Klaśnięcie jednej dłoni

Ocena: 5.14 (14 głosów)

Tasmania - rozległa, tajemnicza kraina. Pewnej nocy 1954 roku osadę Butlers Gorge omiatała śnieżyca, a czarne chmury przesłoniły gwiazdy. Maria Buloh bez słowa opuściła męża i trzyletnią córkę, by nigdy do nich nie wrócić. Rozpłynęła się bez śladu. Dlaczego i dokąd odeszła? Szukając zapomnienia w alkoholu, Bojan, słoweński imigrant, odnajdzie w nim jedynie demony przeszłości - tragiczne wspomnienia z czasu wojny, a rozpacz po odejściu żony przekuje w codzienne domowe piekło dla małej Sonji. W 1989 roku, po latach spędzonych w Sydney, dorosła już Sonja odwiedza ojca. To szansa na przebaczenie, ale też i czas na podjęcie najważniejszej decyzji w życiu młodej kobiety, która będąc w ciąży, zastanawia się nad jej przerwaniem.

Richard Flanagan jest jednym z najwybitniejszych współczesnych pisarzy australijskich. W 2014 roku otrzymał prestiżową Nagrodę Bookera za Ścieżki Północy. Klaśnięcie jednej dłoni to kolejna głośna powieść Flanagana, którą Wydawnictwo Literackie prezentuje polskim czytelnikom.

Informacje dodatkowe o Klaśnięcie jednej dłoni:

Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Data wydania: 2016-02-18
Kategoria: Literatura piękna
ISBN: 9788308060841
Liczba stron: 368

więcej

POLECANA RECENZJA

Kup książkę Klaśnięcie jednej dłoni

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Klaśnięcie jednej dłoni - opinie o książce

