Magiczna, niemoralna i zaskakująca kontynuacja bestsellerowej sagi CÓRA LASU
Od samego początku pobytu w elfim lesie Apopi postrzegana jest jako intruz - szkodnik, którego należy się pozbyć. Nie spodziewa się, by nadciągający, wytoczony przeciwko niej Proces Sprawiedliwych był naprawdę sprawiedliwy.
Dziewczyna nie ma jednak zamiaru się poddać. Dąży do konfrontacji i będzie walczyć o siebie i o życie mężczyzny, który jeszcze do niedawna był jej największym wrogiem.
Czy praworządne elfy postąpią wobec Apopi uczciwie i rozpatrzą jej sprawę bezstronnie? Jak daleko będą w stanie się posunąć, by pozbyć się jej z Lasu Północnego?
Czy powinna uwierzyć w dobre intencje tych, którzy będą chcieli jej pomóc?
Czy udowodni, że zasługuje na miano hegemona?
Historia o pięknie utopijnej społeczności podszytej zgnilizną. Oto długo wyczekiwany drugi tom powieści o Synach i Córach Lasu.
Wydawnictwo: BookEdit
Data wydania: 2022-10-29
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 416
Język oryginału: polski
"- Inność wbrew powszechnej opinii nie jest defektem. Jest darem, ciężkim, czasem ostrym jak brzytwa, ale jednak darem. Bo to odmieńcy czynią świat wielopłaszczyznowym i kolorowym. Nie pozwalają popaść codzienności w marazm."
Apopi... Cóż to za postać... Chaos w czystej postaci. Człowiek, który musi żyć z elfami. Wszystko byłoby super, gdyby te wspaniałe i prawe elfy chciały mieć ją w swojej społeczności na równi sobie. Dla nich Hegemon Apopi, to tylko nazwa. W rzeczywistości człowiek, którego chcą się pozbyć. Okazją do tego będzie Proces Sprawiedliwych, a następnie pierwsze zadanie jako Hegemona by przysłużyć się "swojej" społeczności. Co czeka Apopi w podróży? Jakie przeciwności napotka? Czy wróci z niej cało?
Przygotujcie się na chaos, który już jest w drodze i nie zamierza się zatrzymać!
Uwielbiam taki magiczny świat. Elfy, różne zdolności, inne życie. Autorka stworzyła miejsce, w którym choć rządzi prawo, to niektóre elfy bardzo chcą ominąć panujące zasady. I uwielbiają rozpustę! I dobrą zabawę!
Jeszcze Shiro... Taki lowelas, dostępny praktycznie dla każdej chcącej przyjemności elfki, rozpustnik jakich mało! A jednak przyciąga Apopi jak magnes. Choć ona się opiera jak może jego urokowi, to czy można tak sobie odpuścić trochę przyjemności? Nie jest to jednak proste, bo jest jeszcze jej zabójca Sheut, który wiernie służy radą i pomocą, ale jest też coraz bliższy jej sercu.
Apopi jest w trójkącie bez wyjścia. Każdy wybór niesie za sobą wielkie konsekwencje, które wstrząsną całym elfim światem. Czy jesteście gotowi na to co nastąpi?
J. K. Komuda wie co to dobry humor. Wie jak pobudzić wyobraźnię zmysłami, a zarazem jak rozpętać wojnę. Świat Lasu Północnego zawładnął moim sercem! Nie umiem opisać słowami tego z jakimi szczegółami spotkałam się w książce, które zaskoczyły nie tylko Apopi, elfy wiedzą jak zaszaleć! Cudowna historia pełna zwrotów akcji i niespodziewanych sytuacji. Z niecierpliwością wyczekuję 3 tomu, bo zakończenie to...!
Pierwszy tom przygód hegemona Apopi, ludzkiej dziewczyny w świecie elfów, zakończył się mocnym akcentem. Tak mocnym, że czekanie na kontynuację było prawdziwą torturą. Apopi czeka na Proces Sprawiedliwych, który, jak zakłada, nie będzie tak sprawiedliwy, jak być powinien. Bo dziewczyna traktowana jest w tym gronie od początku jako intruz, ktoś, kogo trzeba się pozbyć. I chociaż są elfy, które są jej przychylne, Apopi nie ma złudzeń co do przebiegu procesu. Ale będzie walczyć. Dla siebie i dla swojego zabójcy. Nie podda się, niezależnie od tego, jak wiele będzie ją to kosztować. Czy elfy, które mają o sobie tak dobre mniemanie, rozpatrzą jej sprawę bezstronnie i potraktują Apopi uczciwie? Komu w obecnej sytuacji dziewczyna może ufać, a od kogo powinna trzymać się z daleka? Co jeszcze wymyślą elfy, aby pozbyć się Apopi z Lasu Północnego?
