Mateusz wyjeżdża na Podkarpacie i tam spotyka dziewczynę, która skrywa koszmarną tajemnicę. Kosma nie może wybaczyć sobie tego, co się stało i odsuwa się od Matyldy. Wojtek i Ewelina wyjeżdżają z Rokietnicy, a Leon i Weronika stają przed bardzo poważnym wyborem. Znowu niewyjaśnione, zadawnione spory zdają się wpływać na życie młodych ludzi, a tajemnice z przeszłości nadal ciążą nad bohaterami niczym okrutne widmo sprzed lat. Czy miłość jest na tyle mocna, że poradzi sobie z ludzką nienawiścią i złem w czystej postaci?
I tom dylogii nosi tytuł "Kiedy zniknę".
Przed lekturą tej książki uzupełnij zapas chusteczek i czekolady. Ta książka jest idealnym dopełnieniem Kiedy zniknę. Gorąco polecam!
Ewelina Nawara, www.myfairybookworld.blogspot.com
To niebywałe! W walce pomiędzy czytelnikiem a autorką, Agnieszka Lingas-Łoniewska wygrywa za każdym razem, a ja nie mogę pozbierać się przez kilka dni.
Ania Makieła, www.spadlomizregala.pl
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2018-04-18
Kategoria: Romans
ISBN:
Liczba stron: 304
Moje dorastanie to jedno wielkie zakochanie. I nie chodzi o pierwszą miłość, która w założeniu miała trwać do grobowej deski. Z tego, co pamiętam, to obiekty zmieniały się z prędkością światła. Ileż łez wylałam, gdy Paweł z 8c „zaczął chodzić” z Dominiką z 8b! Ja byłam dopiero w 4a, więc może dlatego… Ile listów napisałam do mojej kuzynki, żaląc się na cały sprzysiężony przeciwko mnie świat. Słałam je pocztą, bo wówczas o mailach nie było jeszcze mowy. Ba! Pamiętam, jak telefon stacjonarny nam założyli. Właściwie to chciałabym móc napisać, że byłam buntowniczką, opisać, jak rodzice musieli się ze mną męczyć – byłoby na pewno bardziej interesująco. Tymczasem nudy – wzorowa uczennica, niepaląca, niepijąca, w dodatku harcerka. Permanentnie zakochana. Trochę się to zmieniło, kiedy się zestarzałam i dobrnęłam do okrągłej “dwudziestki”. Zrobiłam się bardziej wyważona, może nieco ostrożniejsza w lokowaniu uczuć, bardziej skupiona na tym, co zrobić ze sobą w życiu, w którą stronę pójść.
Może dlatego, że to moje dorastanie pod względem „miłosnym” było dość bogate, a cała reszta młodzieńczych przewin mnie ominęła, nie jestem zwolenniczką książek z gatunku young adult oraz new adult. Jakoś niespecjalnie interesują mnie gwałtowne porywy serca, zawody miłosne, ucieczki z domu, popalanie papierosów w piwnicy itp. Nie ciągnie mnie również do dylematów, które sama musiałam rozwiązywać jako osiemnasto- czy dziewiętnastolatka. Jak to się mówi: każdemu według potrzeb. Ja takowych nie mam, więc na moim blogu nie przeczytacie wielu recenzji tego typu książek. Jeśli już się pojawią, muszą być wyjątkowe.
Na chwilę obecną jest tylko jeden gwarant tego, że książka z gatunku new adult porwie kogoś z moim nastawieniem. Tym gwarantem jest Agnieszka Lingas-Łoniewska, a jej najnowsza powieść, którą przeniosła mnie w dawno minione czasy, okazała się strzałem w dziesiątkę. Właściwie to mogę powiedzieć tylko jedno: to niebywałe! W walce pomiędzy czytelnikiem a autorką, Agnieszka Lingas-Łoniewska wygrywa za każdym razem, a ja nie mogę pozbierać się przez kilka dni.
