To miał być wymarzony dom. Skrywał jednak mroczną tajemnicę
Demony przeszłości zawsze mają imię...
Patrycja przenosi się na południe Polski. Chce żyć na własnych zasadach. Jest silna i ma ustalone życiowe priorytety. Liczy się dla niej tylko kariera. Uporem i ciężką pracą zdobywa najwyższe stanowiska.
Okazyjnie kupuje stary dom, a wraz z nim tragiczną historię.
Pewnej nocy słyszy kroki, a w komodzie znajduje zakurzony pamiętnik poprzedniej właścicielki. Wydarzenia sprzed lat wracają do niej ze zdwojoną siłą. Teraz musi walczyć nie tylko z własnymi wspomnieniami, ale i z fatum ciążącym nad tym miejscem.
Jakie mroki skrywa stary dom?
Kroki na strychu to trzymająca w napięciu opowieść o traumach dzieciństwa, próbie budowania siebie od nowa i niezwykłych zdarzeniach, które wpływają na nasz los.
Wydawnictwo: WAM
Data wydania: 2023-05-24
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 320
Nie od dziś wiadomo, że niektórzy ludzie potrafią posiadać niezmierzoną ilość oblicz i przedstawiają je otoczeniu w zależności od wymaganej sytuacji w pracy, wśród przyjaciół czy na rodzinnych spotkaniach. Jednak maski najczęściej spadają, gdy jest się sam z najbliższymi w domu, pośród ciszy czterech ścian, które potrafią zachować tajemnicę na temat zachowania, prowadzonych rozmów, przemocy słownej bądź psychicznej…
Patrycja jest kobietą sukcesu. Zdeterminowana przez wydarzenia z dzieciństwa pnie się po szczeblach kariery, by móc całkowicie odciąć się od rodziny. W końcu awansuje i przenosi się do nowo otwartej fili banku, którą ma zarządzać. Jest bardzo zadowolona, bo udaje jej się również zakupić dom w spokojnej okolicy po bardzo okazyjnej cenie. Najważniejszy jednak dla niej był fakt, że Wrocław od rodzinnego Mielna leży bardzo, bardzo daleko. Dla kobiety liczy się tylko kariera i nie za bardzo poważa towarzystwo innych ludzi. Pewnej nocy wydaje jej się, że słyszy kroki na strychu, a po dokładniejszych oględzinach całego domu przez przypadek odnajduje pamiętnik poprzedniej właścicielki. Czytając go czuje jakby dostała pięścią w brzuch. Powracają wspomnienia z dzieciństwa i traumy z tym związane.
Czytając z ciekawości opinię innych czytelników, byłam szczerze zdumiona, że spodziewali się thrillera lub kryminału. Może zmylił ich tytuł i opis wydawcy, że dom skrywał mroczną tajemnicę. Kroki na strychu to zdecydowanie powieść obyczajowa traktująca o życiu 3 nieznajomych kobiet, których losy oplotły się wkoło jednego miejsca. A co do mrocznej tajemnicy, czyż przemoc domowa nie jest najgorszą rzeczą, która może kogoś spotkać we własnym domu? Czy nie jest to ponura i wstydliwa dla wielu tajemnica?
Książka wciągnęła mnie od pierwszych rozdziałów, ale i denerwowała. Główna bohaterka Patrycja to taki antypatyczny człowiek, że od samego początku jej nie polubiłam. Typ bezczelny, samolubny, egoistyczny, narcystyczny i nieumiejący odpoczywać. To, co później działo się wokół jej osoby, nie sprawiło, że zmieniłam zdanie, nawet jej specjalnie nie żałowałam. Z kolejnych kart książki dowiedziałam się jakie paskudne miała dzieciństwo i z jakimi problemami mierzyła się już jako dorosła osoba, ale nawet ta wiedza nie zdołała pokonać mojej awersji.
Kroki na strychu to wciągająca powieść obyczajowa z mroczną tajemnicą w tle. Marcie Malinowskiej udało się wykreować bohaterów, którzy wzbudzają różne emocje od złości poprzez niechęć, na współczuciu kończąc. Autorka porusza w niej również ważną społeczną kwestię, która jest i niestety będzie aktualna, czyli związki, w których mężczyzna znęca się fizycznie lub psychicznie nad żoną. Dla otoczenia tworzy przyjemną i wiarygodną fasadę miłego mężczyzny i zgranego, dobranego małżeństwa, a kobiety są zbyt zniewolone i zastraszone, by opowiedzieć światu, jak wygląda prawda i poszukać pomocy. Często też wstydzą się o nią poprosić, bo to może oznaczać, że są słabe i nie mają kontroli nad swoim życiem. Powieść czyta się z niesłabnącym zainteresowaniem, a jednocześnie zmusza nas do chwili refleksji.
Recenzja powstała przy współpracy z redakcją Sztukater.pl
,,Ten dom miał być dla mnie azylem, nowym początkiem, miejscem, w którym będę się czuć bezpiecznie z dala od morza, gdzie zostawiłam wszystkie złe wspomnienia. A teraz ktoś chce to zburzyć. Ktoś pragnie zachwiać moim poczuciem bezpieczeństwa. Tylko kto? I po co?,,
To miał być mój wymarzony dom. Miał, jednak skrywał mroczną tajemnicę.. Przeniosłam się na południe Polski. Chce żyć na swoich zasadach i może to zabrzmieć okrutnie ale jak najdalej od mojej rodziny. Gdybyście zapytali mnie co jest dla mnie najważniejsze w życiu odpowiedziałabym jednym prostym zdaniem- Praca i kariera. Poświęciłam dla niej całe swoje życie.
Gdy kupowałam ten dom nie wiedziałam, że dostanę dodatkowo tragiczną,rodzinną historię.
Znalezione zdjęcie w komodzie,pamiętnik oraz przyprawiające o ciarki odgłosy kroków na strychu.
Nie sądziłam że zaangażuje się w historię kobiety która już nie żyje, jednak mam w rękach jej pamiętnik i głowę pełną wątpliwości…
Nie byłam tego świadoma, ale mrok skrywa się wszędzie..
