Nowa powieść autorki słynnej trylogii ,,Stulecie Winnych"
Powieść kryminalna w duchu Dana Browna
Silne kobiety od zawsze zmieniały bieg historii.
W bułgarskim Płowdiwie, w teatrze antycznym, znaleziono zwłoki polskiego posła. Został ukrzyżowany, jego odciętą głowę postawiono na tacy, a na ciele wymalowano znaki. Młody policjant prosi o pomoc archeolożkę - przyjaciółkę z dzieciństwa, Polkę o bułgarskich korzeniach. Im bliżej jednak są prawdy, tym większe grozi im niebezpieczeństwo - i tym bliżsi się sobie wydają.
Cesarstwo Bizantyjskie. Dwunastu bogomiłów wędruje do Konstantynopola z największym skarbem - Świętą Księgą. Z obawy przed kradzieżą mają sześć falsyfikatów. Tylko jedna księga jest prawdziwa i żaden nie wie która. Czy Cyryl, najsprytniejszy z braci, zapewni powodzenie tej misji i obroni się przed urokiem Alissy, prawej ręki księżniczki Anny?
Pierwszy wiek. Nauczyciel prowadzi uczniów do Jerozolimy. Mało kto rozumie, co ma nastąpić. Rybak Ariel staje się kronikarzem wyprawy i mimowolnie przyczynia się do fałszerstwa Nowego Testamentu. Po śmierci Chrystusa wpada w sidła Herodiady i jej córki Salome. Czy pomoże mu piękna służąca Danaila i czy zdoła wrócić do żony i córki?
Trzy splatające się wątki i wiele tajemnic. Czyje kości odnaleziono na Wyspie Świętego Jana? Co łączy niezwykłe znalezisko z morderstwem polskiego posła? I wreszcie kto ukradł świętą księgę bogomiłów?
Ałbena Grabowska (ur. 1971) - Polka o bułgarskich korzeniach, neurolog z drugim stopniem specjalizacji i doktoratem. Kiedyś oddana wyłącznie pacjentom (szczególnie chorującym na padaczkę), od dziewięciu lat autorka powieści dla dorosłych oraz dla dzieci. Z upodobaniem sięga po różne gatunki literackie. Napisała już książkę non-fiction (Tam, gdzie urodził się Orfeusz), sagę (Stulecie Winnych - za I tom nagrodzona nagrodą czytelniczek ,,Pióro" na IV Festiwalu Literatury Kobiecej w Siedlcach), kryminał (Ostatnia chowa klucz), książki przygodowe dla dzieci (cykl ,,Julek i Maja"), bajkę terapeutyczną (O małpce, która spadła z drzewa), powieści psychologiczne (Coraz mniej olśnień, Lady M., Lot nisko nad ziemią) oraz cykl powieściowy obejmujący romans, powieść awanturniczą oraz thriller szpiegowski (Alicja w krainie czasów). Mieszka wraz z trójką dzieci oraz kotów w Brwinowie, gdzie powstają jej książki
Wydawnictwo: Marginesy
Data wydania: 2018-04-18
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 560
Do książek Ałbeny Grabowskiej, Polki o bułgarskich korzeniach, przymierzałam się już dawno, głównie za sprawą sagi „Stulecie winnych”. Jakoś się złożyło, że było nam nie po drodze i dopiero „Kości proroka” pozwoliły nam się zapoznać. Co ciekawe Grabowska z wykształcenia jest lekarzem, znana jako czynny neurolog i epileptolog. A na dodatek przez wiele lat pisywała do znanych tygodników (m.in. „Tele Tygodnia“, „Życia na Gorąco“, „Halo“ czy „Claudii“), gdzie odpowiadała na listy czytelników i prowadziła rubryki porad lekarskich.
W bułgarskim Płowdiwie w antycznym teatrze znaleziono zwłoki polskiego posła, mocno związanego z jedną z warszawskich parafii. Polka Margarita (Gitka) Nowak zostaje zaangażowana dzięki przyjacielowi z dzieciństwa jako konsultant. A że dobrze zna i język i środowisko szybko angażuje się w prowadzone śledztwo. W tle towarzyszymy Janowi Chrzcicielowi, który prowadzi swoich uczniów do Jerozolimy. A w innym stuleciu dwunastu bogomiłów niesie do Konstantynopola świętą księgę. Trzy wątki stopniowo będą się splatały i każdy z nich wiele wniesie do fabuły powieści.
Zaletą „Kości proroka” jest mocno rozbudowany wątek obyczajowy. Autorka sporo miejsca poświęca na zarysowanie postaci, śmiało wplata przeszłość, aby stworzyć ich pełny obraz. Przedstawia nie tylko zaangażowanie w odkrycie prawdy kto zabił, ale także w rozwikłanie coraz bardziej skomplikowanych relacji. I tak poznajemy przeszłość Gitki, jej trudną relację z matką (najsłynniejszą w Bułgarii archeolożką) i możemy odpowiedzieć na pytanie, dlaczego Margarita wybrała Polskę na swoje miejsce na ziemi.