Pierwszy tom opowieści o młodej studentce, która żyje, choć jej serce zostało przebite sztyletem, zachwycił mnie swoją oryginalnością, bogactwem świata przedstawionego i przedstawieniem elfów od zupełnie innej strony. To był powiew świeżości w polskiej literaturze fantastycznej, przełamujący schematy, proponujący masę nowych rozwiązań. Nie mogłam uwierzyć, że to debiut. Jaki jest drugi tom? W moim odczuciu jeszcze lepszy. Bardziej dojrzały, bardziej dynamiczny, pełen zaskakujących zwrotów akcji i niebanalnych bohaterów. Cieszy fakt, że autorka postanowiła wprowadzić do powieści nowe, interesujące postaci, chociaż bohaterów i tak jest już w tym świecie wielu. Co ciekawe, odnalezienie się wśród nich w ogóle nie sprawia problemów. Wiemy, kto jest kim i po co jest w powieści.
Akcja powieści nie jest równa, ale mimo to autorce udaje się nie tylko rozbudzić ciekawość czytelnika, ale i utrzymać jego ciągłe zainteresowanie powieścią. Bardzo dobrze się zaczyna ta książka, akcja od razu rusza z kopyta i jej tempo jest bardzo dynamiczne w pierwszej połowie. Dlatego nie ma mowy o ani chwili znużenia. Później akcja odrobinę zwalnia, jednak nie na tyle, aby chcieć oderwać się od lektury, bo przez całą powieść, niezależnie od tego, czy opowieść toczy się wolniej czy szybciej, dzieje się naprawdę dużo. To jeden wielki rollercoaster, dlatego przez całą lekturę nie możemy być pewni tego, co wydarzy się dalej. Nawet, jeśli mamy jakieś domysły. W tej powieści nic nie jest oczywiste. Pojawia się mnóstwo pytań, a na odpowiedzi trzeba trochę poczekać. Z tego powodu książka trzyma w napięciu, a sięga ono dosłownie zenitu w ostatnich rozdziałach. Z nerwów nie potrafiłam usiedzieć w miejscu. Finał jest naprawdę mocny. Ale nie tylko finał, bo właściwie ostatnie kilkadziesiąt stron robi piorunujące wrażenie.
Po raz kolejny jestem pod wrażeniem budowy świata przedstawionego. Nie dość, że autorka stworzyła go od podstaw, to zadbała o każdy jego detal. Jak nie lubię w powieściach opisów przyrody, tak tutaj mogłabym je czytać w nieskończoność. Mistrzostwo! Świat jest wielobarwny, szczegółowy, zachwycający z jednej strony, bezlitosny i przerażający z drugiej. Elfy w powieści to istoty, które mają o sobie wysokie mniemanie, chcą być traktowane z szacunkiem, niemalże z czcią. Uważają się za lepszych od ludzi pod każdym względem. Jeśli jednak zajrzy się głębiej, okazuje się, że ich świat przesiąknięty jest zgnilizną. To, co na zewnątrz wygląda pięknie, jest zanieczyszczone i brzydkie w środku. W tym bezlitosnym świecie próbuje odnaleźć się główna bohaterka, która przecież jest człowiekiem i na każdym kroku musi udowadniać, że tak samo jak inni przynależy do tego świata, że nie znalazła się tu bez powodu. A praworządne elfy, jak same o sobie myślą, wykopałyby dziewczynę jak najdalej przy pierwszej nadarzającej się okazji.
