Kiedy miłość staje się chorobą
Mieszkańcy przygranicznych Długosielc w zrujnowanej stodole znajdują ciało mężczyzny z poderżniętym gardłem. Komisarz Paweł Łukasik rozpoznaje w nim ojca Wiktorii, swej byłej dziewczyny, która - z tajemniczych powodów - postanowiła od niego odejść. To duża sprawa jak na prowincjonalny posterunek, ale w końcu Łukasik to dawny as komendy głównej. A głównym podejrzanym jest jego śmiertelny wróg.
Tymczasem Agnieszka Jamróz po ukończeniu kursu podstawowego w Akademii Szkolenia Policji otrzymuje pierwsze zadanie. Ma sprowadzić do Polski ciało komendanta placówki straży granicznej, zamordowanego w najdzikszym zakątku Bieszczadów. Sześć miesięcy wcześniej niemal w tym samym miejscu znaleziono zwłoki innego pogranicznika, tym razem z Ukrainy. Obaj zginęli w ten sam sposób. Zabójca, grasujący na wschodniej granicy, doskonale posługuje się nożem.
Stara, bezcenna ikona, którą szpecą ślady zaschniętej krwi, była niemym świadkiem okrutnej bieszczadzkiej historii, znaczonej gwałtami, przemocą i płaczem. Teraz, po latach, granica zapłonie raz jeszcze. Koszmary powrócą.
Bohaterowie znani z Kursu na śmierć ponownie w akcji.
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 2021-11-09
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 720
Język oryginału: polski
Krwawe łzy to druga książka Wojciecha Wójcika, którą miałam przyjemność czytać. Poprzednia "Kurs na śmierć" zrobiła na mnie bardzo dobre wrażenie, dlatego z chęcią sięgnęłam po najnowszą powieść autora!
IG: CZYTOMANKA
👉Agnieszka Jamróz, która ukończyła kurs w Akademii Szkolenia Policji otrzymała pierwsze zadanie, które okazuje się niezwykle trudne. Ma sprowadzić do Polski ciało komendanta placówki straży granicznej, zamordowanego w Bieszczadach, gdzie pół roku wcześniej zostało tam znalezione inne ciało. Oba morderstwa były takie same, ofiary zginęły w ten sam sposób. Kto za tym stoi? Czy życie Agnieszki jest zagrożone?
👉Książka jest mimo swojej objętości bardzo ciekawa i czyta się ją naprawdę szybko! Zupełnie jak w przypadku poprzedniej powieści, która też przypadła mi do gustu. Autor ma niebywale lekkie, ale intrygujące pióro. Polecam, choć zakończenie dałabym nieco inne, to i tak jest warta uwagi!
❗ Ocena: 7/10
Kiedy miłość staje się chorobą...
Krwawe łzy to drugi tom przygód Pawła Łukasika i Agnieszki Jamróz, policjantów poznanych w Kursie na śmierć. Tym razem śledztwo toczy się w przygranicznych Długosielcach, wsi na Podlasiu i w Bieszczadach.
Co wspólnego mają ze sobą zwłoki niedoszłego teścia Pawła, ojca jego byłej dziewczyny, Wiktorii znalezione w rozpadającej się stodole w niewielkiej, spokojnej podlaskiej wsi z ciałem komendanta placówki straży granicznej, znalezionym w Bieszczadach? Zwłaszcza, że pół roku wcześniej, w tym samym miejscu odnaleziono ciało innego pogranicznika, tym razem z Ukrainy. Wszyscy zginęli tak samo, zabójca sprawnie posługuje się nożem. I co z tym wszystkim wspólnego ma pewna ikona, splamiona kroplami krwi, niemy świadek wydarzeń z przeszłości, jak i obecnych? Co skrywa mała społeczność podlaskiej wsi? Czego tak namiętnie szukano na granicy? I czy naszym bohaterom uda się rozwiązać sprawę nim zginą następne osoby, a granica stanie w ogniu sporu polsko-ukraińskiego? Paweł Łukasik to dobry policjant, ale zmaga się z prywatnymi zmartwieniami, a dodatkowo podejrzanym numer jeden w sprawie o zabójstwo ojca Wiktorii jest jego śmiertelny wróg. Czy Pawłowi uda się oddzielić emocje od spraw zawodowych i czy zaangażowanie emocjonalne nie wpłynie negatywnie na prowadzone śledztwo? Dla Agnieszki to pierwsze zadanie, chce się wykazać i całą sobą angażuje się w te zawiłe śledztwo. Nie wie, że to co odkryje w Bieszczadach zaprowadzi ją do małej wsi na Podlasiu, która skrywa niejedną tajemnicę, a gdzie swoje śledztwo prowadzi właśnie Paweł. Ścieżki Agnieszki i Pawła znowu się skrzyżują, a oni ponownie połączą siły by prawda mogła ujrzeć światło dzienne, a sprawca krwawych zbrodni ukarany.
