Zanurz się w świat spisku i zdrady, starych wrogów i nowych przyjaciół, zasypanej śniegiem dziczy i korporacyjnej chciwości.
Lisbeth Salander POWRACA!
Na dalekiej północy Szwecji szykują się zmiany. Chęć przejęcia naturalnych terenów wzbudza pożądanie nie tylko globalnych korporacji, ale także organizacji przestępczych.
Jednak nie to sprowadza Lisbeth Salander do miasteczka Gasskas. Zostaje ona opiekunką swojej siostrzenicy Svali, której matka niedawno zniknęła. Wkrótce dwie rzeczy stają się jasne: dziewczyna jest niezwykle utalentowaną nastolatką i... jest obserwowana.
Mikael Blomkvist również zmierza na północ. Magazyn „Millennium”, w którym pracuje, nie będzie już drukowany. Co gorsza, na temat mężczyzny, którego ma poślubić jego córka, krążą niepokojące plotki.
Kiedy skrywana przez wielu prawda zaczyna niepostrzeżenie wychodzić na światło dzienne, Salander staje się ostatnią nadzieją Blomkvista.
Krzyk orła to siódma część przygód Lisbeth Salander i Mikaela Blomkvista. Trzy pierwsze książki autorstwa Stiega Larssona opublikowano w latach 2005–2007, a kolejne napisane przez Davida Lagercrantza ukazały się w latach 2015–2019.
Karin Smirnoff (ur. 1964 r.) szwedzka pisarka i dziennikarka. Debiutowała w 2018 roku powieścią Pojechałam do brata na południe. To pierwszy tom sagi, który podobnie jak dwa kolejne, zyskał status bestsellera w Szwecji. Pod koniec 2021 powierzono jej napisanie trzech kolejnych tomów serii Millennium. Krzyk orła to siódma część przygód Lisbet Salander i Mikaela Blomkvista.
Wydawnictwo: Czarna Owca
Data wydania: 2023-11-08
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 432
Tytuł oryginału: Havsörnens skrik
Tłumaczenie: Inga Sawicka
„Krzyk orła” to siódma część przygód Lisbeth Salander i Mikaela Blomkvista i pierwszy tom cyklu napisany przez Karin Smirnoff, której Wydawnictwo Polaris powierzyło napisanie trzech kolejnych tomów cyklu „Millennium”. I bardzo dobrze, bo pierwszy, który napisała wyszedł autorce naprawdę świetnie. Od razu zaznaczę, że jeśli chodzi o jakiekolwiek porównania mogę odnosić się jedynie do trylogii napisanej przez Larssona, bo reszty tomów nie znam. I odnoszę wrażenie, że bez znajomości tomów 4-6 wiele nie straciłam. Nawet mimo faktu, że trylogię czytałam bardzo dawno temu i niewiele pamiętam. Chociaż pewnie i je kiedyś nadrobię po to, aby mieć o nich własne zdanie.
Bardzo płynnie weszłam w tę historię i w mig się w niej odnalazłam. Na pewno umożliwiła mi to świetna atmosfera stworzona przez Smirnoff, dokładnie taka jak u Larssona, przynajmniej w moim odczuciu. Trochę obawiałam się po takim czasie powrotu do Lisbeth i Mikaela, których obdarzyłam kiedyś szczerą sympatią. Obawiałam się niepotrzebnie, bo chociaż wiele się zmieniło, moi ulubieni bohaterowie pozostali właściwie tacy sami. Przypadek sprawia, że drogi Lisbeth i Mikaela niespodziewanie krzyżują się w małym miasteczku na północy Szwecji. On wybiera się do Gasskas na ślub córki, ona wybiera się w to miejsce w sprawach rodzinnych. A ponieważ na dalekiej północy Szwecji ma miejsce grabieżcza operacja, w której szczegóły nie będę wnikać, bo doczytacie je sobie w powieści, nasza dobrze znana dwójka znów będzie miała okazję się wykazać.
