Trwa wyjątkowo długa i mroźna zima. W małym miasteczku pod Gdańskiem śmierć zbiera krwaweżniwo. W lasach i na bezdrożach zamarzają ludzie.
Starsi mieszkańcy zaczynają szeptać o tajemniczejklątwie sprzed lat. Sprawę bada nie tylko lokalna policja, ale również Felicja Stefańska - dziennikarka śledcza i rzeczniczka prasowa gminy Kryszewo - a ślady wydają się prowadzić do... Królowej Śniegu.
Czy ktoś umiejętnie wciela się w rolę baśniowej postaci, by wywrzeć okrutną zemstę?Czy dobro pokona zło?
Wydawnictwo: Purple Book
Data wydania: 2024-01-24
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 280
Rodzimy kryminał to rodzaj , który darzę pewnym sentymentem od wielu lat. Nie wypadało ominąć tej pozycji , kiedy tylko pojawiła się na półeczce z nowościami w mojej bibliotece. Rzecz dzieje się współcześnie, choć przyczyną krwawych wydarzeń są dzieje sprzed czterdziestu lat. Mała miejscowość na pomorzu, wszyscy się znają , wiedzą o sobie , zasypane śniegiem krajobrazy, wydawać by się mogło sielanka. Jednak pośród tej sielskości zaczynają ginąć ludzie. Przyczyną ich śmierci jest zamarznięcie. A i ludzie to osobnicy, którym zdarza się nie wylewać za kołnierz. Nikomu nie przyszłoby do głowy, że to może być wynik czyjegoś celowego działania. Gdyby nie dociekliwa reporterka z miejscowej gazety, zapewne zamarzłoby paru pijaczków uznanych przez otoczenie za nieostrożnych. Pani redaktor jednak z żyłką detektywistyczną nie daje za wygraną i małymi kroczkami wnika w przyczyny całej afery. Nie działa osamotniona, mając za sprzymierzeńców radną i policjanta całkiem zgrabnie wplątuje się w szereg domysłów, nie zawsze do końca prowadzących do słusznych wniosków. Jednak przecież z czegoś kryminalna historia musi się składać, nie zaszkodzi pokluczyć po bezdrożach błędnych obserwacji.Dzięki temu akcja nabiera tempa, czytelnik dostaje odrobinę sensacji a w tym przypadku dodatkowo baśniowej iluzji.
Muszę przyznać, że książka od pierwszej strony wciągnęła tak, że już tego wieczoru, kiedy chciałam tylko zapoznać się z fabułą, przetrzymała mnie prawie do świtu. I chociaż był to środek tygodnia zapomniałam, że następnego dnia mam obowiązki.
Po raz kolejny autorka udowodniła, że warto sięgać po jej książki. Mocna, nie tylko pod względem kryminalnym powieść, jest jednocześnie czymś w rodzaju dokumentu publicystycznego. Opisane w niej środowisko ludzi mieszkających w małych miejscowościach, a często wręcz w osadach wiejskich, w których króluje brud, głód, ubóstwo i pijaństwo to wypierane przez nasze społeczeństwo obrazy. Niby wiemy, że gdzieś tacy ludzie istnieją, a jednocześnie nie jesteśmy w stanie nic z tym zrobić, po części dlatego, że ci ludzie nie chcą przyjąć pomocy jednocześnie wegetując na zapomogach.
Ta powieść jest dość mocnym kryminałem społecznym, w którym oczywiście na pierwszym planie jest wątek grozy i sensacyjnej zagadki, ale na drugim planie są wyraźnie ukazane problemy społeczne, które często łączy wspólny byt i solidarność.
Malowniczo ukazana zima, wiejskie krajobrazy, które zachwycają i jednocześnie wieją grozą, to z pewnością piękny dodatek do tej powieści towarzyszący fabule. Momentami wręcz czułam przenikliwe zimno opisywane przez autorkę, tak realistycznie została przedstawiona zimowa aura.
Ciekawe dialogi i bardzo interesująco przedstawione osobowości bohaterek i bohaterów to kolejne plusy, które mogę dopisać do listy pochwał tej książki, która swoją fabułą i odnośnikiem do jednej z najbardziej znanych baśni Hansa Christiana Andersena potrafi mocno wbić się w świadomość. Jak wiadomo, w każdej niemal baśni walczy dobro ze złem, tak i w tej powieści autorka pięknie tę walkę przedstawiła i muszę przyznać, że chociaż bardzo zaskoczył mnie koniec książki, to nie potępiłam winnego (czy winnych). Czułam nie tyle więź z tymi ludźmi, co dosłownie im współczułam, jednocześnie podziwiając odwagę i determinację. To nie tak, że każdy czyniący zło, jest do szpiku kości złym człowiekiem.