Pewnego dnia otworzyłam książkę pt."Kroki na strychu" z myślą :Jeden rozdział,by sprawdzić czy ta książka będzie dla mnie".
Przeczytałam jeden rozdział, potem drugi , następnie kolejny i kolejny. Czytałam z zapartym tchem historię na kartkach zapisanych przez Panią Martę.
Gdy wzięłam w ręce tą pozycję byłam przekonana że to coś lekkiego do poczytania, nie za bardzo angażujące, po prostu dobra odskocznia od wymagających książek. Jakie było moje zdziwienie gdy kartka po kartce zostałam bezgranicznie wciągnięta w tą historię. Historię Partycji jak i Bogusi.
Lubię w powieściach retrospekcje jednak nie koniecznie w takich odległych latach od dzisiejszych. Tutaj nie miałam najmniejszego dyskomfortu.
Nie sądziłam że aż w takim stopniu zaangażuje się w tą książkę bo jednak nie będzie ukrywać ostatnio ciężko by powieść w takim stopniu zawładnęła moim planem czytelniczym. Gdy musiałam ją odłożyć chciałam jak najszybciej do niej wrócić i dowiedzieć się co wydarzy się dalej..
Ostatnio brakuje mi czasu na cokolwiek a moje zmęczenie sięga zenitu a dla tej książki poświęciłam nie jedną noc by móc się rozkoszować tą fabułą.
To nie jest delikatna książka. Jest pełna opisów przemocy psychicznej i fizycznej, o zniewoleniu kobiety. O tajemnicach przeszłości. O efekcie domina na przyszłe pokolenia.
Czy polecam tą książkę? Oczywiście jednak musicie wiedzieć że nie jest to pozycja dla każdego. Jednak gorąco zachęcam was do sięgnięcia po książkę Pani Marty. Wierzę w to,że się nie zawiedziesz. 📜👂
Czy macie jakieś tajemnice, które nigdy nie powinny ujrzeć światła dziennego, albo tego nie chcecie?
W książce 𝒦𝓇𝑜𝓀𝒾 𝓃𝒶 𝓈𝓉𝓇𝒶𝒸𝒽𝓊 tych tajemnic jest wiele. Skrywa je niemalże każdy z bohaterów…to sekrety, które są z nimi od lat. Czy wyjdą na jaw, czy to właśnie one zawierają w sobie odpowiedzi na różne pytania, które trwają w zawieszeniu od długiego czasu?
Patrycja chce zerwać ze swoją przeszłością, dlatego przeprowadza się na drugi koniec Polski i tu planuje nowe życie. Już od pierwszych chwil w nowym miejscy słyszy słowa, aby uważała, bo dom, w którym zamieszkała „obciążony” jest klątwą… Choć dziewczyna nic sobie z tego nie robi to przychodzi taki moment, że dopadają ją odgłosy dawnych lat, odgłosy, które burzą jej poukładaną codzienność i sprawiają, że wnika w całą historię, bo chce poznać prawdę. Każdy skrawek informacji, który udaje jej się odkryć sprawia, że jest coraz bardziej zaintrygowana całą sprawą.
To historia ukazana z perspektywy trzech kobiet. Historia, która skrywa w sobie żal, smutek, ból, cierpienie, niemoc, strach, ale też oddanie i miłość, choć tych emocji jest zdecydowanie mniej….
To nie tylko „książka z pogranicza thrillera, dramatu psychologicznego i powieści obyczajowej” to coś więcej. To opowieść o tym, że niektórzy nie potrafią prosić o pomoc, choć bardzo jej potrzebują, a inni nie zauważają problemów drugiego człowieka. Każda z kobiet niosła na swoich barkach ogromny ciężar i również każda z nich nigdy nie próbowała podzielić się z innymi swoimi bolączkami bezpośrednio… a to nigdy nie jest dobre rozwiązanie, o czym przekonały się na własnej skórze, bo słowa spisane na kartce nie dają prawdziwego ukojenia, tylko chwilowe.
Co prawda dość szybko odkryłam ten największy sekret, to do samego końca miałam wypieki na twarzy, bo uwierzcie mi, że jeden dom może w sobie skrywać wiele mrocznych i przerażających historii.
Okładka książki od razu przyciągnęła mój wzrok. Chyba tym, że mamy starą tapetę, kwiaty i dziurę, widać gołą ścianę. Jest satynowa w dotyku, posiada śliskie wykończenia napisów. Nie posiada skrzydełek, więc nie ma dodatkowej ochrony przed uszkodzeniami mechanicznymi. Ma kremowe strony, czcionkę wystarczającą dla oka, literówek brak, a nawet jeśli gdzieś się pojawił, to w niczym nie przeszkadzają. Marginesy i odstępy między wersami zostały zachowane. Podzielona na rozdziały i każdy z nich jest przejmowany przez innego narratora. Nie ma ich dużo, na spokojnie nie musicie martwić się tym, że się pogubicie. Akcja toczy się w różnych latach, więc na spokojnie.
Jest to moje pierwsze spotkanie z autorką, chociaż na koncie już ma jedną pozycję. Czytało mi się szybko, lekko i przyjemnie. Nie była to lektura wymagająca, ale dość ciekawie się ją czytało. Może i też nie wciągała od pierwszych stron, ale intrygowała tajemnicami kobiet. Napisałam, że czytało się lekko i przyjemnie - oczywiście nie był tu przyjemne i lekkie wydarzenia, bo to, co spotykało kobiety... Przykro mi się robiło, bardzo. Jednak wiem, że takie jest życie, niejedną z nas spotyka taki los, tylko nikt głośno o tym nie mówi. Autorka poruszyła bardzo trudny temat, temat tabu... Poradziła sobie dobrze, chociaż czytając, byłam wściekła, że nikt nie zareagował. Byłam smutna i sfrustrowana, że i kobiety nie zrobiły tego odważnego kroku... Żyjąc pod presją, zdaję sobie sprawę, że jest to niebywale trudne.
