Wit Szostak
,,Sto dni bez słońca"
To miała być zwyczajna wymiana uniwersytecka.
Lesław Srebroń trafia na Finnegany, by spędzić semestr jako wykładowca na tamtejszej uczelni. Wyspy, skryte za horyzontem, nie figurują nawet na mapach, ale dla tak ambitnego badacza to tylko kolejna inspiracja. Nie ma wątpliwości, że uda mu się wcielić w życie projekt ocalenia cywilizacji Zachodu. Nie może być inaczej, skoro za drogowskaz ma prozę wielkiego polskiego fantasty, Filipa Włócznika.
Na miejscu nie wszystko jednak wygląda tak, jak się początkowo wydaje. Gdzie przebiega granica między fikcją a rzeczywistością? Czy prawda, jaką poznajemy o nas samych, jest wiedzą obiektywną, czy tylko kolejną kreacją?
Najnowsza powieść Wita Szostaka to zjadliwa akademicka satyra, w której dostaje się zarówno pracownikom naukowym, systemowi kształcenia, jak i polskiej fantastyce (oraz zwyczajom seksualnym dzikich). Ale to także pasjonująca historia o współczesnym Don Kichocie, który nie potrafi zrezygnować ze złudzeń.
,,Sto dni bez słońca" to powieść szalenie zabawna, strasznie smutna i niebezpiecznie inteligentna.
Wydawnictwo: powergraph
Data wydania: 2014-03-21
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 464
Sięgając po powieść Wita Szostaka miałam początkowo jeden cel: tym razem czytam w miarę współczesna powieść polskiego pisarza. Tytuł zupełnie nie sugerował, że trafi do moich rąk powieść akademicka, a jednocześnie całkiem zjadliwa satyra na środowisko akademickie. Byłam mile zaskoczona. Dotąd spotkałam się z gatunkiem powieści akademickiej raz - czytając "Zamianę" Davida Lodge'a.
Główny bohater powieści - Lesław Srebroń trafia przypadkiem na odległe wysepki irlandzkie, żeby przez semestr prowadzić seminarium ze swojej specjalizacji - propagować twórczośc polskiego pisarza s-f Filipa Włócznika. Narracja prowadzona jest w pierwszej osobie, a Srebroń jest tak niesamowicie zadufanym w sobie, przekonanym o swych wysokich umysłowych
kwalifikacjach (choć pokornym wobec autorytetów), uparcie trzymającym się swoich pomysłów (olśnień) wbrew dowodom (listę cech można jeszcze długo ciągnąć), że obserwujemy go od początku do końca jego pobytu w finnegańskim collegu jak jakieś fascynujące dziwadło albo okaz owada pod szkłem powiększającym. To nie jest bohater wzbudzający sympatię, nie chciałoby się z nim zaprzyjaźnić, ale jego jednostronny sposób patrzenia na świat w pewnym momencie imponuje, gdyż wydaje się, że uodparnia bohatera na wszelkie kryzysy i pozwala mu trwać. Refleksja poczyniona przy okazji - jeśli świat uniwersytecki jest azylem pozwalającym przetrwać takim osobowościom, to nie wiem czy humanistyka zmierza w dobrym kierunku.
"Oberki do końca świata", to opowieść o odchodzeniu ostatniego pokolenia wiejskich muzykantów, rodu Wiatrów, skrzypków z okolic Nowego Miasta nad Pilicą...
Wit Szostak Chochoły O rodzinie. O Krakowie. O Polsce Historia wielopokoleniowej krakowskiej rodziny Chochołów, zamieszkującej kamienicę...
Przeczytane:2014-04-29, Ocena: 4, Przeczytałam, Czytam regularnie w 2014 roku, Mam,