W kraju, w którym ludzie gnieździli się z maleńkich mieszkaniach, a z roku na rok półki sklepowe robiły się coraz bardziej puste, słowo „luksus” nabrało specyficznego znaczenia. Ale nawet ten luksus nie był dla wszystkich. Bo był to także kraj równych i równiejszych. Sprytnych i sprytniejszych.
Aleksandra Boćkowska tropiła niczym detektyw, podążała śladem tego, co w PRL-u uchodziło za luksusowe. Szukała kontaktów. „Luksus w PRL to jest bardzo smutna opowieść” – mówili jedni, a drudzy dorzucali: „Luksus w PRL? To brzmi jak ironia”.
Bo z luksusem w PRL jest trochę jak z przynależnością do partii: wszyscy kogoś znali, ale sami nie mieli nic wspólnego.
Dziesiątki rozmów – z marynarzami i ich rodzinami, dyrektorami i bywalcami hoteli, prywaciarzami, sekretarzami partii, słowem, ludźmi, którzy jeśli nie mieli, to przynajmniej mogli więcej – pozwoliły przybliżyć definicję ówczesnego luksusu. Nie tylko materialnego. Luksusem mogła być polędwica, szwedzkie gwoździe albo dżinsy – kupowane w peweksie za dolary zdobywane na czarnym rynku. Albo telefon – na doprowadzenie linii czekało się latami. Zegarki, wille, zachodnie samochody – oczywiście. Ale także wolność i poczucie bezpieczeństwa.
Z rozmów, lektur i podróży po całej Polsce powstał pasjonujący reportaż o tym, o czym kiedyś większość Polaków mogła tylko pomarzyć. I fascynująca historia bardzo ważnej części życia Polaków przed ’89 rokiem.
Wydawnictwo: Czarne
Data wydania: 2017-01-02
Kategoria: Literatura faktu, reportaż
ISBN:
Liczba stron: 328
Tytuł oryginału: Księżyc z Pewexu
Język oryginału: polski
Ilustracje:Katarzyna Stańczuk
Z jednej strony byli projektanci, którzy chcieli ubierać Polaków jak paryżan. Z drugiej było państwo, które chciało ubierać Polaków...
Reporterska opowieść o 4 czerwca 1989 roku - o dniu pierwszych częściowo wolnych wyborów parlamentarnych z perspektywy niedużych miast i drobnych...
Przeczytane:2020-04-29, Ocena: 2, Przeczytałem, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2020 roku, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2020,
Bardzo lubię czytać książki związane z tamtymi latami. Jest to dla mnie swego rodzaju podróż sentymentalna, bo wiele sytuacji znam z autopsji. No po prostu jak to ongiś bywało. No i tym razem też myślała, że będzie dobrze ale nie było.
Początek nawet ciekawy bo to i o towarach zdobywanych spod lady i sklepach typu Baltona czy Pewex, ale im dalej tym trudniej i gorzej się czytało. Owszem dużo odniesień do odległych czasów, dużo historii. A przede wszystkim mnóstwo wrzuconych ogromniastych cytatów ze źródeł historycznych. To nie reportaż, ale praca naukowa. Owszem autorka włożyła sporo pracy w znalezienie tego wszystkiego, lecz sprawiło to tylko, że książka stała się ciężka w odbiorze