Wydawnictwo: Dwie siostry
Data wydania: 2012-12-06
Kategoria: Dla dzieci
ISBN:
Liczba stron: 124
Nie do końca jestem pewna, co mi w niej nie pasuje. Oficjalnie chyba nie byłoby do czego się przyczepić. Książka poruszająca trudny temat przemocy w rodzinie, działająca na emocje... A jednak coś tu nie gra.
"Książka wszystkich rzeczy" na pewno nie jest książką dla dzieci. A tym bardziej dla dzieci z rodzin katolickich. Dlaczego? Powieść ukazuje świat widziany z perspektywy dziecka skrzywdzonego przez przesadnie religijnego ojca. Nie byłoby w tym problemu (cóż, takie rzeczy się zdarzają) gdyby temat wiary nie został w książce aż tak wypaczony. I nie chodzi mi tu wcale o postawę ojca. Problemem jest ogólne podejście do Boga. Thomas nie wierzy, że jakkolwiek byłby mu w stanie pomóc. Jego dialogi z Jezusem z perspektywy dojrzałego chrześcijanina wyglądają przerażająco. Dobrym przykładem jest fragment z samego końca książki (nie przytaczam dosłownie bo nie pamiętam):
"- Jezu, czy tacie da się jakoś pomóc?
- Obawiam się, że nie."
Ukazana w książce niemoc Boga i jego brak ingerencji w sprawy ludzkie są tak zakłamane, że szkoda gadać.
Większość się ze mną nie zgodzi, dlatego zwracam się głównie do chrześcijan, którzy faktycznie starają się pogłębiać swoją relację z Bogiem (pozdrowienia dla wierzących praktykujących!). Nie dawajcie tej książki swoim dzieciom. Tak będzie bezpieczniej - dla nich i dla was.
Wydawnictwo Dwie Siostry już nie raz bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło, podejmując się wydawania książeczek o nieco trudniejszej tematyce. Najlepszym tego przykładem jest Kasieńka, która wręcz zmiażdżyła mnie i wciąż trzyma w swych szponach, choć od lektury minął już ponad miesiąc. Mam wrażenie, że emocje związane z tą niepozorną książeczką będą towarzyszyć mi jeszcze co najmniej kilka lat, tak samo jak poruszenie wywołane Książką wszystkich rzeczy, którą zakończyłam zaledwie dwie godziny temu na wykładzie (mam nadzieję, że Pani Profesor wybaczy mi tę niesubordynację, ale nie potrafiłam się oderwać). Książka wszystkich rzeczy napisana jest z perspektywy dziewięcioletniego Thomasa, który - jak przekonujemy się już na samym początku powieści - jest wyjątkowym chłopcem. Thomas zdaje się widzieć to, czego inni dostrzec nie potrafią, jego życie pełne jest magii i... przemocy domowej. Ojciec chłopca jest fanatykiem religijnym, który przy każdym obiedzie opowiada rodzinie o tym, co zadowala Boga, a co nie wzbudza jego przychylności... Każde odstępstwo od religii ojca kończy się aktami pełnymi przemocy, której doświadcza zarówno Thomas, jak i jego mama... Wybaczcie, ale wciąż lekko drżę jak myślę o okrucieństwie, którego doświadczył zaledwie ten dziewięcioletni chłopiec. Na szczęście w jego życiu pojawia się plejada wspaniałych postaci, o których nie sposób tutaj nie wspomnieć. Jest czarownica, pani Van Amersfoort, która bardzo pomaga chłopcu i pożycza mu fascynujące książki. Jest Eliza-o-skórzanej-nodze, w której nasz dziewięciolatek skrycie się podkochuje i dzięki której postanawia uszczęśliwiać innych ludzi. Jest Margot, siostra Thomasa, która w finalnych częściach powieści zrywa maskę przemądrzałej, wiecznie chichoczącej nastolatki. Jest mama, która by ochronić swoje dzieci zrobi wszystko. I... jest Jezus, który słownictwem przypomina Thomasowi dziadka i pojawia się w najcięższych momentach życia chłopca. Pokochałam Thomasa za jego wyobraźnię i odwagę, za jego wspaniałe postawy (no, większość postaw). Nie wiem, czy mając dziewięć lat, byłam równie kreatywna i dzielna jak on. Chłopiec rozpoczął walkę ze swoim ojcem jego własną bronią - religią, a zakończył w towarzystwie najbliższych i kochających osób. Autor pozostawił nieco otwarte zakończenie Książki wszystkich rzeczy. Czy ojciec Thomasa się zmienił? Czy marzenie chłopca się spełni? Nie wiadomo, ale jestem pewna, że wszyscy kończąc tę fantastyczną powieść życzą bohaterowi zostania... szczęśliwym. - Kim właściwie chciałbyś zostać? - Szczęśliwym - odpowiedział Thomas. - Jak dorosnę, zostanę szczęśliwym. Pani Van Amersfoort zaskoczona obróciła się do Thomasa. Popatrzyła na niego ze śmiechem i oznajmiła: - To cholernie dobry pomysł. A wiesz, kiedy zaczyna się szczęście? Wtedy, kiedy człowiek przestaje się bać.
Ciepła i pełna mądrości, wzruszająca opowieść o relacji człowieka z psem. Współczesna klasyka, która zachwyci czytelników w każdym wieku. ,,Olle od początku...