Manipulacje, intrygi i bezwzględny, ale też fascynujący prawniczy świat… Syn biznesmena zostaje oskarżony o zabicie dwóch osób. Sprawa wydaje się oczywista. Potencjalny winowajca spędza bowiem 10 dni zamknięty w swoim mieszkaniu w towarzystwie ciał zamordowanych osób. Sprawę prowadzi Joanna Chyłka, pracująca dla bezwzględnej, warszawskiej korporacji. Nieprzebierająca w środkach prawniczka, która zrobi wszystko, by odnieść zwycięstwo w batalii sądowej. Pomaga jej młody, zafascynowany przełożoną, aplikant Kordian Oryński. Czy jednak wspólnie zdołają doprowadzić sprawę do szczęśliwego finału? Tymczasem ich klient zdaje się prowadzić własną grę, której reguły zna tylko on sam. Nie przyznaje się do winy, ale też nie zaprzecza, że jest mordercą. Dwoje prawników zostaje wciągniętych w wir manipulacji, który sięga dalej, niż mogliby przypuszczać.
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Data wydania: 2015-01-18
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 496
Język oryginału: polski
Tłumaczenie: brak
Za sprawą Johna Grishama polubiłam thrillery prawnicze. Pisarz pokazał, że sala sądowa to teatr, na którego deskach odbywają się porywające przedstawienia. Amerykański system sądowniczy, charakteryzuje się m.in. ławą przysięgłych, którą strony procesu próbują manipulować i przed którą również odgrywa się spektakl. W Polsce ciężar rozstrzygnięcia winny/niewinny leży na barkach sędziów, którzy – w teorii – powinny ściśle trzymać się przepisów i być odporni za zagrywki obrońcy i prokuratora. Czy o prawie, kodeksach i paragrafach można pisać ciekawie? Czy można stworzyć z nich wciągającą opowieść? Dzięki cyklowi powieści i serialowi gwiazdą polskiej sceny sądowniczej – na gruncie literackim – stała się Joanna Chyłka. Przekonajmy się, jak mocny jest jej blask.
Fabuła
Kordian Oryński rozpoczyna aplikację w warszawskiej korporacji. Jego patronką zostaje Joanna Chyłka, nieprzebierająca w słowach i metodach prawniczka. Kobieta ma nietypowego klienta. Oskarżony o brutalne zabójstwo dwóch osób syn biznesmena, nie przyznaje się do popełnienia tego czynu, ale również jednocześnie nie zaprzecza, że to zrobił. W ogóle nie chce współpracować ze swoim obrońcą. Czy Piotr Langer to socjopata, nieprzejmujący się swoimi czynami i ich efektami, a może mężczyzna kogoś się boi?
Bohaterowie
Eh… ta Chyłka – po prostu babka z jajami. Bardzo dobrze wykreowana postać. Remigiusz Mróz nadał jej cechy, dzięki którym czytelnikom trudno o niej zapomnieć, a powieść nabiera koloru. Ma swoje zdanie i nie zawaha się go wypowiedzieć, aż rozmówcy w pięty idzie. Ładna i zgrabna, ale charakter ma bardziej męski niż nie jeden mężczyzna. To nie drobna rybka w prawniczym oceanie, a groźny drapieżnik. Podobają mi się tak silne i ambitne kobiety, chociaż Chyłka jest bardzo intensywna. Obcując z nią musimy być gotowi na ciągłe dogryzanie i ironię, co na dłuższą metę może być męczące.
Przy tak charakternej główniej bohaterce trudno wymagać, aby pozostali aktorzy byli równie kolorowi – mielibyśmy wtedy tęczę, a nie kryminał. Dlatego rozumiem to, że przy Chyłce pozostałe postacie mogą wydawać się nieco szare, a może nawet papierowe.
Piotr Langer (oskarżony) milczy jak grób, bo taka jest jego strategia. Ma być jak głaz – zimny, niewzruszony.
Kordian Oryński (aplikant, którego możemy określić jako równorzędnego głównego bohatera) skończył studia. Dopiero wkracza w świat prawniczej korporacji i uczy się w nim funkcjonować.
Nie będę wymieniać drugoplanowych postaci, bo nie ma to sensu. Są one tłem, potrzebnym do tego, żeby "Kasacja" była kompletnym obrazem. Wspomnę tylko o Kormaku, specjaliście do spraw pozyskiwania informacji. Uważam, że nad tą postacią Remigiusz Mróz mógł bardziej popracować. Zamknięty w swojej jaskini, potrafiący wszystko sprawdzić i załatwić informatyk mógłby być bardziej ekscentryczny, geekowski. Pasowałoby to do niego.