Jeśli chodzi o bohaterów, jestem oczarowana ich kreacją i faktem, że nie stoją w miejscu, tylko się rozwijają. Pojawiają się nowe postaci, a starych bohaterów możemy poznać jeszcze lepiej. Podoba mi się również fakt, że tak naprawdę żaden z bohaterów nie jest idealny, każdy ma coś za uszami, każdy potrafi irytować. Nawet Apopi, którą tak lubię za jej nieustępliwość, odwagę i niewyparzony język. Niezmiennie zachwycają mnie poczucie humoru i rozkminy tej dziewczyny. Podoba mi się, że trwa przy swoim zdaniu, że ma zasady, że potrafi poświęcać się dla sprawy i dla innych. Jej relacje z męskimi postaciami, z którymi już w poprzednim tomie coś zaczęło ją wiązać, kwitną w najlepsze. Nie za bardzo lubię trójkąty w powieściach, jednak tutaj taki rozwój sytuacji mi nie przeszkadza. Bo po pierwsze, tu wszystko wychodzi tak bardzo naturalnie, a po drugie bardzo szybko się wszystko zmienia i, jak pisałam wcześniej, niczego nie możemy być pewni. Shiro i Sheut – dwa zupełnie różne charaktery, dwie mocne, wyraziste postaci. Obie uczuciowo oddane Apopi. Nie potrafię na tym etapie zdecydować, któremu z panów kibicuję, bo jeden i drugi czymś mnie ujął i na temat każdego z nich kilka razy już zmieniałam zdanie. I nie dziwię się Apopi, że ma taki mętlik w głowie, bo sama mam w niej mętlik, chociaż to nie ja muszę wybierać między tymi dwoma przystojniakami.
„Kapłanka chaosu” to kolejna świetna fantastyczna powieść na naszym rodzimym rynku, która nie odstaje poziomem od zagranicznych publikacji. Powieść urzeka konstrukcją świata, niebanalnymi, wyrazistymi i przede wszystkim autentycznymi bohaterami, cudnym klimatem, zwrotami akcji, których jest tu bez liku i opowieścią, w której można zatonąć. Cieszę się, że autorka nie postawiła jeszcze kropki nad i, i jeszcze wiele tajemnic tego świata czeka na odkrycie. Z całego serca polecam!
J. K. Komuda „Kapłanka chaosu. Córa lasu” (tom 2) 🧝♂️
Apopi wciąż jest niechętnie widzianą osobą w Lesie Północnym i czeka na Proces Sprawiedliwych wytoczony przeciwko niej. Niespodziewanie dostaje pierwszą misję, jaką ma wypełnić. W podróży do Lasu Środkowego pomagają jej Sheut i Shiro. Zabójca i elf są zauroczeni dziewczyną. Jakie niespodzianki czekają na tę trójkę?
„Świat nigdy nie był sprawiedliwy - ani tu, ani tam”.
Czytaliście pierwszą część „Hegemon Apopi”? Jak się podobało? Mnie bardziej druga część przypadła do gustu i lepiej mogłam poznać główną bohaterkę (momentami irytująca, ale da się wytrzymać, po prostu ma cięty język 😁) i jej kompanów, ich rozterki oraz zmagania. Nadal jestem zauroczona wykreowaniem tego elfickiego świata i każdej postaci. Emocji tutaj nie zabraknie. Więcej akcji i przemyśleń. Zakończenie daje nam nadzieję na kolejny tom i aż jestem ciekawa, co autorka ma jeszcze w zanadrzu. Ogromnie polecam! 💚
Ten rok zamykam książką, która podbiła moje serce tak bardzo, że wracam do niej myślami prawie codziennie.
"Kapłanka chaosu" to kontynuacja przygód Hegemon Apopi, która wbrew swej woli, brutalnie oraz bez zapowiedzi została przeniesiona w nieznany i niezrozumiały dla niej świat, gdzie prym wiodły elfy. Dziwnym trafem ona jako człowiek stała się równoprawnym członkiem tej społeczności. Mimo tego jest raczej nielubiana i trzymana na uboczu, a jej usposobienie sprowadza na nią coraz to nowe problemy, z których ciężko się wyplątać.
Po lekturze pierwszego tomu byłam zachwycona a moja wyobraźnia pobudzona do granic wytrzymałości. Zakończenie urwało się w takim momencie, że chciało mi się wyć, ale dzielnie czekałam i zostałam nagrodzona. Opłaciła się moja cierpliwość, a autorka udowodniła, że zna się na pisarstwie.
Kochani ta pozycja okazała się prawdziwą petardą, która trzymała mnie przez wszystkie rozdziały w napięciu. Wciąż byłam pełna obaw w co znowu wpląta się ta zagubiona dziewczyna, która ukrywała swe rozterki pod maską twardzielki. Do tego okazuje się, że coś czuje do dwóch mężczyzn i nie wie co z tym fantem zrobić, gdyż oboje są warci jej uwagi i zdolni dla niej do naprawdę wielkich poświęceń.