Uroku powieści dodaje obraz Bułgarii. Z dbałością o szczegóły opisywane są miasta, ruchliwe uliczki czy wielobarwne targi. W niewielkich dawkach przemycana jest historia odkrywanych miejsc, czy rys historyczny. Aż ślinka cieknie, gdy czyta się opisy tych wszystkich potraw, przypraw, smakowitych deserów czy aromatycznej kawy. Bohaterowie często odwiedzają restauracje, bistra czy kawiarnie. Kupują pamiątki w małych sklepikach czy korzystają z usług lokalnych przewodników. Jak sama Grabowska podkreśla opis Płowdiwa jest jej wspomnieniem z dzieciństwa. Wszystkie te fragmenty o Bułgarii można potraktować jako swoisty przewodniki cel kolejnej wakacyjnej destynacji.
Najmniej ciekawe okazały się wątki Ziemi Świętej z I w. i Cesarstwa Bizantyjskiego XII w. Choć doceniam ogrom pracy poświęcony na zdobycie wiedzy i sprytne pokierowanie fabułą by łączyły się w jedno, muszę przyznać że momentami gubiłam się i nie mogłam skojarzyć faktów czy zapamiętać szczegółów. Przez moment miałam nawet wrażenie, że powieść mogłaby spokojnie funkcjonować bez tego całego tła historycznego. Podobało mi się, że posłowiu Grabowska wyjaśnia tajemnice bogomiłow i Jana Chrzciciela, podpierając się faktami.
„Kości proroka” to specyficzna powieść. Autorka ma dar lekkiego pióra, którym łatwo przyciąga uwagę czytelnika. Wie, co chce przekazać i sprawnie to realizuje. Jednocześnie serwuje fragmenty o tematyce bardziej poważnej, które wykraczają poza przyjęte ramy powieści. Trzeba przyznać, że to dobra powieść przygodowa, z bardzo dobrym tłem obyczajowym. Mimo kilku negatywnych odczuć „Kości proroka” jak najbardziej polecam.
ZNASZ TEN KRAJ?
Co ja tak naprawdę wiem o Bułgarii? Wiem, że kiedy potakują, to kręcą głową, a kiedy zaprzeczają, to kiwają. (Długi namysł…). Wiem, że używają takiego alfabetu, jak Rosjanie. (Jeszcze dłuższy namysł…). Wiem, że jest w większości krajem prawosławnym. I to chyba tyle. Bułgaria nie ma genialnej drużyny piłkarskiej, nie ma celebrytów ani medialnych polityków, pisarzy i filmowców pewnie jakiś tam mają, ale jakich?! Taki trochę biedniejszy brat w tej naszej Unii. Dlaczego ja w ogóle zaczęłam o Bułgarii? Bo właśnie tam dzieje się współczesna akcja „Kości proroka” Ałbeny Grabowskiej. Ale od początku…
Na sam początek przeniesiemy się do Ziemi Świętej, gdzie niejaki Ariel, miejscowy rybak, zostawia swoją rodzinę, żeby podążyć za Nauczycielem. Jest I wiek naszej ery, więc skojarzenie z Nazarejczykiem jest jak najbardziej słuszne. Ale nie, nie o Niego chodzi; Ariel zostaje kronikarzem innej wybitnej postaci – Jana Chrzciciela. Ariel idzie, choć ma wątpliwości; idzie, żeby pisać i dawać świadectwo. Jak daleko zajdzie i co zobaczy po drodze? Dalej robimy czasowy przeskok i oto jesteśmy w wieku XII, w samym Cesarstwie Bizantyjskim. Brat Cyryl, dotychczas tylko kucharz w zgromadzeniu bogomiłów, wyrusza na wyprawę do Konstantynopola. Razem z nim rusza jedenastu braci, a zadanie jest teoretycznie proste: mają zanieść swoją świętą księgę cesarzowi Aleksemu Komnenowi. Teoretycznie proste powtarzam. Droga jest bowiem daleka, niebezpieczna, a księga naprawdę bardzo, bardzo ważna. Czego chce zakon od cesarza i czy uda się braciszkom dojść cało do stolicy? Jeszcze jeden skok w czasie i oto mamy współczesną Bułgarię. Wychowała się tu Margarita, pół Polka, pół Bułgarka, która wraca po latach do kraju swojej matki, żeby pomóc policji rozwiązać pewną nietypową sprawę. Nietypową, bo mamy tu i nieboszczyka bez głowy, i stare kości, i tajemnicze księgi… I w końcu wszystko zaczyna układać się w całość.
„Kości proroka” napisała Ałbena Grabowska, autorka kilku innych powieści, prywatnie – jak imię wskazuje – polka o bułgarskich korzeniach. Już po kilku stronach lektury można się przyłapać na myśli: ale to już było. Owszem, było. Pasjonaci i wielbiciele Dana Browna potwierdzą. Ale ile takich książek dzieje się w Bułgarii, tym zapomnianym zakątku Europy? A przecież kiedyś była wielka (no, w sumie, który kraj niegdyś wielki nie był?!). Grabowska maluje nam tę zapyziałą Bułgarię jako krainę pełną zabytków, ciekawych historii, dobrego jedzenia i ludzi, którzy nigdy i nigdzie się nie spieszą. Taki mały Eden, raj utracony i kraina sielskiego dzieciństwa. U Browna tego nie znajdziecie. Grabowska owszem, daje nam sporą dawkę historii, teorii spiskowych i tajemnic, ale wszystko to malowane jest jakby pastelowa kredką. Wszystko jest jakby bardziej miękkie, empatyczne, kobiece chyba. I bynajmniej nie jest to wada. Niby jest jakaś księga, jakieś kości – być może święte - i jakiś trup, ale nie ma tu wszechobecnego pędu, biegu i pokonywania kolejnych przeszkód na drodze. Akcja raczej spaceruje iż gna, a bohaterowie – bułgarskim zwyczajem – idą na kawę, jedzą smażone kabaczki i gadają, gadają, gadają… Owszem, jest tajemnica; owszem, mamy trupa; owszem, coś tu wyraźnie nie gra, ale jest upał i teraz trzeba napić się kawy po turecku. Powoli, powoli i tajemnicę też rozwiążemy. Po co tak gnać?!