Myślę, że autorka podjęła bardzo trudny temat opisując to środowisko, ale poradziła sobie z tym niewiarygodnie. Książka zmusza do refleksji i chyba nie szybko uda mi się zapomnieć fabułę tej powieści. Nie jest to lektura lekka, łatwa i przyjemna, ale z pewnością należy do tych, przez które zasypiasz do pracy, bo nie możesz oderwać się od czytania, przejeżdżasz swój przystanek (jeżeli czytasz w pojazdach komunikacji miejskiej) i nie widzisz po powrocie do domu niczego co powinnaś zrobić, bo twój wzrok pada tylko na czekającą książkę, która samą okładką ściąga twój wzrok.
No właśnie, jeśli chodzi o okładkę, to jestem pewna, że przyciągnie ona niejednego czytelnika, tajemnicza, groźna i jednocześnie fascynująca. Za nią można spodziewać się tylko mocnych wrażeń.
Polecam tę lekturę szczególnie miłośnikom dobrego kryminału, ale również osobom preferującym książki publicystyczne czy psychologiczne. Miłośnicy powieści obyczajowej też znajdą w niej coś dla siebie. Jest nawet wątek miłosny. Ciekawi ludzie, zwłaszcza główna bohaterka Felicja, aż proszą się o kontynuację i cieszę się, że autorka pisząc tę powieść miała to na uwadze, bowiem Felicję Stefańską możemy spotkać jeszcze w kilku powieściach.
Taki lekki kryminalik na wieczór, chociaż porusza istotne dla życia tematy: alkoholizm, pedofilia, ludzka krzywda i zemsta. Sama główna bohaterka trochę irytująca i lekkomyślna ale też ciekawska i dociekliwa. A to właściwe cechy dla dziennikarki. Niewielka gmina, siarczysta zima i szereg zamarznięć. Czy aby na pewno to nieszczęśliwe wypadki i zbiegi okoliczności? Felicja to sprawdzi i po nitce dotrze do kłębka. Mimo poruszonej, bolesnej tematyki czyta się szybko i przyjemnie. Lubię styl Pani Klejzerowicz.
Zaczytywałam się w prozie Anny Klejzerowicz, kiedy to moje miejsce w sieci jeszcze nie istniało, ewentualnie dopiero raczkowało. Podobały mi się te powieści. A potem straciłam autorkę z horyzontu. I nagle w księgarni Tak czytam w Katowicach wyłowiłam kolejny tytuł. Wzięłam w ciemno, czułam, że to będzie bardzo dobra historia. I oczywiście się nie zawiodłam.
Rzecz dzieje się w małej wiosce, w której nagle i niespodziewanie zamarzają mieszkańcy. Łączy ich jedno - alkohol, a dzieli cała reszta. Są w różnym wieku, z różnych wsi, mają różny stan cywilny i mieszkalny. Felicja, lokalna dziennikarka, postanawia przyjrzeć się tej dziwnej powtarzalności, od początku ma niejasne przeczucie, że to nie przypadkowe zamarznięcia, a celowe działanie. Tylko kogo? Początkowo odwiedza wioski i rozmawia z sąsiadami nieszczęśliwie zmarłych. Zagłębia się w przeszłość i rozgrzebuje niejedną ranę. W tej działalności wspiera ją przyjaciółka Greta, która z jednej strony bardzo troszczy się o mieszkańców, a z drugiej wie, że historia jej rodziny jest mocno powiązana z podobnymi zamarznięciami sprzed lat. Mieszkańcy wsi są przerażeni, bo wierzą w klątwę, o której jednak nikt nie chce opowiedzieć. Mrok, tajemnice i kolejne zamarznięcia - tym właśnie żyje wiejska społeczność.
Do sprawy zostaje oddelegowany młody policjant, który upatruje w niej szansę na awans, a także na miłość. Jest zauroczony przebojową, acz starszą od siebie dziennikarką. Ich relacja oparta jest na współpracy, ale widać, że on chce więcej, a ona zupełnie nie, bo zbyt dużo w życiu przeszła z mężczyznami, żeby myśleć o nowym związku. Niestety w powieści nie jest wyczuwalna chemia między tymi bohaterami, nawet w chwilach bardziej intymnych czytelnik nie jest w stanie wyczuć, że tutaj może się coś urodzić. Szkoda w sumie, bo w powieściach bardzo lubię wątki miłosne.
Tytułowa Królowa Śniegu to nawiązanie do baśni Andersena, która miała ogromne znaczenie w życiu dwóch z mieszkańców wsi. Jest też wyraźną inspiracją, podpowiedzią, jak można zemścić się za wszystkie krzywdy z młodości, jak można poczuć się silniejszym, lepszym i bardziej władczym. Autorka wchodzi w psychikę mieszkańców, którzy przeważnie pozbawieni są ambicji, chęci do pracy, możliwości. Wegetują pod opieką pracowników socjalnych, przepijają każdą złotówkę i nie wiadomo, na co liczą. Nagle ktoś postanawia ich rozliczyć z przeszłości, z czynów godnych potępienia, przyspieszyć to, co i tak nieuniknione, czyli zapicie na śmierć. Tylko kto może mieć powód do tak drastycznego, a zarazem zmyślnego rozwiązania, w którym wina jest trudna do udowodnienia?
