Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 2010-11-07
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 370
Recenzja pochodzi z: http://dokitu.blog.pl/2016/01/26/recenzja-ksiazki-kolory-sztandarow/
Kolory sztandarów autorstwa Tomasza Kołodziejczaka były pierwszą książką z gatunku sicence-fiction po jaką kiedykolwiek sięgnąłem. Powiedzmy sobie szczerze: stwierdzając, że nie jestem fanem tej tematyki popełniłbym bardzo duże niedomówienie. Ja po prostu nie cierpię tej tematyki! Dlatego dość podejrzliwie podszedłem do tej lektury, ale wyznając zasadę, że trzeba poznawać nowe, zabrałem się za czytanie i … wielce się zaskoczyłem. I to wielce pozytywnie.
Autor Kolorów Sztandarów stworzył bardzo ciekawy świat, którego częścią jest Dominium Solarne (jest to także nazwa całego cyklu, którego KS są pierwszą częścią), w którym rozgrywa się akcja książki. W moim odczuciu, to właśnie świat przedstawiony przez Tomasza Kołodziejczaka jest najmocniejszą stroną tej książki. Wizja przyszłości pokazana w książce jest moim zdaniem arcyciekawa i chyba nie przesadzę, że pod względem złożoności nie odbiega, a może nawet przewyższa światy wykreowane w wielu najbardziej popularnych i zbierających najlepsze komentarze książkach fantasy.
Przenosimy się w czasie i przestrzeni do miejsca, gdzie ludzie są modyfikowani przez mikroprocesory wszczepiane w ciało, gdzie wyznawców maja sekty, których obrzędy bazują na sportach ekstremalnych, gdzie dowolną rozrywkę można zastąpić przez projekcję świata wirtualnego. Od złożoności i możliwości świata jaki został przedstawiony w Kolorach Sztandarów można dostać zawrotu głowy! Pan Kołodziejczak musiał poświęcić mnóstwo czasu, aby stworzyć tak niesamowity świat. Oczywiście to nie jedyna mocna strona książki. Autorowi nie można odmówić doskonałego prowadzenia całości, gdzie akcja jest wartka i czytelnik jest mocno wciągnięty w to, co się dzieje, a książka trzyma w napięciu i (co dla mnie bardzo ważne) nie jest oczywista.
Głównym bohaterem space opery jest Daniel Bondaree, wojskowy i bezsprzecznie wielki patriota, który bierze udział w tajnej misji, jaka ma na celu zniszczenie Korgardów – obcych form życia jakie zawładnęły Gladiusem – ojczyzną Daniela. Po pierwszych stronach lektury można by się spodziewać, że dostaniemy solidną dawkę potyczek w których kosmos będzie tłem i nie zawiedziemy się. Jednak dostaniemy coś więcej. Ważnym wątkiem w książce jest polityka między planetarna i czytelnik jest bardzo mocno wciągany w temat słuszności politycznych decyzji władców Gladiusa, który może zostać wsparty przez Dominium Solarne – kosmiczną potęgą, jednak za cenę własnej suwerenności. Autor nie zapomniał także o stworzeniu kosmicznej wizji demoktacji, jaka obowiązuje na planecie, która również jest bardzo ciekawa.
Jak dla mnie książka jest dopracowana w każdym szczególe. Świat, akcja, bohater, wątki poboczne – wszystko jest całkowicie na swoim miejscu i lektura jest niekłamaną przyjemnością. Jeśli jest przyjemnością dla takiego sceptyka sci-fi jak ja, to będzie po prostu ucztą dla wielbicieli gatunku.
Zacząłem czytać Kolory Sztandarów bardzo niechętnie, natomiast zakończyłem lekturę z wielkim uznaniem. Nigdy nie stanę się fanem science-fiction, ponieważ to po prostu nie są moje klimaty, natomiast na pewno sięgnę po kolejną książkę Kołodziejczaka z cyklu Dominium Solarne. Polecam książkę absolutnie każdemu!
W mojej ocenie daję jej 7/10.
Cztery różne światy, odmienne społeczności - jedna wojna. Wszechogarniające Zło, by zapanować nad światem, nie cofnie się przed niczym. Stale rodzi się...
Szukaliśmy życia w Kosmosie. Zagłada przyszła z innego wymiaru. Czas Gehenny. Europa jest trupem. Świat dogorywa. Jegrów nie wolno się bać. Czerpią siłę...