Bardzo trudno jest mi napisać ten list. Mam nadzieję, że zanadto nas nie znienawidzicie… Ostatnio, kiedy nie było państwa na miejscu, mój syn włamał się do waszego domu…
Shari Lapena, autorka thrillerowych bestsellerów, takich jak "Para zza ściany", "Nieznajoma w domu" czy "Niechciany gość" powraca z kolejną książką - "Ktoś, kogo znamy".
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 2020-01-29
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 336
"Cóż złego jest w tym, że próbuje się przeprosić za zły uczynek? Okazuje się, że należy dbać przede wszystkim o to, żeby nie zostać przyłapanym."[1]
Thriller "Ktoś, kogo znamy" oparty został na motywie jak postrzegają nas bliscy kontra jacy jesteśmy naprawdę. Sąsiedzi, przyjaciele, a nawet domownicy okazują się nie tym, kim do tej pory się wydawali. Kto skrywa mroczy sekret, kto się pogubił, a kto jest niewinna ofiarą?
Fabuła
Amerykańskie przedmieście. Jedna z mieszkających tam kobiet zostaje uznana za zaginioną. Początkowo sąsiedzi twierdzą, że porzuciła męża, ale kiedy zostaje znalezione jej ciało, zaczynają snuć teorie na temat przyczyny morderstwa.
Nastolatek, który włamał się do domu ofiary, oraz kilku innych w okolicy, nieświadomie posiadł wiedzę o mordercy. Czy doda dwa do dwóch i będzie chciał współpracować z policją? A może będzie wolał się ukryć, aby uniknąć zarzutów o włamanie.
Wydanie, które mam przed sobą (wyd. Zysk i s-ka, Poznań 2020) opatrzono w nieco mylny opis. Sugeruje, że przedmiotem książki są tajemnicze włamania do domów, że będziemy poszukiwać ich sprawcy, który posiadł mroczne tajemnice sąsiadów. Tak naprawdę to książka o morderstwie. Dwójka śledczych krąży po miasteczku, rozpytuje i szuka osoby oraz motywu, dla którego zginęła kobieta. To czego dowiedział się młodociany włamywacz będzie istotne dla śledztwa, ale nie jest kwestią dominującą w tej historii.
Akcja w "Ktoś, kogo znamy" toczy się jak życie na przedmieściach. Ciche i spokojne w dni robocze, kiedy większość mieszkańców jest w pracy, a do domu wraca na kolację. Ożywa w weekend, kiedy ludzie odwiedzają sąsiadów, spacerują, odpoczywają w ogródkach.
Podobnie jest w tej książce. Początkowo śledztwo mozolnie sunie do przodu. Detektywi rozmawiają z mieszkańcami i szukają punktu zaczepienia. Co jakiś czas komuś coś się przypomni czy się wygada. Im bliżej końca, tym akcja przyspiesza. Pojawia się coraz więcej poszlak i pomysłów na rozwiązanie sprawy. Aż do wielkiego BUM.
Taki sposób pisania kojarzy mi się z Camilą Läckberg. Namieszać, podrzucić czytelnikowi kilka pomysłów, a na końcu rzucić bombę.
Atmosferę w powieści buduje narracja.
Z pozoru klasyczna narracja trzecioosobowa, jednak relacjonujący wydarzenia bardzo głęboko wnika w umysł bohaterów, do tego stopnia, że wydaje nam się, że to oni, a nie narrator mają głos. Na wierzch wyciągane są ich obawy, co potęguje wrażenie nieufności rodzącej się pomiędzy, do tej pory, bliskimi sobie ludźmi.
Najciekawszą postacią w "Ktoś, kogo znamy" jest mąż zamordowanej. Zamknięty w sobie, zachowawczy wobec sąsiadów, ma w sobie bezwzględność. Niezależnie od tego, czy zabił żonę czy nie można było przy jego pomocy rozpylić chmurę grozy nad miasteczkiem. Niestety, autorka wolała skupić się nad rozterkami matki chłopaka, który dokonał włamania i zamiast nieobliczalnego sąsiada, dostajemy rozterki kobiety, która nie wie jak okiełznać nastolatka.