Pisarka nie kazała nam długo czekać na swoją kolejną książkę. Właściwie to można kolokwialnie powiedzieć, że poszła z tak zwanej „grubej rury” i od razu zafundowała nam dwie lektury, pisząc dylogię „Kiedy zniknę” oraz „Kiedy wrócę”. Rozpusta!
Tym razem nasza „dilerka emocji” zabrała nas do niewielkiego miasteczka, jakim jest Rokietnica i przedstawiła nam paczkę znajomych ze szkoły – niektórzy z nich tworzą pary, niektórzy szczególnie mocno się przyjaźnią, wszyscy powoli się usamodzielniają. Wydawałoby się, że to nic nadzwyczajnego. Jednak ci młodzi ludzie mają jeden zasadniczy problem: swoich rodziców, którzy – tak jak oni – wzajemnie się przyjaźnili i zakochiwali. Niestety historia sprzed lat odbije swoje piętno na młodzieży i wywróci ich życie do góry nogami.
Trudno jest pisać o fabule, nie chcąc zepsuć Wam radości z czytania. Ta opowieść osnuta jest aurą tajemnicy, niedopowiedzeń, wzajemnych oskarżeń i złych wyborów. To wszystko okraszone jest rockową muzyką, którą tak bardzo lubię i która towarzyszyła mi podczas lektury. Lingas-Łoniewska wykreowała swoich bohaterów w taki sposób, że każdy z nich jest uosobieniem jakiegoś problemu, z którym walczą ludzie w podobnym wieku. Tak przynajmniej ja odczytałam tę dylogię. Nadając im cechy, które możemy obserwować wśród młodych-starych, przybliżyła ich do prawdziwego życia i sprawiła, że czytelnik zapomina, że to tylko wymyślona historia. Wiecie, co przekonuje mnie najbardziej? Że to nie jest historia z cyklu „Kocham Cię” – „A ja Ciebie”. To nie jest lektura sprowadzona do dialogów nafaszerowanych wszelkimi możliwymi emocjami. Tak zwyczajnie w świecie – nie jest przegadana. Ta dylogia ma w sobie prawdziwie romantyczną duszę, której nieobce są dramaty, okrutne wybory i bolesne rozstania. Może dlatego tak bardzo przypadła mi do gustu? Może też dlatego, że przypomniała mi czasy, gdy sama paradowałam z gitarą, układałam słowa, rozpisywałam akordy, sprawnie skacząc między „durami” a „mollami”. Przypomniałam sobie całą ceremonię oddawania w moje ręce pierwszej gitary akustycznej marki Defil oraz mój zapał do nauki, późniejszą szkołę muzyczną i… kolejne młodzieńcze miłości przeplatane staraniami, by wypracować sobie dobry start w dorosłość.
Dziękuję za tych kilka sentymentalnych wieczorów w towarzystwie prawdziwych bohaterów i dobrej muzyki. Za treści, które przyswajałam z wielkim zainteresowaniem i bez najmniejszego znudzenia. To właśnie jest Agnieszka Lingas-Łoniewska – gwarant dobrej jakości.
To dobra pozycja młodzieżowa. Ale mimo różnicy pokoleń dobrze mi się czytało. Wydaje się odrobinę słabsza od pierwszej części. I troszeczkę rozczarowało nie zakończenie. Nie mniej jednak jest to pozycja warta przeczytania. Młode pokolenie mieszkańców Rokietnicy w różny sposób rozwiązuje swoje problemy i układa sobie życie na nowo. Starsi zaś też mają swoje pięć minut.
"Trzeba doceniać każdy moment, który jest nam dany".
Zakończenie pierwszego tomu dylogii Agnieszki Lingas-Łoniewskiej okazało się zaskakujące, więc czym prędzej sięgnęłam po jej drugą część. Byłam bowiem bardzo ciekawa, jak potoczą się dalsze losy bohaterów, w których życiu autorka sporo namieszała.
Agnieszka Lingas-Łoniewska to wrocławska pisarka, która nazywana jest przez swoich czytelników "Dilerką Emocji". Zadebiutowała wydaną w 2010 r. powieścią pt. "Bez przebaczenia", która przyniosła jej wierne grono odbiorców. Autorka wspiera fundacje prozwierzęce oraz schroniska. Tworzy w internecie stronę Czytajmy Polskich Autorów.
