Lawenda była kiedyś zwyczajną dziewczynką o zwyczajnym imieniu. Gdy miała sześć lat, spędziła kilka miesięcy w otoczonym magiczną łąką domu swojej babci Róży. Właśnie tam za sprawą pewnego zdarzenia jej nos stał się lawendowy, dzięki czemu otrzymała wymarzone imię. Tam też rozbudziła się w niej miłość do wolności, bliskości natury, a także do pachnących ziół, o których tak wiele opowiadała jej babcia.
Dziewczynka dorasta, a wspomnienia wiejskiej sielanki wracają ze szczególną siłą, kiedy jako dziewięciolatka musi odnaleźć się w nowej rzeczywistości – w mieszkaniu na betonowym osiedlu dużego miasta. I wtedy nieoczekiwanie Lawenda spotyka na swojej drodze trzy niezwykłe koty, które będą jej towarzyszyć podczas poszukiwania własnego miejsca w świecie i poznawania jego dobrych stron. Pomogą także w spełnieniu pewnej obietnicy…
Historia o Lawendzie i gadających kotach to ciepła opowieść o przemianie i odkrywaniu tego, co najważniejsze. Pomaga zrozumieć, że wszyscy dzielimy jeden świat, potrzebując siebie nawzajem.
Wydawnictwo: Lemoniada
Data wydania: 2023-09-29
Kategoria: Dla dzieci
Kategoria wiekowa: 6-8 lat
ISBN:
Liczba stron: 80
Bohaterka książki Małgorzaty Masłowieckiej ma nietypowe imię: Lawenda. Nadała jej je babcia. „Lubiłaś w sierpniu rozcierać jej małe fioletowe kwiaty, a potem długo trzymałaś palce przy swoim nosku – przypomniała staruszka”[1]. To właśnie babcia nauczyła dziewczynkę zielarstwa. Razem spacerowały po łące przyglądając się roślinom. Kiedy starsza pani zachorowała Lawenda utknęła na blokowisku. Spragniona wolności dziewczynka spotyka istoty, które właśnie wolność cenią sobie ogromnie – trzy gadające koty. Ta osobliwa grupa zaopiekuj się sobą nawzajem.
Powieść dla dzieci „Lawenda i gadające koty” rozpoczyna się mocnym akcentem. Rodzice właściwe porzucają Lawendę i jej brata u babci, bo sami zajęci są pracą. Dzieci bardzo tęsknią, ale uczą cieszyć się darami natury i wiele dowiadują się od swojej opiekunki. Ogromnie się ze sobą zżyją. W konsekwencji ataku serca staruszka trafia do szpitala, a potem do domu opieki. Jak możecie się domyślić kochająca naturę bohaterka źle czuje się zamknięta w czerech ścianach. Podobnie jej wnuczka – mieszkanie w bloku otoczonym brukowany alejkami ją przytłacza. Tu na chwilę się zatrzymamy. Początek książki Małgorzata Masłowiecka napisała bardzo bezpośrednio. Obawiam się, że co wrażliwsze dzieci mogą go „odchorować”. „Rodzice pewnego dnia po prostu odjechali, aby spędziły tu lato”[2] i nie wrócili, aż babcia zaniemogła. Ten fragment jest bardzo smutny. Nikt się z nikim nie żegna. Rodzice porzucają dzieci, a te zostają i tęsknią. Wydaje mi się, że autorka mogła być bardziej subtelna. Jakoś załagodzić to „porzucenie”, aby nie wystraszyć młodych czytelników. Szczególne, że w dalszej części opowieści pokazuje, że to ludzie ambitni, zapracowani itp.
Kiedy Lawenda poznaje gadające koty fabuła się uspokaja. Razem wędrują po okolicy i ją poznają. Jako rodzić jestem zawsze sceptycznie nastawiona, kiedy bohater/ka książki dla dzieci łamie ustalone zasady, ale w przypadku „Lawendy...” wyniknie z tego dużo dobra. Małgorzata Masłowiecka pokazuje, że obcowanie z naturą ma błogie, a wręcz terapeutyczne oddziaływanie na człowieka. Kontrast pomiędzy tym skąd wyszła Lawenda, a gdzie dojdzie jest wyraźny. Szarość i smutek, a z drugiej strony kolor i uśmiech. Chyba najlepiej widać to na przykładzie Cioci Żaby, opiekunki Lawendy i jej brata, która bała się otwartych przestrzeni, nie chciała wychodzić poza teren osiedla, a „żegna” czytelników otoczona kwiatami.
