CÓRA LASU PÓŁNOCNEGO POWRACA!
KONTYNUACJA PORYWAJĄCEJ OPOWIEŚCI O DZIEWCZYNIE, KTÓRA TRAFIŁA DO MAGICZNEGO ŚWIATA ELFÓW.
Nad głową Apopi zbiera się coraz więcej czarnych chmur, a zarzuty wobec niej nieustannie się piętrzą. Dziewczyna zaszła elfom za skórę o jeden raz za dużo, dlatego musi opuścić Las Północny - nie jest już w nim bezpieczna.
Wyrusza do Lasu Wschodniego, na tereny społeczności parającej się magią. Na szczęście w trakcie tej wyprawy nie jest sama. Podróżują z nią: arogancki uwodziciel, przyjaciel lekkoduch, wieszcz dziwak i podlegli im zabójcy.
Czy Apopi może ufać swoim towarzyszom?
Czy w końcu znajdzie swe miejsce wśród społeczności, która w otwarty sposób gardzi ludzką rasą?
Czy przezwycięży słabości i pozostanie sobą wobec nadciągających prób?
A może już na zawsze zatraci siebie i to kim, dotąd była?
FASCYNUJĄCA OPOWIEŚĆ O WOLI PRZETRWANIA, WALCE Z NIESPRAWIEDLIWOŚCIĄ I NIEOCZYWISTEJ PRZYJAŹNI POKONUJĄCEJ RASOWE PODZIAŁY. OTO TRZECI TOM WYPATRYWANEJ Z NIECIERPLIWOŚCIĄ SAGI O SYNACH I CÓRACH LASU.
Wydawnictwo: Czarowne
Data wydania: 2024-09-12
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 408
Język oryginału: polski
Niewolnica elfów - J.K.Komuda
Książkę otrzymałam za pośrednictwem klubu recenzenta z serwisu nakanapie.pl
Prolog
"Kiedy wędrowcy odeszli - drzewo odczuło samotność. Do tej pory nie wiedziało, czym ona jest. Dotąd zawsze było same, i od dawna chore, a teraz również rozbite na pół - wewnętrznie i zewnętrznie.
Została mu jedynie pustka."
Ta książka zdecydowanie nie jest dla czytelników młodszych niż 17+.
Przyciąga ona już samą okładką, która może poruszyć naszą wyobraźnię. Tutaj przyszła mi na myśl jedna część Azji, gdzie rosną takie niesamowite drzewa, chyba coś na wzór wiśni. Wygląda to naprawdę pięknie...
Nigdy wcześniej nie miałam okazji nic przeczytać spod pióra tej autorki. Wybierając tę pozycję jako lekturę wiedziałam, że jest to seria. Podczas czytania można natrafić na wspomniane fakty z poprzednich tomów, tak więc nie miałam problemu w odnalezieniu się w tej historii. Wzbudziła ona we mnie wiele emocji, ale niestety, głównie to te negatywne, takie jak złość, szok i nie dowierzanie.
Tylu akcji i ich zwrotów to w fantastyce dawno nie było. Postać Elfa Livyana była tak wykreowana, że można było bardzo mocno i głęboko odczuć tę jego nienienawiść. Dobrze, że autorka choć tak ogólnikowo opisała to, jak główna bohaterka Apopi została przez niego porwana i wskutek jego działań nie była sobą. Tutaj właśnie pojawił się sens tytułu, czyli "Niewolnica elfów". Nie ma chyba nic gorszego niż tortury psychiczne...
Tutaj naprawdę pragnę ostrzec, że czytelnicy o słabych nerwach mogą nie dźwignąć tej historii.
Elfy same w sobie są dość specyficzne i... bezwzględne(!). Piękne na zewnątrz i zgniłe w środku. Oczywiście jak wszędzie bywają wyjątki, ale w tym przypadku to jak mawiają: "To tylko kropla w morzu potrzeb". Kilka postaci przypadło mi do gustu tym swoim stylem życia i ich wykreowaniem trochę tak na "Dzieci Kwiaty". Otwarte serca oraz gotowość wsparcia, kiedy zajdzie taka potrzeba.
