Są takie rany, których nie zabliźni nawet czas.
Kresy Wschodnie, huculskie połoniny i zapierające dech w piersiach krajobrazy budzą sentyment i tęsknotę za tym, co minęło. Dla czwórki uczestników wyprawy do zachodniej Ukrainy tereny te kojarzą się jednak przede wszystkim z koszmarem prześladującym przez całe życie nie tylko ich samych, ale także następne pokolenia. Anna, emerytowana nauczycielka, będzie musiała wkrótce zmierzyć się z szokującą prawdą na temat przeszłości swoich bliskich, związanych ze zbrodniczą działalnością UPA… Kolejna odsłona „Kresowej opowieści” Edwarda Łysiaka to przejmująca historia o odkrywaniu swoich korzeni i pragnieniu katharsis, które można przeżyć jedynie przez konfrontację z przeszłością, jakkolwiek bolesna by ona nie była.
Góry otaczające wioskę od rana tonęły w jednolitej, szarej warstwie chmur. Gdyby nie prószący śnieg, pierwszy tej jesieni, można by odnieść wrażenie, że to mgła, częsty gość jesiennych poranków w tej miejscowości.
Mroźny wiatr spadający zboczami Czarnohory w otaczające ją doliny porywał śnieżne płatki i to kręcił nimi, to unosił je ponad wierzchołki świerków, to ciskał o zmarzniętą ziemię, by osadzić na pniach drzew, na kamieniach i na ścianach domów patrzących w kierunku, z którego wiał.
Ołeh Miraj przechodził obok domu wdowy, niosąc wiązkę chrustu na plecach. Jego uwagę zwróciły uchylone drzwi chaty i komin, z którego nie wydobywał się dym. Zastanowiło go to. Latem byłoby to normalne, ale nie teraz, przy takiej pogodzie. Zaintrygowany, postanowił sprawdzić, co dzieje się w chacie.
Z sieni, w której panował przejmujący chłód, wszedł do równie zimnej izby. Zarinę zauważył od razu. Leżała skulona na łóżku dosuniętym do wygaszonego pieca, z głową wtuloną w poduszkę, przykryta kolorowym lyżnikiem.
– Zarina – wyszeptał, dotykając jej odkrytego ramienia – co się stało?
Podniosła głowę, pociągając nosem. Była zapłakana i trzęsła się z zimna.
– Jewhen znowu poszedł zabijać – wyszeptała.
Edward Łysiak
Absolwent Wydziału Elektrycznego Politechniki Wrocławskiej, długoletni pracownik Instytutu Automatyki Systemów Energetycznych we Wrocławiu, obecnie na emeryturze. Zainteresowania ogólne: stosunki polsko-ukraińskie, szkutnictwo i żeglarstwo. Pomysłodawca i współautor projektu ŁĄCZY NAS WSPÓLNA HISTORIA, realizowanego w latach 2006-2007, ukierunkowanego na poznanie się i bezpośrednie kontakty młodzieży polskiej i ukraińskiej. Orędownik utrwalania pamięci o ofiarach ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów z OUN/UPA w latach 1943-1944, ale też polsko-ukraińskiego pojednania. Autor trzytomowej Kresowej opowieści. O jej dwóch pierwszych tomach, Michale i Julii, wybitny znawca Kresów, profesor Stanisław Nicieja, napisał, że są jednymi z najlepszych powieści poświęconych konfliktowi polsko-ukraińskiemu. Ma żonę Wandę, dwóch synów i czworo wnuków.
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2022-03-30
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 390
„Kresowa opowieść” to seria, która dość długo leżała na mojej hałdzie książek nieprzeczytanych. Premiera czwartego tomu zmobilizowała mnie, by zapoznać się z całą serią i była to dobra, choć wielowymiarowo wymagająca lektura.
Edward Łysiak na podstawie wielu źródeł historycznych stworzył opowieść o losach Polaków na Kresach Wschodnich z czasów Drugiej Wojny Światowej oraz później. Przede wszystkim jednak dokładnie i bez litości opisuje działania ukraińskich stowarzyszeń, które w swoim mniemaniu walczyły o wolność Ukrainy. Myślę, że każdy z nas słyszał o działalności UPA. Ta seria bardzo obrazowo pokazuje, jak owe „czystki” wyglądały. W sposób dosadny autor pokazał, że walka o niezależność ojczyzny została pomylona ze zwykłą zbrodnią.
Czy trzeba znać poprzednie części? Teoretycznie nie. Książka napisana jest w taki sposób, że czytelnik jest w stanie wychwycić kontekst. Za pomocą wspomnień serwowanych przez panią Jadwigę, dzięki opowieściom mieszkańców huculskich wsi i szerokiej wiedzy historycznej Wojciecha, wyłania się dobrze przedstawiony obraz tego, co działo się w rejonach Pokucia w tamtych czasach. Osobiście jednak polecam przeczytanie wcześniejszych tomów, bowiem łatwiej jest wniknąć w historyczny świat. Każdy tom to szczegółowo opisany etap polityczno-społecznych zachowań i jednocześnie bliski kontakt z bohaterami.
Czwarty tom jest nieco inny. To bardziej stonowana i mniej brutalna w opisach relacja z sentymentalnej wycieczki czterech osób, dla których Kresy mają istotne miejsce w rodzinnej historii.
„Anna” to jakby jednocześnie pożegnanie i rozliczenie się z przeszłością dla sędziwej pani Jadwigi i poznanie rodzinnej historii dla emerytowanej nauczycielki Anny. To próba zrozumienia i jednocześnie hołd dla ofiar grup banderowców. Przede wszystkim jednak jest to ewidentne nawoływanie do jedności, pokoju i porozumienia. To też subtelne przesłanie, by pamiętać.