Dodać muszę, że książka jest przepięknie wydana. Nieco nostalgiczna szata graficzna, strony, które wyglądają, jak oprószone resztkami ziół, pachnąca okładka – to wydanie (wyd. Lemoniada, 2023) zostało dopracowane w detalach.
„(…) właśnie odbyła swoje pierwsze zajęcia z florystyki! Co prawda, nie układała roślin w bukiety, ale obserwowała, jak robi to natura”[3]. Człowiek współczesny, niestety, wielkimi krokami oddala się od natury. Lubi piękno, ale sterylne. Przeraża go chaos, nieokrzesanie przyrody. Ale ona jest mu potrzebna. Pozwala oddychać – w sensie dosłownym i w przenośni. Chcemy być wolni, a na własne życzenie zamykamy się, izolujemy. Małgorzata Masłowiecka napisała „Lawendę i gadające koty” delikatnie i dosadnie zarazem. Nie owija w bawełnę problemów, które chce poruszyć, a przy tym łagodzi je zapachem trawy i kwiatów, szumem drzew, wilgocią ziemi.
[1] Małgorzata Masłowiecka, „Lawenda i gadające koty”, wyd. Lemoniada, Gdańsk/Warszawa 2023, s. 15.
[2] Tamże, s. 9.
[3] Tamże, s. 37.
Pewna dziewczynka i jej młodszy braciszek udali się na wakacje do babci. Ona bardzo lubi tam spędzać czas, dlatego, kiedy po wakacjach okazuje się, że rodzice są zbyt zajęci, aby ich odebrać, nie widzi w tym ogromnego problemu. Czas płynie jej ciekawie, uczy się zielarstwa, jest szczęśliwa.
Pewnego dnia jej babcia źle się czuje. Później staje się coś, co sprawia, że jej nosek zyskuje nowe właściwości. Niestety babcia musi trafić do domu spokojnej starości, a ona z bratem wrócić do domu. Między czasie dostaje imię i to nie byle jakie, bo zostaje nazwana Lawendą. Ich rodzice jednak nadal nie mają dla nich zbyt wiele czasu, a opiekę nad nimi przejmuje sąsiadka. Pewnego dnia na drodze Lawendy stają bezdomne koty. Co stanie się dalej? Jakie właściwości zyskał nosek dziewczynki? Jak to się stało, że dostała takie niezwykłe imię? Jak potoczą się losy Lawendy?
Historia w książce była naprawdę świetna. Ciekawa, wciągająca, ciepła, z nutką magii, pełna przyrody. To jedna z tych, które według mnie są bezpieczne dla dziecka. Jednocześnie bawią oraz uczą odpowiednich zachowań. Po jej przeczytaniu można z pociechą porozmawiać na wiele tematów, omówić poznaną historię, zachowanie bohaterów tych pierwszoplanowych, jak i pozostałych (np. rodziców), zaciekawić go przyrodą.
Wizualnie książka jest po prostu śliczna. Mamy strony nie tylko białe, ale i kolorowe, a do tego ładne, adekwatne do treści ilustracje. To wszystko przyciąga wzrok i zachęca do poznania historii.
Okładka twarda i solidna, jednak to nie cały jej urok. Pachnie lawendą, co zdecydowanie ją uatrakcyjnia, a także umila czytanie.
„Lawenda i gadające koty” to ciekawa, wciągająca, z nutką magii historia dla dzieci wydana w piękny i pachnący sposób. Z przyjemnością polecam.
Recenzja pojawiła się również na moim blogu - Mama, żona - KOBIETA
Magiczna opowieść o przyrodzie, przyjaźni i odkrywaniu siebie
"Lawenda i gadające koty" autorstwa Małgorzaty Masłowieckiej to urocza i ciepła opowieść, która wciąga czytelnika w magiczny świat przyrody, przyjaźni oraz samopoznania.