Avatar użytkownika - addictedtobooks
addictedtobooks
Przeczytane:2016-06-21, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam, Egzemplarze recenzenckie,
Tasmania to niezwykle tajemnicza oraz dzika wyspa, która znajduje się na południe od wybrzeży Australii. Pewnej nocy 1954 roku jedną z osad nawiedziła ogromna śnieżyca, która zaskoczyła mieszkańców swoją gwałtownością oraz przenikliwym mrozem. To właśnie wtedy Maria Buloh wyszła bez żadnego słowa i opuściła swojego męża oraz trzyletnią córeczkę Sonję. Nikt nie znał powodów jej nagłego odejścia i nie potrafił zrozumieć, jak mogła opuścić swoją rodzinę. Co tak naprawdę spowodowało, że kobieta postanowiła uciec? Czy jej mąż oraz dziecko mają jakąkolwiek szansę, żeby jeszcze kiedyś ją zobaczyć? Dokąd Maria udała się w taką śnieżycę? ,,Miłość to most. A bywają ciężary, co most pod nimi pęka." Bojan Buloh jest imigrantem, który pragnął odnaleźć w Tasmanii spokój oraz wytchnienie od koszmaru, jaki niedawno przeżył. Jednak demony przeszłości cały czas go nawiedzają, a brutalność oraz gwałtowność wojny nie dają o sobie tak szybko zapomnieć. Mężczyzna nadal nie potrafi pogodzić się z odejściem żony i coraz częściej zaczyna sięgać po alkohol. Cała ta sytuacja odbija się jednak na jego córce, która podobnie jak on czuje pozostawioną przez Marię pustkę. Wkrótce Bojan zaczyna wyżywać się na Sonji, która stara się ze wszystkich sił spokojnie przyjmować kolejne ciosy ojca. Jednak czy dziewczyna będzie potrafiła w przyszłości wybaczyć ojcu wyrządzone przez niego krzywdy? ,,Przeszłość nie wytycza przeznaczenia, a możliwości tworzymy sobie tak samo jak prowadzimy samochód: albo powoli, nie ryzykując i niczego wartościowego przy tym nie osiągając, albo szybko, a wtedy liczy się tylko to, co jest przed nami, a to, co zostaje za nami, przestaje mieć znaczenie." W 1989 roku Sonja postanawia wrócić w rodzinne strony po latach spędzonych w Sydney. Kobieta jest już dorosła i próbuje odnaleźć coś, co utraciła dawno temu. Jednak czy ponowne spotkanie z ojcem, który wyrządził jej tak wielkie krzywdy, to naprawdę dobry pomysł? Czy mężczyzna zmienił się po latach rozłąki? Sonja pragnie również poznać odpowiedzi na dręczące ją pytania na temat tajemniczego zaginięcia jej matki, której prawie w ogóle nie pamięta. Czy kobiecie uda się w końcu zaznać spokoju po latach udręki? Kobieta będzie musiała wkrótce podjąć najważniejszą decyzję w swoim życiu, która już na zawsze ją odmieni... ,,Moja przeszłość to nie ja, przekonywała samą siebie, nie ogranicza mnie ani nie definiuje. Jestem swoimi marzeniami i zapewne dlatego Sidney - przebiegłe miasto złudnych obietnic - to dla mnie właściwe miejsce" Z twórczością Flanagana miałam już styczność podczas czytania niezwykle poruszającej książki ,,Ścieżki północy", która zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Już wtedy postanowiłam sobie, że koniecznie muszę poznać resztę książek tego autora. ,,Klaśnięcie jednej dłoni" zaintrygowało mnie swoim opisem, który jest niezwykle zagadkowy oraz interesujący. Akcja bardzo powoli nabiera tempa i dopiero pod sam koniec czytelnik otrzymuje odpowiedzi na nurtujące go pytania. Richard Flanagan niezwykle ciekawie oraz barwnie opisuje Tasmanię, w której dzieją się wszystkie wydarzenia. Atmosfera tej pozycji jest naprawdę niesamowita i przenosi czytelnika do zupełnie innego świata. Główna bohaterka wiele przeszła w swoim życiu i już jako mała dziewczynka musiała mierzyć się z wieloma problemami. Dzięki licznym retrospekcjom mamy możliwość poznać jej przeszłość oraz zobaczyć, jak trudne dzieciństwo wpłynęło na całe jej życie. ,,Klaśnięcie jednej dłoni" to książka która zmusza nas do refleksji nad swoim życiem oraz odpowiedzenia sobie na pytanie: Co tak naprawdę liczy się w naszym życiu? Choć ,,Ścieżki północy" zrobiły na mnie większe wrażenie, to uważam, że pozycja również zasługuje na chwilę uwagi. Jeśli jeszcze nie poznaliście twórczości Flanagana, to naprawdę gorąco Was do tego zachęcam!
Link do opinii