Moim zdaniem, czwarta część jest najlepsza pod kątem stylistycznym. Nie mogę nie porównywać jej do poprzednich tomów i zauważam przyjemną ewolucję pisarską autora. W tej książce język jest niewymuszony, odpowiednio subtelny, a fabuła jest spójna i dosłownie płynie się przez całą treść. Uważam również za bardzo przyjemne to, że autor w iście męskim stylu przekazywał wątki romantyczne. Krótko, bez egzaltacji, bez wzniosłych słów. Wiadomo, ludzie się zakochiwali szczęśliwie lub mieli mniej szczęścia. To nie jest najważniejsza istota tej „Opowieści”. Cała uwaga została skierowana na zagłębienie się w psychikę uczestników walk o wolność i Polski i Ukrainy. Na pokazaniu, że zła interpretacja ideologii przywódcy/ prowadzi do tragicznych konsekwencji.
Oceniam „Annę” na 8/10. Zachęcam do zapoznania się z całą serią. To ważna opowieść i choć jest nieco wymagająca, naprawdę warto mieć ją na liście książek przeczytanych.
Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl. Dziękuję Wydawnictwu Novae Res za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Hołd dla ofiar banderowców
Przepiękna, ciepła historia o poszukiwaniu prawdy i własnych korzeni z dramatycznymi wydarzeniami w tle. Akcja utworu rozgrywa się w przeszłości i w teraźniejszości. W Ukrainie i w Polsce. Wiadomo, że przybyli po 1945 roku na ziemię Dolnego Śląska, Kresowianie stanowili około 40 procent populacji. I to właśnie oni nadali nowy rytm życia np. we Wrocławiu. Kształtowali kulturę, naukę. Na Politechnice Wrocławskiej 15 listopada 1945 swój pierwszy polski wykład wygłosił prof. Kazimierz Idaszewski, rektor Politechniki Lwowskiej.
Główna bohaterka, emerytowana nauczycielka musi zmierzyć się z bolesną przeszłością. Rodzinna tajemnica nie daje jej spokoju, wyrusza więc w poszukiwaniu odpowiedzi na nurtujące ją od lat pytania. Jak się zachowa, gdy dowie się wielu rzeczy, których raczej wolałaby nie usłyszeć. Pozostali bohaterowie również zmagają się z różnymi demonami, dylematami natury moralnej. Wszyscy mają bolesne doświadczenia, teraz się jednoczą.
Przyznam, że Edward Łysiak miał nieszablonowy pomysł na stworzenie tak nieszablonowej powieści. Autor podjął się kwestii złożonych relacji polsko-ukraińskich (ludobójstwo na Wołyniu, etc.), subtelnie zahacza też o politykę II RP. Pisarz jest taktowny, ostrożny, w żaden sposób nie przekracza granic dobrego smaku. Co więcej, szanuje uczucia rodzin ofiar, niejako oddając im głos. W Kresowej opowieści przywoływane są autentyczne postaci, jak zbrodniarz Stepan Bandera czy historyk Stanisław Srokowski, autor fundamentalnych prac poświęconych Rzezi wołyńskiej. Znakomicie, że Edward Łysiak potępił gloryfikację banderowców, UPA przez wielu wpływowych ukraińskich polityków. Mamy też prawdziwą historię Łemków i Bojków.
Z wielkim znawstwem i sporym oczytaniem w powyższej tematyce, pisze autor, objaśniając czytelnikowi wiele spraw. Tłumaczy jak to z Rusią Kijowską było. Wraz z bohaterami odbywamy podróż do malowniczych miejscowości, okupionych cierpieniem i krwią niewinnych.
Naturalnie, że nie ze wszystkim poglądami wygłaszanymi możemy się zgodzić, ale w istocie książka jest świetna i oddaje sedno sprawy (jakże obecnie aktualnych). Historia zaprezentowana jest wiarygodna, broni się siłą przekazu.
,,Kresowa Opowieść" to niezwykle przejmująca historia, pełna emocji o odkrywaniu swoich korzeni, które potrafią być niezwykle trudne i bolesne. To czwarta część sagi po którą można jednak sięgnąć bez znajomości poprzednich tomów. Wraz z czwórką bohaterów udajemy się do zachodniej Ukrainy. Nie jest to jednak wycieczka łatwa gdyż tereny te kojarzą im się z koszmarami prześladującymi ich życie oraz wcześniejszych pokoleń. Razem z Anną, emerytowaną nauczycielką odkrywamy tajemnice rodzinne, które nie należą do przyjemnych. Z uczestnikami wyprawy cofamy się do czasów gdy bestialskie mordy były na porządku dziennym. Autor w niezwykle obrazowy sposób nawiązuje do ludobójstwa na Wołyniu, opisuje to co się tam działo. Widać ogrom wiedzy o UPA, banderowcach ale kontekście politycznym tamtych czasów. Co ważne książka opowiada o prawdziwych wydarzeniach i ludziach, więc nic nie jest tu wymyślone. Sama tematyka książki jest niezwykle trudna i nie należy do najprzyjemniejszych. Pomimo tego warto jednak pamiętać, że nie należy generalizować bo to czy ktoś jest dobrym czy złym człowiekiem nie zależy od narodowości. Niejednokrotnie są tu nawiązania do porozumienia i pokoju ale i tego że nie powinniśmy zapomnieć
Kresy, miłość i morderstwo – porywająca historia oparta na prawdziwych wydarzeniachKolejna część fascynującej opowieści Edwarda Łysiaka o Kresach...
W pozornie sielską koegzystencję różnych narodowości Pokucia (Zachodnia Ukraina) wkracza polityka. Za sprawą organizacji nacjonalistycznych odżywają nadzieje...