Mimo że Smirnoff to nie jest Larsson, udało jej się stworzyć nie tylko podobną klimatycznie opowieść, ale też dobrze pomyślaną, przemyślaną i poprowadzoną intrygę, w której nic do samego końca nie jest oczywiste. Jest niebezpiecznie, bo gra toczy się o wielkie pieniądze i rozgrywa na wysokich szczeblach, a zamieszani w intrygę ludzie nie cofną się przed niczym, aby osiągnąć swój cel. Jest mrocznie, nie tylko z powodu osadzenia akcji z dala od miejskiego zgiełku, na dalekiej, mroźnej, zaśnieżonej północy, ale z powodu możliwości poznania człowieka od jego najgorszej, najbardziej chciwej, zepsutej, okrutnej strony. Jest też zaskakująco i intrygująco. Powieść wciąga i trzyma w napięciu. I to nawet mimo akcji, która nie pędzi na łeb na szyję. Dynamika tej historii jest wyrównana i chociaż powieść ma momenty, kiedy myślami odbiegamy gdzieś daleko, ciężko jest ją odłożyć, dopóki nie dowiemy się, jak to się skończy. A nie dowiemy się wszystkiego, bo niektóre wątki pozostały otwarte. Przed nami jednak kolejne tomy, w których na pewno znajdziemy brakujące odpowiedzi. Ta opowieść to nie tylko doskonale skrojona intryga, to też wyraziści bohaterowie i ich pokręcone, naznaczone bliznami losy, przeszłość, która lubi się o nich upomnieć i sekrety, które tylko czekają, aby ujrzeć światło dzienne.
Mikael i Lisbeth wracają w „Krzyku orła” w naprawdę dobrym stylu. Powieść mi się podobała i jestem ciekawa, co czeka na bohaterów za kolejnym zakrętem, dlatego z ciekawością będę wypatrywać kolejnych tomów cyklu. Serdecznie polecam!
Kolejny tom Millennium, według nowej autorki, bardzo mi się podobał, mam nadzieję, że będzie kontynuacja.
"Krzyk orła" to siódmy tom znanej na cały świat kryminalnej serii Millenium, ale pierwszy napisany przez Karin Smornoff, ze względu której sama skusiłam się na lekturę, mimo że wcześniej z serią nie miałam do czynienia. Zatem mogę potwierdzić, że książkę można również traktować jako powieść osobną. Powieść, która nie tylko jest dobrze zbudowana pod względem stylu i intrygi kryminalnej, ale i która porusza bardzo ważne dla świata współczesnego tematy - mianowicie historia toczy się w małej szwedzkiej wiosce, w której ma powstać największa na świecie farma wiatraków. No właśnie, tym tematem jest problem niewystraczających pokładów energii, na którą przez całą technologię zapotrzebowanie jest ogromne, a źródeł jest mniej - ze względu na wyniszczenie planety, teraz raczej opierać możemy się przede wszystkim na odnawialnych źródłach energii. I tak przyglądamy się przepychankom polityczno-biznesowym już na poziomie planowania oraz podejściu zwyczajnych, mieszających w tym miejscu ludzi. Poza tym wątkiem jest też coś, co pod względem emocjonalnym trafiło do mnie mocniej - wątek 13letniej niezwykłej dziewczynki i jej dalszych losów, które są niejasne po zaginięciu jej matki. Oczywiście w to wszystko uwikłani są głowni bohaterowie - Mikael Blomkvist i Lisabeth Salander. W książce panuje bardzo fajny surowy klimat - północ Szwecji, pierwsze śniegi, zimno pogodowe, ale mieszkających tam ludzi doskonale pasują do naszej aktualnie pogodowej aury. Jest to więc lektura nie tylko dla fanów serii, ale i dla tych co lubią spokojnie prowadzone kryminały poruszające ważne społeczno-politycznie tematy.