Krwawe łzy to kolejny udany kryminał w starym, klasycznym stylu spod pióra pana Wójcika. Mimo że jest on małą cegiełką to czyta się go bardzo dobrze, ani przez chwilę książka nie nudzi, akcja czasem zwalnia, czasem przyspiesza, ale autor tak sprawnie prowadzi czytelnika przez snutą historię, że chce się to czytać by poznać rozwiązanie, które zaskakuje. Ja zupełnie nie spodziewałam się takiego zakończenia i przyznam, że byłam zaskoczona. Podobało mi się wykorzystanie motywu ikon, zaginionych skarbów, wartych duże pieniądze i potraktowanie go jako takiego motywu przewodniego całej powieści. A także odkrywanie krok po kroku, powolutku kolejnych fragmentów układanki. Jak zwykle na plus wypadają również bohaterowie, zarówno główni, jak i poboczni, mi do serca przypadła szczególnie prokurator Lichocka, równa babka z niej. :)
Krwawe łzy to bardzo ciekawy i sprawnie napisany kryminał w starym, dobrym stylu. Zachwyca poprowadzeniem fabuły, opisami małej społeczności i jej sekretów, jak i miejscami akcji, motywem ikon, czy bohaterami, którzy są pełni emocji, a swoją pracę wykonują z poświęceniem i wkładają w nią całe serce. Zaskakuje zakończeniem i umiejętnością autora przykucia uwagi czytelnika od początku do samego końca książki. Mogę polecić go Wam z czystym sercem, czytało mi się go bardzo dobrze.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu Zysk i S-ka.
,,Leżące w nich od setek lat ciała mnichów były zmumifikowane. Niektóre twarze nie nadawały się do oglądania. Nakryto je chustami, pozostawiając na widoku jedynie poczerniałe dłonie, które w ulotnym blasku płomyków zdawały się poruszać. Staruszek pozdrawiał mnichów niczym starych znajomych. Wiedział, że wkrótce do nich dołączy".
Oj musiałam zacząć od tego cytatu, bo najlepiej oddaje klimat całej książki. Być może główny bohater nie jest najprzyjemniejszy, jednak jest to czymś spowodowane. Jak zapewne już się domyślacie jest to kryminał, jednak dla mnie bardziej by pasowało określenie kryminał odkrywkowy. Zrozumie to każdy, kto tylko sięgnie po książki pana Wójcika. Oczywiście oprócz bardzo zagadkowej atmosfery powieści cechuje ją również długość. Autor nie potrafi napisać krótkiej historii, a to, że jest długa, wcale nie oznacza, że nic się tam nie dzieje. Niepewność jest utrzymana do samego końca i nie posiada wzlotów ani upadków. Ma raczej jeden równy rytm, który ma na celu wciąż nas interesować.
Bohater lubi nas zaskakiwać. Spodobała mi się legenda o szalonym gospodarzu z Kińczyka. Podobno niektórzy wciąż go widzą i słyszą. Tym bardziej jego krzyk, który wywołuje dreszcze...
Wybaczcie, ale zapomniałam wam wspomnieć, że ta książka jest kontynuacją losów bohaterów z poprzedniej części ,,Kurs na śmierć". Kto nie czytał pierwszej nie musi się niepokoić, gdyż co jakiś czas jest przypomnienie niektórych zdarzeń z tomu pierwszego. Taki przedsmak, by zaopatrzyć się również w poprzednią pozycję. Śledztwa są dwa w różnych miejscowościach.