Akcja i język
Zacznijmy od tego, jak autor przedstawił przepisy prawa. Moim zdaniem, udało się mu to robić w przejrzysty sposób. Zrozumiałam na czym polega tytułowa kasacja, jakie są jej przesłanki itd. Pojawia się tu prawnicy żargon, bo tego wymaga wiarygodność postaci. Trafiamy w środowisko, które w charakterystyczny sposób się wyraża i ma pewien określony zasób wiedzy. Tak jak kucharz nie musi tłumaczyć drugiemu kucharzowi na czym polega klarowanie masła, tak Chyłka nie musi wyjaśniać Oryńskiemu, czym jest zamiar bezpośredni. Po pięciu latach studiów wypada, żeby to wiedział.
Akcja prowadzona jest na zasadzie wiem, ale nie powiem. Jak już wspominałam, oskarżony nie zdradza nic. Cały ciężar odkrywania, co się wydarzyło i kto zabił spoczywa na prawnikach, a do tego muszą przygotowywać strategię obrony. Mają co robić, a mimo tego miałam wrażenie, że niewiele się dzieje i akcja kręci się wokół jednej myśli. Od czasu do czasu ktoś na coś wpadnie, ale przed czytelnikami szybko zapada kurtyna i muszą poczekać na poznanie szczegółów.
Taki sposób przedstawienia fabuły jest bardzo wygodny dla autora, ale mnie niezwykle irytuje i nudzi. Uważam, że nie angażuje czytelnika, każe mu biernie czekać na zakończenie. Kiedy opadła moja euforia po poznaniu Chyłki, zaliczyłam ogromny spadek energii do czytania „Kasacji”. Nie miałam się czego uchwycić, nie działałam razem z bohaterami, zamiast tego zerkałam w róg czytnika i sprawdzałam ile jeszcze do końca, kiedy dowiem się, o co w tym wszystkim chodzi.
A zakończenie? Moim zdaniem, zaskakujące, widowiskowe, ale przekombinowane. Może się spodobać, ale pewnie część osób zada sobie pytanie, czy zwycięzca tego starcia nie ryzykował zbyt wiele.
Podsumowanie
Cykl o Chyłce stał się znakiem rozpoznawczym Remigiusza Mroza i – chyba mogę tak powiedzieć – jego najbardziej znanymi książkami. Autorowi udało się wykreować zapadającą w pamięć prawniczkę. Postać wobec, której nie można być obojętnym. Za to należą mu się gratulację. A fabuła „Kasacji”? Czytało mi się ją całkiem dobrze i szybko, ale to nie jest typ kryminału jaki lubię. Pisarz sprowadził czytelnika do roli biernego obserwatora, a mnie ona po prostu nudzi.
Od tej książki zaczęła się moja przygoda z twórczością Remigiusza Mroza, o którym w naszym kraju chyba słyszał każdy. Seria z Chyłką nabrała dodatkowego rozgłosu poprzez serial, o tym samym tytule.
Joanna Chyłka to dojrzała prawniczka, z ogromnym doświadczeniem i pewnością siebie. Pracuje w renomowanej kancelarii prawniczej, gdzie piastuje znaczące stanowisko. Nie boi się wyzwań, a przez wszystkich postrzegana jest jako "zimna suka".
Kordian Oryński trafia do znanej kancelarii jako aplikant, gdzie pod swoje skrzydła bierze go Joanna Chyłka. Zordon, bo taki właśnie przydomek dostaje od swojej patronki, stopniowo odkrywa jak naprawdę wygląda życie prawnicze osób, które w ciągłej gonitwie starają się zrobić wszystko, co tylko mogą, w korporacji, by osiągnąć upragniony celi osiągnąć szczyt zawodowej kariery.
Pierwsza sprawa, którą wspólnie przychodzi im prowadzić to tajemnicza zbrodnia, która została dokonana przez Piotra Langera. Dwa trupy przetrzymywane przez okres dziesięciu dni w jego mieszkaniu. Wszystkie dowody wskazujące winę oskarżonego, a on sam nie mówi nic. Nie zamierza się ani bronić, ani potwierdzać swej winy. Trudne wyzwanie, które zostaje postawione przez doświadczoną Panią Adwokat i jej aplikantem z każdym dniem nabiera większego znaczenia. Każdego dnia odkrywane są nowe fakty, poszlaki i powiązania, które rzucają nowe światło na sprawę.