Podoba mi się ta książka, naprawdę. U mnie też jest upał, przez co męczą mnie książki gnające jak lawina. Wolę powoli, noga za nogą, wlec się za Nauczycielem w pyle jerozolimskich dróg, albo zastanawiać się czym – według doktryny bogomiłów – różni się to, co materialne od tego co niematerialne. Ładna jest ta Bułgaria; Margarita z czasem nie irytuje tak, jak na początku; przeskoki w czasie i przestrzeni nie wadzą, co więcej, pozwalają na wzięcie głębszego oddechu, zmianę perspektywy. Rozwikłamy w końcu tę zagadkę, na pewno. Że podobne do Browna? Dan Brown nie jest kobietą, nie zachwyca się śpiewającą fontanną ani dobrą bozą. A Grabowska tak, za co jej pięknie dziękuję. Zabierzcie na urlop „Kości proroka”, przecież: „Tysiąc ksiąg zaczyna się od jednej księgi. Księga zaczyna się od pierwszej opowieści, ta od pierwszego słowa.” Ta opowieść zaczyna się w pyle, kurzu i upale drogi wiodącej do Jerozolimy…
Więcej ciekawych książek na portalu czytam pierwszy.pl.
„Kości proroka” to kompozycyjny majstersztyk! Ałbena Grabowska idealnie skonstruowała swoją opowieść. Wykonała morderczą pracę, by przedstawić najważniejsze detale w sposób atrakcyjny dla czytelnika, umiejętnie poplątać nitki i powoli, z mnisią cierpliwością, prowadzić odbiorcę do wielkiego finału.
I w. Ariel opuszcza rodzinę i udaje się w pielgrzymkę za Nauczycielem, kroczącym śladem Chrystusa. Razem z jedenastoma współbraćmi podąża i obserwuje działalność Jezusa oraz jego ofiarę, by po wypełnieniu się przepowiedni dawać świadectwo.
XII w. Cyryl pnie się w hierarchii zakonu bogomiłów. Jest świadkiem głębokiej wiary, ale i wielkiej niesprawiedliwości. Czuje się posłannikiem, ma świadomość własnej wyjątkowości, wie, że jest w stanie dokonać naprawdę wielkich rzeczy. Uczestniczy w wyprawie mnichów do Konstantynopola, by złożyć cesarzowi Aleksemu I Wielką Księgę.
XXI w. W Płowdiwie dochodzi do rytualnego morderstwa. Ciało polskiego biznesmena i polityka zostało (post mortem) bestialsko okaleczone, a zwłoki posłużyły jako rekwizyt w makabrycznej inscenizacji. Do pomocy tutejszej policji zostaje sprowadzona polska psycholog (wcześniej też studentka archeologii) o bułgarskich korzeniach, Małgorzata (Gitka) Nowak. Kobieta nie tylko musi stawić czoła kryminalnej zagadce oraz związanemu z nią niebezpieczeństwu, ale przede wszystkim demonom swojej przeszłości.
Niezwykły jest klimat tej powieści. We wszystkich trzech (naprzemiennie ukazywanych) częściach Grabowska zadbała o niepowtarzalną atmosferę, której wyjątkowość podkreślają jeszcze wszelkie sny, przeczucia, przywidzenia, majaki wspomnień, podszepty intuicji. Każda opowieść zachwyca detalami budującymi nie tylko właściwą historię, ale i tło. Rzecz jasna to Bułgaria jest tu opisana w najdrobniejszym szczególe. Grabowska urzeka mnogością ciekawostek, krajobrazów, smaków, zapachów. Z pieczołowitością opowiada o tradycjach i zwyczajach, legendach, typowych cechach mieszkańców, sposobie życia tam, gdzie urodził się Orfeusz.
Trzeba przyznać, że trzy płaszczyzny czasowe to nie tylko szeroki ogląd przeobrażeń społecznych i przede wszystkim zmieniającego się stosunku do wiary. Autorka pokazuje zmianę w podejściu do tych kwestii mniej więcej co tysiąc lat – począwszy od wędrówki przy boku Jana Chrzciciela oraz oddawaniu czci Jezusowi, dokonującego cudów na oczach wiernych, przez powstawanie rozmaitych odłamów religijnych, rodzącej się chciwości (mnożenia fałszywych dogmatów, które usprawiedliwiałyby różne nadużycia, kupczenia sakramentami itp.), aż po czasy nam współczesne, gdzie z powodów (czy może pretekstów) religijnych dochodzi nawet do makabrycznych morderstw. Opowieści w „Kościach…” pokazują jak głęboka może być wiara, ale także jak potrzebne bywa zwątpienie. Grabowska przedstawiła siłę i oddanie swoich bohaterów, ale również obnażyła ich słabości. Pokazała człowieka wiedzionego na pokuszenie i dramatyzm jego położenia w chwili dokonywania trudnych wyborów oraz konsekwencje konkretnych decyzji.