Przekleństwa czy też wulgaryzmy w książkach mi zbytnio nie przeszkadzają, gdyż niejednokrotnie pokazują moc przekazu, a także kipiące w postaciach uczucie/a. Niestety tutaj chwilami mi one nie pasowały do Apopi. Ja rozumiem, że jej postać jest wykreowana na wzór samotniczki oraz buntowniczki, ale jakoś źle ją prezentowały i wręcz szpeciły. Przed porwaniem też chwilami zachowywała się na tyle dziwnie, że odnosiłam wrażenie jakby była trochę stuknięta. Mimo tego, to książka wciąga do ostatniej chwili. Mamy tu wiele ciekawych postaci, zarówno tych dobrych jak i złych. Barwne opisy krain po różnych stronach świata. (Wschód, Zachód, Północ, Południe) Pokaz różnych tradycji, nastawienia, oraz poczucia luzu u niektórych elfów. Autorka przedstawia również te ciemne strony idealnego zakątka świata. Ciekawym elementem były też wspomniane tu rozdroża, tak trochę jak w historii "Król lew" i teren zamieszkały przez Hieny.
Tutaj już postawię kropkę, bo można byłoby opisać wiele innych spraw i zagadnień, ale nie chce psuć przyszłym czytelnikom frajdy z przeczytania tej książki.
Tak w skrócie, to ciekawa opowieść z powiewem nowości, tajemnicza, ale też chwilami bywa niepokojąca.
Z całą pewnością sięgnę po poprzednie jak i ewentualne kolejne tomy.
Moja ocena 8/10
Cytaty z książki:
"A przynajmniej bardzo chciałam wierzyć w to, że ze wszystkich ułud tego świata nasza relacja była prawdziwa."
" ,, Całe to gówno " to moja wina, bo to ja cię tu sprowadziłem i wepchnąłem do gniazda tych gadów - Podniósł głos."
" Zazdrość to taka broń, która rani najbardziej tego, co sam nią włada."
" A nóż to taka broń, którą przykłada się gardła tym, co wypowiadają się na każdy temat i wkurzają wszystkich wokół "
" Lepiej mieć poharataną duszę i żyć, niż rzucić się do walki, której nie da wygrać, i umrzeć "
" Kiedy trzeba, człowiek potrafi przekroczyć wszelkie granice tylko po to, by przetrwać. By żyć - ugnie kark, upokorzy się i zrobi rzeczy, które nigdy wcześniej nie przyszły mu do głowy. "
" Ludzka pamięć naprawdę była dziurawa, nieidealna."
" Gdybym miała wyobrazić sobie poetycką, średniowieczną osadę zamieszkiwaną przez magiczne istoty, to wyglądałby ona właśnie tak. Spokojna, pełna ciepłego światła, pachnąca podmokniętymi liśćmi i dymem z kominów. "
Czy masz już za sobą najlepszą książkę drugiej połowy tego roku? Ja tak! Muszę przyznać, że ten rok jest dla mnie wyjątkowo literacko udany. Tym wyżej ustawiona była poprzeczka, ale to, co wykreowała Justyna Komuda jest absolutnie nie do pobicia! Z jednej strony spodziewałam się, że po świetnej "Hegemon Apopi " i doskonałej "Kapłance chaosu" kolejna książka tej autorki nie może być zła, jednak "Niewolnica elfów " przebiła moje najśmielsze oczekiwania 💗! I to jest taka recenzja, którą bardzo chcę i nie chcę pisać. Chciałabym przekonać cały świat, że Córa Lasu jest świetną serią, którą warto czytać, a jednocześnie boję się, że nie zdołam oddać jej uroku i wartości w kilku słowach...
Apopi musi opuścić ziemie Lasu Północnego, gdyż elfy środka mogą chcieć wywrzeć na niej zemstę za nieszczęścia, jakie w ich mniemaniu sprowadziłana ich ziemie. Tak się składa, że Sora wybiera się właśnie do swego rodzinnego plemienia na wschodzie i przy okazji może zabrać Apopi ze sobą. Oczywiście ani Shiro ani Sheut nie zostaną na północy gdy Apopi tam nie będzie. Elfy wschodu są zupełnie inne od tych, które Apopi już zna, niesamowicie oryginalne i piękne w niepowtarzalny sposób. W dodatku parają się magią, mają niesamowite rytuały oraz inne podejście do Ludzi niż dotychczas nam znane długouchy. Jednak macki zemsty elfów środka sięgają i tu. Charakter dziewczyny niemal zostanie prze nie złamany, a jej siła- stłamszona. Przyjdzie jej mierzyć się ze stresem pourazowym, walczyć o życie i co najtrudniejsze wybierać znów między elfem a człowiekiem 😅. Podoba mi się eteryczna iskierka, która rozbłyska, gdy Apopi zwraca się do Serca Lasu. Będziemy mieli też okazję poznać elfy południa, o których do tej pory nie było mowy w serii.