PRZEMOC. Fizyczna jeszcze jest do zniesienia, ale psychiczna? To jest ciężki kawał chleba... Serce mi się kraje na samą myśl o ich losach, niemniej jednak wiem, że takich sytuacji w naszej codzienności jest na pęczki...
Mamy tutaj też tajemnice domu, które skrywały można powiedzieć, że pokolenia. Chwile szczęścia, smutku, żalu czy cierpienia - poznajemy je nie tylko z opisu przeżyć bohaterki głównej, Patrycji, ale i tych kobiet pochodzących z domu, w którym mieszka obecnie.
Patrycja to twarda sztuka, która jest niezwykle zahartowana przeszłością. To, co spotkało ją w młodszych latach życia, nie jest godne zazdroszczenia. Przykro mi było czytać o tym, dlatego łaskawszym okiem patrzyłam na nią jak zachowywała się w stosunku do innych. Usprawiedliwiałam ją, jednak nie godziłam się z jej stosunkiem do swoich pracowników, nie lubię, jak ktoś nie szanuje innych... Mimo wszystko.
Zarówno ona, jak i inne bohaterki mieszkające w tym domu, miały przechlapane. Trzymałam mocno kciuki, by w ich życiu w końcu zagościło szczęście, miłość, bezpieczeństwo...
Chyba najbardziej polubiłam Marię. I tak bardzo jej współczułam, chyba też najbardziej odczuwałam emocje wraz z nią. Każda z nich jest inna, a i tak łączy je to samo - smutek, ból i przemoc.
Dzieje się tutaj sporo, Patrycja odnajduje stare pamiątki, listy, rzeczy z życia Marii, Bogusi i odkrywa karty... Nie raz zostaniecie zaskoczeni - ja sama pewnych spraw się nie spodziewałam. Niemniej jednak wywołała całościowo u mnie dobre wrażenie, jestem zadowolona, że miałam okazję zapoznać się z tą książką. Może nie porwała mnie do cna, może nie wzbudziła we mnie mnóstwa emocji, ale jest to naprawdę dająca do myślenia opowieść o losie kobiet, które nie miały wiele szczęścia. Którym ciągle los podkładał kłody i utrudniał życie jak tylko się dało.
Myślę, że jest to jedna z tych prawdziwych historii, po które warto sięgnąć i coś z niej wyciągnąć. Jak chociażby to, że na każdy sygnał przemocy, trzeba reagować, bo nie wiemy, dokąd może ta sytuacja kogoś zaprowadzić, a może być za późno... I to szybciej niż możemy się spodziewać.
Uważam, że autorka ma w swoim piórze duży potencjał i chętnie kiedyś przy okazji nadrobię jej pierwszą książkę, ale i każdą następną, bo wydaje mi się, że rozwinie skrzydła i będzie się te książki naprawdę dobrze czytać.
Już teraz mogę Wam ją polecić. Są tajemnice, są problemy, jest codzienne życie! Czyli wszystko to, co lubię. Daję jej mocne siedem gwiazdek, bo na nie zasługuje. Czekam na kolejne tytuły, a Wam serdecznie polecam!
Patrycja postanawia drastycznie zmienić swoje życie. Kupuje stary dom we Wrocławiu i opuszcza wybrzeże – miejsce, w którym się urodziła, wychowywała i rozpoczęła swoją karierę zawodową. To właśnie praca w finansach jest dla niej wszystkim. Ku jej zadowoleniu właśnie na Dolnym Śląsku otwiera się nowa filia banku, której ma zostać dyrektorką. Kobieta jest samodzielna, zdeterminowana i liczy się dla niej tylko kariera. Pewnego dnia znajduje pamiętnik poprzedniej właścicielki. Historie tam opisane sprawiają, że serce Patrycji powoli zaczyna topnieć. Coraz częściej zaczynają docierać do niej plotki o klątwie, która wisi nad jej domem. A kroki słyszane na strychu sprawiają, że pragnie połączyć ze sobą wszystkie elementy układanki i odkryć prawdę, skrzętnie ukrytą przez tyle lat na kartkach pamiętnika.
Przyznam, że opis od wydawcy bardzo mnie zmylił. Spodziewałam się mrocznego thrillera, a dostałam ciężką obyczajówkę. Nie żałuję ani trochę, że tak się stało. Historia, którą zaserwowała autorka, jest tak bardzo emocjonalna, że po jej ukończeniu ciężko o niej zapomnieć. “Kroki na strychu” to opowieść o trzech pokoleniach kobiet. Każda ma swoją historię. Każda równie tragiczną. Każda z nich budzi zarówno moją empatię, jak i podziw. I jeszcze raz: każda z bohaterek ma w sobie niezwykłą siłę i wolę walki. Te kobiety pragnęły miłości, szacunku, spełnienia. Otrzymały od życia cierpienie. Marta Malinowska gra tą książką na emocjach czytelnika. A ja polecam Wam, żebyście tę melodię poczuli na własnej skórze. Czytajcie i nie pytajcie nawet, czy warto, bo ja Wam mówię, że warto!
Tytuł: "Kroki na strychu"
Autor: Marta Malinowska
Data premiery: 24.05.2023r.
Wydawnictwo: Mando
Czytaliście kiedyś książkę, w której każdy bohater miał jakąś traumę, złe wspomnienia albo tragiczne życie?
Do tej pory mi się to nie zdarzyło, ale po przeczytaniu "Kroki na strychu" mogę śmiało stwierdzić, że w tej lekturze nie było żadnego bohatera, który nie miał zmartwień. Tam wszyscy się z czymś borykali.
.
.
Marta Malinowska napisała świetną książkę! Ciężko było mi się od niej oderwać... choć na co dzień nie czytam thrillerów to ten pochłonął mnie w zupełności!
.
"Kroki na strychu" to opowieść trzech kobiet dziejąca się w różnych latach.
Patrycja to bohaterka dla której liczy się tylko praca. Za ludźmi nie przepada, jest dla nich oschła. Najlepiej wychodziłaby tylko do pracy i wracała z powrotem do domu... Kiedy dostaje awans - przeprowadza się do Wrocławia. Kupuje tam dom.
