"Ustawiono nas czwórkami, zaraz za bramą główną obozu. To wtedy pierwszy raz padło w naszym kierunku stwierdzenie, że jesteśmy ,,kobietami pistoletami". Rozejrzałam się dookoła. Wszędzie był widok biednych i cierpiących ludzi".
Maria Kowalska, pseudonim "Myszka", sanitariuszka z pułku "Baszta". Jako siedemnastolatka wstąpiła do konspiracji, by potem pomagać rannym. Koniec Powstania Warszawskiego był dla niej początkiem piekła. W grupie czterdziestu sanitariuszek i łączniczek z powstania trafiła do pierwszego i najdłużej działającego na polskich ziemiach obozu koncentracyjnego - Stutthof. Były to jedyne Polki o statusie jeńców wojennych, które trafiły do obozu. Wcielone w mundurach i z opaską powstańczą na rękach wzbudzały szacunek i chęć pomocy ze strony innych więźniów, ale też niechęć czy zazdrość. Odważnie żądały respektowania praw jeńców wojennych i śpiewały okupacyjne piosenki. Stanowczo sprzeciwiły się włożeniu obozowych ubrań i naszyciu numerów. Ich historia to opowieść o kobiecej przyjaźni i solidarności jako szansie na przetrwanie w obozie.
Poruszająca opowieść jednej z ostatnich żyjących kobiet pistoletów. Jak w warunkach obozowych wziąć odpowiedzialność nie tylko za siebie, ale i za całą grupę kobiet jeńców? Czy mimo wsparcia ze strony innych pojawiły się chwile zwątpienia? W jaki sposób "Myszce" udało się uciec z marszu śmierci?
Rozmowa z wyjątkowym świadkiem historii.
Maria Kowalska - urodzona w 1925 roku w Warszawie. Uczennica prywatnego gimnazjum Anny Jakubowskiej przy Placu Trzech Krzyży. We wrześniu 1942 roku wstąpiła do konspiracji. W ramach Wojskowej Służby Kobiet należała do Pułku "Baszta". Po kapitulacji Powstania Warszawskiego w grupie czterdziestu kobiet zamiast do obozu dla jeńców wojennych trafiła do obozu koncentracyjnego Stutthof. Do emerytury pracowała w Ministerstwie Przemysłu Chemicznego.
Wiktor Krajewski - dziennikarz. W 2015 roku debiutował bestsellerową książką "Łączniczki. Wspomnienia z Powstania Warszawskiego". W 2017 roku opublikował "Pocztówki z powstania", w 2019 roku rozmowę z Aliną Dąbrowską "Wiem, jak wygląda piekło", a w 2020 roku "Chciałbym nigdy cię nie poznać" oraz "Taniec na gruzach", rozmowę z Niną Novak, najwybitniejszą polską primabaleriną. W 2021 roku ukazał się zbiór jego rozmów pod tytułem "Seksoholicy".
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2022-01-20
Kategoria: Biografie, wspomnienia, listy
ISBN:
Liczba stron: 272
Los był poniekąd w naszych rękach, mimo że zostały one związane kolczastym drutem.
Druga wojna światowa to temat, o którym powstało już wiele książek, zarówno zawierających fakty historyczne jak i tych całkowicie zmyślonych, czy jedynie w jakiś luźny sposób opartych na faktach. Gdy już człowiek myśli, że raczej nic go w tym temacie nie zaskoczy, że wiele już przeczytał, wiele widział i wiele na ten temat wie, pojawia się ona – książka będąca zapisem wywiadu rzeki, który przeprowadził Wiktor Krajewski z uczestniczką – sanitariuszką - Powstania Warszawskiego, Marią Kowalską, która była w grupie 40 kobiet pojmanych w czasie walk i wywiezionych do obozu Stutthof w Sztutowie nad Morzem Bałtyckim. Grupę tę nazwano „Kobiety pistolety” i aż wstyd się przyznać, że podobnie jak autor zaznaczył we wstępie, pierwszy raz słyszałam o tej grupie, a o samym obozie Stuthoff wiem niezwykle mało, chociaż tematyka nazistowskich obozów nie jest mi obca.
