Książkowy debiut uznanego pisarza kryminałów J?rna Liera Horsta, Kluczowy świadek jest realistyczną opowieścią zbudowaną na autentycznej historii.
Preben Pramm leży martwy od tygodnia. Jest nagi, związany, a na jego ciele widać ślady wyszukanych tortur. Dom jest wywrócony do góry nogami, ale nie wygląda na to, żeby zabójcy znaleźli to, czego szukali.
Pramm nie miał krewnych, przyjaciół i najwidoczniej żadnego kontaktu z ludźmi z zewnątrz. Jaka była tajemnica Pramma? Czemu musiał umrzeć w tak brutalny sposób?
,,O tym zabójstwie mówi się jak o jednym z najbrutalniejszych i najdziwniejszych w najnowszej norweskiej historii kryminalnej. Pierwszego dnia mojej pracy w policji w Larvik, udało mi się ominąć taśmy ostrzegawcze i wślizgnąć na miejsce przestępstwa. Podążanie śladami nieznanego mordercy było szczególnym przeżyciem. Właśnie to przeżycie, chodzenie od pokoju do pokoju i baczne przyglądanie się śladom bezlitosnej walki na śmierć i życie, było początkiem mojej przygody z pisaniem."
- J?rn Lier Horst, komisarz policji i pisarz
,,...jedna z najbardziej wiarygodnych historii, jakie miałem okazję przeczytać od bardzo, bardzo dawna."
- Terje Stemland, Aftenposten
,,Dobry kryminał, który jest absolutnie wart przeczytania."
- Yvonne Albrigtsen, TV2
Wydawnictwo: Smak Słowa
Data wydania: 2017-04-26
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 384
Tytuł oryginału: Nkkelvitnet
Język oryginału: szwedzki
Od pierwszego spotkania polubiłam Williama Wistinga i jego współpracowników. Książka jest solidnym kryminałem, w którym stykamy się z rzetelnym, drobiazgowym i szczegółowym dochodzeniem. Akcja rozwija się niemal ślamazarnie, napięcie jest powolutku stopniowane. Podoba mi się, że nie ma jakiejś ogromnej ilości wstawek z życia prywatnego bohaterów. Jest ono przedstawione w odpowiedniej proporcji. I wreszcie główny bohater, komisarz William Wisting łamie stereotypy. Komisarz także może mieć normalną rodzinę, nie jest alkoholikiem ani ćpunem, nie ma morderczych ciągotek. Ot, zwykły człowiek w żmudnej i trudnej pracy. Wciągnęłam się i szukam kolejnego tomu z cyklu.
Druga książka Jørna Liera Horst za mną, a chronologicznie, pierwsza z cyklu o komisarzu Williamie Wistingu. Po świetnym "Jaskiniowcu" ta wydaje mi się zdecydowanie gorsza. Mimo że, ta również oparta jest na prawdziwym wydarzeniu, zabójstwa z roku 1995, 71-letniego wdowca Ronalda Ramma. Okrutne morderstwo, którego norweskiej policji do dziś nie udało się wyjaśnić. Jednak było jakoś nudniej.
Być może, dlatego że to debiut i autor nie miał jeszcze doszlifowanego warsztatu? Jednak coś jest i w tej książce ze świetności "Jaskiniowca", to wrażliwość, z jaką autor pochyla się nad sprawami ludzi starszych, samotnych, biednych, niemogących się dostosować do nowoczesności i technicznych nowinek. A jednak wciąż mających swoje pasje, zamiłowania i marzenia.
To, co jeszcze mi się u Horsta podoba, to postać komisarza Wistinga, normalny, zwyczajny glina, z ciągłym bólem głowy i wypijanymi hektolitrami kawy. Z żoną, rodziną, notorycznym brakiem czasu dla tejże i z ciągłymi z tego powodu wyrzutami sumienia. Nie jakiś tam super glina koniecznie po przejściach. Z jakiegoś zupełnie odrealnionego świta. Wiem, że tego pisarza stać na więcej, czego wspomniany tutaj "Jaskiniowiec", jest dobitnym dowodem, więc, mimo lekkie zawodu tą pozycją, na pewno będę jeszcze czytać książki Jørna Liera Horsta
Powieść Kluczowy świadek oparta jest na faktach, na historii jednego z najbardziej brutalnych morderstw w Norwegii – zabójstwie 71-letniego wdowca Ronalda Ramma w 1995 roku. Autor wymieszał rzeczywistość z fikcją literacką, wprowadził zmiany. Największą różnicą jest oczywiście zakończenie śledztwa.