Grabowska kolejny raz udowodniła, że ma niebywały dar do tworzenia dynamicznych, wyrazistych postaci. Każdy z bohaterów potraktowany został z należną mu atencją. Rzecz jasna, najwięcej wiemy o Małgorzacie/Gitce. Pisarka nie zadowala się półśrodkami, charakterystyką rodem z kwestionariusza – u niej wszyscy mają własną historię, przeszłość i plany na przyszłość, a co najważniejsze doskonale orientujemy się w motywach ich działań. Nie zdziwiłabym się, gdyby gdzieś w notatkach autorki każdy miał nawet określony kolor szczoteczki do zębów. To kreacje doprowadzone do perfekcji.
W „Kościach proroku” najwięcej mają do powiedzenia kobiety. Wszystkie ważniejsze żeńskie postaci (Ewa, Alissa, Anna Komnena, Herodiada) to istoty bardzo silne, sprytne, twardo stąpające po ziemi. To właśnie żony, córki, kochanki możnych miały faktyczny wpływ na losy tego świata. U Grabowskiej kobiety nie są ozdobą mężczyzny, ale równorzędnym partnerem, zarówno w pracy, jak i w związkach.
Podoba mi się u autorki „Stulecia Winnych” subtelne poruszanie pewnych kwestii, m.in. stosunku Gitki do samej siebie. Bohaterka rozmawia sama ze sobą (ciągle prowokuje konflikt serca i rozumu), a my jesteśmy w stanie naprawdę wiele wyczytać między wierszami tych monologów. Zdobywamy mnóstwo informacji i to nie tylko tych, które kobieta podaje wprost. Małgorzata przede wszystkim nieustannie sama siebie strofuje, co świadczy o braku pewności siebie. Gdy uda jej się zdobyć przydatną dla śledztwa wiadomość, zrobić na kimś wrażenie to popada niemal w euforię, tak bardzo brakuje jej wiary we własną osobę. Chętnie komentuje wszystko dookoła, lubi obserwować, ale sama woli trzymać się na uboczu. Jej bronią jest ucieczka. Jak możemy się domyślać Gitka przechodzi metamorfozę, ale czy zmieni się na tyle, żeby stanąć oko w oko ze swoim koszmarem?
„Kości proroka” są bardzo pojemną lekturą. Obok wątków historyczno-religijnych (podziwiam ogrom pracy w zbieraniu materiałów i umiejętność przekazania faktów w mistrzowski sposób) mamy obyczajowo-psychologiczne (krążące wokół Gitki, jej konfliktu z matką, bolesnej przeszłości, nieszczęśliwej miłości) oraz kryminalne (jak się okaże kilka trupów jeszcze wyskoczy z szafy). Wszystkie ściśle się ze sobą łączą, a odkrywaniu nawet najmniejszych powiązań sprawia czytelnikowi wielką radość. Przede wszystkim są to oczywiście związane z ciałem zamordowanego aluzje do symboli chrześcijańskich i postaci Jana Chrzciciela. Grabowska krok po kroku prowadzi nas do celu, opowiadając po drodze fascynujące historie, w których także nie brakuje tajemnic, intryg, pytań bez oczywistych odpowiedzi.
„Kości proroka” to świat dawnych symboli i ich pierwotnych znaczeń, tajemnic, mistyki, a także zdumiewających intryg oraz zbrodni. To genialny teatr prawdziwych cudów i zuchwałych mistyfikacji! Fascynująca opowieść o odwiecznej grze między siłą a słabością człowieczego charakteru, o miłości (różnych jej aspektach oraz odcieniach), wierze oraz nadziei tak głębokich, że przesłaniających zdrowy rozsądek i zwyczajną, ludzką, przyzwoitość. Wreszcie to także zachwycająca wycieczka do kraju przodków Ałbeny Grabowskiej, inspirująca podróż szlakiem największych religijnych proroków oraz wędrówka w głąb arcyciekawej historii i bułgarskiej kultury.
Komu wakacje w Bułgarii? Słoneczny Brzeg, Złote Piaski – do wyboru, do koloru. Wystarczy wejść do pierwszego lepszego biura podróży, aby – wraz z uprzejmą panią lub panem – pięknie popodróżować palcem po mapie, wyłożyć kilka tysiaków, by cała rodzina dobrze się bawiła, zaznaczyć termin w kalendarzu i czekać… Czekać na słoneczny urlop, na nowe modele strojów kąpielowych, kremy z najwyższym filtrem (albo może nieco mniejszym, co by koleżanki z pracy na pewno zauważyły, że leżało się tydzień – w wersji burżujskiej: dwa tygodnie – w pełnym słońcu). Nikt nawet nie pomyśli, że z leżeniem nie miało to nic wspólnego, bo ciągle trzeba było biegać za dzieciakami, a do wody wchodziło się tylko po kostki.