Dom nad którym ciąży podobno "fatum"..
.
.
Powiem Wam szczerze, że chciałam tyle o tej książce napisać, a teraz brakuje mi słów. Kobiety, które są bohaterkami tej powieści cierpią. Wszystkie.
Patrycja.
Bogusia.
Wiesia.
Wszystkie trzy łączy przemoc ze strony mężczyzn... Ich historie poznajemy na różnych przestrzeniach czasowych. Czasami chciałoby się krzyknąć, podbiec, przytulić i je uratować... Żeby tylko nie musiały cierpieć.
Aczkolwiek to jest książka.
Zmyślona fabuła...
A ile kobiet tak cierpi na codzień?
Nie chce wiedzieć:(
.
Mnie osobiście nie dawał spokoju Stanisław i jego zaginięcie... Polubiłam go. I na koniec... Moje nerwy zostały totalnie zszargane... spodziewalam się tego, ale nie do tego stopnia!
.
.
Nawet mówiłam mężowi, że już wiedziałam jak się ta książka skończy, a tu PYK! Dwie ostatnie strony pozostawiły mnie z otwartą buzią... A jednak się myliłam... ;)
.
.
Polecam Wam książkę, która przez cały czas trzyma w napięciu. Nie ma w niej chwili wytchnienia. Będziecie ją czytać i czytać... aż się skończy.
Gwarantuje Wam to!
"Kroki na strychu" Marty Malinowskiej to powieść obyczajowa z domieszką napięcia i niepokoju charakterystycznego dla thrillerów psychologicznych. A wszystko za sprawą tajemnic, które skrywa stary dom i które nowa właścicielka będzie chciała odkryć.
Patrycja jest kobietą sukcesu i dokładnie wie czego chce od życia. Praca jest dla niej najważniejsza dlatego bez zawahania decyduje się na przeprowadzkę znad morza do Wrocławia, aby objąć nowe
stanowisko w banku. Zamieszkuje w starym domu, w posiadłości, o której wiele osób mówi, że ciąży na niej fatum. Poprzednich lokatorów spotkały tam nieszczęścia ale nie zniechęca to Patrycji. Ale po jakimś czasie, będąc sama w pustym domu zaczyna słyszeć dziwne odgłosy a robiąc porządki na strychu odnajduje pamiętnik pewnej kobiety.
Z notatek dowiaduje się o dramacie rodzinnym, co z kolei odblokowuje w niej nieprzyjemne wspomnienia z dzieciństwa ...
Oprócz Patrycji ta książka ma jeszcze dwie bohaterki: Marię oraz Bogusie. Poznajemy ich dramaty i podłe traktowanie przez mężczyzn, z którymi się związały. Wszystkie trzy kobiety swoje wycierpiały. Czytamy o ich krzywdach. Fabuła "Kroków na strychu" składa się z wydarzeń z udziałem Patrycji, jej przeszłością oraz osobistych historii Marii i Bogusi sprzed wielu lat. Ich punktem wspólnym są podobne, trudne doświadczenia ale też tajemnica związana ze starym domem.
Patrycja próbuje odkryć prawdę na własną rękę więc nie mamy tu do czynienia z klasycznym policyjnym śledztwem. Jej działania okazują się całkiem skutecznie i sensowne. Nie ma w tej książce jakiś naciąganych chwytów ale tym samym niezbyt skomplikowana historia pozwala domyśleć się pewnych rzeczy, a nawet odgadnąć winowajcę. Autorka na tyle dobrze przybliża nam postacie, że też zdążymy się na nich poznać. I mówiąc o postaciach ... miałam problem z główną bohaterką.
Sposób bycia Patrycji, jej mniemanie o sobie, wypowiedzi sprawiały, że jawiła mi się ona jako antypatyczna osoba. Na szczęście jej charakter nie przysłania tego, o czym ta powieść naprawdę jest. Dlatego całościowo, ze względu na poruszoną problematykę oceniam dobrze tę książkę. I polecam, aby przekonać się jakie sekrety kryją trzy bohaterki "Kroków na strychu".
Wpadła mi w ręce książka, której każda przeczytana strona zadziwiała mnie jeszcze bardziej. Ból, jaki z niej wypływa, przyprawia czytelnika o wiele emocji. "Kroki na strychu" Marty Malinowskiej poznajemy z perspektywy trzech kobiet, których historie na początku nie są ze sobą powiązane. Jednak im dalej zagłębia się w karty powieści, tym więcej niteczek łączy się ze sobą.
Tajemnice i grę pozorów wyczuwa się dość szybko. Jednak powody takich stanów są przykre i niestety tak bardzo rzeczywiste. To, co przydarzyło się bohaterkom, doświadczało i doświadcza wiele kobiet. Autorka poświęciła temu całą książkę i skłania do refleksji.
Patrycja, młoda kobieta, która wspina się po szczeblach kariery, jest osobą arogancką i totalnie irytującą bohaterką. Już dawno nie wywracałam oczami podczas czytania rozdziałów z jej udziałem. Sytuację ratował fakt, że to ona chciała rozwiązać tajemnicę tytułowych "kroków na strychu" i zagadkę pewnego zaginięcia.
Marta Malinowska stworzyła trzy bohaterki osadzone w trzech różnych strefach czasowych, co jest bardzo dobrym posunięciem przy tematyce, jaką wybrała. Przedstawiona przemoc fizyczna i psychiczna, nie zaakceptowanie dziecka ze względu na płeć, poświęcenie matki, by dziecko nie cierpiało i tajemnice, które pogrążają człowieka w wyrzutach sumienia, to tylko część poruszonych kwestii. Historia Patrycji i dwóch innych kobiet jest zatrważająco realistyczna i przykra. Włos jeży się na głowie, gdyż ma się świadomość, że takie historie dotykało i dotyka wiele rodzin.