Moja opina
Po książkę sięgnęłam z dwóch powodów. Po pierwsze, przykuwająca wzrok okładka. Wielki tytuł książki i subtelne tło nie pozwoliły mi o tej powieści zapomnieć. Po drugie, opis. Uwielbiam thrillery osadzone w domowym zaciszu. Myślałam, że "Ktoś, kogo znamy" taki będzie, że włamujący się do domów nastolatek, ujawni najgorsze świństwa swoich sąsiadów. Jak już wskazywałam, opis minął się z rzeczywistością, ale wyszła z tego całkiem przyjemna historia. Tylko, czy thriller ma być przyjemny?
Książkę czytało się dobrze i szybko, ale Shari Lapena mogła lepiej przyłożyć się do opisania tej historii. Na powieść składają się dwa wątki (włamania i morderstwo), które zbyt długo biegną obok siebie. W pewnym momencie złapałam się na tym, że nie interesowało mnie, co wie młody włamywacz, a przecież miała to być kluczowa informacja dla śledztwa.
Podsumowanie
Nie wiem czy istnieje taki gatunek jak soft thriller. Jeżeli nie to właśnie powstał. To najlepsze określanie dla powieści "Ktoś, kogo znamy". Idealna książka dla tych co chcieliby przeczytać coś z gatunku, ale boją się mocnych, krwawych scen. No dobra, krwi trochę jest, ale poza tym książka jest delikatna jak na możliwości thrillerów. W mojej prywatnej skali 4-/6. Przyjemna w czytaniu, ale za spokojna, a minusik za za niewykorzystany potencjał jednej z postaci.
[1] Shari Lapena, "Ktoś, kogo znamy", przeł. Piotr Kuś, wyd. Zysk i s-ka, Poznań 2020, s. 63.
W okolicach Nowego Jorku, w całkiem zwyczajnym, cichym miasteczku, dzieją się normalne, a jednak dziwne i zaskakujące rzeczy. Nietypowe włamania do komputerów, wykradanie tajemnic mieszkańców, ich mrocznych sekretów i rzeczy, które nie powinny ujrzeć światła dziennego, zniknięcia... Początkowo spokojni ludzie, powoli zaczynają obawiać się kolejnego kroku tajemniczej osoby. Co zrobi? Co wyjawi?
Gdy pewnego dnia kilka ofiar dostaje list z przeprosinami, cała sytuacja zdaje się uspokajać. Ale to tylko wrażenie, ponieważ mieszkańcy zaczynają szukać sprawcy. Zaczynają się podejrzenia, rodzi się nieufność i wtedy... Ginie jedna z ofiar włamywacza...
Dlaczego zginęła? Kto zabija? Czy włamywacz i morderca to ta sama osoba? I co zrobi sąsiad, by nie podzielić jej losu? Nie tylko tego związanego z sekretami...
"Ktoś, kogo znamy" Shari Lapena, to thriller. Co już było plusem, jeśli chodzi o moją opinie. Podobnie, jeśli skupimy się na krótkiej charakterystyce książki i jej samym początku. A dalej? Dalej mówiąc szczerze, spodziewałam się czegoś WOW. A jak było...
Początek jest świetny. Trzyma w napięciu, zachęca do czytania i absolutnie nie jest delikatny ;) Lepiej nie zaczynać jej czytać wieczorem, ja żałuję, że to zrobiłam. Kolejne części książki, też są ciekawe i wciągające. Autorka zadbała o to, by czytelnik się nie nudził. Poznajemy bohaterów, rozpoczynamy wielką akcję poszukiwawczą wraz z policją i detektywami, odkrywamy nowe osoby, nowe fakty, a to wszystko w bliskim sobie i wydawałoby się zżytym sąsiedzkim gronie.