Rewelacyjna, trzymająca w napięciu prawnicza powieść, która iście przenosi nas w niebezpieczny i tajemniczy świat, w którym nic do końca nie jest jasne i nikomu nie można ufać. Książkę polecam wszystkim, w szczególności tym, którzy kochają zaskakujące zakończenia.
Niezależnie od preferencji czytelniczych, o Remigiuszu Mrozie słyszał niemal każdy. Młody doktor nauk prawnych szturmem zdobył księgarniane półki. Jego powieści zdają się powstawać w ekspresowym tempie, a mimo to każda pozytywnie zaskakuje znakomitym poziomem. Jedna z jego książek stała się już podstawą do stworzenia ciekawego serialu. Wykupiono także prawa do ekranizacji innych serii autora. Śmiało można by sugerować, że doczekaliśmy się polskiego Grishama, rzeczywistość wydaje się jednak być jeszcze lepsza. Bo powieści Mroza to nie tylko zręczna zabawa polskim prawem, ale i wrażenia, które bardziej kojarzą się z dobrym, sensacyjnym kinem, a nie "zwykłą" książką. Nie wierzycie? Sięgnijcie choćby po "Kasację", pierwszą powieść opisującą perypetie Joanny Chyłki, a szybko zmienicie zdanie...
Syn znanego biznesmena zostaje oskarżony o zabicie dwóch osób. Sprawa zdaje się być oczywista, tym bardziej, że mężczyzna spędza 10 dni w swoim mieszkaniu w towarzystwie ciał zamordowanych osób. Dla pracującej w wielkiej, warszawskiej korporacji Joanny Chyłki nie ma jednak klienta, którego nie można by wybronić. Kobieta zrobi więc wszystko, by tylko wygrać sprawę. Tym razem do pracy przystępuje nie sama, a z młodym aplikantem Kordianem Oryńskim, początkowo przerażonym, ale i zafascynowanym stylem prowadzenia sprawy swojej patronki. Para nie będzie miała łatwego zadania, tym bardziej, że oskarżony zaczyna prowadzić własną, przewrotną grę. Czy przebiegła prawniczka zdoła przejrzeć intrygę? Kto ostatecznie będzie zwycięzcą, a kto przegranym?
Pisząc o "Kasacji" trudno określić, co jest jej największą zaletą. Nieważne jaki element książki będziemy bowiem analizować, szybko okaże się, że jest on nadzwyczaj udany. Może warto jednak zacząć od samej postaci Joanny Chyłki, bo jej kreacja okazała się wręcz genialna. Z reguły w tego typu książkach bohaterem jest mężczyzna, często już nieco starszy i po przejściach, ze słabością do naginania prawa i używek. I choć Chyłka z tym opisem ma zaskakująco wiele wspólnego, stworzenie kobiety, nadal dość młodej i na pewno atrakcyjnej, a przy tym zachowującej się gorzej od rasowego macho, wprowadziło do książki nie tylko powiew świeżości, ale i wiele dobrego humoru. Chyłka żyje intensywnie i mocno w każdym tego słowa znaczeniu. Jeśli mówi, to nie przebiera w słowach, w przeciągu kilku sekund jest w stanie "zniszczyć" każdego przeciwnika. Jeśli chce wrzucić coś na ząb, to musi to być solidna porcja mięsa - sałata jest dobra dla zająca, a nie dla silnej kobiety, gotowej zmierzyć się z każdym wyzwaniem. Jeśli pali, to kopci niczym lokomotywa, jeśli pije, to niemal do nieprzytomności, jeśli prowadzi samochód, to tak jakby musiała wygrać rajd, jeśli trzeba jej podniet... chyba łatwo dopowiedzieć sobie resztę. Chyłka sama w sobie jest już fantastyczna, a staje się jeszcze lepsza, gdy obok niej postawi się młodego, delikatnego, choć z pewnością pojętnego i elastycznego aplikanta. Kordian stara się żyć według reguł i zbytnio się nie wychylać. Słucha lekkiej muzyki, odżywia się również "lekko", jeździ komunikacją miejską, dwa razy zastanawia się, zanim wyda choć złotówkę. Chyłka jako patronka zdaje się być dla niego przekleństwem. Szybko jednak okazuje się, że para doskonale się uzupełnia, a Kordian za sprawą nieobliczalnej Joanny otrzymuje przyspieszony kurs prawdziwego życia. Uczelniana teoria brutalnie zderza się z bezwzględną rzeczywistością. Praca dla renomowanej, warszawskiej kancelarii wymaga stalowych nerwów i całkowitego wyzbycia się ludzkiej epatii. Ten, kto liczy na sukces i wielkie pieniądze musi liczyć się również z tym, że będzie stawał po stronie najgorszych zwyrodnialców. Czytelnik z zapartym tchem będzie więc śledził perypetie młodego, "nieopierzonego" młodzieńca, który zdaje się kompletnie nie pasować do tak brutalnych reguł gry. Znakomitych, wyrazistych bohaterów jest tu zdecydowanie więcej, wystarczy wspomnieć choćby informatycznego "magika" Kormaka, czy też samego oskarżonego o zbrodnię. To sprawia, że niezależnie od tego, kto akurat znajduje się na pierwszym planie, powieść czyta się z zapartym tchem.