Po tym, co wydarzyło się w Rokietnicy, Mateusz podejmuje nieodwołalną decyzję, czyli wyjeżdża na Podkarpacie, gdzie nieoczekiwanie poznaje pewną dziewczynę. Tymczasem Kosma pragnie tego, aby Matylda go znienawidziła, a Leon i Weronika muszą podjąć ważne decyzje. Miłość i nienawiść nadal walczą ze sobą o dominację.
"Kiedy wrócę" to kontynuacja książki "Kiedy zniknę” i to właśnie od pierwszej części polecam wam poznać tę historię. Autorka w drugim tomie sporo namieszała w życiu bohaterów, stawiając ich po raz kolejny przed trudnymi decyzjami. Mateusz, Matylda, Kosma, Leon i Weronika muszą bowiem mierzyć się z problemami nie tylko natury miłosnej, ale także moralnej i rodzinnej. Jest tego wszystkiego dużo, bo i samych bohaterów jest także sporo.
Agnieszka Lingas-Łoniewska zaskoczyła mnie wprowadzeniem wątku zakazanej miłości Lenki, który może wywoływać szereg przemyśleń natury etycznej. Zupełnie nie spodziewałam się także pewnej śmierci oraz nowej miłości Mateusza. Trudno mi było również przewidzieć w jakim kierunku rozwinie się nadszarpnięta relacja Kosmy z Matyldą. Wszystko to spowodowało, że drugą część przeczytałam bardzo szybko, będąc ciekawa finału perypetii poszczególnych bohaterów.
Dilerka emocji w swojej dylogii ukazała różne barwy uczuć, jakie rządzą naszym życiem. Miłości, przyjaźni, zemsty, nienawiści oraz wybaczenia. Cała ta historia okazała się dla mnie ciekawą, czytelniczą rozrywką.
https://www.subiektywnieoksiazkach.pl/
Dalsza część losów przyjaciół szkolnych z kart "Kiedy zniknę". Akcja skupia się na Mateuszu, który opuścił rodzinę i przebywa na Podkapaciu. Tam zakłada nowy zespół i poznaje nową miłość. W tej częśći trochę a słodko, pary się łączą bez pzreszkód ze strony rodziców. Troche dziwne spotkanie po 17 latach matki Mateusza i Matyldy z ojcem Matyldy oraz Lenki z poznanym nad morzem chłopakiem.
Druga część dylogii o losach młodych ludzi skrzywdzonych przez własnych rodziców i ich błędy z młodości. Liczyłam, że w tej części wszystko ułoży się szczęśliwie dla bohaterów jednak autorka musiał jeszcze trochę splątać ich losy. Problem gonił problem i młodzi musieli sobie z nimi radzić co nie zawszę im wychodziło na dobre. Nie mniej jednak książka wciąga i nie pozwala o sobie zapomnieć. Wątki są ciekawe i nie można się nudzić gdyż cały czas coś się dzieje.
Zakończenie wyobrażałam sobie inaczej takie 'żyli długo i szczęśliwie' lecz autorka pokazała nam, że prawdziwe życie to nie zawsze jest bajka i toczy się w swoim tempie i koleje losu nie zawsze są szczęśliwe. Polecam wam przeczytać tę książkę. Agnieszka Lingas-Łoniewska jak zawsze nie zawiodła czytelników. Nie bez powodu nazywana jest Dilerką emocji.
Przepiekna dalsza część dylogii:) cięzkie wybory, łzy, smutek, ale równiez i radość! Zakończenie zupełnie mnie zaskoczyło, wręcz łza poleciała. Pani Agnieszka wie jak zaciekawić czytelnika! I prawdą jest to , że najważniejsze w żciu są rodzina, wspólne wspieranie się, miłośc i zaufanie! Kłamstwo ma jednak krótkie nogi!