Co zrobi główna bohaterka i kogo wybierze jej serce? Czy posłucha głosu rozsądku? Czy elfy i ich pokręcony świat stanie się jej prawdziwym domem, a może dwulicowość i fałsz tych istot będzie dla niej zgubny? Czy znajdzie się tam ktoś jej życzliwy, który stanie się jej prawdziwym przyjacielem? Przekonajcie się sami!
Biorąc książkę do ręki przepadłam na kilka godzin z kretesem i odłożyłam ją z ociąganiem dopiero, gdy dotarłam do finalnych kart. Nie ukrywam, że byłam ogromnie rozczarowana, że to już koniec drugiego tomu, który znowu zakończył się w tak ciekawym i mega ważnym momencie. Moją głowę przepełniały domysły, pytania i niedowierzanie. Obym nie musiała zbyt długo czekać na kolejną część!
Jeśli chodzi o styl pisarki, to z czystym sumieniem stwierdzam, że pani Komuda rozwinęła swe umiejętności. Powieść czytało się naprawdę lekko, szybko a tekst był prosty, przejrzysty i zrozumiały. Wątki zaskakują, łączą się w spójną całość.
Akcja jest dynamiczna, raz nabiera niesamowitego tempa i doprowadza do palpitacji serca, by za moment zwolnić i spowodować, że odbierane wrażenia są mega intensywne. Emocje są przez cały czas obecne i pozostają na długo.
Postaci są genialnie wykreowane, zróżnicowane, charakterne, o silnej, wręcz zadziornej osobowości, które są mocną stroną tej książki. Jedne bardzo polubiłam inne mocno działały mi na nerwy i nieraz miałam ochotę je udusić.
Nie zabrakło też takich namiętnych scen, gdy temperatura otoczenia niebezpiecznie wzrastała i przyprawiała o szybszy oddech. Nie dziwię się Apopi, że miała taki mętlik w głowie. Obaj faceci są godni jej uwagi, powodują, że traci ona przy nich zdrowy rozsądek i jasność umysłu. Będąc na jej miejscu sama miałabym problem z dokonaniem wyboru, chociaż moje serce wyrywa się nieco bardziej do jednego z nich.
Podsumowując uważam tę pozycję za rewelacyjną odskocznię od codziennych problemów i godną waszej uwagi. Będziecie zauroczeni stworzonym światem, pięknymi opisami, niezwykłymi bohaterami i wydarzeniami, które porywają czytelnika.
Naprawdę dużo się tu dzieje i zapewniam, że nie będziecie się nudzić. Nie zwlekajcie tylko poznajcie Apopi i sami zdecydujcie czy zasługuje na miano kapłanki chaosu. Ja osobiście uważam, że nie chociaż wiele by na to mogło wskazywać. Polecam z całego serca.
Część pierwsza bardzo mi się podobała, dlatego z wielką radością sięgnęłam po tom drugi. I ujrzałam już pierwszy plus jakim było wprowadzenie czytelnika do poprzednich wydarzeń. Tym sposobem mogłam sobie przypomnieć na czym mniej więcej skończył się pierwszy tom. Niemal od razu, co rzuciło mi się w oczy, to dużo większa napiętość wydarzeń. Bohaterka opowiada nam o swoich snach, a my czytamy tak nieprawdopodobne wydarzenia z wielkim przejęciem. Tutaj się zastanawiałam, czy będzie to jakąś zapowiedzią ich losów, ale nie zdradzę, czy tak było:-) Autorka totalnie zaskoczyła mnie intensywnością scenerii i mnogością innych postaci, a zwłaszcza Elfów. Bardzo dokładnie czujemy niepokój Apopi, która bardzo pragnie się dostosować do innych postaci. Wie, że jest inna i tak naprawdę wręcz potrzebuje aprobaty otoczenia. A ono wcale nie zamierza jej tego ułatwiać. Niekiedy robią jej na złość i mnie to również denerwowało. Nie dostrzegały jej takiej, jaka była. Jej jakby nie winą, lecz wadą było to, że często nie zastanowiła się nad tym, co mówiła. Niekiedy jej słowa niekoniecznie wypowiadały to, co chciałaby przekazać i jak wiadomo, nie kończyło się to dobrze. Z jednych kłopotów popadała w drugie, jakby poprzednie nie bardzo nauczyły jej ostrożności. Szuka tutaj przyjaźni i niby ją znajduje, ale samotność wciąż gra tu pierwsze skrzypce. Towarzyszyć jej będą różne postacie, lecz najbardziej chodzą po głowie dwie osoby, gdzie jedna jest przeciwieństwem drugiej. Czy możliwe, by ktoś tutaj kimś się zauroczył? Oj działo się tutaj działo! Dałabym książce wyższą punktację niż dziesięć, ale się nie da:-(
Słuchajcie, zanim przejdziecie do tomu drugiego, wpierw przeczytajcie pierwszy, gdyż to jest jego kontynuacja. Bohaterzy bardzo zapadają w pamięci, gdyż po dwóch pierwszych stronach sobie przypomniałam wydarzenia z części pierwszej. Czytając często człowiek się uśmiecha, gdyż bohaterzy są zabawni i inni pod względem opisu i charakteru. Bardzo dobrze wykształcony styl pisarski, mocno wciągająca atmosfera i bardzo satysfakcjonujący koniec. Szczerze wam polecam!
