Koniec punku w Helsinkach

Ocena: 5 (3 głosów)
Ole ma czterdzieści lat i jest właścicielem jednego z ostatnich barów, gdzie można palić, a matki z wózkami nie mają wstępu. Do jedzenia podaje się tu wyłącznie solankę i rolmopsy. Jako wieczne dziecko enerdowskiej epoki punku, Ole nie potrafi odnaleźć się w nowych, wspaniałych czasach. Walcząc z demonami przeszłości, próbuje sobie wmówić, że pragnie tylko świętego spokoju. To jednak ostatnia rzecz, którą los ma Olemu do zaoferowania.

Jego opowieść przeplata pisany pod koniec lat 80. dziennik zbuntowanej czeskiej nastolatki. Nancy mieszka w położonym przy granicy z Polską Jeseniku, gdzie jedynie dzięki radiowej Trójce można posłuchać przyzwoitej muzyki. To właśnie zespoły takie jak Sex Pistols, Die Toten Hosen, Dezerter, Moskwa czy Siekiera czynią jej życie bardziej znośnym i nie pozwalają zwariować.

W swojej najnowszej powieści Jaroslav Rudiš opowiada o dojrzewaniu w cieniu radioaktywnego absurdu, ślepych uliczkach samotności oraz próżni, w której rozpływa się bunt. Wyrusz w podróż do Helsinek i przekonaj się, czy właśnie tam skończył się punk...

Informacje dodatkowe o Koniec punku w Helsinkach:

Wydawnictwo: Czeskie Klimaty
Data wydania: 2013-05-15
Kategoria: Obyczajowe
ISBN: 9788364168000
Liczba stron: 300

więcej

Kup książkę Koniec punku w Helsinkach

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Koniec punku w Helsinkach - opinie o książce

"Umówiliśmy się z naszą paczką na coś jakby protest: pierwsze jesenickie dni brudu. Od teraz nie będziemy się myć. Śmierdzimy na zewnątrz tak jak wy w środku". - Jaroslav Rudiš

Wbrew pierwszej myśli, powieściowe "Helsinki" nie są stolicą Finlandii. To mały pub gdzieś w jakimś mieście we wschodniej części Niemiec. Miejsce, którego współczesna młodzież raczej nie umieściłaby na liście weekendowych imprezowni. Takie miejsce nazywane jest potocznie przez nich mordownią. Można się tam napić piwa, innych alkoholi, kawy, zjeść solankę Gabi, rolmopsa z rolmopsa lub pączka. Niczego więcej tam nie dostaniecie. Może czasem w mordę. Statek "Helsinki" ma jednak swoją załogę. Ludzi duchy. Stali bywalcy Helsinek to grupa życiowych rozbitków, szukających ciągle jakiegoś sensu w ich teraźniejszości. A ich kapitanem jest Ole - właściciel przybytku i główny bohater powieści. Wie, że takich miejsc w mieście już nie ma. Tylko u niego ciągle można palić, a na drzwiach wisi tabliczka informująca, że matkom z wózkami wstęp jest zakazany. Bo psują nastrój i narzekają na dym. "Helsinki" płyną więc po morzu kapitalizmu i stanowią ostatni przyczółek dla dusz, które młodość spędziły na buntowaniu się przeciw ustrojowi, którego już nie ma, a dziś nie wiedzą, co ze sobą i swoim dawnym buntem począć.

Ole ma czterdzieści lat (co uświadamiają mu rodzice, bo sam tego faktu nawet nie zauważył). Rozwiódł się, jego córka nie ma ochoty się z nim widywać. Spędza czas wycierając szklanki, przyjmując codziennie rano pigułkę przeciw śmierci i obserwując, jak mijają kolejne puste dni. Wspomina swoją młodość. Koniec lat osiemdziesiątych, gdy liczył się tylko punk. Miał zespół. Automat. I choć ani on, ani Frank nie potrafili grać, koncertowali. Nawet pojechali w trasę. Czasy sprzeciwu wobec panującego ustroju, czasy poczucia, że bunt całą swoją osobą ma głębszy sens. Bo swoimi czynami, swoimi tekstami przekazywali światu coś ważnego. "Ku swojemu zaskoczeniu Ole jeszcze dziś pamięta tych ludzi. Widzi ich wykrzywione i grożące dłonie z papierosami. Czuje ich pot, gniew, strach i siłę. Jest to jedna z niewielu chwil jego życia, którą ma dokładnie odlaną w pamięci. Każdy szczegół. Każdą sekundę". Co z tego wszystkiego zostało mu dziś?