Gra pozorów i tajemnice grają pierwsze skrzypce na równi z ukrytym cierpieniem, by obraz szczęśliwej rodziny nie został zburzony. Przy tego typu książkach staram się trzymać dystans, by nie poniosły mnie emocje. Tak samo było w tym przypadku. Marta Malinowska ma przyjemne pióro, mimo trudnej tematyki. Potrafi zaintrygować czytelnika zagadką, by chcieć dojść do prawdy. Niech nie zwiedzie Was ta piękna okładka. Ma za sobą historię pełną cierpienia, która wywrze na Was mocne wrażenia.
Patrycja, Maria i Bogusia, trzy kobiety, które połączył dom. Przedsiębiorcza bizneswoman, pełna złości na ludzi, oraz zdominowana żona i jej córka, która wybrała ścieżki własnej matki. Trzy narracje, ale momentami jeden głos. To głos kobiety, która została w swoim życiu skrzywdzona. Różne osoby, różne miejsca, jednak ból ten sam. Akcja toczy się w kilku przedziałach czasowych. Jednak emocje zdecydowanie je łączą.
Nie jest to typowy thriller, to dramat z elementami thrillera. To trzy życia nierozerwalnie złączone cierpieniem.
Ta powieść nie pozwala pozostać obojętnym, wciska czytelnika w trudne sytuacje i pozwala poczuć się bezsilnym. Poznajemy sztukę zakładania masek, ukrywania tego co czuje się tak naprawdę. Gdzie jest granica wytrzymałości? Kiedy coś pęknie, wybuchnie? Jak wiele możemy znieść w imię celu jaki uważamy za wyższy.
Przychodzi mi do głowy jedno pytanie, jacy możemy być gdy pozbędziemy się własnych traum, gdy pozwolimy sobie na oddech pełną piersią.
Przepadłam w tych literkach, cierpiałam, wściekałam się, czasami wzruszałam. Jednak w żadnym momencie nie pozostałam obojętna. Autorka gładko i płynnie prowadzi nas przez meandry życia bohaterek. Z lekkością i prawdą kreśli warstwę psychologiczną, plastycznie buduje warstwę obyczajową. Niezależnie czy akcja toczy się współcześnie, czy w retrospekcjach miałam poczucie zachowania wszystkich realiów jakie w danych okresach panowały bądź panują. Stworzone kobiety były tak namacalne, pełne życia, a cała historia niezwykle wiarygodna.
Autorka pokazuje nam również różne spojrzenia na daną sytuację. Jakże inny był świat matki w stosunku do spostrzeżeń córki.
Ta powieść to niezłe studium relacji międzyludzkich. Jeśli powiem, że daje dobrze spędzony czas to będzie to niezwykłe uszczuplenie. Ona zmusza czytelnika do refleksji. Każe się zatrzymać i zastanowić nad tym czy obok nas nie toczy się dramat. Czasami wołanie o pomoc może mieć tylko formę smutnego uśmiechu.
To powieść jaką chce się pochłonąć na raz. Wciąga od pierwszych stron i trzyma uwagę czytelnika do samego końca. Rozsiada się w naszych myślach i pogania w obowiązkach by móc do niej wrócić. Miałam wrażenie, że dosłownie żyłam tą powieścią.
Jeśli wydaje się Tobie, że nie sposób przedstawić w prosty sposób ogromu nieszczęścia to sięgnij po ,,Kroki na strychu". W tej książce lekko i niewinnie wejdziesz w czyjeś piekło.
Cóż to była za historia! Cóż to były za emocje! Cóż to byli za bohaterowie😍. Patrycja, główna postać od razu zdobyła moją sympatię . Oziębła, oschła, wyrachowana, nie lubiąca ludzi i stroniąca od nich, pracoholiczka, kobieta sukcesu wiedząca czego chce. Patrząca na innych z góry... No nie mogłam jej nie polubić 😆
Pewnego dnia spełnia się jej największe marzenie. Wyprowadza się ze znienawidzonego przez siebie Mielna, z dala od rodziny, która nic dla niej nie znaczy. A nowy dom, który kupiła we Wrocławiu staje się jej azylem. Jej bezpieczną przystanią. Jej miejscem, gdzie inni ludzie nie są mile widziani. Czy uwierzy w fatum , o którym mówiła stara właścicielka oraz bliskie sąsiedztwo? Jakie tajemnice skrywają mury tego domu? Czy pamiętnik, który znalazła bardzo dobrze ukryty w piwnicy udzieli odpowiedzi na pytania dotyczące tajemniczego zaginięcia sprzed lat? Jakie sekrety skrywa sama Patrycja? Czy to możliwe, że ktoś kto wysyła jej anonimowe listy ma prawo znać jej przeszłość? I co oznaczają te kroki na strychu, które słyszy nocami?
Akcja dzieje się dwu a nawet trzytorowo. Poznajemy losy Marysi, Bogusi oraz samej Patrycji. Jednak nie ma tu mowy o pogubieniu się w akcji. Każdy rozdział mówi nam z jakim bohaterem i historią się spotkamy.
Ja stałam się fanką tej lektury już na samym początku. Od pierwszych zdań wiedziałam, że książka spełni moje oczekiwania i że się nie zawiodę. Z resztą zarwane nocki mówią same za siebie.
Świetna! Świetna! I jeszcze raz świetna!
Muszę przyznać, że po ,,Kroki na strychu" Marty Malinowskiej sięgnęłam skuszona jej piękną okładką, jednak mój nos czytelniczy mnie nie pomylił - liczyłam na spokojną, wyciszającą historię i właśnie taką dostałam, choć pod tym spokojem, kryją się trzy opowieści pełne przemocy. Rozdziały pisane są naprzemiennie z trzech kobiecych perspektyw: Patrycji, Bogusi i Marii. Każda z kobiet żyła w innych czasach, a jednak łączą ich dwie rzeczy - dom, w którym mieszkały i doświadczenie przemocy. Maria i Bogusia były ofiarami przemocy domowej w czasach, kiedy głośno się o tym nie mówiło. Ich kreacje psychologiczne oddane są dobrze - czuć jak bardzo czują się samotne, jak bardzo starają sobie z tym radzić. Narracja Patrycji jest nieco inna, bo ona swoją przeszłość stara się utrzymać w tajemnicy - wiemy tylko, że teraz wydarzenia z przeszłości mocno odbiły się na jej charakterze robiąc z niej zimną, trzymającą się na dystans kobietę. Do czasu oczywiście, aż w końcu nie zdecyduje się zdradzić czytelnikowi, co ukrywa. Historia obudowana jest w pewną zagadkę kryminalną dotyczącą zaginięcia, jednak ona raczej pozostaje w tle, to opowieści kobiet są ważne i to, jak wpłyną na życie jednej z nich. To spokojna, mocno obyczajowa, zajmująca lektura - spędziłam z nią dobrze czas.