Postać Pani Marii jest niezwykle interesująca. Osoba niezwykle skromna w swoich wypowiedziach i osądach a jednocześnie jedna z bohaterek największego zrywu warszawskiego. Już nawet jej pseudonim „Myszka” sugeruje, że nie lubiła wyróżniać się z tłumu, ale jednak zawsze chciała walczyć w słusznej sprawie. Wychowana w patriotycznym domu uważała walkę w obronie ojczyzny jako swój obowiązek. Praca w konspiracyjnych szeregach była dla niej czymś całkowicie normalnym, nie czuła się przez to kimś wyjątkowym. Bądźmy szczerzy, ilu spośród nas czytelników ma takie podejście do swojego kraju? Jednak nawet to, że przez swoje działania trafiła do KL Stutthof i przeżyła pobyt tam nie jest dla niej czymś na tyle ważnym, by czuła się wyjątkowa. Ot taka skromność w czystej postaci. Po więcej informacji sięgnijcie do książki.
Jest to bardzo wartościowa pozycja, gdyż przedstawia nam historię z pierwszej ręki, wprawdzie opowiedzianą już wiele lat po wojnie i niektóre sytuacje mogły się zatrzeć w pamięci rozmówczyni, ale jednak to ona była świadkiem tamtych wydarzeń i to ona borykała się z taka traumą przez całe swoje życie.
Szkoda jedynie, że takie książki giną w gąszczu popularnej literatury mając niewielu zwolenników, gdyż jednak bardzo istotne jest, by pamiętać o tamtych czasach. Niestety świadków wydarzeń z czasów drugiej wojny światowej jest coraz mniej. Już prawie co dzień odchodzą ostatni świadkowie tego schyłku człowieczeństwa i to właśnie na nas kolejnych pokoleniach spoczywa dbanie o pamięć o nich i o tamtych czasach, by historia nie zatoczyła koła.
Bardzo dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka za możliwość zapoznania się i zrecenzowania tak ważnej pozycji książkowej, która na długo zostanie w mojej pamięci.
Kobiety pistolety.
Było ich czterdzieści, młodych kobiet pojmanych i wywiezionych do obozu w Sztutowie czyli KL Stutthof
Stutthof to nie tylko pierwszy obóz założony w Polsce, ale i ostatni, który został zlikwidowany.
Były młode, miały marzenia, ale wojna to wszystko przekreśliła.
To chora niemiecka wizja panowania nad światem do tego wszystkiego doprowadziła.
"Kobiety pistolety" to rozmowa Wiktora Krajewskiego z jedną z ostatnich buntowniczek z obozu Stutthof.
Maria Kowalska była sanitariuszką z pułku Baszta, pseudonim "Myszka".
Jako siedemnastolatka wstąpiła do konspiracji, by pomagać rannym. Koniec Powstania Warszawskiego był dla niej początkiem piekła. Trafiła do obozu w Stutthof, gdzie były jedynymi więźniami o statusie jeńców wojennych.
Autor dzięki swojej rozmówczyni napisał bardzo ciekawy wywiad. Nie jest to sucha biografia, ale historia życia dojrzałej i doświadczonej przez najgorsze kobiety.
Czytając odnosimy wrażenie, że to sama pani Maria opowiada nam swoje życie od wczesnych lat dzieciństwa, po młodość, aż do spokojnej starości.
Książka zawiera ogrom ilustracji zarówno czarno białych, jak i kolorowych. Co jest naprawdę ogromną wartością dla takich książek. Nie zawsze słowo czytane może mieć jasny przekaz, ale zdjęcie jest w stanie ukazać dużo więcej niż nam się wydaje.
Każdy kto interesuje się tą tematyką powinien sięgnąć po książkę.
Mądrzejsi o doświadczenia z przeszłości powinniśmy iść inną drogą
"O wojnie powiedziano już chyba wszystko, mimo to każdego miesiąca wychodzą kolejne książki na temat okrutnych wydarzeń, jakie miały miejsce między 1939 a 1945 rokiem."
Bardzo lubię czytać biografie i autobiografie o ciekawych ludziach, ale uważam, że "Kobiety pistolety" jest po prostu niesamowita. Chociaż właściwie myślę, że to pani Maria Kowalska jest niesamowita osobą. Do tej pory jest bardzo skromną osobą i uważa, że jej pseudonim "Myszka" jest dla niej stworzony i ją idealnie określa. Wiktor Krajewski przeprowadził z panią Maria wywiad, który czyta się rewelacyjnie, ja po prostu pochłonęłam tę książkę. Gdy skończyłam lekturę, zaczęłam kartkować od początku, wracając do zaznaczonych fragmentów. Z pewnością będę wracała do tej książki a moje starsze wnuki już zabierają się do jej czytania.
