Książka autora TAK BĘDZIE PROŚCIEJ - powieści nagrodzonej Srebrnym Kluczykiem.
W Karkonoszach Straż Graniczna znajduje ciało zamarzniętego studenta. Zawartość jego plecaka nie pozostawia wątpliwości: chłopak nie był pechowym turystą, tylko przemytnikiem. Tymczasem w Zgorzelcu znika nastolatka i wiele wskazuje na to, że została uprowadzona. I w jednej, i w drugiej sprawie tropy prowadzą do mafii zgorzeleckiej, która walczy o wpływy na przejściu granicznym. Śledztwo prowadzą znani z powieści Tak będzie prościej komisarz Paweł Ciszewski i komisarz Albin Plesiński.
Świetnie oddane realia drugiej połowy lat dziewięćdziesiątych, pracy granicznych ,,mrówek" oraz ówczesnych przemytniczych metod i interesów, barwne postacie i humor, niespodziewane zwroty akcji - wszystko to jest obecne w najnowszej powieści Przemysława Semczuka.
Powieść trzyma w napięciu do ostatniej strony!
Wydawnictwo: Rebis
Data wydania: 2019-06-04
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 352
Czasy PRL-u kojarzą się z barwnymi ucieczkami. Porwania samolotów, kutry rybackie uciekające na Bornholm, wyprawy przez Bałtyk kajakiem, a nawet...
To nie tylko kryminał! To powieść społeczna o tym, jak młoda jest nasza poprawność polityczna. - Marcin Wroński W 1993 roku zabójstwo przewodnika...
Przeczytane:2019-10-22, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2019,
'' Dom jest tam, gdzie wieszasz swój kapelusz ''
'' To nie przypadek '' to drugi tom cyklu o Komisarzu Ciszewskim, napisany przez Przemysława Semczuka. Książka jest stosunkowo '' świeża '', wydana bowiem 04.06.2019 roku przez wydawnictwo Rebis. Mimo iż jest to drugi tom cyklu o przystojnym komisarzu, można go z powodzeniem czytać nie znając tomu pierwszego . W niczym to nie przeszkadza. Przemysław Semczuk , pisarz urodzony w roku 1972 ubiegłego wieku, dziennikarz, publicysta i autor literatury faktu, do tej pory był mi zupełnie nie znany, nie czytałam wcześniej nic tego pana , chociaż kilka ciekawych, jak mniemam książek już popełnił , ale sami rozumiecie , tyle jest do przeczytania, a czasu wciąż tak mało. Pewnie i ta pozycja gdzieś by mi umknęła w zalewie wszelkiej innej literatury, zwłaszcza że i okładka nie jest specjalnie ekspresyjna . Jednak w opisie który '' przeleciałam '' w tempie ekspresowym oczami dostrzegłam jedno magiczne dla mnie słowo, które wyhamowało skutecznie mój pośpiech. Słowo o którym mówię to : Zgorzelec . Jak się okazało to właśnie to miasto jest tłem większości wydarzeń w tej historii. Miasto jak miasto, ktoś mógłby rzec, niewielkie i nie tak znane jak Warszawa , Gdańsk, czy chociażby Kraków , to prawda, jednak dla mnie to miejsce szczególe , bo to moje miasto rodzinne .
Wyjechałam z niego już sporo czasu temu i czasem do niego wracam , mam tam jeszcze siostry i mama wciąż żyje, jednak częściej wracam do niego myślami i wspomnieniami. Więc z radością i zainteresowaniem, ale i z pewną dozą niepewności sięgnęłam po książkę pana Semczuka . Jak więc widzicie moja recenzja będzie zdecydowanie nieobiektywna gdyż pisana pod wpływem '' wędrówki '' po moim rodzinnym mieście, nostalgii i emocji z tym związanych. Zgorzelec to nie jest wielkie, znane miasto i zdecydowanie nie często staje się tłem książkowych historii, nawet tych opieranych na faktach . Nie przypadkowo za tytuł swojej recenzji wybrałam właśnie ten który widzicie na początku, ja wciąż '' wieszam swój kapelusz '' właśnie w Zgorzelcu , w domu mojej matki i pewnie będzie tak dopóki ona będzie żyła . To tam czuję się dobrze i bezpiecznie, a idąc ulicami swojego rodzinnego miasta wciąż znajduję miejsca które z czymś mi się kojarzą i coś przypominają . O, tutaj pierwszy raz się wywróciłam i rozbiłam kolano tak dotkliwie że trzeba było szyć, jakaś płytka chodnikowa za bardzo wystawała , do dzisiaj mam bliznę na kolanie po tamtym zdarzeniu, a tam mieszkał chłopak , który tak mi się podobał jak