Ja do Bułgarii już się wybrałam. Książkowo. W towarzystwie Ałbeny Grabowskiej i jej najnowszej powieści „Kości proroka”. Przewodniczka pierwsza klasa! Nie jakaś „nabyta”, wyuczona na potrzeby turystów. Wręcz przeciwnie – swojska, bułgarska, a nawet bułgarsko-polska, a to już idealne połączenie.
Przyznaję, że nie znam wcześniejszych książek Grabowskiej, choć słyszałam o nich wiele dobrego. Premiera „Kości proroka” była dobrą okazją, by udać się nad Morze Czarne i pozwiedzać Płowdiw bez tłumów i bezlitosnego słońca, a jednocześnie sprawdzić, co takiego ma w sobie pani doktor (pisarka jest neurologiem). To właśnie tam, w antycznym teatrze, który stanowi jeden z podstawowych punktów podróży każdego turysty, odnalezione zostaje ciało polskiego posła. Można by nawet pomyśleć, że to nic nienaturalnego: pojechał, zapomniał się trochę i mu się „zmarło”, gdyby nie fakt, że jego tors został przykuty do krzyża, a głowa odcięta i pozostawiona na tacy tuż obok. Z uwagi na to, że na ciele denata znaleziono wiele dziwnych znaków, a sprawa dotyczy polskiego obywatela, prowadzący śledztwo Dymityr zwraca się o pomoc do swojej dawnej przyjaciółki, Margarity – Polki i córki najwybitniejszej archeolożki w Bułgarii. Czy tej dwójce uda się rozwiązać zagadkę? Co wspólnego ma poseł PSL z tajemniczą księgą i historią sprzed wielu wieków? Nie jest łatwo otrzymać odpowiedź na ostatnie pytanie, bowiem Ałbena Grabowska nie idzie na skróty – wręcz przeciwnie, prowadzi nas przez trzy płaszczyzny czasowe – od Ziemi Świętej w I w. n.e. przez dwunastowieczne Cesarstwo Bizantyjskie aż po współczesny Płowdiw.
Powieść Grabowskiej porównywana jest do książek Dana Browna i jego słynnego „Kodu Leonarda da Vinci”. Już przy okazji recenzji „444” Macieja Siembiedy wspominałam, że dla mnie to nigdy nie jest zaleta. Wręcz przeciwnie – podchodzę do takich lektur jak przysłowiowy pies do jeża. Najczęściej odpuszczam czytanie. Oczywiście rozumiem ten zabieg marketingowy, aczkolwiek uważam, że w przypadku Grabowskiej jest on zbędny – pisarka broni się sama. Na szczególne wyróżnienie zasługuje według mnie tzw. „research”. To nie są treści wyczytane gdzieś na stronach internetowych, bezmyślnie wrzucone w ciąg zdarzeń. Ta książka jest tak naszprycowana historią, że nie sposób byłoby ją napisać, opierając się tylko na tzw. „wujku Google’u”. To znaczy może by się dało (wszak niektórym się udaje!), ale na czytelnikach znających nieco historię nie mogłoby to wywrzeć wrażenia. A „Kości proroka” wrażenie wywierają nadzwyczaj dobre. Nawet, jeśli pisarka korzysta z licentia poetica, do czego ma przecież prawo, to robi to w sposób wyważony i dość dyskretny.
Bardzo podoba mi się łączenie elementów polsko-bułgarskich. Mix dwóch doskonale znanych pisarce kultur nadał autentyczności bohaterom, miejscom i wydarzeniom. Prawdą jest jednak, że główna bohaterka, Gitka, działała mi czasami na nerwy swoją nieporadnością i egoizmem. Może to wynikać z faktu, że uwielbiam charakterne postacie, nawet jeśli posiadają wiele wad. Zabrakło mi w tej dziewczynie pazura, który niewątpliwie miała na przykład jej matka, a mnie chyba bliżej do takich właśnie kobiet. Najważniejsze, że Margarita nie przeszkadzała – zbyt mocno pochłonęła mnie umysłowa gimnastyka, którą zaserwowała Grabowska, rzucając wyzwanie w postaci trzech różnych historii. Momentami byłam zmęczona ciągłymi przeskokami pomiędzy nimi, jednak rozwiązanie zagadki było ważniejsze niż cokolwiek innego, dlatego nawet przez myśl mi nie przeszło, żeby spasować w trakcie lektury. Czy się opłacało? Myślę, że najlepiej moją opinię wyrażę stwierdzeniem, że Ałbena Grabowska z rozmachem wkroczyła do mojego subiektywnego panteonu pisarzy i pisarek, których książki traktuję jak lekturę obowiązkową. Nie wiem, czy kiedykolwiek uda mi się zapoznać z jej wcześniejszymi powieściami , ale jestem pewna, że każdej następnej będę intensywnie wypatrywać.