"Uśmiech, nasze usposobienie, to wszystko, co każdego dnia zakładamy niczym ubranie wychodząc do ludzi. Dopiero wieczorami, kiedy nikt nie widzi, możemy być, tak naprawdę sobą".
Patrycja jest pewną siebie, silną kobietą, żyje po swojemu i według własnych zasad. Jej priorytetem jest kariera. Z uporem i determinacją odnosi coraz większe sukcesy, zdobywa coraz wyższe stanowiska. Po przeprowadzce do Wrocławia, po okazjonalnej cenie kupuje dom, który ma być jej azylem i schronieniem przed bolesną przeszłością, którą pozostawiła za sobą w Gdańsku. Pewnej nocy słyszy niepokojące, dziwne kroki na strychu, trafia na pamiętnik poprzedniej właścicielki domu. Historia, którą poznaje z kart pamiętnika, zaczyna ją coraz mocniej niepokoić. Niebawem staje nie tylko przed własnymi demonami z przeszłości, ale i fatum, które wisi nad tym domem. Co przed laty wydarzyło się w tym domu?
Jakie tajemnice ukrywa to miejsce? Fabuła rewelacyjnie poprowadzona, dopracowana w każdym szczególe, wciąga w pokomplikowane losy bohaterów, a w tle niepokojące tajemnice z przeszłości i stopniowo odkrywane brutalne prawdy. Mamy trzy ramy czasowe. Zajmująco, niejednoznacznie, barwnie, realnie ukazani bohaterowie, do jednych poczułam ogromną sympatię, inni wzbudzali we mnie tylko negatywne emocje. Narracja toczy się z trzech perspektyw Patrycji, Marii i Bogusi. Każda z nich doświadczyła zła, upokorzeń, przemocy, strachu, niepewności...
Ciekawość, aby odkryć tajemnicę z przeszłości, bierze górę. Ta przeszłość wciąga w swoje szpony, trzyma, nie można jej się pozbyć. Retrospekcje odkrywają przed nami duszne, niepokojące tajemnice. Autorka umiejętnie wodzi nas za nos, myli tropy, zaskakuje, tutaj nic nie jest oczywiste, a zły los nikogo nie oszczędza. Przemoc fizyczna i psychiczna wobec kobiet stosowana przez ojców i mężów. Oprawcy, którzy czują się bezkarni, umiejętnie manipulują swoimi ofiarami. Bolesna, naznaczona strachem, niemocą, beznadzieją codzienność ofiar przemocy. Piętno, jakie ta przemoc powoduje, naznaczając ich życie na zawsze. Wszechobecny, lejący się litrami alkohol, jego umiłowanie przechodzi z pokolenia na pokolenie.
Wciągająca, zaskakująca, przepełniona sprzecznymi emocjami powieść obyczajowa z dreszczykiem. Pełen tajemnic, trudny, pokręcony świat. Zakończenie mocno mnie zaskoczyło. Bardzo polecam.
,,Ten dom miał być azylem, nowym początkiem, miejscem, w którym będę się czuć bezpiecznie z dala od morza, gdzie zostawiłam wszystkie złe wspomnienia."
Lata 60-te i 80-te XXw. Wrocław
Dla każdej kobiety dzień ślubu powinien być tym najszczęśliwszym. Dla Marii małżeństwo z Henrykiem to spełnienie wymagań rodziny, aby znalazła męża, a właściwie to męża znaleźli jej rodzice. Henryk ma dobrą pracę, dostał dom we Wrocławiu. Maria powinna być szczęśliwa, przecież nie może do końca życia żyć miłością do Stanisława, który odbywa służbę wojskową na drugim końcu Polski. Henryk jest wymagającym mężem, od żony wymaga pełnego posłuszeństwa i urodzenia syna. Niestety Maria rodzi mu córkę. Coraz częściej zaglądający do kieliszka Henryk nie kocha córki, robi Marii awantury. Maria zostaje z mężem tylko dla dobra córki. Jej życie zmienia się, gdy do pobliskiego domu wprowadza się rodzina z córką w wieku jej córeczki, a jej ojcem jest jej ukochany Stanisław.
Czy Maria pozostanie wierna małżeńskiej przysiędze, czy jednak wybierze miłość?
Rok 2021 Wrocław
Patrycja, nowo mianowana dyrektorka ,,nowego oddziału FalaBanku we Wrocławiu" jest skupiona na jednym - karierze. Nikt i nic nie może stanąć na drodze do sukcesu. Od innych wymaga tak samo wiele jak od siebie. ,,Nie interesowała mnie praca odtąd dotąd i wypełnianie obowiązków po łebkach. Zadanie ma być wykonane na sto procent (...). Konsekwencja i perfekcja doprowadziły mnie po drabinie sukcesu aż do tego miejsca." Rodzinę i przyjaciół uważa za zbędny balast. Nowe miejsce pracy, tak oddalone od rodzinnego Mielna, to dla ambitnej kobiety nowy początek i szansa wykazania się. We Wrocławiu kupuje stary dom, jego obecna właścicielka Agnieszka po tragicznej śmierci rodziców wyprowadza się do Gdańska. Agnieszka prosi Patrycję, aby pozwoliła jej pozostawić na strychu pamiątki rodzinne, które odbierze, jak tylko urządzi sie w nowym miejscu. Wkrótce po przeprowadzce do wyremontowanego domu Patrycji wydaje się, że ktoś chodzi po strychu, a na dodatek ktoś przysyła jej liścik, z ,,wyciętych z gazety liter, niczym w najlepszym kryminale, ułożył trzy krótkie, ale wprawiające w szybsze bicie serce słowa: WIEM CO ZROBIŁAŚ". Czy możliwe jest, że ktoś faktycznie odkrył tragiczne wydarzenia z przeszłości Patrycji, które wydarzyły się na drugim końcu Polski? Jaki sekret skrywa dyrektorka FalaBanku?
