Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2017-03-15
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 376
KOBIETA, która wiedziała za mało to powieść obyczajowa, z dużą dawką erotyki.
Marzena Wierzba jest popularną pisarką, której rytm życia wyznacza pisanie kolejnych pretensjonalnych, rozerotyzowanych książek. Pewnego dnia świat pisarki zaczyna się rozpadać. Mąż, szanowany notariusz, angażuje się w romans z młodą kobietą, syn zaskakuje ją niekonwencjonalnymi wyborami, a w dodatku pisarka pada ofiarą psychofanki. Suma złych doświadczeń sprawia jednak, że Marzena, zamiast się ostatecznie załamać, podejmuje walkę z przeciwnościami losu. Aby dodać sobie animuszu, zaczyna wymyślać optymistyczne sentencje i zapisywać je na różowych karteczkach, a następnie umieszczać na Facebooku. Życie jednak potrafi zaskakiwać, czy znana pisarka poradzi sobie ze stalkerką? Jakie konsekwencje będzie miał romans męża pisarki z młodą współpracownicą?
Przyznam szczerze, że opis na tylnej stronie książki zaintrygował mnie. Po przeczytaniu go pomyślałam, że to z całą pewnością książka dla mnie. Niestety trochę się przeliczyłam z nadziejami i muszę przyznać, że ledwo dobrnęłam do końca tej powieści.
Główna bohaterka ma około czterdziestu lat, jest typową erotomanką, która na widok każdego atrakcyjnego mężczyzny układa w myślach wątki erotyczne. Nie jest dla niej ważne czy ten mężczyzna jest nastolatkiem, lub czy ma inny kolor skóry. Podnieca ją KAŻDY. Kobieta bardzo idealizuje swój wygląd i swoją seksualność.
Być może jestem za stara na takie książki, ale bardzo raziła mnie w tej lekturze, ogromna ilość wulgaryzmów, nie tylko tych dotyczących seksu. Na przykład nie tyle potoczne , co wręcz wulgarne nazewnictwo w ustach miłej, grzecznej i mądrej studentki prawa, brzmiało dość paskudnie. Nie wspominając już o wulgarnym zasobie słów głównej bohaterki – bądź co bądź – pisarki.
Słownictwo z pewnością jest zamierzone i celowe, szkoda tylko, że wydawcy decydują się na takie książki, które zamiast promować naszą piękną polską mowę, jaką posługuje się wielu pisarzy, wypuszczają na rynek książki, niemające z naszą polszczyzną nic wspólnego. Nie dziwią mnie w książkach wulgaryzmy w ustach przestępców, ludzi z marginesu społecznego czy środowiska patologicznego, ale w ustach kobiety, pisarki, osoby propagującej kulturę?
Seks w tej powieści jest przedstawiony wyjątkowo wulgarnie, wręcz pornograficznie. To nie jest brutalna erotyka, to jest… no proszę, nawet nie potrafię znaleźć odpowiedniego słowa.
Chyba pierwszy raz w życiu spotkałam się z książką, w której nie ma ani jednego pozytywnego bohatera. W tej powieści wszyscy bohaterowie są negatywni, a mdłe, jednolite osobowości nie przyciągały mnie jako czytelniczki.
Mocny wątek homoseksualny, moim zdanie opisany został bardzo stronniczo, z wyraźną wrogością w stosunku do podejścia do tego zagadnienia zarówno w Polsce jak i w Londynie.
Gdyby nie kilka wątków sensacyjnych, może nawet thrillera, to uznałabym tę książkę za całkowitą porażkę.
Do tego wątek różowych karteczek, żywcem wzięty z profilu Facebooka Beaty Pawlikowskiej, różniący się tylko kolorem tych karteczek (bo Pawlikowska wrzuca żółte).
Rozdziały napisane są przemiennie, raz wczytujemy się w wątki dotyczące głównej bohaterki, a następnie przenosimy się do wątków dotyczących innych osób.
Nie mogę również powiązać tytułu z treścią książki. Czego niby ta kobieta nie wiedziała? Czego wiedziała za mało? Albo z powodu słownictwa nastawiłam się podczas czytania na „nie” albo nie potrafię czytać ze zrozumieniem i dlatego nie potrafię powiązać tytułu z treścią. Chociaż... wyjątkowo intrygująca okładka i ten intrygujący tytuł może przyciągnąć wielu czytelników.
No cóż, mnie ta książka nie zachwyciła, ale jeżeli ktoś lubi ostre, wulgarne i naładowane erotyką powieści to z pewnością jest to lektura dla niego. Wiem, że są takie osoby, więc jeżeli ktoś jest chętny, to proszę o kontakt na priv. Z przyjemnością mu tę książkę wyślę.