Dziwne drogi wskazuje czasem religia swoim wyznawcom. Dziwne też bywają czasem historie tych, którzy owe religie pragną krzewić. O ile można upierać się, że wybrane przez nas wierzenie jest jedynie słuszne, o tyle warto też umieć przyznać, że i jej wyznawcy wątpią, popełniają błędy, dokonują czynów niepojętych dla ludzi na te konkretną wiarę obojętnych. Dzięki Ałbenie Grabowskiej mamy szansę zadumać się nad tym, jak dziwne sploty wydarzeń mogą doprowadzić do spotkania ludzi o kompletnie innych przekonaniach, wręcz przeczących sobie nawzajem, lub też zaledwie oceniających owe przekonania po latach. Spotkania nad pewną księgą, w której zawierają się dwie prawdy i nad kośćmi, które mogłyby i może są bezcennymi "Kośćmi proroka". A gdy okazuje się, że i jedno i drugie prowadzić może do pieniędzy, machina ukrywania, odkrywania, zapobiegania, oszukiwania i pozbywania się rusza w prawdziwie szalony pęd.
Wiedziona trzema torami akcja prowadzi nas przez pozornie niepowiązane ze sobą opowieści. Wiek XXI - współczesność, bliską nam i zrozumiałą, osadzoną na bazie typowego kryminału. Jest ciało, w tym przypadku niewątpliwie obrazujące swego rodzaju mord na tle religijnym, jest dzielny bułgarski policjant - Dymityr oraz, aby dodać romansowego smaczku, jest jego przyjaciółka z dzieciństwa, polska konsultantka Margarita. I to właśnie Margarita będzie dla nas głównym źródłem zniecierpliwienia, niedowierzania ale tez wiedzy o otaczającej nas pięknej Bułgarii oraz o niej samej - o kobiecie, której przyszło wejść drugi raz do tej samej rzeki po to by NIE utonąć.
Bohaterka, w swoich wypowiedziach na temat historii Bułgarii, jej architektury, badań archeologicznych, przemian religijnych, wykazuje się ogromną wiedzą., Mówi o symbolach, przeróżnych wierzeniach, nie tylko wielkich wiarach światach ale też odłamach, które poznałam dzięki Margarecie i internetowi właśnie w trakcie czytania powieści Pani Grabowskiej. Poznajemy z jej ust Bułgarię jako część Bizancjum, jako samodzielne imperium i jako, jak to bywa w historii, nic nieznaczące państewko na skraju świata. Ale nie samymi opowieściami człowiek żyje. Wszak to trup jest powodem podróży i dociekań, kości zaś będą uzupełnieniem policyjnej sprawy. Czyżby kości proroka?
Bizancjum będzie dla nas bazą dla zatopienia się w wierzeniach wieku XII, w opowieść drogi prowadzącą przedstawicieli chrześcijańskiego odłamu - bogomiłów - ku pragnieniu uznania ich wiary za dominującą i jedynie słuszna przez współcześnie im panującego cesarza.
"Jako bogomili głęboko pogardzaliśmy bezprawiem, przemocą, jakiej dopuszczano się z imieniem Boga na ustach. " (str.154)
Cesarz uwierzyć ma Księdze, to ona stanowić będzie dowód, cel, objawienie. Podróżować będą i kości. Proroka? Czas pokaże... Jest w drodze i u jej kresu miejsce na zadumę, za zwątpienia, na niezwykłej mocy wiarę. Ale jest też miejsce na zawirowania, nagłe zaskoczenia, zabójstwa i oskarżenia - czyli na wszystko to, co pozwala Ałbenie Grabowskiej na kontynuowanie osadzania swej powieści w ramach historyczno-sensacyjnych.
Jeszcze dalej wstecz wyruszymy z uczniami Jana Chrzciciela, którzy zmierzają na spotkanie z Jezusem w Jeruzalem. Będziemy im ufali, będziemy im kibicowali i doskonale zrozumiemy ich zawahania i wątpliwości. Także te, które zrodzą się ze zwykłej ludzkiej zazdrości, chęci dominacji ale i ze strachu i zwątpienia. I tutaj, jak w poprzednich wątkach będzie czas na miłość, także tę zakazaną, będzie czas na utratę zdrowia a nawet życia, będzie czas na uwielbienie boga i zaparcie się go. Wreszcie, będzie czas na śmierć i pozostałe po niej kości, które jako kolejne pisane świadectwo znajda się na kartach (a raczej drewnach i skórach) pewnej księgi.
Gdzieniegdzie słychać głosy jakoby owa powieść była napisana na wzór, bądź pod wielkim wpływem pomysłów Dona Browna. Dla mnie, tego typu porównania to wielkie spłycenie, oparte jedynie na jednym, absolutnie nie kluczowym aspekcie - na fakcie, ze znalezione zwłoki byłego polskiego parlamentarzysty zostały zbezczeszczone malunkami, w których doszukiwać się można, jak się okaże słusznie, symboli religijnych.
"Czyli najpierw gościa otruto, potem odcięto mu głowę, ukrzyżowano go, przywieziono i postawiono na wspornikach dokładnie na orchestronie.
Jeszcze Jeszcze namalowali mu te złote obrazki, z powody których tutaj jesteś." (str.23)
Tu jednak podobieństwa się kończą. Dan Brown, którego nota bene lubię, prowadzi nas przez labirynt zagadek, przygód, ucieczek i pościgów. Z punktu A do Z prowadzą nas znaki, tropy, niekoniecznie poparte jakąkolwiek prawdą historyczną. W przypadku Ałbeny Grabowskiej mamy zaś do czynienia z bardzo drobiazgowymi badaniami, które ubrane w literacką fantazję autorki, prowadzą nas przez świat barwny, kojarzący się z mitami i legendami ale jednak wsparty istniejącymi dokumentami, opracowaniami, które mogą dać jeśli nie stuprocentowe świadectwo, to choćby świadomość prawdziwości wydarzeń, opisanych osób czy miejsc.