Dzika, nieprzystępna i niemal nie znana mi Tasmania spleciona z intrygującym i tajemniczym zarysem fabuły plus znakomite rekomendacje związane z inną powieścią Richarda Flanagana "Ścieżki północy" - to wystarczyło, abym zapragnęła przeczytać Klaśnięcie jednej dłoni. Już pierwsze kilkanaście stron udowodniło mi, że to nie będzie łatwy orzech do zgryzienia. Książka jest mocna i twarda, to moje pierwsze skojarzenia. Surowa i chłodna, jak śnieżyca, którą się rozpoczyna. Pomyślnie zostałam uprzedzona przez Natalię (dziękuję :) ), że język, jakim posługuje się autor jest specyficzny, dzięki temu nie byłam zaskoczona i dzielnie brnęłam dalej. Bo rzeczywiście styl Flanagana jest charakterystyczny i podczas lektury nie raz zdarzyło się, że któreś zdanie zazgrzytało mi między zębami. Nie raz przyłapywałam się na to, że czytam je po kilkakroć, aby zrozumieć, przyswoić i móc iść dalej. Klaśnięcie jednej dłoni to dla mnie powieść precedens. Z jednej strony czytałam ją niemal dwa tygodnie, choć do wielkich gabarytowo się nie zalicza i nie jest też jakoś wyjątkowo przeładowana treścią. Nie czułam specjalnego przymusu, aby po nią sięgać, po prostu sobie leżała i czekała na sięgającą dłoń. Z drugiej strony było w niej coś magnetyzującego, co sprawiało, że kiedy już miałam ją w ręku, nie odkładałam póki nie zaczynały mi się kleić powieki. Z pewnością, gdyby ta książka była inna, gdyby obfitowała w emocje, dynamiczne zdarzenia i wartką akcję, przeczytałabym ją w dwa wieczory. Ale nie: ona jest spokojna, na swój sposób senna, wyważona, a równocześnie dziwnie niepokojąca. Gdyby była inna pewnie straciłaby ten swój magnetyzm... Powieść Flanagana jest piękna, na pewien surowy i trochę nieprzystępny sposób. To fascynujący zapis trudnych rodzinnych relacji, których fundamentem staje się dramatyczne wydarzenie sprzed lat, a może nawet jeszcze wcześniejsze doznania wojenne. To nie literatura rozrywkowa, którą zabijemy ból głowy i zmęczenie, bowiem zbyt wiele myśli wpycha do głowy, zbyt trudne emocje obejmuje swymi stronami. Książka z pewnością spodoba się miłośnikom prozy ambitnej, nieszablonowej, kwiecistej, a zarazem niełatwej. Polecam!
Link do opinii
Avatar użytkownika - monweg
monweg
Przeczytane:2016-03-17, Ocena: 6, Przeczytałam, Egzemplarz recenzencki, Mam,
"Obcy sobie ludzie, pomyślał. Patrzył, jak córka siedzi bez ruchu na krześle, i nie zobaczył w niej nic dziecięcego. Wydawało się, że wszelka żwawość i energia ją opuściły. Popatrzył na mały zagracony pokój tchnący ubóstwem; (...) wiedział tylko jedno, a mianowicie, że tego wieczoru znów popije, żeby zapomnieć. Życie nie jest życiem. Dzieci nie są dziećmi. Ojcowie są zagubieni, matki odeszły i nie mogą znaleźć swoich dzieci, które i tak opuściły już swoje ciało." Już na wstępie muszę powiedzieć, że będzie mi trudno pisać o tej książce. Trudność ta wiąże się przede wszystkim z emocjami, które wywołuje powieść; są one intensywne, uderzały we mnie podczas lektury coraz mocniejszymi falami, kruszącymi mur bezpieczeństwa i komfortu. Dojmujący smutek, bijący z kart powieści, pogłębia się z każdą wypitą i stłuczoną butelką. Samotność okazuje się najbardziej dotkliwa w obecności najbliższej, można by sądzić, osoby. Ludzie bez przyszłości i bez domu, posiadający jedynie wspomnienia, o których woleliby nie pamiętać. Cierpienie jest tak silne, że nie pozwala żyć, a jednocześnie stanowi jedyny czynnik, który trzyma wydrążone ludzkie skorupy przy śmiesznym zamienniku życia. To tylko wierzchołek góry lodowej tego, co znajdziemy w Klaśnięciu jednej dłoni. "W odstępach między napierającymi drzewami dostrzegła księżyc i gwiazdy. Dokąd prowadzi ten przerażający korytarz, do przeszłości czy przyszłości, tego nie wiedziała. Drzewa nie dały odpowiedzi, nie wołały, nie wydały z siebie żadnych widmowych głosów wyjaśniających to wszystko. Były tylko pytaniem. I nie chciały zniknąć." Z prozą Richarda Flanagana spotkałam się już przy okazji rewelacyjnych Ścieżek Północy. Teraz wydana w Polsce została kolejna jego powieść, Klaśnięcie jednej dłoni, która swą premierę światową miała w roku 1997, a rok później autor przeniósł ją na ekrany kin. Film, w którym wiele ról przypadło australijskim imigrantom - w tym także wielu Polaków, m. in.: Jacek Koman czy Kristof Kaczmarek - zdobył nominację do Złotego Niedźwiedzia na Festiwalu w Berlinie. Historia opowiada o losach rodziny słoweńskich emigrantów, ojca i córki, dwojga najbliższych sobie ludzi, którzy są dla siebie obcymi. To głównie z ich perspektywy prowadzona jest narracja w powieści... Klaśnięcie jednej dłoni jest opowieścią o dobrych chwilach, niezłych dniach i okropnych latach. Flanagan przedstawia w powieści to, co wydaje się niewyrażalne, na co bohaterom brakuje słów, by to nazwać.... http://monweg.blogspot.com/2016/03/klasniecie-jednej-doni-richard-flanagan.html
Link do opinii
Avatar użytkownika - Magnolia044
Magnolia044
Przeczytane:2016-02-13, Ocena: 6, Przeczytałam, 52 książki 2016, Mam,