Shari Lapena nie znałam, to moja pierwsza książka tej autorki. I jak mam być szczera, jestem nią zachwycona! Różna narracja, bogata w szczegóły, zagmatwana i bardzo wciągająca fabuła. Kilka wątków, kilku bohaterów, zapewne można się pogubić, ale mnie podobają się książki, w których trzeba być ciągle skupionym i ciągle w napięciu.
Co do samego zakończenia. Oczywiście nie zgadłam... Miałam swoje podejrzenia co do winnego, ale zakończenie mocno mnie zaskoczyło.
Chyba zacznę wnikliwiej przyglądać się sąsiadom... ;)
Niechciany gość zachwycił mnie już jakiś czas temu, jednak nadal pozostaje w mojej głowie. Kiedy dowiedziałam się, że w Polsce ukaże się kolejna powieść autorki, od razu wiedziałam, że muszę ją przeczytać. Tak też zrobiłam, a teraz muszę podzielić się z Wami tym, co siedzi mi w głowie po skończeniu Ktoś, kogo znamy.
W pewnym miasteczku oddalonym o niecałe dwie godziny jazdy od Nowego Jorku toczy się normalne życie. Mieszkańcy codziennie spieszą do pracy, młodzież do szkoły, a swój czas uprzyjemniają sąsiedzkimi spotkaniami. Pewnego dnia jednak okazuje się, że ktoś włamuje się do domów mieszkańców, a przede wszystkim zagląda do ich komputerów i poznaje ich najskrytsze tajemnice. Ludzie zaczynają czuć się coraz bardziej niepewnie. Kim jest włamywacz i czego zdołał się już dowiedzieć? Po dwóch anonimowych listach z przeprosinami mieszkańcy zaczynają podejrzewać, kim jest sprawca, a napięcie rośnie jeszcze bardziej. Kiedy okazuje się, że jedna z kobiet została zamordowana, społeczność pogrąża się w ogromnym strachu.
Chciałabym, jak zwykle, napisać kilka słów o głównych bohaterach. W tej książce jednak nie ma określonej postaci, która odgrywałaby tę najważniejszą rolę. Każdy, kto pojawił się na kartach tej powieści, jest bardzo ważnym elementem, więc też opowiem po prostu o kilku wybranych przez siebie postaciach.
Olivia to zwyczajna kobieta, która zajmuje się domem, ale dorabia sobie, realizując zlecenia. Wzbudziła moje zaufanie swoim spokojem, ale z drugiej strony momentami denerwowała mnie jej podatność na wpływ różnych osób. Dopiero w połowie książki wypracowała sobie taką “grubszą skórę” i stała się już bardziej do zaakceptowania. Tego, co przeżyła, nie życzę nikomu, a nie będę ukrywać, że cała sprawa z tymi włamaniami i morderstwem wstrząsnęła nią naprawdę mocno.
Richard jest kolejnym bohaterem, o którym chciałabym wspomnieć. Tak naprawdę od początku wzbudził on moją niechęć. To ten typ człowieka, który na początku sprawia wrażenie miłego i uroczego mężczyzny, ale po czasie okazuje się okropnym człowiekiem, z którym nikt nie chce mieć kontaktu. W momencie, gdy znalazł się w centrum uwagi (a dlaczego- tego musicie dowiedzieć się sami 😀) zdawał się cieszyć takim obrotem spraw, przez co jego szanse u mnie spadły już całkowicie.
Historia, którą stworzyła Shari wciągnęła mnie od pierwszej strony. Bywają takie książki, które intrygują i przyciągają już od początku i Ktoś, kogo znamy niczym nie odstępuje od tej reguły. Można by uznać, że prolog zawiera w sobie główny wątek i jednocześnie rozwiązanie zagadki. Oczywiście, mogłoby tak być i wcale bym się nie zdziwiła, gdyby ktoś tak to potraktował. Jednak im dalej zagłębia się w akcję, tym lepiej widać, ile niewiadomych powstaje.