Bardzo doceniam rys psychologiczny zawarty w tej książce. Justyna wnikliwie opisała jak Apopi powoli traciła siebie w traumatycznych okolicznościach i z jakim trudem i bólem się odradzała. Widzę tu ważną lekcję, że nie raz, by odzyskać wiarę w siebie, potrzebujemy drugiej osoby- na tyle bliskiej, by mogła nam przypomnieć kim jesteśmy; by w jej oczach móc przejrzeć się, jak w lustrze i odnaleźć w nich drogę powrotną do istoty wlasnego jestestwa i wyznawanych wartości. Z kolei obserwując rozgoryczenie Shiro po stracie Mamoru możemy się uczyć, że o emocjach warto rozmawiać, a czasem lepiej posmucić się we dwójkę. Jednak ten sam Shiro popełni w tej części niewiarygodną głupotę, dzięki której to Sheut wyjdzie na prowadzenie w emocjonalnych rozterkach dziewczyny, tylko na jak długo?
To, co wyjątkowo mnie zachwyciło w tej części to ważna rola Sory- ten dobroduszny oryginał już wiele razy pokazywał, jak ważna dla niego jest Apopi. Myślę, że gdyby kazdy z nas miał swojego Sorę, świat byłby dużo piekniejszym miejscem. W zasadzie przez całą serię wyglądam rozdziałów, w których ciepłym światełkiem błyska obecność elfa astronoma i cieszę się, że w tej części miałam okazję poznać go ciut lepiej. Jednak biorąc pod uwagę jak autorka wykorzystała jego obecność w ostatnich słowach w książce, aż zgrzytam zębami, że na rozwinięcie historii znów muszę czekać do kolejnego tomu
Nawet nie wiecie jak ucieszyłam się, gdy kurier dostarczył mi przesyłkę, w której znalazłam trzeci tom Apopi. Nie zastanawiając się długo rozsiadłam się wygodnie na sofie i zabrałam prawie od razu za czytanie, gdyż byłam ogromnie ciekawa dalszych losów tej niezwykłej bohaterki. Uwierzcie mi, ale przepadłam na kilka godzin.
W magicznym świecie zamieszkałym przez elfy i inne stworzenia znalazła się ludzka dziewczyna, która stała się hegemonem i dorównywała im swym statusem. Nie każdy to akceptował, dlatego dwudziestolatka ciągle popadała w coraz to nowe i poważne tarapaty. Na szczęście mogła liczyć na pomoc zabójcy Sheuta oraz swych elfich przyjaciół.
Przez tragiczne wydarzenia w Lesie Środkowym Apopi zmuszona jest udać się do Lasu Wschodniego, by tam bezpiecznie wszystko przeczekać. Towarzyszy jej w podróży Shiro, Sora, Takuma i jego zabójczyni oraz Sheut. Dziewczyna w nowej społeczności czuje się dobrze i nie spodziewa się, że zostanie zdradzona przez tego, kogo uważała za przyjaciela.
Kogo spotkała i co wydarzyło się w Lesie Wschodnim? Czy oprawca zabije ją, a może ma względem niej własne plany? Czy przyjaciele ruszą jej z pomocą i czy zdążą na czas by uchronić ją przed śmiercią? Co jeszcze czyha na podróżników?
Jeśli nie czytaliście tej fantastycznej serii to koniecznie naprawcie ten błąd. Zaś ten kto zna wcześniejsze tomy nie zawiedzie się zagłębiając w lekturze, gdyż to czym uraczyła nas tu autorka jest niczym wulkan. Najpierw cichy i przyczajony, by w niespodziewanym momencie wybuchnąć i zaskoczyć. Momentami zbierałam szczękę z podłogi, ale nie brakowało też chwil grozy, niepewności i obaw o życie bohaterów.
Niektóre sceny były drastyczne i wywoływały u mnie sprzeczne uczucia. Wpadałam wtedy w złość i miałam ochotę komuś przyłożyć. Wcale nie dziwiłam się, że Apopi nie mogła zapanować nad sobą i stawała w obronie słabszych. Poruszone przez pisarkę trudne tematy naprawdę mną wstrząsnęły i doprowadzały do smutku. Na osłodę otrzymujemy też i pikantne sceny, które podgrzeją atmosferę i rozbudzą wyobraźnię. Rozterki charakternej hegemon i jej uczucia do dwóch postaci to nie lada orzech do zgryzienia. Kogo wybierze?
Podziwiam autorkę za jej kunszt pisarski, za wyobraźnię i przystępny styl, który pozwala na szybkie pochłanianie treści. Postaci są niezwykle interesujące, różnorodne, nieprzewidywalne i dają się polubić( no może z małymi wyjątkami). Opisy są bardzo realistyczne, aż tak bardzo, iż ja wyobrażałam siebie jak sunę w mleczno pudrowej wodzie i spaceruję po wspaniałym prastarym lesie. Wrażenia są bardzo intensywne, a dynamiczna akcja i ciągłe zagrożenia pobudzają produkcję adrenaliny. Tajemniczy, duszny klimat tworzy niesamowitą atmosferę przez co czytelnik nie może oderwać się od książki.