Wypełniała go radość, ponieważ mógł obserwować z bliska zagadkę śmierci, wiedząc dobrze, że to do niego należy jej wyjaśnienie. […] Krzywy uśmieszek zamienił się w szeroki uśmiech, gdy dotarło do niego, jak trudne czeka go zadanie. (s. 31)
Brutalne morderstwo popełnione na staruszku Prebenie Prammie i odkryte po tygodniu zaskakuje wszystkich w Larviku. Na miejsce zdarzenia jako jeden z pierwszych przyjeżdża William Wisting. Jego reakcja jest nietypowa, przynajmniej dla mnie – śledczy się cieszy! Czeka go naprawdę trudne zadanie, ale dla niego to prawdziwe wyzwanie kryminalne. Wprawdzie myśli już o czekającym go urlopie i dwudziestej rocznicy ślubu, lecz ostro zabiera się do pracy i angażuje się w dochodzenie całym sobą. Rozdziela zadania, policjanci mają pełne ręce roboty.
Naszym zadaniem jest odnaleźć zabójcę i dowiedzieć się, za co Preben Pramm był gotów umrzeć. (s. 89)
Na początku policjanci szli szeroką ławą i wyłapywali wszystkie luźne wątki, lecz w pewnym momencie tropy się skończyły, nie mieli żadnych kluczowych i obiecujących informacji. Sprawa wciąż była niejasna, a klocki nie pasowały do powstającego obrazu układanki. Śledztwo przechodzi różne fazy – z dynamicznego na powolne i odwrotnie. Raz gna do przodu, aż Wisting zapomina o domu i żonie i wraca o północy, a innym razem zawisa w próżni. Jednak stopniowo dołączane są kolejne elementy układanki, czasami źle i trzeba ją poprawić, lecz z czasem wszystkie zaczynają się ze sobą łączyć.
Twój milczący świadek właśnie stał się kluczowym świadkiem. (s. 189)
Preben Pramm był wdowcem, odludkiem, typem samotnika, który nie utrzymywał kontaktów z sąsiadami i synem, pasjonatem tanga i ptaków. Od dawna miał problemy finansowe, lecz przed śmiercią kupił kilka drogich sprzętów i planował zakup kolejnych. Początkowo jego śmierć wzbudziła we mnie współczucie, a on sam wydał mi się samotnym staruszkiem, o którym zapomniał świat. Jednak w toku lektury moja opinia o nim się zmieniła. Prawda wyszła na jaw, skrywane tajemnice również.
Czuł, że wśród tych wszystkich szczegółowych informacji jest coś, co się nie zgadza. Jakaś sprzeczność, której nie był w stanie uchwycić. (s. 137)
Policjant śledczy nie wie, o której zostanie wezwany na miejsce zbrodni. Ma nienormowany czas pracy, w trakcie śledztwa nie można pozwolić sobie na zwłokę. William Wisting jest szefem ekipy śledczej i po raz kolejny w swej karierze stawia sprawy zawodowe przed rodziną. Praca kradnie czas jemu i rodzinie. Kryzys małżeński się pogłębia, zaś on prowadzi skomplikowane śledztwo, wymagające od niego maksimum profesjonalizmu, doświadczenia i umiejętności. On tym żyje. Nie tylko ogląda miejsce zbrodni, przesłuchuje świadków, czyta raporty podwładnych, analizuje fakty i wyciąga logiczne wnioski, odtwarza przebieg wydarzeń. Ma instynkt śledczy, intuicję, która czasami podpowiada mu to i owo. Jego podświadomość intensywnie pracuje. Oprócz pracoholizmu ma jeszcze jedną wadę – oponkę.
Naoczny świadek jest głuchy, ślepy i niemy (s. 187)
Ja już po kilku stronach wiedziałam, kto jest tytułowym świadkiem zbrodni staruszka. Kwestią było, kiedy policjanci na to wpadną i jak dotrą do świadka i go przesłuchają. Pod koniec domyślałam się rozwiązania sprawy, ale czytało mi się kryminał szybko i… przyjemnie. Horst ma dobre pióro, a jako policjant doświadczenie w opisywaniu pracy policji norweskiej. Dobrze połączył fakty z fikcją literacką, powstała spójna opowieść. Zaskoczyło mnie, że Norwegowie łamią prawo, gdy nie ma w pobliżu policji – a to rower bez świateł, a to prowadzenie auta po alkoholu. Z drugiej strony ważny jest klimat powieści – upalne lato daje się we znaki wszystkim, też policjantom oraz ofiarom zbrodni. Narrator zwraca uwagę na szczegóły, inne wydarzenia łączące się z tymi głównymi, np. miniwykład o przemyśle kamieniarskim w miasteczku, trzask zamykanych drzwi auta poderwał wronę.