Autorka sprawnie żongluje kolejnymi wątkami, a ponadto wodzi czytelnika za nos do samego końca. Już dawno nie zdarzyło mi się, żeby rozwiązanie głównej zagadki tak bardzo mnie zaszokowało. Miałam chyba pięciu podejrzanych, ale tego, kim okazał się ten właściwy zabójca, w życiu bym się nie spodziewała. No ale, nie byłabym sobą, gdybym się do czegoś nie przyczepiła. Zaskakujące zakończenie swoją drogą, ale myślę, że autorka mogła gdzieś tam pomiędzy kolejnymi rozdziałami przemycić, chociaż kilka scen, w których występowałaby właśnie ta postać, która okazała się winna. Choć było to niespodziewane rozwiązanie sprawy, to trochę tak, jakby wyskoczyło ono spod ziemi.
Koniec końców uważam, że Ktoś, kogo znamy jest bardzo dobrym thrillerem, który z pewnością przypadnie do gustu wielu czytelnikom. Shari Lapena po raz kolejny udowodniła, że potrafi budować napięcie i nie mogę doczekać się jej kolejnych powieści.
Shari Lapena to moim zdaniem jedno z najgorętszych nazwisk w gatunku thrillera psychologicznego. Odkryłam tę autorkę w 2018 roku, kiedy przeglądając zagraniczne zestawienia najlepszych thrillerów domestic noir, kilkakrotnie trafiłam na „Parę zza ściany”. Zachęcona dobrymi opiniami wkrótce sięgnęłam po powieść kanadyjskiej autorki, a po jej skończeniu od razu siadłam do lektury książki „Nieznajoma w domu”. Oba tamte thrillery można określić mianem małżeńskich, ponieważ ich fabuła koncentruje się wokół losów dwojga głównych bohaterów – na pozór idealnego małżeństwa, które jednak skrywa przed sobą mroczne tajemnice. Oba te tytuły to solidne średniaki, które z czystym sumieniem można polecić komuś, kto lubi podobne historie. Shari Lapena nie ma może talentu na miarę Kathryn Croft, Louise Jensen czy B.A. Paris, ale w swoich powieściach trzyma dość wysoki poziom, a wymyślona przez nią fabuła skutecznie rozbudza ciekawość czytelnika.
Gdy wydawnictwo Zysk i S-ka zapowiedziało premierę nowej książki Lapeny, byłam w siódmym niebie, zwłaszcza że bodaj ze dwa dni wcześniej przeglądając Goodreadsa i Amazona, zastanawiałam się, kiedy ukaże się tłumaczenie powieści „Someone We Know”. Jeszcze szczęśliwsza poczułam się wtedy, gdy Zysk przesłał mi PDF-a z tekstem książki. Błyskawicznie skończyłam aktualnie rozpoczętą lekturę i czym prędzej siadłam do „Kogoś, kogo znamy”, by sprawdzić, co tym razem przygotowała dla nas autorka.
„Ktoś, kogo znamy” rozpoczyna się bardzo ciekawie, bo już w pierwszej scenie mamy do czynienia z morderstwem. Taki początek musi zwiastować coś dobrego, choć znając twórczość autorki musimy pamiętać, że raczej obejdzie się bez rozlewu krwi i bryzgających wnętrzności. Lapena w swoich powieściach skupia się raczej na budowaniu klaustrofobicznej, dusznej atmosfery, w której aż roi się od kłamstw, niedomówień i wzajemnych oskarżeń. Tu akcja rozwija się powoli, ale co i raz autorka serwuje nam jakieś zaskoczenie w postaci ujawnianych przez śledztwo i okolicznych mieszkańców rewelacji. Podoba mi się, że Shari Lapena niezwykle umiejętnie potrafi wodzić czytelnika za nos. W pewnym momencie mamy bodaj czterech podejrzanych i w zasadzie każdy z nich naprawdę miał motyw, by dopuścić się tej brutalnej zbrodni. Tym razem jednak nie pozwoliłam się zwieść, bo dość szybko domyśliłam się tożsamości mordercy mieszkanki osiedla.
