,,Ksin na Bagnach Czasu" to ostatnia część ,,Sagi o kotołaku", napisana przez Konrada T. Lewandowskiego po 27 latach od rozstania z serią. W ten sposób dobiega końca jedno z najciekawszych przedsięwzięć literackich w historii polskiej fantasy.
Po Bagnach Czasu snują się cienie rzeczy, które były lub przynajmniej być mogły... Kotołak spotyka tam samego siebie, a to musi zmienić wszystkie jego plany. Pod wpływem tego doświadczenia postanawia wraz z całym swoim ludem wrócić do Suminoru i założyć na Międzykontynencie kolejne już państwo. Wymaga to jednak przeniesienia fragmentu Pierwszego Świata, co może się skończyć magicznym kataklizmem na miarę drugiego upadku Onego. Pewne jest, że nie można ufać magom ani tym bardziej zaangażowanym w szalony projekt demonom. Co jednak nastąpi, gdy władcy koczowników przyjdzie się zmierzyć z samym królem Redrenem?
Konrad T. Lewandowski jest autorem poczytnych kryminałów historycznych, powieści historyczno-przygodowych, SF i fantasy, w tym wznawianej obecnie w poszerzonej wersji ,,Sagi o kotołaku".
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Data wydania: 2017-03-15
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 320
Język oryginału: Polski
Jakby nie patrzeć, następuje tu zwieńczenie pewnych wątków, ale jak na ostatnią część serii spodziewałam się czegoś więcej. Fabuła w przypadku "Ksina na bagnach czasu" została potraktowana trochę po macoszemu, właściwie te wątki, które najbardziej mnie w jakiś sposób poruszyły, zostały okrojone do minimum, jakby zupełnie się nie liczyły. Napomknięcie w pewnym momencie o elfach wzmogło do granic możliwości moje zainteresowanie, a tu kicha. Zero wyjaśnienia w tej materii. No i to zakończenie. Zazwyczaj taki zabieg stylistyczny stosuje się jak się chce zachęcić czytelników do kupna następnego tomu. Trochę to nie w porządku wobec fanów. No chyba że Lewandowski chce po kolejnej dekadzie podjąć wątek. Jeśli tak, to udzielam błogosławieństwa. Ksinowi i Irian coś się jeszcze należy.
Powieść współczesna. W realia Warszawy XXI wieku wdziera się konflikt w świecie nadprzyrodzonym. Czwórka ekscentrycznych warszawskich aniołów z różnych...
Wielki powrót kultowej ,,Sagi o kotołaku"! Tym razem w wersji poszerzonej przez autora o ekscytujące wątki, nowych bohaterów, zaskakujące...
Przeczytane:2017-06-13, Ocena: 3, Przeczytałam, 80 książek 2017,
"Ksin na Bagnach Czasu" jest ostatnią częścią "Sagi o kotołaku". Byłam ogromnie ciekawa tego tomu, ponieważ został on napisany po 27 latach od rozstania autora z serią. Nie będę ukrywać, że spodziewałam się epickiego zakończenia serii, łączącego w sobie najlepsze jej elementy - a więc humor, przygodę i fascynujące rozwiązania (przede wszystkim w kreacji światów).
Tytuł książki nawiązuje do przesuwania Amarsin poprzez strumień czasu. Obserwujemy tu spotkania z kolejnymi "pokoleniami" mieszkańców, gdzie niektóre z nich zmuszają bohaterów do sięgnięcia po broń, a inne kończą się pokojowo. Ksin wyjątkowo dobrze odnajduje się w nowej roli i... w zasadzie niemal wszystko przychodzi mu z zadziwiającą łatwością, a Amarsin, które odnajduje swoje miejsce, rozwija się z prędkością światła. Prawdę mówiąc, wszystko w tej powieści dzieje się niezwykle szybko i w wielu miejscach odniosłam wrażenie, że autor chce zwyczajnie jak najszybciej zakończyć swoją sagę...
Na tym zabójczym tempie ucierpiała zarówno kreacja świata (albo raczej światów), jak i bohaterów. Rozwój Amarsin został opisany jedynie wzmiankami, a postaci - poza bohaterami z wcześniejszych tomów - nie zapadają w pamięć. Zdają się być jedynie pionkami w nowej powieści Konrada T. Lewandowskiego, dla czytelnika są obojętni, nie mają znaczenia. Znane postaci również nie zostały jakoś specjalnie rozwinięte, może poza moją ukochaną Arpią, przemianą Amarelis i historią miłosną Sarema. Reszta... po prostu jest. I tyle.
Elementem "Ksina na Bagnach Czasu", który ogromnie mi się spodobał, była przemiana samowystarczalnego miasta i popadłych w stan zobojętnienia mieszkańców. Amarsinianie, którzy mieli wszystko niemal od tak, popadli w letarg i pokonały go dopiero spotkania z "mieszkańcami" z innych czasów, które zmusiły ich do działania. Nowe wyzwania i realne zagrożenie obudziły ich ze "śpiączki", pokonały rutynę. Bardzo przypomina mi to obecne czasy - współczesne udogodnienia często wpędzają nas w ramiona marazmu i samozadowolenia, których zazwyczaj nie zauważamy...
Finał "Sagi o kotołaku" zawiódł mnie. W ostatni tom wkradła się dziwna schematyczność, a niebezpieczeństwa, którym stawiają czoła Ksin i jego sojusznicy, rozwiązane są w zbyt prosty dla bohaterów sposób - z łatwością wychodzi im nawet przechytrzenie demonów. Nie rozumiem również pośpiechu autora z fabułą. Ironicznie podsumowując: "Ksin na Bagnach Czasu" potrzebował więcej czasu...