Bliskie relacje sprawiają, że ludziom żyje się łatwiej, bowiem obecność przyjaciela rozprasza smutki, wzbudza radość oraz napawa nadzieją. Nakładem Wydawnictwa Lemoniada ukazała się wzruszająca opowieść Małgorzaty Masłowieckiej Lawenda i gadające koty, dzięki której czytelnik przekona się, jak ważna jest bliskość drugiego człowieka.
W niewielkim domku pośrodku łąki, którą nawet zimą pachniało w każdym pokoju, mieszkała babcia Róża. Była niezwykła: kiedy znajdowała się obok, każdy problem zdawał się mieć rozwiązanie. Pięknie było u babci Róży, o czym szybko przekonała się sześcioletnia Lawenda, początkowo sceptycznie nastawiona do decyzji zapracowanych rodziców o pozostawieniu na wsi jej i jej braciszka. Oczywiście, że była smutna. Gdy jednak nadeszła pora… Lawenda wyruszyła na łąkę w ślad za babcią, skąd wróciła z naręczem pachnących roślin. I właśnie wtedy nie tylko otrzymała pachnące imię (już wszyscy zapomnieli, jak nazywa się naprawdę), ale też przestała czuć smutek (nawet bez dziurawca, który oprócz leczenia odmrożeń i bólów brzucha, poprawia nastrój). Nauczyła się wielu rzeczy: umiała rozpoznawać zioła, znała ich nazwy i dobroczynne działanie, suszyła je, przesypywała do słoiczków, robiła też – niczym zielna czarodziejka – mieszanki herbat na zimę.
Książka Lawenda i gadające koty napisana została wprawdzie z myślą o dzieciach, jednak z chęcią sięgną po nią również dorośli. Nikt z odbiorców, bez względu na wiek, nie przejdzie obojętnie (przy okazji wyleje mnóstwo łez) wobec tego, co wydarzyło się najpierw w niewielkim domku pośrodku magicznej łąki, potem w Domu spokojnej starości „Pod jesionami” (niech w końcu nazwa doczeka się urzeczywistnienia i wokół domu posadzą jesiony), następnie w wieżowcu na środku osiedla wyłożonego starannie kostką brukową, wreszcie – za sprawą trzech niezwykłych, gadających kotów – na ogródkach działkowych (ciekawe, że koty nigdy nie utkną, przeciskając się przez wygięte druty w ogrodzeniu), gdzie wiele się wydarzy, pojawią się nowi bohaterowie, rozwiązanych zostanie też mnóstwo dylematów. I chociaż łatwo można się domyśleć pozytywnego zakończenia, warto wczytać się w opowieść o przyjaźni (jeżeli jest szczera, nie przemija), szczęściu (wtedy jest prawdziwe, kiedy się nim dzielimy) oraz dobroci (im więcej dajesz, tym więcej otrzymujesz).
Ciepła opowieść o Lawendzie z lawendowym noskiem zapisana została na zamkniętych w pachnącej okładce (potarcie jej wyzwala zapach lawendy) wzorzystych kartkach. Wzruszającą treść uzupełniają piękne, klimatyczne, kolorowe ilustracje (niektóre – całostronicowe) autorki. Wplecione w tekst informacje dotyczące roślin znacznie podnoszą wiedzę czytelnika, a życiowe mądrości (niektóre – kocie) warto wziąć do serca. Chętni mogą skorzystać z zamieszczonego na końcu pomysłu #zróbtosam i wykonać lawendowe saszetki. Z lektury płyną więc same korzyści.