Jak to dobrze, że Wiktor Krajewski dotarł do pani Marii, bo już niewiele jest żyjących osób, pamiętających czas wojny.
"Książki. Filmy o nich. Za chwilę nie będzie już nikogo, kto może z pierwszej ręki opowiadać o koszmarze wojny."
Historia jest bardzo niezwykła, "Myszka" była jedną z sanitariuszek z pułku Baszta. Po upadku powstania pani Maria była jedną z czterdziestu młodych kobiet, które trafiły do obozu w Sztutowie. Były one jedynymi, które miały status jeńców wojennych a mimo to trafiły do tego obozu. Mówiono na nie "kobiety pistolety" a ja muszę się przyznać, że nie słyszałam nigdy wcześniej takiego określenia. Zresztą popytałam znajomych i oni również się nie zetknęli z taka nazwą. Bardzo w takim razie się cieszę, że trafiłam na tę książkę.
"Napisałbym wierutne kłamstwo, gdybym stwierdził, że termin "kobiety pistolety" był mi znany od lat. Nie, tak nie było. Prawda jest inna. Taka mianowicie, że to określenie jeszcze do niedawna nic kompletnie mi nie mówiło."
Od samego początku zauważyłam, że Wiktor Krajewski bardzo składnie prowadzi wywiad i myślę, że nawiązała się jakby nić przyjaźni, porozumienia, a dzięki temu czytając tę książkę czułam się tak, jakbym była razem z nimi, tylko nie brałam udziału w dyskusji. Dowiedziałam się nie tylko o życiu pani Marii, ale również poznałam wiele faktów historycznych, o których wcześniej nie słyszałam. Zupełnie inaczej patrzę również teraz na osoby biorące udział w powstaniu. Osoby spoza Warszawy rzeczywiście inaczej to postrzegają.
Wspaniałym uzupełnieniem książki są fotografie, przepiękny dowód historii. Aż można pozazdrościć, że zachowało się ich tyle z tamtych czasów .
Pani Maria jest niezwykłym świadkiem historii, brutalnej historii, szkoda, że jest już niewiele takich osób. Moja mama jest tylko 4 lata młodsza, ale mieszkając na bieszczadzkiej małej wsi na szczęście nie przeżyła takich traumatycznych historii. Mimo to nie lubi wracać do tamtych lat.
Co takiego robiły te młode dziewczyny w czasie powstania?
Czy bały się brać udział, czy bały się śmierci?
Czy dzisiaj kobiety byłyby tak odważne?
"Los był poniekąd w naszych rękach, mimo że zostały one związane kolczastym drutem."
Warto zapoznać się z tą publikacją, gdyż jest wspaniale napisana, że nawet młodsi czytelnicy mogą sobie z nią poradzić.
POLECAM!
Za możliwość zapoznania się z tą książką dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka.
Kobiety Pistolety to grupa czterdziestu kobiet, które walczyły w Powstaniu Warszawskim jako sanitariuszki i łączniczki.
Były jeńcami wojennymi, jednak pomimo tego w 29.09.1944 trafiły do obozu koncentracyjnego w Stutthof.
Maria Kowalska pseudonim Myszka była jedną z nich i to właśnie z nią Wiktor Krajewski przeprowadził rozmowę w swojej książce. Do konspiracji trafiła mając zaledwie 17 lat.
Bardzo lubię książki w formie rozmów, gdy oddaje się głos bohaterom, gdy możemy przeczytać ich słowa, przemyślenia , wspomnienia.
Kobiety Pistolety to bardzo ciekaw książka o życiu, wojnie, walce, obozie.
Warto przeczytać i poznać historię tych dzielnych kobiet, bo jak mówiła Pani Maria:
"Jesteśmy pomijane w wojennej narracji, ale też w zapomnieniu nie jesteśmy same. Cały obóz został gdzieś zepchnięty na ubocze i mało się o nim mówi".