Tego typu płytkie porównania kojarzą mi się z wypowiedzią bohaterki, komentującą podobną niezgodę na uogólnienia: "Nazywanie Sozopola 'tylko kurortem', to jak twierdzenie, że Rzym jest pełny pomazanych ścian albo, ze budowle w Egipcie są obtłuczone" (str.294)
Wszystkie wątki autorka wiąże ze sobą niezwykle subtelnie. Zanim w końcowej części powieści otrzymamy oczywiste powiązanie, zaledwie cieniutkie niteczki, dostrzegane dzięki wnikliwości i uważnemu czytaniu, będą nam ukazywały ślady, dzięki którym można snuć przypuszczenia lub stawiać pierwsze wnioski. I znów, inaczej niż u Browna, kolejny przypadek nie jest oczywisty. Tu nie ma nakazów skrętu, tutaj są delikatne sugestie, wtrącone słowa, które podpowiadają ale nie zmuszają nas do obrania wskazanej mimochodem drogi.
Ogromnie podoba mi się konwencja w jakiej powstała ta powieść. Określenie jej gatunku sprawia niejaką trudność i to, moim zdaniem, stanowi o jej wyjątkowości. Można utyskiwać, że daleko "Kościom proroka" do prawdziwego kryminału, można powtarzać, że za dużo obyczajowości, że mało prawdziwej policyjnej pracy. A do tego, o zgrozo, Margarita, poszarpana emocjonalnie bułgarskim życiem sprzed ucieczki do Polski, rozmawia sama ze sobą i rozwiązuje w trakcie śledztwa rodzinne problemy! Ależ dzięki tym wewnętrznym dialogom, roztrzepaniu bohaterki, nieprzemyślanym decyzjom i ich skutkom autorka pozwala nam łapać oddech. Dzięki nim unikamy przeciążenia faktami, niełagodzonych słowami trudnych i cierpkich dróg wiary i zwątpienia.
Ta subtelność, to rozłożenie ciężaru na bardzo różne wątki historyczne, różne sposoby snucia opowieści, żonglowanie gatunkami i nastrojami ogromnie mi odpowiada. Podobnie jak język, pozornie przez cała opowieść współczesny ale jednak składniowo wpasowany w opisywane czasy. Bez popadania w skrajności, które wymagałyby nauki aramejskiego i przygotowania z dziedziny wiedzy o religiach świata, lecz z szacunkiem dla czytelnika, który spodziewa się z równą siła zapaść w wiek I i XII, jak i wrócić w czasy mu współczesne.
Po tę książkę sięgnęłam całkowicie przypadkiem - znalazłam ją na półeczce przy oczekiwaniu na rehabilitacje i podczytywałam przez dwa tygodnie, by finalnie wypożyczyć i dokończyć już na spokojnie w domu. i chociaż to moja pierwsza powieść autorstwa pani Ałbeny, zdecydowanie trafiłam na właściwą- naprawdę bardzo mi się podobała. Tematyka, sposób prowadzenia narracji (trzy plany czasowe), językowo na naprawdę wysokim poziomie. A przede wszystkim - dający się lubić bohaterowie.
Bardzo polecam.
Z początku książkę oceniłam po okładce, byłam przekonana, że to coś w stylu „Miasta kości” Cassandry Clare a z perspektywy czasu to mi się chce z tego śmiać, żywy dowód na to, że nie należy książek oceniać po okładce. Książka jest historyczno-kryminalno-religijna. Jeśli ktoś lubi książki Eliette Abecassis albo Dana Browna to ta książka przypadnie mu do gustu. Jest to moje pierwsze spotkanie z Ałbeną Grabowską i bardzo żałuję, że tak późno. Jestem pod wrażeniem jej wiedzy na temat religii, symboliki a także umiejętności opisu atmosfery, sytuacji z dawnych wieków. Książkę mimo nielichej objętości czyta się naprawdę lekko. Akcja dzieje się w trzech różnych wiekach i są ze sobą umiejętnie oraz sensownie połączone.
Po pierwsze mamy I wiek, okolice Ziemi Świętej. Rybak Ariel, porzuca żonę i dzieci, na wyprawę wraz z jedenastoma apostołami pod przewodnictwem Jana Chrzciciela do Jerozolimy. Ta wyprawa została żywo przedstawiona, wydawało się, że samemu się wędruje, ma się pęcherze na stopach. Na ogromną uwagę zasługuje to, że opisała uczestników wyprawy jako ludzi wątpiących, błądzących, tak jak zwykli ludzie. Nauczyciel Jan sam rzucał hasło „wierzyć znaczy wątpić”. Ariel podczas wyprawy zostaje kronikarzem, a jego historie mają dawać świadectwo istnienia Chrystusa.