W "Hegemon Apopi" Justyna Komuda postawiła poprzeczkę bardzo wysoko i sięgając po drugi tom sagi Córa Lasu byłam bardzo ciekawa czy uda jej się utrzymać poziom. Ogromnie tęskniłam za elfim lasem, jego atmosferą podstępnego piękna i emocjami, które przeżywałam z Apopi. W "Kapłance Chaosu" klimat jest nadal taki sam! Czułam się jakbym wróciła w to samo miejsce i cieszyłam się tym jak dziecko!
Apopi powoli klimatyzuje się w świecie elfów, co wcale nie znaczy, że większość zaczęła ją akceptować, ona po prostu rozumie już więcej. Nadal jest pyskata i trochę szalona, ale uczy się ostrożności. Nestorka wyznaczyła jej pierwsze zlecenie, z którego Apopi mogłaby nie powrócić cało...gdyby nie pewien piękny śnieżnowłosy elf. Shiro jakby trochę spoważniał, sprawił, że uwierzyłam, że z tą sympatią do Apopi to on tak na poważnie. Za to Sheut niemal spowodował, że przestałam go lubić, jednak w końcu ściągnął maskę.. Bardzo ważną rolę odgrywa tu Sora- nawiedzony wrażliwiec, z którym bardzo chciałabym się zaprzyjaźnić . Wszystkie postaci napisane są tak przekonująco, że łatwo zapomnieć, że to tylko fikcja. Na końcu Apopi tak mnie wkurzyła, że płakałam ze złości i miałam ochotę skopać jej tyłek, ale im więcej emocji wzbudza książka tym lepiej.
Opisy są dopracowane i tak sugestywne, że niemal czułam zapach lasu czy smak owoców. Natomiast gdyby ktoś mi kiedyś powiedział, że o namiętnych uniesieniach będę czytać z wypiekami na twarzy, a nie z poczuciem zażenowania - nie uwierzyłabym. Justyna operuje doskonałym stylem, dzięki czemu odczuwałam całą historię jak własną i zachwycałam się każdym rozdziałem. Nawet dedykacja na początku, mimo, że nie indywidualna, jest dla mnie bardzo ważna.
Przy "Hegemon Apopi" pisałam, że to najlepsze polskie fantasy o elfach, druga część mnie w tej ocenie tylko utwierdziła. No może jeszcze zmusiła do dodania, że to najlepsza saga o elfach i namiętnościach.
Wiem jak skończył się tom pierwszy. Apopi czeka na proces ale to trwa już za długo. Kiedy w końcu zostaje zaproszona, okazuje się, że jest już werdykt. Apopi wyrokiem zostaje uniewinniona . W ramach zadośćuczynienie musi wybrać się z misją do elfów klanu środkowego jako delegacja swojego klanu. Ma uczestniczyć w obrzędach pogrzebowych. Ale misja pokojowa zamienia się w coś, czego nikt nie przewidział. Apopi musi uciekać wraz ze swoim zabójcą oraz zabójcą Shiro. On sam zostaje u elfów środka. Co wydarzyło się w czasie pobytu Apopi i Shiro w krainie elfów środka? Czy Apopi wyjdzie z tego cało?
Muszę przyznać, że autorka nieźle namieszała. Apopi coraz pewniej czuje się jako hegemon. Zaczyna wczuwać się w swoją pozycję, ale nie wszystko akceptuje. Przede wszystkim nie potrafi jak elf pogardzać gatunkiem ludzi. W czasie nieobecności Shiro nawiązuje nowe znajomości wśród elfów północy. Okazuje się, że nie wszyscy mają ja za zło. Czy znajdzie sojuszników?