Jakie było ostatnio Twoje największe rozczarowanie?
U mnie niestety było to kilka książek, ale na czele stanął ,,Krzyk orła" autorstwa Karin Smirnoff.
,,Krzyk orła" to siódmy tom z cyklu ,,Millennium" zapoczątkowanego przez Stiega Larssona. Sama trylogia Larssona była czymś fascynującym i odniosła naprawdę ogromny sukces. Później kontynuacji podjął się David Lagercrantz i jego kolejne trzy książki dało się przeczytać jednak nie oszukujmy się - były one słabe. Natomiast książki Karin Smirnoff po prostu nie da się czytać. To znaczy niby się da, ale po co skoro wpędza to Czytelnika w dyskomfort?
Próbowałam ,,Krzyk orła" porównywać do poprzednich książek ,,Millennium", ale i próbowałam potraktować ją jako osoby byt. W ani jednym z tych przypadków nie byłam w stanie powiedzieć o tej książce niczego pozytywnego. Chociaż nie, sam pomysł na fabułę był ciekawy i można było z niego wycisnąć naprawdę wiele. Na tym pozytywne słowa się kończą.
Język jest dziwny i strasznie męczący. Równoważniki zdań, skróty, przeskoki, do tego narracja, która przeplata się z przemyślaniami za każdym razem innego bohatera. Jeden wielki mętlik i poplątanie z poplątaniem. Intryga jest nijaka, a spoty akcji są strasznie irytujące.
Sami bohaterowie to zupełnie inne osoby. Lisbeth jak nie Lisbeth tylko marna podróbka w dodatku podczas kryzysu wieku średniego. Bloomkvist nijaki, bezbarwny, bez ambicji. Dosłownie jakbym czytała o starym dziadku, który myśli już tylko o umieraniu (nie żeby każdy starszy człowiek tylko o tym myślał). Ta para nie ma żadnego charakteru. Autorka pozbawiła duet wszystkich najlepszych cech za który cenili go Czytelnicy.
,,Krzyk orła" to jedno wielkie ROZCZAROWANIE i nie ma sensu tutaj bardziej się rozpisywać.
Trylogię Millenium czytałam dawno temu. Jest to jeden z tych cykli, których się nie zapomina. Po Stiegu Larrsonie kolejne trzy części napisał David Lagercrantz. Teraz Karin Smirnoff ma napisać kolejne trzy tomy. "Krzyk orła" jest pierwszym z nich.
Mikael Bomkvist przyjeżdża do małego miasteczka Gasskas na północy Szwecji. Jego córka ma wyjść za mąż za burmistrza tego miasteczka.
W tym samym czasie do miasteczka przyjeżdża również Lisbeth Salander. Wbrew sobie zostaje opiekunką swojej bratanicy, inteligentnej 13 nastoletniej Svali. Matka dziewczynki zaginęła, a babcia zmarła. Do tego wkoło niej kręcą się podejrzane typki.
W Gasskas mają zajść wielkie zmiany. Burmistrz chce postawić wielką farmę wiatrową, której mieszkańcy są przeciwni. Wielkie pieniądze, które wiążą się z inwestycją, przyciągają organizacje przestępcze. Dziennikarska natura Blomkvista nie pozwala mu siedzieć bezczynnie. Pozyskane informacje w coraz gorszym świetle stawiają jego przyszłego zięcia.
Spotkanie Blomkvista i Salander jest nieuniknione. Jednak czy będą jeszcze potrafili razem współpracować?
Trylogia Stiega Larrsona była rewelacyjna. Do jej bohaterów mam wielki sentyment, więc z chęcią sięgnęłam po kontynuację. Lektura bardzo mnie wciągnęła. Podoba mi się klimat, jaki stworzyła autorka. Jest mrocznie, czuć, że coś wisi w powietrzu, jest napięcie i oczekiwanie. Akcja początkowo spokojna przyspiesza i nabiera tempa. Wciąga czytelnika w wir wydarzeń i odkrywa kolejne lokalne tajemnice.