,,Bo wydarzyło się to dawno, dawno temu w świecie, który sczezł potem w torfie, w zapomnianą zimę na wyspie, o której niewielu słyszało. Zaczęło się przed tą porą, kiedy śnieg całkowicie i nieodwołalnie pokrywa ślady. Jak czarne chmury przesłaniają gwiazdy i rozświetlone księżycem niebo, jak najgęściejszy mrok otula szepczącą krainę. Dokładnie w tej chwili, w której czas się przełamał." str. 364

 

Akcja powieści rozpoczyna się w roku 1954 w obozowisku robotników budujących hydroelektrownię zwanym Butlers Gorge. Pewnej zimowej nocy podczas gwałtownej śnieżycy Maria Buloh pakuje małych rozmiarów walizkę, i wychodzi z domu nie zostawiając żadnej wiadomości, ślad po niej ginie, nikt nie wie dokąd się udała i dlaczego. Zostawiając trzyletnią córeczkę Sonję i męża Bojana nawet nie zdawała sobie sprawy z tego jakie będzie to niosło ze sobą konsekwencje. Córkę skazuje na opiekę w rodzinach zastępczych, a mąż popada w alkoholizm, by ostatecznie znęcać się nad nieletnią córką. Sonja po kilkunastu latach wraca w rodzinne strony, gdzie po cichutku liczy na pogodzenie się z ojcem, którego ostatni raz widziała mając 16 lat. Teraz trzydziestoośmioletnia Sonja nadal nie rozumie co skłoniło matkę do odejścia, skazując ją na zaniedbania oraz brak miłości rodzicielskiej. Sonja ukrywa przed ojcem, że jest w ciąży bowiem zdecydowana jest na aborcję, w dodatku już nie pierwszą. Przypadkiem spotyka Helvi, która przychodzi jej z pomocą.

 

,,Imbryk i dzbanuszek, spodek i filiżanka na betonie. Porcelana, perłowo gładka z zewnątrz, ostra jak szkło i sucha jak śmierć, gdy stłuczona. Czy oni też się tak potłukli? Potłukli? Rozbity imbryk i dzbanuszek. Śpiew matki. Szloch ojca. Strzaskany spodek i filiżanka. Czy oni też się tak potłukli? W głowie wycie, które za nic nie chciało ucichnąć." str. 345

 

Nawet nie wyobrażacie sobie jaką autor przedstawił smutną, pełną cierpienia historię. Tutaj emocje są tak gwałtowne, że podczas czytania nie raz uroniłam łzę, a serce boleśnie się ściskało. Kolejny raz byłam świadkiem tego, jak wielkie znaczenie ma dzieciństwo na dalsze kształtowanie człowieka. To w jaki sposób była traktowana Sonja przeniosło się na jej uczucia do innych ludzi, kobieta nie potrafi nikomu zaufać, boi się macierzyństwa w obawie przed tym, że może być matką jak jej matka, która ją opuściła, bądź jak jej ojciec zacznie się wyżywać na dziecku. Spotkała mężczyznę, który ją kochał, jednak Sonja ciągle wmawia sobie, że nie zasługuje na miłość i dobro ze strony drugiego człowieka.

 

,,Daje mi faken popalić. Kombinuje, cobym chciał ją uderzyć, jak faken mysza, nigdy nie odpowiada, jak do niej mówię. Cholera za nic nie słucha, dopiero jak, no, ją uderzę. Ale nie mocno. Nie pięściami, nie mocno. Tylko wierzchem ręki. Najczęściej. Ale musi się nauczyć. Pójdzie jej w życiu jak mnie, jak się nie nauczy. Pójdzie na dno. Przyginam ją do dołu, żeby rosła do góry." str. 238

 

Od samego początku zadawałam sobie pytanie co takiego stało się z Marią? Ostatecznie uzyskałam na to pytanie odpowiedź i przyznam, że nadal ciężko jest mi to pojąć. Chociaż zdaję sobie sprawę z tego, że decydujące znaczenie miała tutaj wojna, i to co podczas wojny spotkało młodziutką wtedy Marię. Przeszłość znowu nie dała o sobie zapomnieć.