Ogólnie cała historia w tej części jest jedna, jednak jakby podzielona na kilka mniejszych, równie zagadkowych, które łączą się z głównym wątkiem książki. Zawiera w sobie dość długie dialogi, co sprawia, że książkę czyta się naprawdę szybko. Nie wiem jak inni ją widzą, ale ja odniosłam wrażenie, że ona ma zamiar przekonać czytelnika co do prawdziwości zdarzeń. Czy nie jesteście ciekawi dlaczego tak jest?
,,Krwawe łzy" to drugi kryminał Wojciecha Wójcika o policjantach Agnieszce Jamróz i Pawle Łukasiku, którzy znani są czytelnikom z ,,Kursu na śmierć". Książkę oczywiście można też traktować jako osobną całość, gdyż wszystkie informacje kluczowe dla zrozumienia bohaterów autor w skrócie opisuje, a intryga kryminalna nie ma nic wspólnego z tomem poprzednim.
W sumie śledztwa są dwa - jedno toczy się w malutkiej wiosce na Podlasiu, drugie na Podkarpaciu. Jedno dotyczy komendanta straży przygranicznej, drugie ważnego członka małej społeczności. Autor świetnie oddał klimat obydwu miejsc, zadbał o rzetelne odmalowania ich skomplikowanych kultur i zależności. Na Podlasiu mieszają się różne wierzenia i religie, na Podkarpaciu zaostrza się konflikt graniczny. Do tego wszystko to toczy się w czasie świąt Bożego Narodzenia i chwilę po, więc wszędzie panuje klimatyczna zima. Ja uwielbiam kryminały górskie, których fabuła toczy się zimą, więc i tu jestem tym wątkiem oczarowana. Do tego dochodzi ciekawy temat ikon, ich historia i to, jakie miejsce pełnią teraz w kulturze, a także naprawdę dobre kreacje bohaterów. Śledztwa są wielowątkowe, stąd objętość siedmiuset stron, jednak ostatecznie wszystkie elementy zaskakująco dobrze do siebie pasują. Książka na pewno przypadnie do gustu fanom kryminałów, którzy lubią klimatyczne, mało zaludnione wioski jako miejsce akcji oraz rozbudowane intrygi kryminalne.
Jeden tajemniczy telefon rozpoczyna koszmarną wyprawę w przeszłość Podczas zebrania rady pedagogicznej ktoś odkrywa zwłoki nauczyciela geografii. Policja...
Młodość szybko przemija. A za nią czai się śmierć... Hajnówką wstrząsa tragiczna śmierć Krzysztofa, młodego funkcjonariusza Straży Granicznej. Adam...
Przeczytane:2021-12-19,
Z twórczością Wojciecha Wójcika miałam okazję zapoznać się za sprawą „Kursu na śmierć”. Już wtedy wiedziałam, że chętnie sięgnę po każdą kolejną książkę, więc nie mogłam przejść obojętnie obok „Krwawych łez”.
Jest to kontynuacja losów bohaterów z „Kursu na śmierć”. Jednak bez problemu możecie czytać te książki poza kolejnością, ponieważ autor w najważniejszych momentach przypomina nam wydarzenia z pierwszego tomu.
Jak przystało na autora fabuła jest wielowątkowa. Intrygi i zagadki kryminalne są ciekawe choć początkowo może nam się wydawać, że nic tutaj do siebie nie pasuje. Jednak wszystko jest bardzo ważne i koniec końcem składa się w spójną całość.
Akcja poprowadzona została dwutorowo - w małej podlaskiej wiosce oraz na Ukrainie i Podkarpaciu. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie, głównie z perspektywy Łukasza i Agnieszki. Jest ona bardzo szczegółowa co niektórych czytelników może przytłoczyć, jednak niesie za sobą wiele ważnych szczegółów.
Bohaterowie podobnie jak w przypadku „Kursu na śmierć” są bardzo wyraziści i ludzcy. Dialogi pomiędzy nimi są długie jednak odpowiadają prawdziwym rozmową.
Na szczególną pochwałę zasługuje przedstawienie realiów małych społeczności i wiosek, w których panują różne wierzenia, przesądy i religie. Wiele możemy się dowiedzieć o ikonach co okazało się być dla mnie tematem naprawdę fascynującym.
„Krwawe łzy” to bardzo ciekawy i wielowątkowy kryminał. Kreacja bohaterów jest świetna, jednak to miejsca akcji są tutaj najlepsze. Od lektury ciężko się oderwać i autor ukazał nią swego rodzaju świeżość. Zdecydowanie polecam!