Fabuła książki porywa już od pierwszych stron, została wnikliwie przemyślana i świetnie rozplanowana. Nieustannie towarzyszy nam napięcie, nie brakuje zaskakujących zwrotów wydarzeń i dużej dawki adrelaniny. To swego rodzaju ewenement. Podczas lektury towarzyszą nam wrażenia podobne jak te, jakich doświadczamy oglądając dobry thiller czy kryminał. Co jednak ciekawe, tu nie potrzeba do tego ani spektakularnych wybuchów, ani regularnych "strzelanek". Nie jest dla mnie do końca jasne, jak dokonał tego autor, ważne jednak, że mu się udało, i dzięki temu trzymamy w rękach tak wciągającą powieść. "Kasacja" jest również bardzo dobra pod względem merytorycznym. Jakby na to nie spojrzeć, napisał ją doktor nauk prawniczych, który z całą pewnością zna się na rzeczy.
Jeżeli jeszcze nie mieliście okazji zetknąć się z twórczością Remigiusza Mroza, koniecznie sięgnijcie po jedną z jego powieści. Osobiście polecam "Kasację", książkę, która dostarczy Wam sporej dawki adrelaniny i dobrej rozrywki. Znakomicie skonstruowana intryga i świetnie opracowana fabuła sprawiają, że od tej historii naprawdę trudno się oderwać. Jest niemal pewne, że po jej zakończeniu, możliwie szybko sięgniecie po kolejną powieść autora. Gorąco polecam.
„Trzeba skonkretyzować wroga. Dzięki temu staje się mniej straszny, a bardziej realny.”
Jak wielkim trzeba być zwyrodnialcem, aby brutalnie zamordować dwoje ludzi i spędzić z ich gnijącymi ciałami, aż dziesięć dni w jednym mieszkaniu? Na to pytanie odpowiedzi może udzielić wyłącznie syna słynnego polskiego biznesmena – Piotr Lagner, oskarżony o tą straszliwą zbrodnie. Jest jednak jeden mały problem. Lagner postanowił milczeć jak zaklęty. Nawet przed swoimi obrońcami.
Sprawa z jaką przyjdzie się zmierzyć Joannie Chyłce i aplikantowi – Kordianowi Oryńskiemu, przerośnie wszelkie oczekiwania. Czy uda się tej kontrowersyjnej parze dowiedzieć jak było naprawdę?
Przyznam szczerze, że kiedy po raz pierwszy usłyszałam o Remigiuszu Mrozie i jego książkach byłam dość negatywnie nastawiona. Wszędzie pojawiające się zachwyty oraz pozytywne recenzje działały na mnie odpychająco. Wszystko, dlatego że zawsze kiedy sięgałam po takie książki kończyłam rozczarowana. Nie potrafiłam zrozumieć ich fenomenu i czułam się odrobinę dziwna skoro tylko mnie się nie podobały. Właśnie z tego powodu odkładałam lekturę „Kasacji” ile się dało. W końcu jednak za namową bookstagramowych znajomych sięgnęłam po historię Chyłki i Zordona. Sądząc po różnych recenzjach powinnam przeczytać niesamowicie wciągający thriller z zaskakującym zakończeniem, a chyba jednak nie do końca to otrzymałam. Ale wszystko po kolei.