 

,,Miłość to most. A bywają ciężary, co most pod nimi pęka." str. 157

 

W książce autor połączył chwile obecne ze wspomnieniami Sonji z jej dzieciństwa oraz przejściami Bojana z czasów wojny, gdzie na własne oczy widział śmierć niewinnych ludzi. W dużej mierze jest to książka w której zostały przedstawione niełatwe relacje ojca z córką, alkoholizm, brak dzieciństwa, znęcanie fizyczne nad dzieckiem, los emigrantów oraz wojna.

 

,,Były narodziny, była miłość i była śmierć, a w życiu są tylko te trzy historie, nic innego, jeszcze ten hałas, ten ciągły hałas, co ogłupia ludzi, przez co zapominają, że są tylko narodziny i miłość i że każdy z nich umrze." str. 44

 

Reasumując: Ta książka była pierwszą powieścią autora, którą miałam przyjemność przeczytać i tutaj mogę z całą pewnością napisać, że nie ostatnią. Jestem w pełni usatysfakcjonowana z lektury. Jest to trudna historia, po brzegi wypełniona ludzkimi emocjami, dlatego czuję, że zaskarbi sobie niejednego zwolennika, aczkolwiek zdaję sobie sprawę z tego, że nie jest to lektura dla każdego. Szalenie emocjonalna, chwilami wstrząsająca i bolesna, skłaniająca czytelnika do refleksji. Fabuła nietuzinkowa i doskonale skrojeni bohaterowie to wszystko sprawia, że książkę czyta się z ogromnym zainteresowaniem. Pomimo, że nie jest ona łatwa w odbiorze, polecam ją każdemu, nie wahajcie się ani chwili, z pewnością nie pożałujecie. Polecam.

 