,,Kroki na strychu" to historia kobiet, kobiet z trudną przeszłością, która ukształtowała ich przyszłość. Patrycja od dzieciństwa była traktowana przez ojca jak worek treningowy. Dziewczynka zakochana w liczbach, nie przepadała za literaturą, co oczywiście spotyka się z dezaprobatą ojca. Ojca, który za jedyny argument uważa pięść i zamykanie w piwnicy, a matka stara się nie widzieć zła, które dotyka jej dziecko. Maria jako dorosła kobieta staje się więźniem w małżeństwie, w którym króluje przemocowy, nadużywający alkoholu mąż. Dla dobra dziecka ukrywa wszystkie przypadki przemocy, nie zdając sobie sprawy (albo nie chcąc zdawać sobie sprawy), że dziecko idealizuje ojca. Bogusia, córka Marii powiela schemat małżeństwa rodziców. Zakochana po uszy, ,,wpada" w ręce mężczyzny, który nią manipuluje i zamyka w ,,złotej klatce". Trzy kobiety, trzy historie o przemocy, przemocy, której doświadczają z rąk tych, którzy powinni je chronić.
Jeden dom, ponad pół wieku historii, skrzywdzone kobiety, walka o chwilę szczęścia i jeden mężczyzna, który wyszedł z domu i nigdy nie wrócił.
To nie jest lekka powieść, z wielu stron przebija tłumiony szloch, żal za zniszczonym dzieciństwem, młodością, życiem.
Świetnie skonstruowane tło psychologiczne postaci, pomaga zrozumieć ich postępowanie. Każda z kobiet ma ,,szansę" opowiedzieć swoją historię, nawet jeśli kobiety dzielą lata i położenie geograficzne, łączy je chęć zaznania odrobiny szczęścia i determinacja w uwolnieniu się od sprawcy przemocy, a każda robi to na własny sposób.
Mimo trudnej tematyki, opowieść wciąga, tajemnice się mnożą, a ich rozwiązanie budzi coraz większą grozą i zmusza do zadania pytania: jak to możliwe, że nikt nie reagował.
Serdecznie polecam wielbicielom powieści obyczajowych pisanych pięknym językiem, z przejmującą historią i zagadką kryminalną.
Piękna przyciągająca uwagę okładka, a w treści wiele bólu, smutku, "bezmiłości" i straconych lat.
To historia o przemocy, która dzieje się za zamkniętymi drzwiami, w zaciszu domowym, w oderwaniu od tego, co dookoła.
To powieść obyczajowa z wątkiem kryminalnym, historia szczera do bólu, bez otoczki usłanej ze złudzeń, marzeń i pragnień.
Jeden dom i historia trzech kobiet, które dzielą lata i łączą traumy i doświadczenie przemocy.
Patrycja - Maria - Bogusia.
I tylko jedna z nich ma szansę wyrwać się z kręgu przemocy i uleczyć zadane rany. Czy wykorzysta swoją szansę, czy utknie w osobistym koszmarze?
Patrycja to młoda, ambitna kobieta, szorstka i zimna. Ucieka ze swojej rodzinnej miejscowości, odcina się od rodziny, zatraca w pracy. Kupując stary dom nie zdaje sobie sprawy, że w jej, z pozoru, uporządkowanym życiu szykują się zmiany. O jej nowym miejscu, krążą opinie, że to dom, nad którym ciąży fatum.
Patrycja to bohaterka, którą trudno polubić, ale odkrywając jej tajemnice czytelnik zaczyna jej współczuć i może odrobinę rozumieć niektóre jej zachowania.
Jej nowy dom skrywa tajemnice, a w jego murach czuć niemy krzyk. Poprzednie lokatorki doświadczyły tu wiele zła. Patrycja dostaje szansę na poznanie namiastki tego, co się tu zadziało, a być może wydarzenia, pomogą jej przebić twardy mur, który zbudowała wokół swojej osoby.
Historię splata wątek kryminalny, po upływie wielu lat ma szansę znaleźć swoje rozwiązanie.
Autorka łączy współczesność, opowieść z lat 70-80, pamiętnik Bogusi ukryty w starej piwnicy i tajemnicze zniknięcie pewnego mężczyzny.
Dziwny jest klimat tej powieści, ale autorce w doskonały sposób udało się stworzyć portrety kobiet dopasowanych do reali, w których przyszło im żyć. Każda dostaje swój głos i miejsce na opowiedzenie swojej bolesnej historii.
Powieść ciekawie napisana pod względem konstrukcji i języka, ma swój dziwny, specyficzny klimat, który mnie zaintrygował.
Nie jest to powieść, która spodoba się wszystkim, ale warto spróbować. Polecam.
Grupa przyjaciół, których łączy pasja do fotografii, postanawia wspólnie zapisać się na kurs. Marek, instruktor prowadzący zajęcia, proponuje uczestnikom...
Na co cię stać w obronie własnej tożsamości? W Południowych Królestwach, zróżnicowanych i skłóconych dominiach, niektóre kobiety widzą przyszłość...
Przeczytane:2023-12-31, Ocena: 5, Przeczytałam, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu, Książki XXI wieku, 52 książki 2023, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2023 roku. 75, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2023,
PĘTLA PRZESZŁOŚCI
Nie sposób nie zwrócić uwagi na intrygującą okładkę książki Marty Malinowskiej „Kroki na strychu”. Powieść ukazała się pod skrzydłami wydawnictwa Mando. Tajemnice z przeszłości, pytania na które po latach wciąż brakuje odpowiedzi i historie kobiet, które pod pozorami szczęścia ukrywają trwogę.