Mikael Blomkvist jest taki, jak go pamiętam. Dziennikarski nos nie przestaje węszyć. Praca jest zawsze na pierwszym miejscu. Nie liczy się z nikim. Chociaż teraz ma jedną słabość, którą jest jego kilkuletni wnuk.
Lisbeth dalej jest indywidualistką, która toleruje wyłącznie swoje towarzystwo. Czy spotkanie ze Svalą coś w niej zmieni? Muszę powiedzieć, że te dwie to bardzo ciekawy duet.
Podsumowując, jestem pozytywnie zaskoczona "Krzykiem orła". Miło było spotkać ponownie dobrze znanych bohaterów. Fabuła była wciągającą, trudna do rozszyfrowania, taka jak lubię. Karin Smirnoff miała trudne zadanie, jednak moim zdanie świetnie sobie poradziła.
FINAŁ JEDNEJ Z NAJLEPSZYCH SZWEDZKICH TRYLOGII OSTATNICH LAT - ZMYSŁOWY, BRUTALNY I ZAPADAJĄCY W PAMIĘĆ. Byłam dobra w złych pomysłach. Ten wydawał się...
Zniewalająca opowieść o szwedzkiej prowincji i jej mrocznych sekretach, która trzyma w napięciu do ostatniej strony . Nie zamierzałam po niej płakać....
Chcę przeczytać,
Sagę „Millennium” Larssona przeczytałam wiele lat temu, ale sięgnęłam po nią dość późno, gdy miała już tytuł bestsellera i czytali ją wszyscy. Pamiętam swoje rozczarowanie, bo pierwsze 50 stron to był dramat. Opis sprawy wytoczonej Mikaelowi Blomkvistowi był tak nudny, że poczułam się oszukana. Już miałam odłożyć lekturę, gdy lawina ruszyła i resztę połknęłam nie wiedzieć kiedy. Gdy po śmierci Larssona kontynuację przejął David Lagercrantz, nie miałam odwagi aby zmierzyć się z tematem. Teraz kolejne 3 tomy pisze nowa autorka, a „Krzyk orła” to część pierwsza. Wprawdzie mimo długiego czasu jaki minął od lektury pierwszych tomów i braku znajomości części 4-6, nie miałam poczucia że czegoś nie rozumiem. Widać jednak, że główni bohaterowie – Mikael i Lisbeth trochę się zestarzeli. Charakter pozostał, jednak brak tu tego pazura, zwłaszcza u Salander.
Drogi bohaterów przecinają się ponownie. Tym razem spotykają się przypadkiem na północy kraju, gdzie Mikael udaje się na ślub córki, a Lisbeth ma zostać opiekunką swojej bratanicy Svali, której matka zaginęła. Zarówno dziewczynka jak i przyszły zięć Mikaela w sposób zamierzony bądź nie, są wplątani w korporacyjne bezwzględne walki dotyczące przejęcia naturalnych terenów od prywatnych właścicieli. Gdzie władza i pieniądze, tam rodzą się nadużycia i przestępstwa. Porwania, pościgi, szantaże, morderstwa, to wszystko znajdziecie w książce. Czyta się to bardzo dobrze, książce treściowo nic nie można zarzucić, ale mam wrażenie, że równie dobrze mogłaby to być książka kompletnie nie odnosząca się do Millenium. Bohaterowie Larssona, których tak polubiliśmy są potraktowani bardzo marginalnie i ich udział praktycznie nie ma znaczenia. Mam poczucie że ich nazwiska wykorzystane są tylko po to by połączyć książkę z trylogią. Mam nadzieję, że autorka rozkręci się w kolejnych częściach, by miało się pewność, że czyta się Millenium, a nie kolejny szwedzki kryminał.