Link do opinii
Avatar użytkownika - Olga_Majerska
Olga_Majerska
Przeczytane:2016-02-23, Ocena: 3, Przeczytałem, Mam, 52 książki 2016,
Nie tak dawno temu o Richardzie Flanaganie zrobiło się naprawdę głośno. Stało się to za sprawą Nagrody Bookera, przyznanej autorowi za Ścieżki północy. Tym razem Wydawnictwo Literackie pozwala nam zapoznać się z samymi początkami kariery tego australijskiego pisarza, wydając jego drugą z kolei powieść Klaśnięcie jednej dłoni, która pierwotnie ukazała się w roku 1997. Czy jedna noc jest w stanie zmienić całe życie? Bojan i Sonja Buloh przekonują się, że może je nie tylko zmienić, ale także rozbić na malutkie kawałki, które okażą się niemożliwe do poskładania na nowo. Kiedy Maria postanawia opuścić swojego męża i małą córeczkę, wychodząc w zimną, nieprzyjazną noc ubrana w żałobną, koronkową sukienkę, Sonja wie, że to najważniejsze odejście jej życia. Odejście, które zdeterminuje jej każdy kolejny dzień. Nie spodziewała się jednak, że ta noc naznaczy także jej ojca bolesnym piętnem człowieka uciekającego - przed miłością, przed normalnym życiem, uciekającego w alkohol i przemoc. To działo się jednak dawno, dawno temu. Teraz, w roku 1989, roku przemian, Sonja postanawia wrócić na Tasmanię i spojrzeć ojcu w twarz. Flanagan zabiera nas w nieprzyjazne rejony Tasmanii, ukazując relację ojca i córki na przestrzeni prawie czterdziestu lat. Relację trudną, gdyż opierającą się przede wszystkim na poczuciu straty, okazywaną jedynie gestami wypaczonymi, pozbawioną słów. To związek, który nie miał prawa wytrzymać próby czasu, pomimo miłości i przywiązania. Autor pokazuje nam dwa plany czasowe - przeszłość i teraźniejszość - które wypełniają luki w opowieści, w pewnym stopniu nadają znaczenie każdej decyzji powziętej przez bohaterów. Ukazuje Bojana, uciekającego przed widmem II wojny światowej imigranta, który przechodzi niesamowicie długą drogę, by dostać się wprost do piekła. Drogę od próby pogodzenia się z odejściem żony i zbudowania czegoś na kształt domu, przez całkowite poddanie się beznadziejnemu losowi, aż po zamknięcie się w ścianach własnej przeszłości, bólu i poczucia samotności. Sonja różni się od niego, choć jej życie również naznaczone jest piętnem osamotnienia - opuszczona przez matkę, a potem ojca, oddana obcym kobietom, postanawia zamknąć się przed całym światem, opuścić ciało i nie wracać, aż do momentu, w którym będzie mogła być ze swoim ojcem. Ta miłość okazuje się jednak trująca, gdyż więzi ją w czterech ścianach z człowiekiem pozbawionym zahamowań, alkoholikiem skupionym na własnym cierpieniu, starającym się zahartować córkę pięścią i bezsennymi nocami, by stała się lepszym człowiekiem, niż on sam. Ta patologiczna miłość, miłość zmieniająca się powoli w cichą nienawiść, jest stanowczo najsilniejszym punktem powieści Flanagana. Jednak autor pragnie pokazać także powrót - powrót córki, kobiety w ciąży pragnącej dokonać kolejnej aborcji. Jak można się domyślić, Sonja postanawia pozostać na Tasmanii, opuszcza niesatysfakcjonującą pracę i puste mieszkanie, i próbuje pozbierać swoje życie do kupy, tak jak stara się ułożyć dawno zniszczony imbryczek, symbol jej marnej egzystencji. Te współczesne fragmenty powieści, choć również naznaczone beznadzieją i poczuciem ciągle buzującego osamotnienia, w porównaniu z opisanymi przeze mnie wspomnieniami bohaterów, wydają się zbyt idealistyczne, by móc traktować je jako odpowiedni ciąg dalszy relacji wyniszczającej i tłamszącej. Flanagan psuje swoją historię, niszcząc psychologiczne portrety postaci (które, trzeba przyznać, również nie zostały nakreślone perfekcyjnie) i wplątując ich w melodramat z tanimi symbolami w roli głównej - dzieckiem, nowym życiem, będącym jednocześnie mostem pomiędzy ojcem i córką oraz poskładanym imbryczkiem, zapowiadającym drugą szansę na zbudowanie prawdziwego domu. Tragiczna opowieść udręczonego imigranta i jego pozbawionej oparcia córki przemienia się w film z happy endem, smutną wizję spłaszczonego życia i jeszcze bardziej spłaszczonej psychiki: zdewastowanej i tłamszonej przez lata, ale zdolnej, ot tak, by przebaczyć i zacząć szczęśliwe życie. Powieść ratuje nie tylko rzetelnie opisana przeszłość bohaterów, ale także język - poetycki, plastyczny, monumentalny wręcz. Momentami jednak Flanagan popada w przesadę, gubi się w wielkich porównaniach, metafory stają się wręcz śmieszne. Tego typu potworków jest jednak niewiele, a sam styl autora mogę stanowczo zaliczyć na plus powieści, w którą trzeba było wgryzać się powoli i ze smakiem. Szkoda tylko, że treści nie do końca udało się dogonić formę. Klaśnięcie jednej dłoni mogło być powieścią dobrą, miało nawet fragmenty, które zapowiadały wielkość, pozostało jednak miałką i przeciętną historią o bliznach potrafiących zniknąć, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. ____________ Recenzja ukazała się na blogu Okiemwielkiejsiostry.blogspot.com