chodziłam do trzeciej klasy jednej z tysiąclatek . A tutaj za targowiskiem koło torów byłam na pierwszych w życiu wagarach . Pamiętam te codzienne sytuacje o których pisze autor. Tych Niemców którzy kupowali u nas po dziesięć kostek masła bo lepsze i dla nich tańsze , te rozkładane łóżka polowe na '' małym rynku '' i wiele wiele innych miejsc i historii opowiadanych w tej książce. Topograficznie miasto odwzorowane doskonale, perfecto , wszystkie miejsca, budynki , ulice wraz ze swoimi ówczesnymi nazwami w 100 % prawdziwe. Takie właśnie je znam i pamiętam. Natomiast jeśli chodzi o akcję i historię opowiedzianą w książce od strony merytorycznych faktów , nie mogę się wypowiedzieć z taką samą pewnością. Za młoda - mała byłam by to wiedzieć, by się w ogóle czymś takim jak mafia czy przekręty na granicy, interesować . Dorośli też niechętnie o tym rozmawiali nawet między sobą. Ale czasami udało mi się usłyszeć że ''na mieście '' była jakaś strzelanina , a u Nikosa zbiera się mafia. Słowo '' mafia '' było wtedy dla mnie pojęciem czysto abstrakcyjnym i obecnym tylko w książkach które już wtedy czytywałam namiętnie . Najlepsza knajpa w mieście nazywała się Night Club Palace , ale mówiło się po prostu '' u Nikosa ''. To tam spotykała się i załatwiała swoje interesy mafia .
Jeśli chodzi o sprawę przekrętów na granicy Zgorzelec - Görlitz , korupcję wśród celników, przemyt ten większy i ten mniejszy , to znam to tylko z omawianej książki i tylko do treści książki mogę się ustosunkować . Przyznać jednak muszę że lektura ta jest wielce zajmująca . Napięcie potęgowane powoli acz skutecznie . Autor naprawdę potrafi zainyteresować czytelnika , zająć jego uwagę i trzymać ją w ryzach umiejętnie dawkowaną akcją i prowadzanym dochodzeniem . Nie zabraknie też wątku uczuciowego , chociaż w tej materii to Cichy jest dość nieporadny, taki biedny miś co to wcale a wcale nie rozumie kobiet . Na dowód tego przytoczę dość obszerny cytat, ale jest taki pocieszny , że nie mogłam się oprzeć
'' Ciszewski wciąż nie potrafił pojąć sprzecznych komunikatów wysyłanych przez kobiety. I to nie tylko tych niewerbalnych. Przez jakiś czas był w związku i nauczył się jednego: należy bardzo uważać na to, co kobieta mówi. Bo słowa w rzeczywistości wcale nie oznaczają tego, co, jak sądzisz, oznaczają. Na przykład na pytanie, czy coś się stało, odpowiedź „nic” stanowi informację, że wprost przeciwnie, coś się szykuje, będzie awantura. W trakcie awantury, gdy kobieta mówi „proszę, śmiało”, to prowokuje i w żadnym razie nie należy robić tego, do czego zachęca. Podobnie jest ze stwierdzeniem „jak uważasz”. Wcale nie oznacza, że ona akceptuje twoją decyzję. Natomiast „w porządku” sygnalizuje bardzo groźną sytuację. Musi przemyśleć, co zrobi, żeby cię zabolało. „Tak” oznacza „nie”. A „nie” oznacza „tak”. „Dobrze” kończy kłótnię, ale w jej mniemaniu to ona wyszła z niej zwycięsko. Ty przekonasz się o tym dopiero za jakiś czas. ''
Same powiedzcie kobietki , czyż on nie jest słodki ?:) W każdym razie ja bardzo kibicuję komisarzowi w dogadaniu się z własnymi uczuciami . Książkę w całości polecam , jedyne co mi ciut zazgrzytało to dość odgrzewany wątpliwej jakości dowcip, ale chyba w tamtych czasach, właśnie taki, spełniał swoją zabawową rolę . I jeszcze jedna ciekawostka która mnie zastanowiła , czy ksiądz '' Kubek '' naprawdę istniał lub istnieje w Jagniątkowie ? z chęcią bym poznała tego ciekawego człowieka .:) Komu bym mogła polecić tę pozycję, na pewno każdemu kto w jakikolwiek sposób ma lub miał styczność z tym wcale ładnym miastem jakim jest Zgorzelec. Ale też i tym którzy chcieli by się zorientować jak walczyła o wpływy mafia i jak to się miało do pracy policji i służby celnej . Zaręczam że to bardzo ciekawy temat . Ja dziękuję panu Autorowi za niesamowitą podróż nostalgiczno sentymentalną po ulicach miejscach i historii mojego rodzinnego miasta .