Nie wiem, czy polubiłam bohaterów, chwilami mnie denerwowali - zwłaszcza Greta. Nie wiem, dlaczego tak dobrze czytało mi się książkę, w której akcja wcale nie jest wybitnie dynamiczna. Fakt jest taki, że dawno nie przeczytałam nic tak po prostu, od razu, bez miliona przerw na życie rodzinne, bez odkładania na wieczór, a najlepiej ten za trzy dni. I szczerze muszę przyznać, że bardzo spodobała mi się konstrukcja powieści, wtrącenia baśniowe, kolejne etapy śledztwa, a nawet końcówka, która mnie zaskoczyła - a to w powieściach z nutą kryminału zdarza się rzadko. Pióro Anny Klejzerowicz niezmiennie lubię, chętnie przeczytam powieści, które pominęłam, a tę polecam każdemu, kto czyta lekkie, ale trzymające w napięciu opowieści - dobrze napisane, ładnie zakończone.
Świetny kryminał, niezwykle wciągający. Akcja rozgrywa się współcześnie w małej miejscowości na pomorzu. W wyniku ostrej zimy co rusz zostaje znaleziony zamarznięty pijaczek. Jednak pojawiają się wątpliwości, czy to na pewno wypadki. Okoliczni mieszkańcy zaczynają szeptać o klątwie, która już kiedyś uderzyła. Seria zamarznięć w bardzo krótkim czasie. Rzeczniczka prasowa gminy, dziennikarka z zamiłowania zaczyna drążyć temat. Kluczy i błądzi, wypytuje... Szuka źródła klątwy... Czyta się super-płynnie i nie można się oderwać.
To nie tylko świetny kryminał, jest to również bardzo dobra powieść obyczajowa ukazująca mentalność ludzi żyjących w małym miasteczku w którym jest brud,głód,ubóstwo i wszechobecne pijaństwo.
Charyzmatyczny, obdarzony nieprzeciętną intuicją dziennikarz śledczy Emil Żądło znów trafia na trop sensacji! We współczesnym Gdańsku giną...
Lasy w okolicy Kryszewa kryją tajemnicę. W zrujnowanej kuźni głęboko w lesie dochodzi do tajemniczego morderstwa wysoko postawionego radnego. Niedługo...
Przeczytane:2024-02-02, Ocena: 5, Przeczytałem, Mam,
Cieszę się, że wydawnictwo od nowa wypuszcza serię z Felicją Stefańską, w związku z czym mam okazję ją nadrobić.
Tak, tak standardowo poznałam przygody Felicji od tomu bodajże piątego.
Kompletnie mi to nie przeszkadzało i polubiłam bohaterów i ich przygody.
Niedawno widzieliście u mnie zakończenie serii (Kuźnia Przeklętych).
A dzisiaj przychodzę z pierwszym tomem, od którego wszystko się zaczęło.
Fascynująca była to przygoda cofnąć się w czasie po ostatnich tomach i poznać Felicję, gdy była jeszcze młodsza, zaczynała dopiero swoją przygodę z Kryszewem.
Kiedy jeszcze wszyscy się poznawali i docierali, niektórych jeszcze nie było w życiu dziennikarki śledczej a ona sama faktycznie pisała to, co gmina jej poleciła.
Jednak i tu, Felicja jak zwykle stawiała na szczerość.
Tradycyjnie, zbrodnie inspirowane są baśniami i legendami, klątwami i wierzeniami.
To urok tej serii książek i nie myślcie sobie, że to fantastyka, nie, za legendami zawsze stoi człowiek.
Tym razem słynna Królowa śniegu Andersena, to już druga książka w tym roku, którą czytałam i była inspirowana tą baśnią bądź pojawiały się w niej cytaty z tejże książki.
Niezmiennie z przyjemnością spędziłam czas przy lekturze, był humor, były tajemnice.
Zbrodnie i sprawca, którego bym się nie spodziewała.
Miło być zaskoczonym.
Książka do samego końca trzymała nas w napięciu i poznaliśmy historie z perspektywy kilku bohaterów.
Kawał porządnego śledztwa dziennikarskiego, plot twisty i świetna kreacja postaci.
Fascynujące było móc odkrywać tajemnice i dochodzić do prawdy wraz z naszymi bohaterami a także poznać nieco zagadek z przeszłości.
Jest to także trzecia książka w tym roku, w której niestety pojawia się wątek p**ofilii.
Nie to żebym miała problem z takimi lekturami jednakże są to tematy trudne, które nie każdy człowiek jest w stanie znieść więc ostrzegam.
Gorąco polecam skorzystać z okazji i zacząć od tej książki swoje przygody z serią kryminalną Anny Klejzerowicz.
A ja mam nadzieję, że pojawi się wznowienie kolejnych tomów, bym mogła uzupełnić kolekcję