Po drugie mamy XII wiek, Cesarstwo Bizantyjskie. Tutaj zostali przedstawieni bogomiłowie. Idealnie oddała surowe warunki życia bogomiłów w klasztorze, życie w skromności i ubóstwie. Bogomiłowie wyruszają z „Świętą Księgą” do Aleksego Komnena w wierze, że uzna ich religię, po drodze wychodzą na jaw różne intrygi
Po trzecie mamy czasy współczesne, XXI wiek w Płowdiwie. To mój ulubiony wątek. Zostają znalezione zwłoki polskiego posła, ułożone na sposób przypominający stracenie Jana Chrzciciela. Do Bułgarii zostaje ściągnięta z Polski jako konsultantka w sprawie morderstwa Gitka, która spędziła dzieciństwo w Płowdiwie, i studiowała jakiś czas archeologię. Mamy tutaj fajny wątek romantyczny Gitki z Dimitrem, jej kolegą z dzieciństwa a obecnie policjantem. Grabowska tutaj bardzo fajnie oddała opis miasta bułgarskiego a także miejscowego jedzenia. Na ogromny plus zasługuje także opis różnic kulturowych między społeczeństwem polskim a bułgarskim.
I te trzy okresy są ze sobą niezwykle powiązane, dużo intryg i tajemnic, które po drodze znajdują rozwiązanie. Krótko mówiąc niesamowita lektura!
Świetna! Podobają mi szczególnie barwne opisy bułgarskich uliczek, jedzonka i ludzi.
Margarita jest fajną postacią, na początku nieco irytującą, ale w trakcie lektury można ją polubić. Do tego dochodzą jej niewyjaśnione historie z przeszłości, rodzące się uczucie, tajemnicze morderstwo i zagadka do rozwiązania. Czytanie tej książki to czysta przyjemność! W dodatku można się wiele dowiedzieć.
Książka rozłożona jest także nat rzech płaszczyznach czasowych, które finalnie się ze sobą splatają. Śledzimy tutaj losy współczesnej Margairty, uczniów Jana Chrzciciela i Bogomiłów niosących swoją heretyczną księgę prosto do cesarza. Na początku podróże w czasie nieco mi przeszkadzały, zwłaszcza opisy życia bogomiłów, które były conajmniej nużąće, ale z czasem, gdy wszystko zaczęło nabierać kształtów, było to bardzo fajne doświadczenie.
Akcja książki podzielona jest na 3 części: I, XII i wspóczesne wydarzenia. Całość dotyczy kości Jana Baptysty i historii z nimi związanej.
W Płowdiwie stało się coś niedorzecznego. Zostały odnalezione zwłoki polskiego posła. Ciało mężczyzny było w częściach: głowa leżała na tacy, a ciało było całe wymazane w dziwne znaki. Sprawą zajęła się polka o bułgarskich korzeniach i bułgarczyk. Oboje nie przypuszczają jakie niebezpieczeństwo na nich czyha, w momencie, gdy zbliżają się do prawdy.
Taki oto jest wątek teraźniejszy, a oprócz niego w książce mamy zawarte dwa całkowicie inne wątki historyczne.
Historia Jana Chrzciciela i Ariela, który z czasem zostaje kronikarzem i posuwa się do fałszerstwa oraz historia bogomiłów, którzy niosą świętą księgę, a właściwie księgi do Konstantynopola, problem w tym, że tylko jedna z tych ksiąg jest prawdziwa, a żaden z bogomiłów, nie wie która.
Trzy całkiem różne historie, w trzech różnych czasoprzestrzeniach, lecz wzajemnie się uzupełniające. W tej książce mamy pełno odniesień historycznych i nawiązań do religii, przez co samą w sobie książce czytało mi się dość ciężko. Z początku te trzy historie wydawały mi się bez sensu, nie mogłam się wypowiedzieć szczegółowo na temat którejkolwiek. Były to dla mnie trzy absurdalnie odrębne epizody. Ale jednak pani Ałbena Grabowska, poradziła sobie świetnie z ich połączeniem. Wszystkie te 3 historie, dają nam odpowiedź na nurtujące pytania, które zaczynamy sobie zadawać w trakcie czytania. Co z księgą? Kto zabił posła? Wszystko zaczyna nam się wyjaśniać :) Samo w sobie zakończenie jest dość ciekawe, a opisy zawarte w książce są bardzo malownicze.
Czy polecam tę książkę?
Nie jestem w stanie jednoznacznie tego stwierdzić, jak dla mnie była ona z początku dość trudna do przyswojenia, za dużo się tutaj działo. Te trzy wątki to było zdecydowanie za dużo ale potem, gdy już zaczęły się one wzajemnie dopełniać, to książka zaczęła być interesująca. Podobało mi się, że samo zakończenie dało mi wiele odpowiedzi na nurtujące mnie w czasie lektury pytania, jednak połączenie tylu gatunków literackich w jedną całość to dla mnie nadal zadużo.
Nowa powieść autorki kilkunastu powieści dla dorosłych, w tym zekranizowanej sagi "Stulecie winnych" (ruszyła emisja w TVP) oraz cyklu książek dla dzieci...
Wojna się skończyła. Do zrujnowanej Warszawy wracają ludzie, których życie też legło w gruzach. Ale przeżyli. I to jest najważniejsze... II wojna światowa...
Przeczytane:2019-03-10, 52 książki 2018,