Książka skupia się na Lawendzie, dziewczynce, która pragnie odkryć swoją wyjątkowość i otrzymać magiczne imię, podobne do tego, jakie posiada jej brat Rumianek. Opowieść rozpoczyna się od czasów, gdy Lawenda spędza czas na magicznej łące u swojej babci Róży, gdzie uczy się rozpoznawać rośliny i czuje się jak młoda czarodziejka. Jej pragnienie posiadania magicznego imienia prowadzi do budowania niesamowitej więzi z jej babcią Różą oraz z fascynującym światem roślin i ziół. Przez to autorka pozwala czytelnikowi poznać nie tylko Lawendę jako postać, ale również jej głębokie zainteresowanie naturą i dążenie do bycia kimś wyjątkowym.
Przeskok w czasie, który przenosi Lawendę do nowego otoczenia w wielkim mieście, jest kluczowy dla rozwoju fabuły. To tam poznaje trzy niezwykłe koty, które stają się jej towarzyszami. Te gadające koty nie tylko wprowadzają element fantastyczny, ale także symbolizują wsparcie i mądrość, które mogą być znalezione nawet w najmniej spodziewanych miejscach.
Autorka w piękny sposób ukazuje przemianę Lawendy, która musi dostosować się do nowych realiów życia, jednocześnie zachowując swoją pasję do natury. To książka o odkrywaniu własnej tożsamości, szukaniu miejsca w świecie i spełnianiu obietnic.
Jednym z najważniejszych elementów książki jest jej przesłanie o potrzebie wzajemnej pomocy i zrozumienia między ludźmi oraz między ludźmi a przyrodą. Przez historię Lawendy i jej relacje z gadającymi kotami czytelnik dowiaduje się, że wszyscy jesteśmy częścią jednego świata i potrzebujemy się nawzajem.
Narracja w książce jest delikatna i pełna ciepła, co sprawia, że czytelnik natychmiast zostaje porwany w świat głównej bohaterki. Autorka bardzo skutecznie oddaje kontrast między wiejskim życiem Lawendy a jej nowym życiem na betonowym osiedlu w dużym mieście. To zmierzenie się z nową rzeczywistością stwarza okazję do rozwoju postaci i odkrywania samej siebie.
Ilustracje w książce są niesamowicie urocze i dodają jej uroku. Dodatkowo okładka pachnąca lawendą jest wyjątkowym i niecodziennym elementem, który z pewnością przyciąga uwagę i stanowi unikalny akcent tej książki.
"Lawenda i gadające koty" to nie tylko opowieść o przygodach dziewczynki i jej magicznych towarzyszach, ale także o wartościach, które są istotne w życiu każdego człowieka. Książka przypomina, że każdy ma w sobie coś wyjątkowego, co czyni go niepowtarzalnym i że wartość tkwi nie tylko w przyrodzie, ale także w relacjach z innymi istotami. To piękna i inspirująca opowieść, która na pewno zadowoli zarówno młodych, jak i starszych czytelników.
Przepiękna opowieść. Autorka pozwoliła sobie nadać nazwy ziół postaciom z książki. Do tego pod postacią opowieści przemyciła bardzo cenne informacje odnośnie ich leczniczych właściwości. Niektóre wątki powtarzała kilka razy, lecz w oparciu o inny schemat, byśmy i my zapamiętali co robić, kiedy jest się przeziębionym, kiedy mamy zły humor, a także, kiedy łapie nas nagły ból serca. Nawet sama okładka książki, kiedy potrzemy palcem jej wierzch od razu zapachnie nam w pokoju lawendą. U mnie niestety jest ten problem, że jestem alergikiem, więc zapach strony sprawił, że kichałam:-) Nie pachnie ona jednak przez cały czas. Jedynie potarta okładka wytworzy zapach, a później on zanika i wraca tylko przy pocieraniu.