Poznajemy także elfy z lasu środkowego. Niby to elfy ale każda część lasu to zupełnie inne poglądy. Nestorka lasu północnego i jej elfy żyją w pewnym układzie z ludźmi. Elfy pogardzają ludźmi a ci im służą. Tylko czy wszystko jest takie, jakim nam się wydaje? Natomiast elfy z lasy Środkowego nienawidzą ludzi. Mieszkających na ich terenie ludzi z wymordowali. Apopi jest dla nich zniewagą. To przez nią zginała ich członkini. Choć jak wiemy to Apopi była ofiarą, ta teraz oskarżają ją o wiele innych rzeczy. Czy Apopi wyjdzie z tarapatów?
Postacie są świetnie rozwinięte. Shiro, który był takim dupkiem jako go nazywała Apopi pokazała zupełnie inna twarz. Za wszelką cenę broni Apopi, nie tylko sam ale także rozkazuje to swojemu zabójcy. Przez to traci swojego obrońcę. Okazuje się także, że Shiro wcale nie jest takim, jakim pokazał się w tomie pierwszym. Pojawiają się także kolejne ciekawe postacie jak Takuma, który od samego początku zaskarbił sobie moją uwagę. Polubiłam go także jako i Sorę, Synthie, jaki i Kenkooishi. Na pewno nie polubię nestorki lasu północnego. Od początku nie wzbudza sympatii, wydaje sprzeczne rozkazy i zupełnie nie pasuje do pokojowych elfów.
Oprócz wątków pełnych intryg, niebezpieczeństw, mamy także wątek romantyczny. Apopi i Shiro łączy coś, czego nawet oni nie potrafią wytłumaczyć. Jakby ktoś zaplanował to, że się spotkają. Jakaś wyższa siła. Oprócz wątku romantycznego mamy też postać Sheuta. Jak wiemy układ między Apopi a nim nie jest klasycznym układem hegemon-zabójca. Dziewczyna nie traktuje go jak każdy elf swojego zabójcę. Jest dla niej kimś więcej a między nimi dochodzi do zdarzeń, które daleko wykraczają poza to co wolno zabójcy wobec hegemona. Apopi ma mętlik w głowie. Zakończenie wprawiło mnie w osłupienie. To, co wydarzyło się w dwóch ostatnich rozdziałach do tej pory nei umiem dojść do siebie. Epilog zaś sprawia, że ja już chce na wczoraj tom trzeci. Bo chyba będzie? Wielkie gratulacje dla autorki już dawno nie czytałam tak dobrej historii, która mnie wciągnęła do tego stopnia, że zapomniałam o realnym świecie....
Jaki są wasze ulubione stworzenia fantastyczne? Lubicie Elfy? Co jakiś czas na rynku wydawniczym ukazują się książki właśnie z elfami w roli głównej, a niedawno J.K Komuda zadebiutowała książką właśnie o tej tematyce. Obecnie otrzymaliśmy drugi tom cyklu Córa lasu „Kapłanka chaosu”, która jest kontynuacją przygód człowieka, który niespodziewanie znalazł się w świecie elfów. „Hegemon Apopi” zachwycała mnie od samego początku, zakończenie pierwszego tomu było tak ekscytujące, że nie mogłam się doczekać kontynuacji. Z chwilą, gdy w moich rękach zagościł drugi tom wiedziałam, że bardzo tęskniłam za Lasem Północnym, za ciętym językiem Apopi oraz za tajemniczym i mrocznym Sheutem. Spora część książek, których miałam przyjemność czytać, przedstawia różne oblicza trójkątów miłosnych, w „Kapłance chaosu” również możemy taki znaleźć, lecz ja wybrałam za pierwszym razem swojego faworyta i mimo wydarzeń w tej książce, nie zmieniłam swojego zdania i nadal kibicuję temu, który jest bliższy mojemu sercu. #teamsheut
Wydarzenia w tym tomie rozgrywają się kilka tygodni po tych z poprzedniej części. Nie chcę się zagłębiać w szczegóły, ponieważ cokolwiek bym nie napisała mogę zaspoilerować coś z „Hegemon Apopi”. Zakończenie było na tyle dramatyczne i urwane w najbardziej emocjonującym momencie, że ciężko było mi usiedzieć na miejscu i czekać na premierę „Kapłanki chaosu”. Jedno się nie zmieniło u Elfów, niechęć do Apopi, pogarda dla ludzi oraz nieprzychylne nastawienie elfów Lasu Środkowego. Apopi nie może się poddać, nie może pozwolić wygrać niegodziwości i niesprawiedliwości, podejmuje działania, które mogą jej pomóc, jeśli cokolwiek można jeszcze zrobić w sytuacji, która wydaje się beznadziejna.