Dlatego zachęcam was kochani do sięgnięcia po tą nieprzewidywalną i mega intrygującą pozycję. Jestem pewna, że pokochacie Apopi jeszcze bardziej i będziecie jej kibicować. Jedyne zastrzeżenie jakie mam to fakt, iż znów muszę czekać na kolejną część, by poznać dalsze losy bohaterów. Ze swej strony polecam całym sercem.
Jestem ogromnym miłośnikiem historii o elfach.
A wy lubicie historie o elfach?
Moja miłość do nich urosła za sprawą Holly Black, która jako pierwsza przedstawiła mi szerzej te magiczne istoty. Jej książki podobały mi się, jednak zawsze czułam, że czegoś mi brak, że coś mi nie pasuje. Dlatego zaczęłam szukać innych książek o elfach i właśnie wtedy natrafiłam na książki J.K. Komuda z serii Córa lasu. Cóż to była za przygoda, wciągająca, niebezpieczna, pełna humoru i napięcia. Dlatego nie mogłam się doczekać premiery trzeciego tomu tej cudownej historii i powiem wam coś, już jutro jest premiera “Niewolnicy elfów”, czyli trzeciego tomu serii Córa lasu. Z każdą przerzucaną stroną, wiedziałam, że warto było czekać, to co działo się w tej książce, przechodzi najśmielsze oczekiwania i nie wiadomo, czy nie mam wybranego top 1 tego roku. Jestem zauroczona ta historią i może w końcu weźmiecie mnie za jakąś psychopatkę, ale właśnie przez brutalność, szczerość i ciężkie tematy, tak bardzo przypadła mi do gustu ta historia. Polecam ją całym sercem, w końcu nie o wielu książkach można powiedzieć, że są o wiele lepsze niż te Holly Black.
Towarzyszymy Apopi zaraz po wydarzeniach z poprzedniego tomu, a wiele się tam działo, to mogę wam obiecać. Jeśli nie chcecie spoilerów, to radzę ominąć tę krótką notkę.
Apopi spadła z deszczu pod rynnę i czarne chmury, które zebrały się nad jej głową, dosłownie stały się jeszcze czarniejsze. Ludzka Hegemon z ludzkim zabójcą to jedno, lecz to, co jest teraz przypisywane winie Apopi to już inna sprawa, nikt się nie zastanawia, czy to prawda, plotki rozchodzą się w zastraszającym tempie, a nasza bohaterka czuje, że nie ma już dla niej nigdzie miejsca. Wyrusza więc do Lasu Wschodniego, otoczona osobami, które wydają się być jej na tyle przychylni, by w razie co jej pomóc. Jednak, czy na pewno można wszystkim zaufać w 100%?
Książka brutalna i pokazujące zło, czy delikatna, spokojna, jaką wolicie?
Lubię oba rodzaje powieści, jak mam ochotę odpocząć od brutalności, to sięgam po coś lżejszego, co daje mi swoisty balans między treściami, jaki czytam.
Choć przyznaję, że prędzej sięgnę po tą brutalną, niż łagodną.
Pewnie się zastanawiacie, czemu w tej recenzji poruszam temat brutalności, a odpowiedź jest prosta, autorka zapewniła nam w “Niewolnicy elfów” prawdziwy emocjonalny rollercoaster. Życie nie oszczędzało Apopi, przeszła wiele, jednak to, co się wydarzyło w tym tomie, rozdarło moje serce. Nie będę wam za dużo zdradzać, lepiej samemu sprawdzić co autorka jej tam zgotowała, jednak na samo wspomnienie ogromu bólu i upokorzenia, jakie spotkało Apopi, moje serce krwawi.
Na samym końcu autorka doprowadziła mnie do mikro zawału, na dodatek nie miałam z kim omówić tego, co odkryłam w tej książce i aż mnie nosiło, więc wszystkie swoje myśli przelałam na każdego domownika, który mnie chciał słuchać. Najważniejsze, że autorka nie zostawiła nas w niepewności jak w “Kapłance chaosu”, bo drugi raz bym tego już nie przeżyła.
Jeśli miałabym wybierać ulubiony tom tej serii, to “Niewolnica elfów” nim zostanie niezaprzeczalnie. Ta książka mną wstrząsnęła, przyprawiła o ciarki, rozbawiła, pochłonęła i doprowadziła do łez. Oj tak, napłakałam się przy niej sporo i nie żałuję ani jednej łzy.
