Wydawnictwo: HarperCollins Polska
Data wydania: 2017-02-15
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 336
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Jan Kabat
Jak dobrze znamy osobę, z którą mieszkamy? Czy wspólne śniadania, przelotne rozmowy, wieczory przed telewizorem sprawiają, że nasz współlokator nie ma przed nami żadnych tajemnic? A może wręcz odwrotnie? Może to wszystko to tak naprawdę... maska?
Jedna kobieta znika, a pojawia się druga. W innym miejscu, w tym samym czasie. Pewnego wieczoru Quinn próbuje wyciągnąć współlokatorkę na imprezę. Ta wymawia się złym nastrojem. Kiedy wraca, Esther już nie ma. Nie tylko znika na całą noc, ale też nie pojawia się w ciągu następnych dni. W tym samym czasie, w innej miejscowości pojawia się tajemnicza kobieta. Alex jest nią zauroczony, a jednocześnie... przerażony. Nieznajoma jest nie tylko piękna, ale też bardzo dziwna. Coś wisi w powietrzu i Alex zamierza to wyjaśnić. Co spowodowało zniknięcie Esther? Kim jest podejrzana nieznajoma i czy coś łączy te sprawy? Czas rozpocząć poszukiwania. Niebezpieczeństwo wisi w powietrzu.
Akcja Kobieta znikąd rozwija się powoli. Jeśli spodziewacie się thrillera, który już od pierwszych stron wbije was w fotel, możecie poczuć się rozczarowani. Pomimo tego, że książka umieszczana jest właśnie w tej kategorii, a głównym wątkiem jest zagadka kryminalna, w moim odczuciu bardziej pasuje określenie ,,powieść obyczajowa". Dlaczego? Tym, co pierwsze rzuca się w oczy jest spokojnie i powoli rozwijana fabuła. Na początku niewiele przesłanek zapowiada nam zbliżającą się tajemnicę. Ot dziewczyna nie spotyka swojej współlokatorki, czy to coś niezwykłego, że młoda kobieta nie wraca na noc? Tak samo wątek Alexa rozpoczyna się niepozornie. Nieśmiały chłopak obserwuje dziewczynę, której nigdy wcześniej nie widział w ich miejscowości. To dobry początek na... romans. Dalej, zanim dojdziemy do tego, co wszyscy miłośnicy thrillerów lubią najbardziej, czeka nas bogato opisany dzień powszedni każdego z bohaterów, jego przeszłość, plany, marzenia. Uczucie napięcia pojawia się dopiero w połowie powieści, zaś zagrożenie staje się realne dopiero na sam koniec. Dlatego też jest to bardziej romans powieści obyczajowej z wątkiem kryminalnym niż sensacja w klasycznym tego słowa znaczeniu.
Ciekawym motywem jest podział powieści na dni. Każdy rozdział dzieje się dokładnie 24 godziny później niż poprzedni. Jesteśmy więc na bieżąco z akcją, śledzimy każdy krok bohaterów, każdą ich myśl. Partie Quinn i Alexa prezentowane są naprzemiennie, co niestety odbija się na dynamice akcji i co jakiś czas sprawia, że Czytelnik bardziej interesuje się wątkiem, który właśnie został przerwany. Tak jak w stereotypowym serialu, tak i tutaj, za każdym razem, gdy bohatera spotyka coś przełomowego, akcja jest przerywana i przenoszona w inne miejsce.
Dużym plusem tej powieści jest wyraźne rozróżnienie w charakterze postaci. Quinn i Alex to osoby z krwi i kości. Mają swoją przeszłość, bagaż doświadczeń i pomysłów na życie. A przede wszystkim bardzo różną narrację. Nawet gdyby rozdziały nie zawierały ich imion w tytule, Czytelnik nie miałby najmniejszego problemu w ich rozróżnieniu.
Jeśli zaś chodzi o główną zagadkę, to oceniam ją bardzo pozytywnie. Muszę przyznać, że to właśnie ona najbardziej przykuwała moją uwagę i sprawiała, że nie mogłam oderwać się od czytania. Co więcej, spodziewałam się zupełnie innego rozwiązania. Główna tajemnica okazała się dobrze przemyślana i jeszcze lepiej rozplanowana. Uważam, że to było ciekawy pomysł, chociaż... odrobinę zbyt przeciągnięty w czasie.
Nie podobało mi się za to, że część wątków nie zostało ostatecznie wyjaśnionych, czy zaprezentowanych. Autorka tak bogato opisywała nam aspekty obyczajowe, żeby następnie część zakończyć ,,na szybko". Również finał wątku Alexa odbył nagle się i niespodziewanie, nie dostaliśmy więcej informacji na temat chłopaka, jego oceny sytuacji czy emocji.