Najnowszy thriller Lapeny udowadnia, że zazwyczaj nie znamy naszych bliskich – sąsiadów, znajomych, członków rodziny na tyle, by móc im w stu procentach ufać. Każdy w mniejszym lub większym stopniu ma coś do ukrycia i wiele z tych sekretów to wcale nie są błahostki. Okazuje się, że mordercą może być właściwie każdy, a ludzie popełniają zbrodnie z najróżniejszych powodów. „Ktoś, kogo znamy” to wciągający thriller z akcją osadzoną na przedmieściach małego miasteczka, którego lektura dała mi wiele przyjemności, mimo że rozwiązanie było dość łatwe do przewidzenia. Myśląc stereotypowo, w przypadku zabójstwa zamężnej kobiety z góry zakładamy, że winny jest zawsze mąż, ale czy na pewno? Jeśli lubicie thrillery Shari Lapeny, koniecznie musicie to sprawdzić. Tylko pamiętajcie, by nie przesadzać z oczekiwaniami ;)
Olivia mieszka w cichej i spokojnej miejscowości. Pewnego dnia do sąsiadów dociera list, w którym anonimowy nadawca przeprasza za włamania swojego syna do ich domów i myszkowania w ich komputerach. Nikt nie wie czego szukał chłopak i jakie tajemnice sąsiadów odkrył. Po osiedlu krążą plotki, ludzie próbują odnaleźć sprawcę. Do sąsiadów docierają straszne wieści. Zamordowano kobietę, do której wcześniej również się włamano.
Jak dobrze znasz ludzi, którzy mieszkają obok Ciebie? Kto zabił kobietę i czego szukał włamywacz? Jakie informacje udało mu się zdobyć?
Po książkę Shari Lapeny "Ktoś, kogo znamy" sięgnęłam po bardzo pozytywnych opiniach na temat jej wcześniejszych książek "Para zza ściany" i "Niechciany gość". To moje pierwsze spotkanie z autorką. Udane, choć kilka rzeczy mi się nie podobało, jednak o tym za chwilę. Myślę, że w przyszłości sięgnę po inne książki tej autorki.
Książkę czyta się bardzo dobrze. Styl autorki jest lekki i przyjemny. Fabuła jest ciekawa, początkowo trzymała w napięciu. Poźniej miałam wrażenie, że przez książkę nie przebrnę, tak jakby była rozciągnięta na siłę, jednak zakończenie było ciekawe. Czegoś w książce mi zabrakło. Bardzo ciężko jednoznacznie określić mi co to takiego, ale czuję niedosyt.
Pomimo tego książka wciąga i czyta się ją naprawdę szybko.
Autorka tak wykreowała całą fabułę, że ciężko domyślić się kto jest mordercą. W sprawę zaangażowany był prawie każdy, każdy z sąsiadów miał coś na sumieniu i każdy mógł być mordercą. Miałam swój typ i podejrzenia, które okazywały się nie do końca trafne. Zakończenie naprawdę mi się podobało. Na duży plus zasługuje również to, że fabuła przedstawiona była z perspektywy każdego z bohaterów, jednak uważam, że niektóre sytuacje mogły być bardziej rozwinięte.
Książka to thriller, chociaż moim zdaniem bardziej kryminał. Jest do rozwiązania zagadka, jednak jeśli liczycie, na dreszczyk emocji i jakiś niepokój bądź przerażenie, to nie jest to taka książka.
Podsumowując. Książka jest dobra, ale nie rewelacyjna. Przekonajcie się sami.
Moja ocena to 6/10
Robert Pierce zgłasza zaginięcie żony jednak policja nie robi nic w tym kierunku. Sądzą że żona odeszła od męża i nie trzeba wszczynać poszukiwań. Po kilku dniach wędkarz znajduje zatopione auto a w bagażniku policja odkrywa zwłoki kobiety. Kto ją zabił i dlaczego?