„Na świecie jest właśnie taka sprawiedliwość, jaką dostaliśmy. Każdy ma swoją rolę do odegrania. Prokurator wyolbrzymia, my pomniejszamy, a sędzia szuka czegoś pośrodku. A przedtem ktoś układa normę prawną, wokół której wszyscy tańczymy jak pieprzeni Indianie, odpychając się wzajemnie i podkładając sobie nogi. To jest sprawiedliwość w demokratycznym wydaniu.”
„Kasacja” to książka, która przenosi czytelnika do skomplikowanego prawniczego świata, pełnego zagmatwanych intryg balansujących gdzieś pomiędzy prawdą, a ułudą. Możemy tu poznać świat, w którym manipulacja i wielkie przekręty finansowe to codzienność, a prawnicy nie zawsze postępują zgodnie z prawem. Autorowi nie można jednak zarzucić nie znajomości przepisów prawnych. Już od pierwszych stron można zaobserwować jak rzeczowo i umiejętnie [autor] przybliża czytelnikowi wszystkie zagadnienia oraz kruczki prawne, sprawiając, że wszystko wydaje się bardzo rzeczywiste, jakby naprawdę się to kiedyś wydarzyło. Jednak zdecydowanie największą zaletą książki są inteligentne, zabawne i pełne ciętego języka dialogi. Niestety z czasem rozmowy między głównymi bohaterami stawały się coraz bardziej wulgarne, co stopniowo mnie do nich zniechęcało.
Pierwszy tom serii o Chyłce to przyjemna i lekka lektura, idealna na zimowe wieczory.
Aleksandra
Ps. Jestem już po drugim tomie serii o Chyłce i muszę przyznać, że jest dużo lepsza. Recenzja książki wkrótce.
*Wszystkie cytaty pochodzą z książki Kasacja autorstwa Remigiusza Mroza.
Nie przepadam za kryminalami napisanymi przez polskich autorow,ale "Kasacja" zaskoczyla mnie bardzo pozytywnie.Para adwokatow,oraz ich pomocnik Cormac,od razu budza sympatie i chce sie sledzic ich poczynania.Plusem jest odwrocenie sytuacji,czesto spotykanej w innych kryminalach,w ktorej to kobieta jest asystentka.Spora dawka humoru rowniez jest atutem tej ksiazki.Do samego watku kryminalnego tez trudno miec zastrzezenia,skoro final mocno zaskakuje.Siegne po inne kryminaly tego autora
"Kasacja" to książka nudna. Po w miarę ciekawym wstępie, który mógłby zapowiadać wciągającą historię z mroczniejszym klimatem i dreszczykiem, szybko okazuje się, że ten wstęp to tylko podpucha. Mamy prawniczkę, która ma mieć niby duże doświadczenie w swoim zawodzie, ma być twarda i z czym to ona sobie nie poradzi, ale dostajemy jedynie stereotypy, że jak ktoś słucha metalu, je ostre jedzenie, naskakuje na każdego i przeklina to jest twardą babą. Bohaterka od samego początku daje się nabrać na gierki swojego klienta, ma do pomocy aplikanta, który też jest taką samą sierotą jak i ona. Gdzieś tam po drodze wyskakuje romans, ale nie wiadomo skąd, bo do całej fabuły pasuje jak pięść do nosa - wątek robi wrażenie powstałego tylko po to, aby owy aplikant miał motywację do zrobienia później tego, co robi. Jakby nie można było wymyślić czegoś oryginalniejszego. Najciekawiej wypada tutaj postać mordercy, którego mają bronić. Zarówno on jak i cała historia wokół niego ma potencjał w ogóle niewykorzystany. W książce można znaleźć kilka lepszych, ciekawszych momentów, które mają mocniejszy akcent, pasują do thrillera prawniczego i jako jedyne go sugerują, ale tonie to wszystko w klepaniu w kółko tych samych wątków. Książka ta jest pisana trochę jak taki tasiemiec. Jak się już pojawi jakiś wątek to jest ciągnięty do znudzenia i później kolejny, i kolejny. Z wyjątkiem tych kilku momentów - których i tak, jak na taki gatunek jest stanowczo za mało - cała historia płynie w ślimaczym tempie, z którym nie da się zgubić, ani niczym zaskoczyć - chociaż tutaj to i tak nic nie zaskakuje, bo zanim coś w