Kokojko ma zawsze bardzo dużo zajęć, ponieważ jest mamą sporej gromadki rozbrykanych kurczaczków. Ta zabawna książeczka opowiada o przygodach wesołych pisklaków i ich mamy. Niezwykłe jest to, że prawie wszystkie postacie i przedmioty zostały ręcznie wykonane z drewna i masy plastycznej! Kolorowe zdjęcia zawierają mnóstwo szczegółów, które zachwycą zarówno najmłodszych czytelników, jak i tych o wiele, wiele starszych.
- Co będą chciały zjeść moje małe kurczaczki? - pomyślała Kokojko. I tak zaczęły się jej kłopoty...
Odbiorcy:
- dzieci lubiące słuchać zabawnych opowieści i oglądać szczegółowe ilustracje ;
- rodzice i opiekunowie szukający niepowtarzalnych książek dla swoich dzieci.
Dlaczego warto nabyć tę książkę?
- jest przepięknie ilustrowana zdjęciami postaci i przedmiotów ręcznie wykonanych z drewna i masy plastycznej;
- jest zabawna i pełna dobrego humoru;
- zachęca do oglądania dzięki dużym, kolorowym ilustracjom;
- zawiera mnóstwo szczegółów, które dzieci wprost uwielbiają.
Informacje dodatkowe o Kokojko i głodne kurczaki:
Wydawnictwo: Jedność
Data wydania: 2016-01-06
Kategoria: Dla dzieci
ISBN:
978-83-7971-301-1
Liczba stron: 24
Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Przeczytane:2016-02-12, Przeczytałam,
Z adaptacjami tekstów pochodzących z odległej mentalnie kultury bywa różnie. Czasem są udane, wnoszą coś nowego, czasem okazują się zupełnie chybione. Tym razem mamy przed sobą opowieść o monstrualnym jaju, które jest mamą około dziesiątki rozbrykanych kurczaczków. Kurczaczki są głodne. Kokojko, czyli troskliwa mamusia postanawia zrobić im naleśniki, ale w chaosie, jaki panuje w kuchni (tu zadanie dla dociekliwych dzieciaków – znajdźcie na ilustracji jak najwięcej przedmiotów) nie jest w stanie odnaleźć patelni. Widać, że kuchnia jest zapuszczona i dawno nie sprzątana. Zresztą, trudno się dziwić przy tej liczbie dzieci do ogarnięcia.
Kokojko jednak jest zaradna i postanawia udać się na zakupy, by kupić patelnię. Hmm. Kurczaczki nie przepuszczą tej okazji do zabawy i pójdą za nią, myśląc, że patelnia to coś pysznego do jedzenia. W końcu udaje się wrócić z nią i zrobić pierwszego naleśnika z... mleka i mąki. Przydałoby się jajko, ale z oczywistych względów byłoby to morderstwo. Niestety w związku z powyższym ciasto przypala się na patelni i nici z jedzenia. Na szczęście do domu już zbliża się dzielny tatuś z torbami pełnymi pieczonych ziemniaków. Wszyscy najedzą się do syta. Koniec.
Książka jest przeraźliwie kolorowa, wypełniona mnóstwem detali. Postaci biorące udział w tej pasjonującej akcji wykonane są ręcznie, co ma pobudzać kreatywność. Owszem, moja sześcioletnia córka z zainteresowaniem obejrzała wszystko, ale historia jej nie porwała. Skwitowała wszystko jednym słowem: „dziwne”. No i gdzie są kury, mamo? Jajka nie mogą mieć dzieci, prawda? Z takimi pytaniami trzeba się zmierzyć, gdy po książkę sięgną starsze dzieciaki.
Co prawda ilustracje przywodzą na myśl popularne bajki dla dzieci, ale raczej skierowane do młodszego grona, nie wymagającego zbyt wiele. Książeczka z pewnością nadaje się do oglądania, bo pod względem treści raczej nie porywa.