Policja prowadzi dochodzenie i na światło dzienne zaczynają wychodzić fakty z życia zaginionej kobiety. Detektywi zaczynają przesłuchiwać sąsiadów i okazuje się że każdy z nich ma coś na sumieniu. I tak naprawdę każdy z nich może być mordercą bo każdy miał jakiś motyw.
Szczerze nie spodziewałam się takiego zakończenia. Nigdy bym na to nie wpadła i super że był efekt zaskoczenia przez co książka nie była nudna. Autorka świetnie poprowadziła akcje i zmieniała często kierunek w jakim się toczyła.
Trzymająca w napięciu do ostatniej sceny. Zawiłość wątków, ale bez trudu w czytaniu. Przewijanie się bohaterów przebiega płynnie i książkę się po prostu połyka. Do ostatniego rozdziału nie ma możliwości domyślić się "kto zabił". Nieprzewidywalna, lekka i nieco zabawna.
W małych miasteczkach wszyscy się znają, zwłaszcza w najbliższym sąsiedztwie. Aby coś ukryć, trzeba być bardzo przebiegłym i umieć grać. Gdy jeden chłopak włamuje się nocą do domów sąsiadów i poznaje ich sekrety, zrozpaczona matka, Olivia, wysyła anonimowe listy z przeprosinami. Plotki i podejrzenia napiętrzają się, a jedna z poszkodowanych zaczyna węszyć. Dodatkowo młoda kobieta, Amanda, zostaje zamordowana. Wszystkie podejrzenia padają na jej męża, Roberta, który nie ma alibi. Niedługo jednak kolejni sąsiedzi zostają przesłuchiwani, a kolejne fakty wychodzą na jaw.
Kto zamordował młodą kobietę?
Lubię, gdy thrillery psychologiczne głęboko wchodzą do mojej głowy; gdy nie pozwalają o sobie zapomnieć; gdy zaskakują, zadziwiają i przerażają. Ktoś kogo znamy jest książką, którą warto przeczytać. Autorka bawi się słowem i całą koncepcją thrillera, wodzi czytelnika za nos i wprawia go w zdumienie. Nie spodziewałam się tego, że Shari Lapena aż tak dobrze czuje się w tym gatunku i tak zwinnie lawiruje między bohaterami, ich życiorysami i tajemnicami, bo te mają wszyscy, mniejsze lub większe. W Ktoś kogo znamy podejrzenia przeskakują z bohatera na bohatera. Akcja książki to scena, na której aktorzy błądzą, gubią się, nawzajem oskarżają i skrywają swoje sekrety, które niszczą im życie. Jestem zachwycona tym, jak budowane jest napięcie; jak ze strony na stronę ono rośnie i nie pozwala oderwać się od książki. Gdy akcja wydaje się zawiła, bo pojawiają się nowe poszlaki, nowe tropy, ale czytelnik bez problemu może się w tym odnaleźć.
Ktoś kogo znamy nie jest typowym thrillerem. Powyżej wspomniałam, że autorka bawi się całą koncepcją tego gatunku. Zamordowana kobieta znajduje się gdzieś z boku, oskarżenia padają co rusz na kolejnego bohatera, ale uwaga czytelnika skupiona jest na rodzinach, które pojawiają się na scenie tego przejmującego przedstawienia. Na początku lektury, wydaje się, że sąsiedzi Roberta i Amandy pojawią się tylko na chwilę, bo wydaje się, że autorka, zdradziła wszystko już na początku, na pierwszych stronach książki, ale później skutecznie miesza w głowie czytelnikowi. Z wielkim zaangażowaniem śledziłam kolejne wydarzenia i coraz bardziej byłam zaintrygowana tym, kto zabił. Czy moje podejrzenia są słuszne? Gdy już prawda wychodzi na jaw, wszystko jest logiczne, ale i bardzo szokujące.