 Opowieść Olego przeplatana jest pamiętnikiem pisanym przez żyjącą w latach osiemdziesiątych nastolatkę. Nancy ma siedemnaście lat i nie używa w swoim tekście ani jednego przecinka. Pisze bardzo mocno. Wprost z siebie. Nie przebiera w słowach, opisuje otaczającą ją rzeczywistość tak, jak ją widzi i odbiera. Jej życie również opiera się na buncie. Jest punkówą, większość czasu spędza na piciu z innymi punkami z miasta Jesenik w Czechosłowacji i słuchaniu kaset z muzyką nagrywaną z radia. Również z polskiej Trójki. "Gadaliśmy gdzie kto by chciał uciec Mogiła powiedział że to bzdura bo jakby mógł tak normalnie gdzieś pojechać nie tylko na Węgry i do NRD toby nie uciekał i że i tak nie chce uciekać bo chce kirać bo fakju wszystko no i no future a potem wyjął rozpuszczalnik". A wszystko to w oparach chmury znad Czarnobyla.

 Wydawałoby się, że punk się skończył. Że to, co z niego zostało to puste hasło i banda nastolatków, która spędza wieczór w pubie na analizie lakierów do włosów i ich mocy trzymania irokeza. Przecież czub musi być. Żyją legendą, ale nic poza tym. Tymczasem okazuje się, że współcześni buntują się na swój sposób. Że punk nie umarł. Zmienił tylko twarz i cel.

 Z "Końca punku w Helsinkach" wypływają szare uczucia. Rozczarowanie, smutek, bezradność, nostalgia, a także gniew i frustracja. Każdy, kto na pewnym etapie życia uczynił ze swego buntu ideologię, motor napędowy dla poczucia sensu w dążeniu do wyższych wartości, kto odnajdywał w tym sprzeciwie samego siebie i cel, dochodzi w końcu do momentu, gdy czas przestać. Bo nie ma już po co, bo przyszła zmiana, bo coś bezpowrotnie odeszło. Czas płynie. I są dwie drogi. Dostosowanie, akceptacja i nowe życie, albo pozostanie w miejscu mentalnej pauzy i osiądnięcie na własnym tyłku, z głową odwróconą w przeszłość. Mimo tego, że świat wciąż idzie naprzód i z każdym dniem zwiększa dystans dzielący go od ludzi, którzy ze znanych tylko sobie powodów, przestali dotrzymywać mu kroku. Przyszłość to tylko jakaś mgła. Niestety, czasem we mgle łatwiej jest się władować na jakiś przyczajony w niej hydrant.

(recenzja ukazała się na: owca-z-ksiazka.blogspot.com)

Link do opinii
Krótka historia o tym, jak wyglądało życie mniej więcej w połowie lat 80. XX wieku, gdy rozwijała się w najlepsze kultura punk. Ale żeby historia nie była zbyt prosta - przeplatają się tutaj współczesność w postaci Niemca Olego, który mieszka w byłej NRD, oraz przeszłość, którą najczęściej możemy poznać poprzez lekturę pamiętnika Nancy - Czeszki, która jest w połowie Niemką. Gorycz życia codziennego mężczyzny, który chyba przechodzi przez kryzys wieku średniego kontra nastolatka sprzed lat - pozornie odlegli, a jednak o bardzo zbliżonych losach.
Link do opinii
Avatar użytkownika - Muminka789
Muminka789
Przeczytane:2015-12-24, Ocena: 5, Przeczytałam,
Inne książki autora
Czeski Raj. Czekanie na koniec świata
Jaroslav Rudiš0
Okładka ksiązki - Czeski Raj. Czekanie na koniec świata

Gdzieś w Czeskim Raju znajduje się sauna. Ale nie uczęszczają do niej turyści strudzeni wędrówkami po tym atrakcyjnym regionie. To sauna zbudowana...

Stacja Europa Centralna
Jaroslav Rudiš 0
Okładka ksiązki - Stacja Europa Centralna

Dlaczego najszybsze połączenie kolejowe rzadko jest najpiękniejsze? Kim jest kolejowa bogini? Dlaczego kolejarzy nazywa się „błękitną armią”...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Reklamy