Link do opinii
Avatar użytkownika - wkp
wkp
Przeczytane:2016-02-23, Ocena: 5, Przeczytałem, Mam,
JEDNA RĘKA TEŻ KLASZCZE Zaczyna się, jak thriller, ale thrillerem nie jest. Nowa powieść Richarda Flanagana zabiera nas jednak tam, gdzie nie zabraknie dreszczy i przerażenia - do wnętrza ludzkiej duszy i przeszłości, która wywiera na nas niezatarty wpływ determinujący całe nasze życie. Był rok 1954, kiedy w trakcie gwałtownej śnieżycy, z domu wyszła Maria Buloh, zostawiając za sobą kwilącą wśród czterech ścian córeczkę. Wiedziała, że już nie wróci. Wiedziała, że nigdy nie zobaczy ani jej, ani męża. Nie zostawiła im nawet słowa pożegnania. 35 lat później, jej córka, Sonja, powraca z Sydney na Tasmanię, odwiedzając po latach ojca. Niegdyś była dzieckiem, które straciło matkę, teraz jest matką, która sama rozważa stratę dziecka, zastanawiając się nad przerwaniem ciąży. Ojciec, którego z jednej strony kocha, a z drugiej nienawidzi za to, jak krzywdził ja w młodości po alkoholu, jest dla niej niemalże obcym człowiekiem. Podobnie jak dziecko, które w sobie nosi. Rozdarta pomiędzy przeszłość, a teraźniejszość, które splatają się w jej ciężkim życiu w dziwny tańcu, stara się podjąć decyzję i zrozumieć własne uczucia i wszystko, co działo się w przeszłości... Mocna to i niełatwa lektura. Powieść poruszająca całą paletę ciężkich tematów, które nigdy nie tracą na aktualności. Tu miłość splata się z wojenną traumą, konieczność ucieczki z obcego kraju z powrotem do tego właśnie kraju, jako domu już, a szukanie samego siebie z próbami odnalezienia w obcym świecie. Bohaterowie powieści Flanagana nie są wewnętrznie sprzeczni, a rozdarci. Ludzcy. Dalecy od papierowych postaci. Spójni psychologicznie. To po prostu zwykli ludzie z ich słabościami, mierzący się ze zwykłym, zwyczajnym, życiem. Życiem pełnym brudu. Życiem, gdzie seks myli się z uczuciem, a konsekwencji stara uniknąć za wszelką cenę. Życiem, w którym tylko czasem zdarzy się coś niezwykłego, jak całkowite zniknięcie kobiety. Stylistycznie powieść, choć dynamiczna pod względem długości rozdziałów i opisów, to bardzo kwieciście napisana, przepełniona porównaniami i specyficznym, bardzo literackim stylem rzecz dla wyrobionych czytelników. Dla tych, którzy cenią sobie książki z wyższej półki, niełatwe, za to satysfakcjonujące i intrygujące. Książki, w których tylko pozornie dzieje się niewiele. Należycie do tej grupy? Sięgnijcie, bo naprawdę jest warto. Polecam. Recenzja zamieszczona także na moim blogu http://ksiazkarnia.blog.pl/2016/02/23/klasniecie-jednej-dloni-richard-flanagan/
Link do opinii
Wystarczy spojrzeć na opis tej książki - już wtedy wiadomo, że nie każdemu może się ona spodobać. Z mojej strony mogę zapewnić jednak, że naprawdę warto poświęcić jej czas. Nie należy do łatwych, mówiąc wprost, ale z pewnością może się podobać. Mimo przygnębiającego wyrazu, potrafi zaciekawić, mocno wciągnąć, a także zafascynować. A ogromu emocji, jaki w nas wywołuje, nie sposób opisać nawet wieloma słowami... http://recenzje-jadzka.blogspot.com/
Link do opinii
Avatar użytkownika - MagdaMc
MagdaMc
Przeczytane:2019-02-15, Ocena: 4, Przeczytałem,
Avatar użytkownika - edytka222
edytka222
Przeczytane:2016-06-02, Ocena: 5, Przeczytałam, Literatura australijska, Mam,
Avatar użytkownika - katibe
katibe
Przeczytane:2016-04-12, Ocena: 6, Przeczytałam, 26 książek w 2016 r., Mam,
Avatar użytkownika - Pinkberry
Pinkberry
Przeczytane:2016-03-11, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam, 52 książki 2016,
Avatar użytkownika - Mirania
Mirania
Przeczytane:2016-03-10, Ocena: 6, Przeczytałam, 52 książki w 2016,
Inne książki autora
Pierwsza osoba
Richard Flanagan0
Okładka ksiązki - Pierwsza osoba

,,Dobry pisarz musi mieć brudne ręce..." W swojej najnowszej powieści, zainspirowanej karierą autentycznego oszusta i własnym doświadczeniem z rolą pisarza...

Nieznana terrorystka
Richard Flanagan0
Okładka ksiązki - Nieznana terrorystka

Nowa, zadziwiająca powieść autora międzynarodowego bestsellera Ścieżki Północy - porywający portret społeczeństwa kierowanego strachem. Co byś zrobił...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Zły Samarytanin
Jarosław Dobrowolski ;
Zły Samarytanin
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy