Joachim Knychała, seryjny morderca kobiet, zaczyna terroryzować Śląsk w połowie lat 70. Dorasta w poczuciu własnej inności, jako dziecko Polaka i Niemki, przez babkę nazywane ,,polskim bękartem". W wieku osiemnastu lat zostaje oskarżony o gwałt i trafia do więzienia, z którego powraca już jako inny człowiek, przeświadczony o podstępnej i prowokatorskiej naturze kobiet. Choć w domu jest dobrym mężem i ojcem, a w pracy wzorowym górnikiem, co jakiś czas zmienia się w brutalnego mordercę, który krąży po okolicy, polując na bezbronne ofiary.
Zbeletryzowaną historię Knychały słucha się niczym trzymający w napięciu kryminał. Kryptonim ,,Frankenstein" to barwny obraz przesiąkniętego alkoholem i przemocą robotniczego Śląska lat 70. i 80.
Wydawnictwo: Biblioteka Akustyczna
Data wydania: 2017-10-11
Kategoria: Literatura faktu, reportaż
ISBN:
Czyta: Leszek Filipowicz
Nie był tak szybki jak porsche, ani tak przestronny jak ford, ani tak niezawodny jak toyota, ale pokochały go miliony Polaków. Jeździł nim Pawlak w "Nie...
Książka autora TAK BĘDZIE PROŚCIEJ - powieści nagrodzonej Srebrnym Kluczykiem. W Karkonoszach Straż Graniczna znajduje ciało zamarzniętego studenta...
Przeczytane:2022-10-19, Przeczytałam,
Czy takie książki powinno się oceniać w formie gwiazdek? Uważam, że nie, ponieważ tematyka na to nie pozwala. Tutaj nie tekst jest rewelacyjny, a w przypadku książki pana Semczuka fabularyzowane zdania. Istotne jest, że "coś takiego", bo to przecież nie człowiek, chodzi po świecie. Jak można mieć tak zróżnicowane dwie twarze? Pierwsza facjata odkrywa osobę spokojną, cichą, zakochaną w żonie i dzieciach. Druga zaś to oblicze potwora, w dodatku niestandardowego. Dlaczego? Kogoś w rodzaju Wampira z Bytowa (Leszka Pękalskiego), Wampira z Zagłębia (Zdzisław Marchwicki) czy Wampira z Bytomia (Joachim Knychała) oceniało się jako zabójcę z lubieżności. W porównaniu z gwałcicielem ktoś w rodzaju Knychały szybko pozbawiał życia, by pastwić się nad już martwym ciałem. Obrzydliwe? Niewiarygodne? A jednak możliwe...
Joachim Knychała, jak sam twierdził, chciał być sławny. Z tego też powodu przychodził na słynne procesy Zdzisława Marchwickiego i słuchał wszystkich szczegółów zbrodni. Wszystkie zwroty stały się dla niego inspiracją, by zachowywać się tak samo źle, podle, skrycie. Jako normalny górnik, na którego nikt się nie skarżył, mógł "spokojnie" wykonywać swoje mordercze żądze. Udało mu się to do piątej ofiary, jego własnej szwagierki. Jak wpadł? Tego sami musicie się dowiedzieć, ale uprzedzam, że nie jest to relaksująca opowieść. Czytelnicy zrozumieją też, dlaczego zbrodniarz tak bardzo nienawidził kobiet, a także swojej pracy.
Fabularyzowana forma opowieści o Knychale nie pozwala nie zadać jednego pytania: czy warto przywrócić karę śmierci? Ja uważam, że dla tego typu zbrodniarzy jak najbardziej, Skoro sam pozbawił niewinną osobę życia, a potem zmasakrował zwłoki- dlaczego ma dalej istnieć? Dlaczego my, podatnicy, mamy go utrzymywać i karmić? Joachim Knychała został powieszony i- o dziwo- w ogóle nie dziwił się, że taką karę otrzymał. Mało tego- sam się tego domagał, co pokazywało, że chyba nie do końca był poczytalny.
Książki te potrafią uczyć- każde bowiem zło prędzej czy później wychodzi na jaw. Tym razem musimy się też zmierzyć z trudną gwarą śląską, a także realiami lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych. Jak działała wówczas ówczesna milicja? Czy skazywani ludzie naprawdę byli seryjnymi mordercami? A może chodziło tylko o to, by nigdy nie wyszła na jaw nieudolność służb mundurowych? Konia ofiarnego łatwo wybrać...Warto zapoznać się z tekstem, a także polecać go innym osobom.