza do zastanowienia nad tym, jaki to wszystko ma sens. Czy nie tego powinniśmy oczekiwać od dobrych książek?
Pierwsze skojarzenie z pobytem ojca i syna na niezamieszkanej wyspie Sukkwan to film z 2007 „Wszystko za życie” (Into the wild). Roy i ojciec byli przygotowani, niedźwiedzie i Alaska miała nie być dla nich straszna. Filmowy Christoper mniej, Alaska go pokonała i pochłonęła. I tak książka jak i film stanowią zbiór przypowieści, które razem tworzą obraz psychiki głównych postaci, odkrywając ich najgłębsze zakamarki, a odbiorcy uświadamiając stałe wyobcowanie na Ziemi.
Bazą dla powieści jest autentyczna śmierć ojca autora powieści. Można wnioskować, że „Legenda o samobójstwie” to próba rozliczenia się z przeszłością, zamknięcie pewnego etapu (szczególnie, że powieść tworzył blisko dziesięć lat). Tematy dotykające przemijania i radzenia sobie ze stratą do łatwych nie należą. Nie ma uniwersalnego przekazu, nie ma wyuczonej reakcji. Dlatego też Vann mówi o tym po swojemu – czasem wprost, czasem brutalnie, nie oszczędzając dosadnych opisów.
Historia opowiedziana w „Legendzie” ma kilka wersji, przez co zaciera się granica między tym co faktycznie się wydarzyło, a tym co nigdy nie miało miejsca. Sprawia wrażenie powieści, jednak okazuje się zbiorem opowieści. Jedyne co je łączy, to ci sami bohaterowie, w różnych momentach życia, po rożnych stronach barykady i wiodący tytułowy temat.
Dużo miejsca autor poświęca opisom przyrody, okładkowe ryby zajmują tu sporo miejsca, podobnie opisy broni. Gdy Roy i ojciec trafiają na wyspę aby przeżyć najlepszy rok życia (ojciec rezygnuje z miejskiej praktyki stomatologicznej, Roy na rok porzuca szkołę), na nowo muszą nauczyć się żyć w mocno spartańskich warunkach surowej Alaski jak i zbudować relacje na linii ojciec-syn.
Dużą zaletą książki jest prostota i szczerość. Mniej więcej od połowy książki następuje zwrot, który dotknął mnie na wskroś, co przypieczętowałam zwykłym „Jak to?!”. Tu zmienia się dynamika opowieści. Autor odwraca role, aby jeszcze dosadniej przedłożyć wszystkie etapy i elementy tragedii członków rodziny. Sama opowieść wzbudza emocje, na początku mniejsze, później dochodzi do kulminacji. Nie jest to dla mnie książka życia, roku, ani nawet tygodnia. Z pewnością przez swoją konstrukcję i sposób przedstawienia odbierania sobie życia, zasługuje na uwagę.
„Legenda o samobójstwie” to debiut młodego wydawnictwa Pauza, które obiecuje przyszłym czytelnikom wydawać literaturę, która wzbudza emocje. Gratuluje Pauzie odwagi i trzymam kciuki za więcej, gdyż decydują się wydawać autorów dotąd nie znanych na polskim rynku (dodam, że „Legenda” to również debiut pisarski Davida Vanna). A czytanie zawsze niesie za sobą emocje. Bo warto czytać.
Autoterapia, która wstrząsa nawet bez znajomości faktów z życia autora. Jednak znajomość tragedii jaka dotknęła Davida Vanna (Ojciec pisarza popełnił samobójstwo, kiedy ten miał 13 lat) pozwala w pełni zrozumieć dlaczego napisał te opowiadania. To nie laurka na temat ojca, a raczej forma radzenia sobie ze spustoszeniem jakie wywołała jego nagła śmierć. To książka o trudnych relacjach, książka o samotności w związku (rodzinie), o złych wyborach, poczuciu winy i braku umiejętności rozmawiania.
Ciężka, smutna książka, obciążona wielkim bagażem doświadczeń głównego bohatera, w którym trudno jest odróżnić prawdę od fikcji.