Sylwetki bohaterów są bardzo realne. To, jakie uczucia nimi targają, emocje, jakie im towarzyszą, bardzo czytelnika poruszają. Są osoby, które lubimy i współczujemy, ale też takie, które nie wzbudzają naszej sympatii. Jednak podczas lektury odniosłam wrażenie, że Shari Lapena celowo ukierunkowuje nasze uczucia negatywnie lub pozytywnie w stosunku do danego bohatera. Autorka fenomenalnie manipuluje czytelnikiem i dopiero po skończonej lekturze sobie to uświadamiamy. Już wiem, że na pewno przeczytam poprzednie książki pisarki.
Czy polecam? Jak najbardziej! Ktoś kogo znamy to książka, z którą spędzicie emocjonujące chwilę i nie będziecie się nudzić.
Shari Lapena zdobyła spore grono czytelników dzięki swoim poprzednim powieściom: Parze zza ściany, Niechcianemu gościowi czy Nieznajomej w domu. Dzisiaj premierę ma jej kolejny thriller Ktoś, kogo znamy.
W Aylesford dochodzi do nocnych włamań. Jednak mieszkańcy odwiedzanych domów nie mają o nich pojęcia do czasu aż otrzymują anonimowy list od matki włamywacza, informujący ich o tym zdarzeniu. Dodatkowo zostaje zamordowana właścicielka jednego z domów, do którego uprzednio się włamano i sprawy zaczynają się mocno komplikować.
Książka Lapeny wciąga już od pierwszych stron i najlepiej zarezerwować sobie trochę czasu na jej czytanie, bo nie sposób odłożyć tej książki aż do zamknięcia końcowej części okładki. Jest to po trosze domestic thriller, jednak nie rozciągający się tylko na małżonków zamieszkujących w jednym domu, a na całe sąsiedztwo. Atmosfera książki poniekąd przypominała mi jeden z moich ulubionych seriali Gotowe na wszystko.
Linia fabularna powieści jest początkowo mocno poszarpana. Co rozdział pojawiają się nowe wątki, wprowadzane są nowe postaci. Wzmaga to ciekawość, bo dodatkowo jako czytelnicy, praktycznie ze strony na stronę dowiadujemy się nowych rewelacji, które diametralnie zmieniają postrzeganie niektórych osób. Dodatkowo niemałą zagadkę stanowi odnalezienie mordercy. Pikanterii dodaje fakt, że autorka miesza w fabule, sprawnie myli wątki i do samego końca nie wyjawia prawdy. Ostatnie zdania książki, zawarte już w epilogu, stanowią niemałe zaskoczenie.
Lapenie udało się zbudować małomiasteczkowy klimat, ukazać bliskie relacje sąsiedzkie będące jedynie ułudą. Każdy skrywa jakiś sekret, nikt nie jest kryształowo czysty, a wydarzenia nie są takimi, jakimi mogłyby się wydawać. Autorka ciekawie nakreśliła postaci, pokazała jak ich charaktery zmieniają się pod wpływem zagrożenia i nerwów.
Ktoś, kogo znamy to moim zdaniem dobrze napisany thriller. Czyta się go z wypiekami na twarzy, dynamika scen i zmiany narracji mocno się do tego przyczyniają. Książka idealna dla każdego fana gatunku.
Shari Lapena - Para zza ściany Komu zaufasz, jeśli nie możesz zaufać najbliższym... MIĘDZYNARODOWY BESTSELLER ,,Najgłośniejszy thriller 2016 roku"...
Pełen niespodziewanych zwrotów akcji thriller, napisany przez autorkę bestsellerów Para zza ściany i Nieznajoma w domu. W Catskills panuje zima,...
Cóż złego jest w tym, że próbuje się przeprosić za zły uczynek? Okazuje się, że należy dbać przede wszystkim o to, żeby nie zostać przyłapanym.
Więcej