Pani Maria była kobietą bardzo skromną. Uważała, że udział w postaniu był czymś normalnym. Umniejszała swoje zasługi i czyny.
Przez wiele lat nie mówiła o wojnie i powstania. Doszła jednak do wniosku, że jej opowieść jest ważnym świadectwem i zostawi ślad dla potomnych i pozwoli pamiętać.
"Myszka" opowiada o życiu w obozie i o tym czy po tak traumatycznych przeżyciach można dalej żyć normalnie.
Kobiety Pistolety, bohaterki. Kobiety, które trzeba poznać i o nich pamiętać.
Po tytule można się spodziewać, że to opowieść o całej grupie kobiet, jednak głównie jest to historia Pani Marii.
Wspomina oczywiście o koleżankach, powstaniu i pobycie w obozie, jednak nie jest tego bardzo dużo.
Nie zmienia to faktu, że jest to lektura bardzo ciekawa i warta przeczytania.
Polecam.
6/100
,,KOBIETY PISTOLETY. SANITARIUSZKA Z PUŁKU BASZTA MARIA KOWALSKA W ROZMOWIE Z WIKTOREM KRAJEWSKIM."
Wiktor Krajewski Wydawnictwo Prószyński i S-ka
Uwielbiam czytać biografie i autobiografie. Dzięki książce ,,Kobiety pistolety. Maria Kowalska w rozmowie z Wiktorem Krajewskim" miałam możliwość poznania niesamowitych kobiet.
Maria Kowalska pseudonim ,,Myszka" była sanitariuszkom z pułku ,,Baszta". Miała zaledwie 17 lat, kiedy wstąpiła do konspiracji. Chciała pomagać innym. Czy się bała? Pewnie, że się bała, ale życie ludzkie było dla niej cenniejsze i ważniejsze od strachu. Brała udział w Powstaniu Warszawskim. Co czuła, gdy wraz z innymi koleżankami trafiła do obozu koncentracyjnego Stutthof? Jak przyjęli je inni obozowicze? Dlaczego zostały nazwane ,,kobiety pistolety"? One jako jedyne w obozie nie miały ogolonych głów. Dlaczego? Czy to przez to co robiły? Dlaczego miały status jeńców wojennych? Co takiego robiły podczas wojny?
Niesamowicie odważne kobiety. Ich czyny są godne naśladowania.
Niesamowity reportaż, który poruszył moje serce. Niezwykły świadek brutalnej historii. Jak udało się Marii Kowalskiej przeżyć obóz? Przekonacie się czytając tą książkę.
Takie historie pokazują, że kobiety też potrafiły dzielnie walczyć i mimo strachu, rozpaczy i bólu pragnęły nieść pomoc innym.
Czy w dzisiejszych czasach kobiety też są tak odważne jak w czasach drugiej wojny światowej?
Przed czytaniem przygotujcie zapas chusteczek. Ta historia mnie poruszyła. Moje serce na moment stanęło.
Jak wyglądało życie w obozie koncentracyjnym? Czy po przeżyciu w piekle można dalej normalnie żyć? Dlaczego po wojnie Maria Kowalska ukrywała fakt, że brała udział w powstaniu? Bała się? Dlaczego cieszyła się ze śmierci Stalina?
Na te i inne pytania znajdziecie odpowiedzi w tej książce. Jesteście jej ciekawi? Czy lubicie czytać wywiady z ludźmi, którzy przeżyli prawdziwe piekło wojny?
Kobiety pistolety są dla mnie bohaterkami XX wieku.
Zapraszam do przeczytania niezwykłego dzieła Marii Kowalskiej i Wiktora Krajewskiego. Z całego serca polecam ,,Kobiety pistolety. Maria Kowalska w rozmowie z Wiktorem Krajewskim.".
Średnio osiemnaście razy dziennie myślimy o seksie. Oni myślą o nim dużo częściej. Sylwia na spotkaniach rodzinnych i zawodowych włączała wibrator...
Zanim ktokolwiek usłyszał o oszuście z tindera, po Polsce grasował ,,Tulipan", a serial o nim oglądało 19 milionów widzów. Wiosna 1982 roku. Grupa młodych...
Przecież po burzy zawsze przychodzi słońce. A ja byłam wtedy w takim wieku, kiedy optymizm jest wpisany w DNA. Z wiekiem to się zmienia, niestety …
Więcej