Wybraliśmy się wraz z Apopi w kolejną podróż po magicznym lesie i poznaliśmy Las Wschodni, daje nam to szerszy obraz, jak elfy mogą się od siebie różnić. Chłonęłam każdy szczegół i wiem, że muszę od nowa przeczytać wszystkie książki, by spisać sobie dokładniej, jak wyglądają poszczególne Lasy i jak zachowują się Elfy w każdym z tych lasów.
A teraz parę słów o trójkącie miłosnym, który w tym tomie nabrał rumieńców i to sporych.
Z trójkątami mam zawsze problem, bo zawsze opowiadam się za jednym wyborem i przez całą powieść kibicuję jednemu i boję się chwili, w której autor zdecyduje zmienić tego, z którym ostatecznie pozostanie jego bohater. Co planuje autorka w tej serii? Nie wiem i powiem wam, że po “Niewolnicy elfów” mam taki mętlik w głowie, że sama nie wiem, z kim ostatecznie mogłaby pozostać nasza bohaterka.
Polecam wam całym sercem ten tom, jak i całą serię, a autorce dziękuje bardzo za zaufanie i liczne słowa wsparcia i uznania.
RECENZJA ?
Cześć. Co powiecie na odwiedziny lasu północnego, świata pełnego Elfów?
Ja tam z miłą chęcią wróciłam i poznałam dalsze losy bohaterów umieszczone w kolejnym tomie cyklu ,,Córa lasu", pod tytułem ,,Niewolnica Elfów" autorstwa J.K.Komuda, wydawnictwo Czarowne. Znów poczułam się jakbym sama była w tym magicznym miejscu, patrzyłam na malownicze okolice, piękne rośliny, a także poznałam kilku ciekawych elfów i kolejną osadę. Jak zwykle książka wciągnęła mnie od pierwszej strony, a fabuła jest pełna zwrotów akcji. Książka jest kontynuacją poprzednich części, więc warto czytać je po kolei.
Lubię obserwować jakie zmiany zachodzą w bohaterach, a szczególnie i Apopi, gdy poznaje nowy świat, tradycję i obyczaje. Kobieta też nie była by sobą jakby kolejny raz nie wpadła w tarapaty, które dadzą jej w kość. A motyw ściśle związany z tytułem dostarczy sporo wrażeń i emocji.
Powiem Wam, że ogólnie nie czytam fantasy, a Świat Elfów stał się moim ulubionym i polecam Wam, aby tam zajrzeć, a także zostać już na stałe z Apopi.
Ramoneska i glany już zawsze będą mi się kojarzyć z Apopi, to bardzo dobre skojarzenie ?
Po raz trzeci za sprawą @j.k.komuda przeniosłam się do świata elfów i cóż to była za przyjemność.
Justyna ma świetne pióro, do tego wykreowała miejsce, które pobudza ciekawość, zachwyca, przeraża, nie daje o sobie zapomnieć. Taka jest #niewolnicaelfów
Tym razem Apopi musi uciekać, w podróży do Lasu Wschodniego nie jest sama. Jednak wyprawa nie okazuje się bułką z masłem. Nowe miejsca niosą za sobą nowe, ale i stare niebezpieczeństwa.
Justyna!!! Jak ja uwielbiam tę serię, te dylematy Shiro czy Sheut. Tworzysz świat, który chce się w swojej literackiej drodze odwiedzać. To dzięki Tobie i Twojej Apopi wróciłam do fantastyki, której długi czas nie czytałam. Tyle dobrego mnie omijało ?
W tej książce opisy czyta się z emocjami, malują one w wyobraźni miejsca, które wręcz wołają o naszą obecność i uwagę.
Jest w tej powieści czas na przygodę, ale i refleksję. Pokazuje ona moc przyjaźni, ale również ból rasowych podziałów.
Można się przekonać, że walka o samego siebie może mieć różne oblicza.
#wartojakpieron wejść w świat gdzie #elfy i #ludzie żyją razem, a jednak osobno. Poczuć jak smakuje #przygoda #strach #smutek i #radość
Zapraszam ?
Magiczna, niemoralna i zaskakująca kontynuacja bestsellerowej sagi CÓRA LASU Od samego początku pobytu w elfim lesie Apopi postrzegana jest jako intruz...
W świecie elfów każdy człowiek jest służącym. W hierarchii stoi niżej niż zwierzę. Pracuje i umiera u boku swego pana. Co się stanie, jeśli do tego świata...