Z twórczością Daniela Koziarskiego zetknęłam się całkiem niedawno i postanowiłam ją kontynuować. Tym razem wybrałam coś, co nie zostało napisane w duecie i mogę wydać równie pozytywną notę. Byłam nieco zdziwiona, że powieść pt. ,,Kobieta, która wiedziała za mało" otrzymała bardzo nikłą liczbę ocen i plusów, a co za tym idzie- znaczna część tychże opinii miała charakter albo neutralny, albo negatywny. Według mnie, fabuła zawarta w książce była bardzo przystępna, ciekawa, momentami nawet wzruszająca. Autor podjął się wielu współczesnych tematów- homoseksualizmu, zdrady, stalkingu, jak też hejtu wystawianego w sieci. Wobec tak wielu tematów każdy powinien znaleźć coś, co go zainteresuje. Mało tego, tematów jest dużo, ale są ona bardzo dobrze poukładane. Czytelnik nie pogubi się, nie zazna chaosu, nie stwierdzi, że pisarz chciał niemal każdą myśl zamieścić w jednej książce. Za porządek zawarty w powieści moja ocena jeszcze bardziej wzrasta- lubię porządek w życiu, domu, a także w moich ukochanych książkach.
Marzena Wierzba została przedstawiona jako ceniona autorka poczytnych tekstów o charakterze erotycznym. Kobieta nie boi się pisać o seksie, bo, jak trafnie stwierdza, jest to nieodłączny element życia ludzkiego. Jak to jednak w życiu bywa, szewc bez butów chodzi. W życiu prywatnym może tylko marzyć o scenach miłosnych, które tak pięknie wyglądają na kartach książek. Jej mąż, wzięty adwokat Karol, wprawdzie zapewnił rodzinie komfort materialny, ale totalnie odsunął się od najbliższych. Problemy Marzeny zaczną sypać się niemal jak lawina- a to zacznie być zdradzana, a to hejtowana i wyśmiewana w sieci, a to jej syn, Paweł, wyzna szokującą prawdę, a to córka Paulina także zacznie mieć kłopoty. Czy wobec tak wielu zmartwień można stawić czoła i próbować je rozwikłać? Jak poradzi sobie Marzena i czego dowie się od męża, córki i syna? Warto samemu się o tym dowiedzieć, dlatego też zapraszam do lektury.
Jeśli o mnie chodzi, kreacja niektórych bohaterów z całą pewnością ma nas doprowadzić do czerwoności. Gdy czytałam książkę, bardzo źle myślałam o mężu Marzeny, Karolu, jak i o jego kochance, Ewelinie. Zwłaszcza ona powodowała u mnie skoki ciśnienia. Nie znoszę roszczeniowych księżniczek, które skaczą z kwiatka na kwiatek, a obok ,,ukochanej" osoby zostają tylko wówczas, gdy wszystko jest w porządku. Czy Ewelina i Karol zapłacą za swoje nieposłuszeństwo? Jak zakończy się ich historia? Tego nie zdradzę, ale warto samemu zatopić się w fabule.
Autor nie bał się też poruszyć bardzo modnego w ostatnich czasach zagadnienia homoseksualizmu. Czy rodzic może i potrafi zaakceptować inność własnego dziecka? Jak zareaguje Marzena? A jak Karol? Czy ich postępowanie można uznać za słuszne? Nigdy nie usłyszałam od nikogo obcego tak druzgocących myśli, nie wiem, jak sama bym się poczuła. Jest to temat do głębszej, spokojnej analizy.
Bardzo się cieszę, że indywidualna powieść Daniela
Koziarskiego okazała się ciekawa, wciągająca, a zarazem zmuszająca do refleksji. Autor nie przesadzał z wulgaryzmami i erotycznymi opisami. Udowodnił, że dobry pisarz inspiruje się niemal wszystkim. Każda sytuacja, osoba czy przedmiot mogą mu pomóc w rozwoju fabuły, tak pomysłowa jest przecież Marzena. Na pewno jeszcze sięgnę po inne tytuły Daniela Koziarskiego.
Polecam!
Mój prywatny Sąd Ostateczny to trzy przecinające się historie ludzi stojących w obliczu życiowego przełomu. W Sprawach niedokończonych adwokat, specjalistka...
"Przypadki Tomasza Płachty. Życie i śmierć socjopaty" to reemigracyjna historia chronicznego nieudacznika, który po kilku latach pobytu w Londynie...