Znowu? Jak tak można skończyć książkę po raz drugi? Jak mam żyć, nie wiedząc jak się ta historia dalej rozwinie? Apeluję do autorki o odrobinę serca dla nas, wiernych czytelników J . Ledwie nie rozniosło mnie po zakończeniu, nie mogłam znaleźć sobie miejsca, a myśl, że mam czekać nie wiadomo ile na kolejny tom, mnie dołuje. Autorka posługuje się piórem w dosłownie genialny sposób, równoważy opisy wraz z akcją, nie ma chwili na nudę, jedynie na oddech. Uważam, że gdybym miała czas, to pochłonęłabym ten tom w dobę. Płynęłam przez nią, z przyjemnością zagłębiałam się nie tylko w historię przedstawioną przez autorkę, lecz również w opisy rytuałów i życia elfów.
Niech was nie zmyli moja wzmianka o trójkącie miłosnym, pierwszy tom dopiero zarysowywał nam ten romans, za to w drugim on się rozwija. Przepadam nie tylko za ciętym językiem Apopi, ale również za śmiałym postępowaniem Shiro, mimo faktu, że nie jest on moim ulubieńcem. Tym razem autorka skupiła się właśnie na przystojnym elfie, ale jednocześnie nie zapomina o mrocznym zabójcy, co cieszy mnie bardzo.
Drugi tom więcej nam wyjawia tajemnic elfów, dowiadujemy się gdzie są małe elfy, jak wygląda wychowanie elfów, a nawet samo poczęcie. Spodobało mi się bardzo, że autorka pokazała nam, tych przyjaznych bohaterów, spotkania Apopi z nimi dały mi nadzieję, że znajdzie ona w końcu swoje miejsce w tym nieprzyjaznym świecie. Nie będę gdybać, co może nas czekać w kolejnym tomie, lecz jedno jest pewne, akcja nie zwolni, a nerwy będziemy mieli napięte długo. Liczę, na kolejną świetną zabawę podczas czytania, tak jak to miał miejsce podczas lektury obu tomów. Za egzemplarz książki do recenzji, dziękuję bardzo autorce i wydawnictwu BookEdit.
"Kapłanka chaosu" to drugi tom cyklu "Córa Lasu" autorstwa J. K. Komuda.
Główną bohaterką jest młoda kobieta o imieniu Apopi, która przez pewien incydent trafia do świata którym żądzą elfy, a ludzie są tylko sługami. Wyjątkiem staje się Apopi, która otrzymuje zaszczytne stanowisko Hegemona. Do tej pory stanowisko te obejmowały tylko elfy. Apopi jest wyjątkiem, który nie jest zbytnio akceptowalny.
Po wydarzeniach z poprzedniego tomu Apopi otrzymuje swoją pierwszą misję. Wyrusza z Sheutem- swoim zabójcą i opiekunem. Domyślają się, że ma być to podróż w jedną stronę. Jednak wszystko zmienia dołączenie Shiro- syna nestorki, który jest jednocześnie jej wybawicielem i zgubą.
W tym tomie oprócz trójkąta miłosnego otrzymujemy więcej wiedzy na temat Lasu Północnego i życia elfów oraz ludzi. Brakowało mi tego w pierwszym tomie, bo Apopi trafiając do tego świata nie otrzymała żadnej "instrukcji" życia w nim.
Choć nadal informacje otrzymujemy z dialogów między bohaterami to dziewczyna jest zdecydowanie bardziej otwarta na świat elfów i chce go lepiej poznać.
Świetnie czytało mi się "Kapłankę chaosu", jednak pojawiło się parę zgrzytów. Przy którymś razie opisu androgenicznej twarzy Shiro miałam już ochotę rwać włosy z głowy, które wspomniany wyżej bohater miał zdowe i zadbane ?
Do tego teksty Apopi, która jest dość wulgarna, ale miejscami mówione przez nią wulgaryzmy były dziwnie ugrzecznione. Zastanawiało mnie to, ponieważ kreując postać sypiącą przekleństwami jak z rękawa i wplatanie w to "pierdzielenia" było naprawdę groteskowe.
Mimo tych mankamentów książkę czytało się szybko. Fabuła była ciekawa, a zakończenie dość nieoczekiwane.
Z chęcią dowiem się jak potoczą się dalsze losy bohaterów. Na szczęście na "Niewolnicę elfów" nie muszę długo czekać, bo premiera już 12 września!