Wracając do opowieści, poznamy tutaj dziewczynkę, której zwyczajne imię było tak dawno nie używane, że każdy zapomniał jak ono brzmiało. Miała piękne rude włosy, wyraziste okrągłe oczy i bardzo dobre serce. Uwielbiała słuchać opowieści swojej babci, która uczyła ją jak korzystać z ziół i gdzie ich szukać w razie potrzeby. Jednak pewnego dnia babcia zesłabła, a dziewczynka biegła co sił w nogach, niezbyt szczelnie odziana po doktora. Babcię zabrali do szpitala, a później do domu spokojnej starości. To w ten właśnie wieczór biegnąc w zimnie odmroziła sobie swój nosek i w ten sposób miał lekko szary odcień. To wtedy nazwali ją Lawendą. Miłość jej do babci była prze ogromna, nawet obiecała jej, że pewnego dnia znajdzie sposób i sprowadzi ją do domu. Widziała bowiem, że nie było tam babci dobrze, nawet lawenda nie sprawiała, że jej humor się poprawiał. W ten oto sposób poznamy inne postacie, które przyczynią się do wielu przygód w których ciekawość, dobre serce i zrozumienie będą potrzebne, by radość jej ukochanej babci powróciła na jej twarz. Bądźcie pewni, że z lekką nuta magii, wyciagnięcia pomocnej dłoni i ciekawości przejdziecie przez tą historię czasem z uśmiechem, a czasem ze wzruszeniem. Bardzo mi się podobała, tym bardziej, że dzięki niej poznałam naturalne metody wspierania naszego zdrowie, a nawet jego ratowania:-)
LEKARSTWO NA SMUTEK
Nie sposób nie zachwycić się patrząc na okładkę książki ,,Lawenda i gadające koty" Małgorzaty Masłowieckiej. Śliczne kolory, piękne postaci i... zapach. Tak, ta książka naprawdę pachnie lawendą !
Lawenda otrzymała swoje niezwykłe imię, gdy miała sześć lat. Wraz z młodszym bratem Rumiankiem przebywała w domu babci znajdującym się na wspaniałej, pełnej ziół łące. To tam nauczyła się rozpoznawać rośliny i czerpać z ich mocy. Sytuacja zmienia się trzy lata później, gdy dziewczynka wraz z rodzicami i bratem zamieszkuje w bloku. W jej serce coraz częściej zagląda smutek. Aż do dnia, gdy poznaje trzy... gadające koty. To spotkanie odmieni jej życie, a także bliskich jej osób. Czy szczęście kryje się gdzieś blisko nas, tylko często nie potrafimy go dostrzec? Co zrobić, by w betonowym mieście odnaleźć swój azyl?
Małgorzata Masłowiecka napisała i sama ilustrowała tę niezwykłą książeczkę. Ilustracje są po prostu rewelacyjne. Kolorystyka, twarze i postaci zwierząt są ujmujące. Przyjemnie się tę książkę ogląda i czyta. ,,Lawenda i gadające koty" to opowieść o przyjaźni, poświęceniu i odnajdywaniu swojego szczęścia. Szczęście odgrywa tu istotną rolę : dążenie do niego i dzielenie się nim są dla dziewczynki czymś zupełnie naturalnym. Aż chce się powiedzieć jak piękniejszy mógłby być świat, gdybyśmy pozwalali sobie na więcej radości i swobody. Gdybyśmy wewnętrznie dłużej potrafili być dziećmi : cieszyć się z drobnych spraw, marzyć o rzeczach wielkich i delektować się każdą, najmniejszą nawet, chwilą radości. Pięknie napisana książka. O pozornie prostych sprawach widzianych oczyma dziecka. O kotach, które uczą, ale nadal chadzają własnymi ściezkami. O przyjaźni i tolerancji. Ukazuje także problemy współczesne : zabieganych rodziców, którzy poświęcając swoje życie karierze zawodowej zapominają o tym, co naprawdę jest ważne. Przedstawiona w łatwej formie. Dla dzieci będzie to przede wszystkim przygoda. Dla dorosłych coś więcej. Warto ze swoim dzieckiem wspólnie tę książkę przeczytać. Na pewno rodzicom otworzy oczy na to, co naprawdę jest istotne.
Perypetie rezolutnej Lawendy i jej kociej bandy przypadną do gustu najmłodszym. Myślę, że najlepiej trafi ta opowieść do dzieci w wieku 6-10 lat. Jednakże dzięki niesamowitemu darowi narracyjnemu autorki, tę historię może polubić każdy. Bardzo dobrze bawiłam się czytając tę historię, a miejscami wywołała we mnie wzruszenie. To naprawdę piękna historia, a ilustracje autorki dodają jej niesamowitego klimatu. I można kartkować ją wciąż od nowa, ponieważ nadal zachwyca.
,,Lawenda i gadające koty" to idealna lektura na chłodniejsze już wieczory. Można, jak wytrwany czytelniczy smok, połknąć ją jednorazowo. Można także cieszyć się nią powoli, odkrywając na przekładanych stronach wciąż nowe smaczki. Zachwycająca, urocza i pełna ciepła opowieść, którą warto podarować małemu czytelnikowi. I koniecznie dzielić ją wspólnie z nim. Diabeł gorąco poleca.