To może być zbieg okoliczności. (s. 295)
Wielotorowe, skomplikowane śledztwo, wiążące się z innymi sprawami i oparte na wydarzeniach autentycznych przedstawione w Kluczowym świadku to wciągający kryminał, pierwszy tom serii William Wisting. A miał być jedyną powieścią o tym śledczym. Na szczęście autor za bardzo polubił głównego bohatera i nie mógł się z nim rozstać z pożytkiem dla wszystkich czytelników jego książek.
Pierwsza przeczytana książka w tym roku i od razu "ale dlaczego ja tak długo czekałam z jej przeczytaniem?". No właśnie. Powieść Horsta przerosła nawet oczekiwania i na pewno sięgnę po kolejne części serii.
William Wisting jest na urlopie, gdy pewnego dnia wyciąga ze skrzynki list. W białej kopercie znajduje się tylko kartka papieru z jedną linijką tekstu:...
Stavern w samym środku lata: fale wyrzucają na brzeg odciętą lewą stopę w bucie do biegania. Potem następną. I jeszcze jedną. Łącznie cztery lewe...
Przeczytane:2017-10-12, Ocena: 4, Przeczytałam, Mam, 80 książek 2017,
Preben Pramm leży martwy od tygodnia. Jest nagi, związany, a na jego ciele widać ślady wyszukanych tortur. Dom jest wywrócony do góry nogami, ale nie wygląda na to, żeby zabójcy znaleźli to, czego szukali.
Pramm nie miał krewnych, przyjaciół i najwidoczniej żadnego kontaktu z ludźmi z zewnątrz. Jaka była tajemnica Pramma? Czemu musiał umrzeć w tak brutalny sposób?*
Kolejna książka w dorobku Horsta, z którą miałam okazję się zapoznać. Z bólem serca muszę napisać, że jak dotąd okazała się ona dla mnie najsłabsza. Nie mówię, że jest zła, bo tak nie jest. Twierdzę jedynie, że najmniej przypadła mi do gustu spośród tych, które miałam możliwość przeczytać. Akcja niby jest wartka, ale jak na mój gust, zabrakło tutaj napięcia, które jest tak charakterystyczne dla książek tego autora. Być może jest to spowodowane tym, iż Kluczowy świadek jest debiutem powieściowym autora. Osobiście zaczęłam przygody z jego książkami od Ślepego tropu, który jest dziesiątym tomem z serii, dlatego zauważalne są dla mnie różnice pomiędzy poszczególnymi publikacjami. W tym przypadku czuć z każdej strony, że jest to debiut powieściowy. Mimo iż cenię sobie książki Horsta, a cała historia jest ciekawa i realistycznie opowiedziana, bo w części zbudowana jest na autentycznej historii, to nie ujmuje tak jak dalsze części z serii.
Horst pozwala czytelnikowi wkroczyć do policyjnego świata, w którym dominują przemoc, morderstwa i często zadawane pytania: dlaczego?, kto?, w jaki sposób?, jaki miał motyw?. Zna to bowiem z własnego i długoletniego doświadczenia, dlatego jego książki mają bardzo realny charakter. Forma Kluczowego świadka, jak i styl autora w tym przypadku są dość proste, niemniej czyta się przyjemnie i z łatwością można wejść w świat przez niego wykreowany.
Jak już wspomniałam, książka otwiera serię o komisarzu Williamie Wistingu. Kreacja tego bohatera w każdym tomie jest bardzo dokładna. Skradł on moją sympatię, ponieważ przedstawiony jest, jako zwyczajny mężczyzna, mąż, ojciec i dobry policjant, który w swoim życiu stosuje zasady fair play. Jest prostolinijny, a jego motywy i działania są wiarygodne dla czytelnika. Wraz z nim podążamy tropem nieznanego mordercy i podobnie, jak on dochodzimy do sedna sprawy dopiero na końcu książki.
Mimo iż Kluczowy świadek jest debiutem dość udanym, to niestety nie zrobił na mnie większego wrażenia, bez wątpienia pozostałe książki tego autora są o wiele lepsze. Toteż nie zrażam się i nadal będę sięgała po prozę Horsta.