miarę intrygującego zacznie się dziać to już się domyślimy co to może być. Pojawia się tutaj też taki sposób tłumaczenia wydarzeń poprzez dialogi. Nie widzimy samych wydarzeń, nie uczestniczymy w nich razem z bohaterami, tylko przyjdzie ktoś i następuje długa wymiana zdań co, gdzie i kiedy miało miejsce. Przypominało mi to powieści o pannie Marple. I w pewnym sensie jest to taka prawnicza panna Marple. Jak ktoś lubi podobne klimaty to tutaj też się nie zawiedzie. Niestety w tym przypadku takie przedstawianie niektórych wydarzeń powodowało, że albo miało się wrażenie, że autor nie wiedział co i jak, i nie mógł inaczej tego opisać, albo zabrakło pomysłu. Nie czytało się tego dobrze i jeszcze bardziej nudziło przy i tak już nużącej lekturze, którą mniej więcej od połowy czyta się jak za karę - byle dobrnąć do końca. O postaciach też wiemy mało. Stanowczo za mało. I to do tego stopnia, że wszystko jedno co się z nimi stanie. Nie ma komu kibicować. No chyba, że mordercy, bo jako jedyny coś tam jeszcze myślał, kombinował i momentami to było ciekawe. Reszta postaci to męczarnia. Książka dla wytrwałych lub po prostu lubiących lżejsze prawnicze opowiastki o mordercach, gdzie niby mamy brutalną sprawę, ale wszystko tak na prawdę dzieje się gdzieś w tle, a sam czytelnik jest konfrontowany tylko z tym co po fakcie.
Wciągający, zaskakujący kryminał osadzony w wielkim, prawniczym świecie.
Książka niezwykle wciągająca. To moje pierwsze spotkanie z Mrozem i na pewno nie ostatnie. Nawet na samym końcu gdy wydaje się że wszystko jest już jasne i wyjaśnione okazuje się, że jednak tak nie jest. Nie zmarnowana ani jedna strona.
Syn biznesmena Piotr Langer zostaje oskarżony o zabicie dwóch osób. Sprawa wydaje się oczywista. Potencjalny winowajca spędza bowiem 10 dni zamknięty w swoim mieszkaniu z ciałami ofiar.
Sprawę prowadzi Joanna Chyłka,pracująca dla bezwzględnej,warszawskiej kancelarii Żelazny&McVay. Nieprzebierając w środkach prawniczą,która zrobi wszystko,by odnieść zwycięstwo w batali sądowej. Pomaga jej młody,zafascynowany przełożoną,aplikant Kordian Oryński ( Zordon). Czy jednak wspólnie zdołają doprowadzić sprawę do szczęśliwego finału?
Tymczasem ich klijent zdaje się prowadzić własną grę,której reguły zna tylko on sam. Nie przyznaje się do winy,ale też nie zaprzecza,że jest mordercą
Październik 1939. Po zdemaskowaniu przez Christiana Leitnera, Staszek i Maria zbiegają z Rawicza, pozostawiając w ratuszu nieprzytomnego Niemca. Postanawiają...
Wczesne lata dwutysięczne. Blokowisko na osiedlu RZNiW żyje w rytmie rapu, oddycha dymem z jointów i nie toleruje obcych. Na dwunastym piętrze jednego...
Przeczytane:2023-02-05, Ocena: 3, Przeczytałam, czytam z Legimi 2023, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2023, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu - edycja 2023, 52 książki 2023,
Wszyscy chyba znają Chyłkę. Postanowiłam, że też ją poznam. Teraz nie wiem, czy to był dobry pomysł. Przerysowane do granic możliwości postaci, dziwne dialogi, nieprawdopodobne wydarzenia (nie chcę spojlerować, powiem tylko, że akcja na cmentarzu jest tak niedorzeczna, że brakuje mi słów, chociaż dużo czytam i zasób mam spory :/), zakończenie bez wielkiego wow i trochę nijakie – to sprawia, że moja przygoda z Chyłką kończy się na pierwszym tomie. Trzeba przyznać, że czyta się szybko, ale Mroza zawsze szybko się czyta 😉, mam wrażenie, że serial się obroni, nie będę jednak sprawdzać.
Biorąc Chyłkę nie spodziewałam się literatury wysokich lotów – żeby była jasność, ale literatura rozrywkowa też może być dobra. Ta, wg mnie, nie jest.