Patrycja przeprowadza się z Gdańska do Wrocławia. Tu powstała nowa filia banku, w którym kobieta pracuje. Intratna propozycja poprowadzenia nowego oddziału, awans i możliwość ucieczki od koszmarnych wspomnień są dla niej dostateczną motywacją do wyjazdu na drugi koniec Polski. Jednakże na miejscu okazuje się, że nie wszystko jest tak kolorowe jak początkowo mogła zakładać. W jej domu słychać tajemnicze kroki na strychu, pojawiają się nieprzyjemne anonimy, a wszyscy w jej otoczeniu twierdzą, że nad domem ciąży fatum. Patrycja odnajduje pamiętnik prowadzony przez kobietę niegdyś zamieszkującą ten dom. To zdarzenie otworzy przed nią drzwi do przeszłości... Co stało się z zaginionym kilkadziesiąt lat wcześniej mężczyzną? Jaką tajemnicę skrywa mieszkająca po sąsiedzku starsza kobieta? Czy szukanie prawdy zawsze jest słusznym posunięciem?
„Wszystkie szczęśliwe rodziny są do siebie podobne, każda nieszczęśliwa rodzina jest nieszczęśliwa na swój sposób” - Lew Tołstoj. Rozpoczynając lekturę „Kroków na strychu” kompletnie nie wiedziałam jakiej książki się spodziewać. Tymczasem Marta Malinowska serwuje nam całkiem interesujący dramat psychologiczny z elementami thrillera. Patrycja to osobowość trudna w odbiorze. Twarda, zdeterminowana, skupiona na określonym celu. Kobieta, która całe swoje życie podporządkowuje pracy. Pozbawiona choćby elementarnego życia uczuciowego podobnych postaw oczekuje od swoich podwładnych. Nakreślając postać Patrycji autorka dołożyła wszelkich starań, by mimo apodyktyczności, bohaterka ta była mocno ugruntowana psychologicznie. Stopniowo odsłania nam jej losy, traumatyczne dzieciństwo i walkę o to, by odmienić swoje życie. Wszystko to, co przeżyła, cały ból, który w sobie nosi, każde pękniecie jej duszy – składają się na całość, którą uważam za niezwykle przekonywującą. Wiele postaci w tej książce posiada mocne podłoże psychologiczne i to się autorce bardzo udało. „Kroki na schodach” to powieść obyczajowa, ale bardzo daleka od tego, co masowo ukazuje się w tej materii gatunkowej. „Kroki...” są o krzywdzie, bólu, cierpieniu, czasami trwającym latami, utrzymywaniu pozorów, o przemocy. Marta Malinowska nie boi się podjęcia trudnego tematu. Co samo w sobie stanowi pewien paradoks. Przemoc w rodzinie, zarówno fizyczna jak i psychiczna, są w naszym społeczeństwie wszechobecne, a mimo to nadal traktowane jako tabu. Mężowie gnębiący żony, ojcowie niszczący dzieciństwo swoich potomków – to codzienność, którą nadal zamiata się pod dywan i wstydliwie odwraca od niej twarz. Malinowska dotyka w swojej powieści tych zagadnień w sposób dogłębnie przeszywający serce. Umiejętnie dobiera słownictwo i naznacza opisane przez siebie relacje międzyludzkie dużą dozą autentyczności. Bardzo mi się to podoba. Nie lubię powieści cukrowanych, patetycznych, opartych na nierealnych postaciach, które spotykają niespodziewane i, co najgorsze, nieprawdopodobne sukcesy. Tu jest zupełnie inaczej. Autorka zadbała o to, by wykreować mocne postaci i opisać historie, które mogłyby wydarzyć się w prawdziwym życiu.
„Kroki na sstrychu” to kawał solidnej literatury. Bardzo dobrze rozwija się ta powieść. Jest intrygująca już od samego początku. Mamy sprawę tajemniczego zaginięcia sprzed lat, dom, który skrywa szereg tajemnic i kobietę, która nosi w sobie ogromną krzywdę. Malinowska dobrze dozuje napięcie. Miejscami ta powieść jest mroczna niczym thriller. Dobrze skonstruowana fabuła, która łączy wiele wątków i to w sposób bardzo udany. Nie wiemy, co zdarzy się w kolejnym rozdziale, jakie tajemnice zostaną rozwiązane, a jakie nowe pytania się pojawią. Niezmiernie wciągająca powieść. Bardzo poprawnie napisana i, niestety, tylko poprawnie. Tym, nad czym Marta Malinowska powinna jeszcze popracować, jest styl i język. W powieści pojawia się dużo powtórzeń i występują w tak krótkich odstępach, że od razu są zauważalne. Do tego stylistyka i dobór słów, który mógłby być lepszy i szerszy. To jest warsztat, który jeszcze można ukształtować, można go poprawić. Oryginalna fabuła i ciekawy pomysł na powieść mocno te braki kamuflują. Dodatkowy plus stanowi poruszona tematyka i odwaga w mówieniu o ważnych problemach. To dobra powieść, która nieco upada technicznie. Myślę jednak, że wraz z kolejnymi książkami będzie lepiej, poniewaź potencjał jest naprawdę duży.
Krzyk, którego nikt nie słyszy. Wstyd, który nakazuje przywdziewać maski. Ból, którego nie da się zażegnać. Szczęśliwe domy, to pozory. Za wieloma drzwiami kryją się potwory. W wielu sercach wyrastają ciernie. To, co kształtuje nas na całe życie, to nasze przeżycia. Radości i lęki. Jeżeli dorastamy w domu pełnym przemocy, zawsze będziemy krzyczeć. Najczęściej tego krzyku nie usłyszy nikt... Bardzo poruszająca powieść, która umiejętnie łączy gatunki i którą, mimo trudnej tematyki, bardzo dobrze się czyta. Myślę, że Marta Malinowska jest na początku swojej pisarskiej drogi i jeszcze nas zaskoczy. Bardzo polecam „Kroki na strychu” ponieważ mimo paru niedoskonałości, potencjał jest tu bardzo duży. To dobra powieść na zimowe wieczory, która oprócz intrygującej fabuły skłoni czytelnika także do refleksji. Diabeł gorąco poleca.