Los był poniekąd w naszych rękach, mimo że zostały one związane kolczastym drutem.
Przecież po burzy zawsze przychodzi słońce. A ja byłam wtedy w takim wieku, kiedy optymizm jest wpisany w DNA. Z wiekiem to się zmienia, niestety …
Nikt głośno nie mówił, że człowiek stworzył dla innych ludzi miejsce, które miało być kaźnią choćby za coś takiego jak słowiańskie pochodzenie.
Nigdy nie żałowałam udziału w walce. Żałowałam końca i tego, że się nie udało.
Ludzie liczą na pomoc innych, ale najgorsze w tym wszystkim jest to, że rzadko kiedy ktoś się lituje. Nad nami nikt się nie ulitował.
Przeraża mnie to, co dzieje się obecnie w kraju, bo... miało być gorzej. Nie o taką Polskę walczyliśmy. A może trzeba uwierzyć, że jest dobrze, mimo że nie jest...
Lepiej w życiu nie mieć złudzeń. Chociaż z drugiej strony? Sama nie wiem. Może lepiej w coś mocno wierzyć, bo wiara ma czasem siłę sprawczą.
Kobiety pistolety. Tak, była nas cała czterdziestka. Młode dziewczyny pojęte do niewoli i wywiezione do obozu koncentracyjnego, który powstał w Sztutowie, czyli KL Stutthof.
O niektórych sprawach lepiej nie myśleć i nie skupiać na nich uwagi. Jeśli za bardzo coś analizujemy, przyglądamy się czemuś, rozmyślamy nad dana sprawą, to człowiek może się rozsypać na miliony kawałków i nigdy już nie poskładać w całość.
Nie mogłam zaakceptować tego, że stanęłam z innymi do walki o wolną Polskę i mimo że ta walka przyniosła dużo, to Polska dalej nie była wolna. Żyłam w paradoksie.
W życiu czasem trzeba kłamać, a ja nie umiem.
Los był poniekąd w naszych rękach, mimo że zostały one związane kolczastym drutem.
Książka: Kobiety pistolety. Maria Kowalska w rozmowie z WIktorem Krajewskim
Tagi: los