Po tej lekturze czułam się dziwnie, potrzebowałam czasu, by się z nią oswoić i dojść do siebie. W tej książce nie ma dialogów. Są opisy przeżyć, sytuacji, natury, prób przetrwania. Jest bardzo emocjonalna, trudna w odbiorze.
Polecam każdemu, kto lubi nieoczywiste treści, które robią w głowie bałagan i pozostawiają po sobie ślad długo po przeczytaniu. Coś pięknego i wstrząsającego zarazem.
Książka porusza trudne relacje pomiędzy ojcem i synem, emocje targające obojgiem, ich niezrozumiałe wybory. Dodatkowo autor tak obrazowo opisuje przyrodę Alaski, że chciałoby się odetchnąć pełną piersią i poczuć ten dziewiczy, dziki klimat. Warto z pewnością zajrzeć wcześniej do biografii autora, żeby lepiej zrozumieć jego zamysł z przedstawieniem kilku alternatywnych rzeczywistości, będący próbą pogodzenia się z tragiczną przeszłością.
Każde z opowiadań podaje nam inną ścieżkę tej samej historii. Czy którąś z nich uznamy za tą główną, najbardziej prawdopodobną, zależy tylko od nas.
„Legenda o samobójstwie" była dość mocno chwalona i cieszyła się naprawdę dobrymi opiniami. Z tego właśnie powodu sięgnęłam po nią bardzo pozytywnie nastawiona i to niestety był błąd. Prawdopodobnie oczekiwałam zbyt dużo, być może za wysoko postawiłam poprzeczkę. Niestety książka nie sprostała moim wymaganiom.
O czym jest ,,Legenda o samobójstwie"?
O dorastaniu, o relacjach między ludzkich, o ojcostwie i o problemach, z którymi nie dajemy sobie rady. To historia o samobójstwie, o ludziach, którzy nie znają siebie i nie umieją poznać nikogo innego. To bardzo intymna, ale surowa opowieść spowita zimną mgłą, lodem i cichym z pozoru martwym lasem
"Wspomnienia są zdecydowanie bogatsze niż ich źródło — cofanie się w czasie tylko wyobcowuje człowieka z pamięci. A ponieważ pamięć, to często wszystko, na czym opiera się życie albo człowiek, powrót do domu może to odebrać.”
Dlaczego nie przypadła mi do gustu?
Bo oto mamy zbiór opowiadań, które bardzo ciężko jest ocenić. Nierówny jak dla mnie poziom tych krótkich form, sprawia, że jakakolwiek próba oceny całości kończy się równie szybko, jak się zaczyna. Cała ta książka usiana jest wielkimi przepaściami — czasem bowiem zachwyca, czasem nuży, czasem odwracasz strony z zapałem, czasem sprawdzasz, jak dużo jeszcze zostało. Bohaterowie intrygujący i ciekawi — ale cóż z tego skoro tak mało poświęcamy na jakąś głębszą analizę ich charakterów? W tej książce czegoś brakuje, czegoś, co pozwoliłoby mi nazwać ją bardzo dobą, czegoś, co sprawiłoby, że pozostałaby długo w mej pamięci, czegoś, co przyciągałoby mnie do niej jak magnes.
Mimo wszystko polecam ją czytelnikom, którzy lubią chłodny klimat powieści i nie boją się surowego stylu pisania, ludziom, którzy sięgają po powieści nie tylko dla fabuły i akcji, ale również z innych względów. Bo kto wie? Może dla kogoś będzie to jedna z najlepszych książek dotąd przeczytanych?
W kolejnej publikowanej w Polsce książce David Vann, autor Legendy o samobójstwie, Halibuta na Księżycu i Brudu, potwierdza ogromny talent do zaglądania...
Pogrążony w depresji Jim przyjeżdża do Kalifornii z Alaski. Próbuje podsumować swoje dotychczasowe życie i ułożyć je na nowo, szuka lepszego kontaktu z...