Podsumowując, uważam, że Kobieta znikąd to ciekawa propozycja, ale zupełnie źle zakwalifikowana. Stawiając ją w tej samej kategorii co np. Nesbo, może się okazać krzywdzące. Klasyczny czytelnik kryminałów oczekuje innego tempa akcji, innego napięcia. Gdyby podejść do tytułu jako powieści obyczajowej, uniknie się nieprzyjemnego rozczarowania, a wszystko, co wartościowe w książce, zostanie podkreślone i pozytywnie odebrane.
Są takie książki, które już samym opisem sprawiają, że czytelnik przenosi się do zupełnie innego miejsca. Tak też było w przypadku Kobiety znikądI, która sprawiła, że musiałam ją zdobyć jak najprędzej. Liczyłam na dobrą literaturę, a to co dostałam... Z resztą przeczytajcie sami!
Pewnego dnia Ester Vaughan znika bez śladu. Współlokatorka odnajduje w jej rzeczach niepokojące listy, pełne miłosnych wyznań i jawnych pogróżek. Jeżeli napisała je Esther, to cierpi na poważne zaburzenia i może być niebezpieczna.Tego samego dnia w pewnym miasteczku pojawia się tajemnicza kobieta. Nikt nie wie, jak naprawdę się nazywa ani skąd pochodzi. Gdy zamieszkała w ponurym, zrujnowanym domu, stało się jasne, że szuka kryjówki. Kogo się boi? Przed kim ucieka? A może to nie ona jest ofiarą, tylko cierpliwie czeka, aż ktoś wpadnie w zastawioną przez nią pułapkę?
Takie książki jak ta po prostu kocham! Nie jest za krótka, a wręcz idealna (choć właściwie nawet gdyby miała 800 stron, pochłonęłabym ją tak samo!). Co w niej takiego jest? Zacznijmy może od tego, że spodziewałam się kryminału. Całkiem dobrego, ale jednak typowego kryminału. Wiecie jakie było moje zaskoczenie i uciecha, kiedy się okazało, że to thriller psychologiczny? Jestem szczęściarą jakich mało.
Bohaterowie, jakich stworzyła Mary Kubica są niezwykle realistyczni. Przypadła mi do gustu Quinn, którą polubiłam po kilku pierwszych stronach. Miała coś w sobie, co mnie do niej szalenie przyciągało. Lubię zatapiać się w lektury, w których bohaterowie nie są zbyt wyidealizowani, a tacy, jacy my wszyscy, przez co książki zdają się być wyjęte z ludzkiego życia. To, co najważniejsze to zagłębienie się autorki w psychikę bohaterów. Nie jest to prosta sztuka, a Mary Kubicy udało się to perfekcyjnie. Nie czytałam jej poprzednich książek, ale jeśli są tak dobre jak ta, to biorę w ciemno. Lubię snuć domysły, zastanawiać się co kieruje bohaterami, a dzięki ich portretom psychologicznym mam okazję przekonać się, czy moje przypuszczenia są słuszne, czy błądzę gdzieś po ciemnych zaułkach.
Do gustu bardzo przypadł mi styl autorki. Pomimo trudnego tematu i wątków pobocznych jakimi są chociażby alkoholizm, posługuje się ona lekkim i przyjemnym językiem, który pochłania się błyskawicznie. Lekturę poznałam w jeden wieczór i bardzo żałowałam, że nie zostało mi nic na kolejny dzień. Książka jest jednak tak dobrze napisana, że nie wiadomo kiedy się kończy. Bardzo dobrze poprowadzona i przemyślana fabuła. Napięcie, które towarzyszy niemal od pierwszej do ostatniej strony, tajemnica, zagadka. Dostałam wszystko to, czego potrzebowałam!
Kobieta znikąd to perfekcyjny thriller psychologiczny, który wciągnie laików, ale i szalenie zainteresuje fanów gatunku. Trzyma w napięciu od początku do końca, a perfekcyjnie poprowadzona fabuła i znakomicie skonstruowany portret psychologiczny nie pozwoli się oderwać od książki choćby na moment. Polecam gorąco!
http://krainaksiazkazwana.blogspot.ie/2017/03/kobieta-znikad-mary-kubica-recenzja.html
Tego dnia Chicago tonęło w deszczu, a ta dziewczyna stała bez ruchu na peronie. W rękach trzymała zawiniątko. Heidi od razu zwróciła na nią uwagę. Zauważyła...
Zawsze byłam grzeczną dziewczynką. Dobrze wychowaną i bardzo samotną. Prowadziłam poukładane życie, które coraz bardziej mnie nudziło. Marzyłam...