Polecam! Warto przeczytać , by umieć czasem przewartościować w swoim życiu to co nie ma wartości:)
(moja opinia z lubimy czytać http://lubimyczytac.pl/ksiazka/4818926/kiedy-wroce/opinia/45572369#opinia45572369)
Piękna Dalmacja Południowa, malowniczy Półwysep Pelješac, trzy siostry, trzy historie, trzy miłości. Czy można zapomnieć o zdradzie i niespełnionych obietnicach...
Agnieszka Lingas-Łoniewska nie bez powodu nazywana jest dilerką emocji. Tym razem autorka przedstawia trudną rzeczywistość żołnierzy z PTSD i ich rodzin...
Przeczytane:2023-10-05, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam, 52 książki 2023,
I w tym przypadku, okładka utrzymana jest w ciemnych kolorach, smutnych. Widzimy mężczyznę, tego samego co przy okładce pierwszego tomu, z gitarą. Za nim samochód i szczere pole. Jest matowa w dotyku, posiada skrzydełka, które chronią ją przed uszkodzeniami mechanicznymi. Na jednym z nich przeczytacie kilka słów o autorce, a na drugim trzy opinie. Posiada kremowe strony, czcionkę wystarczającą dla oka. Podzielona na rozdziały, które zaczynają się fragmentem piosenki naszego bohatera, Mateusza. To również świetny zabieg, bowiem często zapowiadają nam, czego możemy się spodziewać w danym rozdziale.
Nie zwlekałam z lekturą "Kiedy wrócę". Pierwszy tom był tak interesujący, że koniecznie musiałam sięgnąć po drugi, będący również ostatnim. Byłam mocno podekscytowana. Czytałam z zapartym tchem, czekając na rozwiązanie problemów, których zamiast ubywać, wydaje mi się, że przybywało. Bohaterowie mieli wiele spraw na głowie, ale głównie musieli zaakceptować przeszłość, żyć z teraźniejszością. Nauczyć się wybaczać... powiem Wam, że podczas lektury wielokrotnie się zatrzymywałam i przed oczami miałam swoje życie. Swoje błędy, czy wydarzenia, które zostawił w mojej głowie i sercu głęboką rysę. Czyta się szybko i lekko, niekoniecznie przyjemnie, bo jest wiele trudnych scen, przez które musimy przebrnąć.
Scen, wywołujących w nas wiele smutku, żalu, cierpienia. I my odczuwamy wszystkie emocje z postaciami. Często nie zgadzałam się na to, co miało tu miejsce, niemniej jednak wszystko dzieje się po coś... Przyznam szczerze, że zdarzyły się takie rzeczy, których kompletnie się nie spodziewałam. Zaskoczyła mnie autorka i to bardzo. Dzięki temu też dlatego tak bardzo podobała mi się ta opowieść. Była tak prawdziwa, aż do bólu. Śmiało takie wydarzenia mogłyby spotkać również nas.
Pani Agnieszka w tej części przede wszystkim chce nam uzmysłowić, jak ważna jest dla nas rodzina, relacje między najbliższymi. Jak ważna jest umiejętność wybaczania, jak potrzebne jest zrozumienie, postawienie się w sytuacji tej drugiej bliskiej osoby. A z przyjaciółmi? Bardzo podobnie. To oni często się zdarza, że utrzymują nas w ryzach i dają nadzieję, dopingują nas.
Każdy z bohaterów tej książki miał swoje pięć minut. Wychodzą rzeczy z przeszłości, które tak sprytnie przez wiele lat ukrywali niegdyś przyjaciele... Których poróżnił jeden wieczór... Chcąc uniknąć tego samego ze swoimi dziećmi, starali się utrzymać mur, jednak nie udało im się. Co prawda nieco się poróżnili, ale wydaje mi się, że każdy z nich stanął by w obronie za drugim. Nie wszystko kończy się tutaj happy endem, w końcu to dramat. Niemniej jednak wzbudza po skończeniu wiele myśli, które później nie dają spokoju.
Zdecydowanie polecam, to kolejna wartościowa lektura od autorki, warta WASZEJ UWAGI.