Jeśli szukacie polskiej fantastyki w świecie elfów to zdecydowanie polecam zainteresować się cyklem "Córa Lasu" ?
Co powiecie na podróż do Serca Lasu Północnego? Z odwiedzinami do pięknych i przystojnych Elfów?
Powiem Wam, że ja z przyjemnością ponownie do nich zajrzałam ponownie i śledziłam dalsze losy dzielnej Apopi.
Od samego początku nie jest jej łatwo, musi mierzyć się z ciekawskimi spojrzeniami, czuje się jak intruz. Czeka w zamknięciu wraz ze swoim zabójcą na decyzje Procesu Sprawiedliwych, który decyduje o jej dalszych losach w osadzie Elfów.
Pomimo przeciwności Apopi się nie poddaje, walczy o siebie, a także życie mężczyzny, który staje się coraz bliższy jej sercu i co najważniejsze nie unika konfrontacji.
Bardzo byłam ciekawa co wymyśli Nestorka Elfów i jakie będą konsekwencje dla Apopi.
W drugiej części ,,Kapłanka Chaosu" dzieje się całkiem sporo, tępo nie odpuszcza, a Apopi coraz bardziej poznaje zwyczaje Elfów. Nadal jest krnąbrna i pyskata, posiada cięty język, który w odpowiednim momencie potrafi kąsać. Kilkukrotnie staje przed wyzwaniami, z których wychodzi obronną ręką, a powiem Wam nie jest ich mało.
Postacie męskie w tej części nadal są zagadką, męscy, silni twardo stąpający po ziemi jednocześnie zabiegający o względy Apopi. Dwóch Panów kręci się wokół kobiety Schiro i Scheut, tworząc w jej głowie jeden wielki mętlik i zamieszanie w sercu.
Którego z nich wybierze Apopi? Nadal zostaje tematem tabu, więc ponownie muszę cierpliwie czekać na kontynuację.
A zakończenie chyba nie wymyśliłabym lepszego, zostawiło mnie z wieloma pytaniami, co się tu wydarzyło? I co będzie dalej?
Z dwoma tomami cyklu ,,Córa Lasu" bardzo miło spędziłam czas, znalazłam się w pięknym bajkowym lesie pełnego Elfów, czasem uśmiechając się od ucha do ucha, a czasem martwiąc o bohaterów.
Obie książki bardzo Wam polecam.
Kiedy ukazał się tom pierwszy, posypało się sporo pozytywnych recenzji. Pomyślałam sobie, że może wyjdę z mojej strefy komfortu i zobaczę czy mi spodoba się ta powieść. Jak było? Przepadłam w tym świecie.
Teraz gdy ukazał się tom drugi mogę powiedzieć, że czuję to samo.
Z tak ogromną przyjemnością weszłam do świata elfów. Razem z Apopi przemiarzałam tamtejsze rejony, wdawałam się w potyczki słowne i nie tylko.
Świat wymyślony przez Autorkę mami swoimi barwami, ale co kryje się tuż pod powierzchnią?
Miałam wrażenie, że akcja pędzi gwałtowniej niż w tomie pierwszym. Tyle wydarzeń, tyle emocji... Tym razem to był prawdziwy rollercoaster.
Autorka prowadzi nas przez historię prostymi, ale płynnymi słowami. Nie ma tu mowy o zgrzytach czy tarciach. Wszystko ma swój logiczny ciąg i nic po drodze się nie gubi.
Poznałam świat elfów jeszcze głębiej. Towarzyszyłam Apopi w jej sercowych rozterkach. Brałam udział w niezłej wyprawie. Nie przeżyłabym tego gdybym kilka miesięcy temu pomyślała sobie nie, ja tego gatunku nie będę już czytać.
Powiem Wam, że wychodzenie ze strefy komfortu ma sens, warto.
Muszę jeszcze dodać, że jako sroka okładkowa jestem zachwycona ?
CÓRA LASU PÓŁNOCNEGO POWRACA! KONTYNUACJA PORYWAJĄCEJ OPOWIEŚCI O DZIEWCZYNIE, KTÓRA TRAFIŁA DO MAGICZNEGO ŚWIATA ELFÓW. Nad głową Apopi zbiera się coraz...
W świecie elfów każdy człowiek jest służącym. W hierarchii stoi niżej niż zwierzę. Pracuje i umiera u boku swego pana. Co się stanie, jeśli do tego świata...