Dominika właśnie rozstała się z facetem i niczym polska Bridget Jones spędza trzydzieste szóste urodziny w rodzinnym domu na Kaszubach, wysłuchując lamentów matki na temat swojego staropanieństwa. Biega co prawda na mniej lub bardziej udane randki i stara się być szczęśliwa, ale presja ze strony rodziny, która na siłę chce układać jej życie, coraz bardziej ją przytłacza...
Wtedy na jej drodze staje Konrad, przystojny właściciel stadniny, jej pierwsza miłość. Sercowe rozterki przeżywa też Paulina, kilka lat młodsza kuzynka Dominiki. Dziewczyna spotyka się wprawdzie z seksownym strażakiem, ale myśl o rychłym małżeństwie i pierwszym dziecku lekko ją przeraża.
CO WYBIORĄ BOHATERKI? ŻYCIE WEDŁUG WŁASNEGO PLANU CZY MOŻE ZUPEŁNIE INNY SCENARIUSZ?
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 2021-07-14
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 368
Język oryginału: polski
O książkach Kasi Misiołek słyszałam dobre opinie i nawet dwie pozycje autorki dumnie zdobią moją półkę. Jednak przyznam, że do tej pory tkwiły w tzw. stosiku hańby, czyli książek do przeczytania. Kiedy otrzymałam od Wydawnictwa Filia lipcową premierę, postanowiłam od razu ją przeczytać.
Główną bohaterką jest Dominika (moja imienniczka ☺️) szukająca w życiu szczęśliwej miłości. Po rozstaniu z Arturem, z którym mieszkała w Glasgow na kocią łapę, trzydziestosześcioletnia Dominika wraca do Polski i wynajmuje mieszkanie w Gdańsku. Jej rodzice nie są z tego powodu zadowoleni, ponieważ wolą mieć córkę "na oku". Chcieliby, by dziewczyna, jak najszybciej, znalazła męża i założyła rodzinę. W związku z tym, przy każdej możliwej okazji, mama porusza kwestię jej staropanieństwa, a raczej, jak to teraz nazywają, singlowego życia. Możecie się domyśleć, że poziom poirytowana Dominiki sięgał zenitu za każdym razem, kiedy rodzicielka próbowała ułożyć jej życie. Dobrze, że miała oparcie w kuzynce Paulinie, która także nie miała szczęścia do mężczyzn.
Pewnego razu Dominika otrzymuje zlecenie sfotografowania koni w stadninie nieopodal rodzinnych Kartuz. Okazuje się, że właścicielem stadniny jest jej były chłopak Konrad. Dawno temu, gdy byli jeszcze nastolatkami, ich drogi rozeszły się przez nieszczęśliwy wypadek. Konrad, jako samotnie wychowujący nastoletnią córkę ojciec, powraca myślami do przeszłości i próbuje na nowo zdobyć Dominikę. Czy ich drogi połączą się na nowo?
To książka doskonała na letnie wieczory. Lekka, zabawna, stanowiąca świetną odskocznię po ciężkim dniu pracy. Bardzo spodobało mi się poczucie humoru autorki i styl. Katarzyna Misiołek zwraca w powieści uwagę na to, jacy jesteśmy: zamiast cieszyć się z tego co mamy, szukamy dziury w całym. Często negujemy zamiast chwalić.
"(...) ona widzi tylko moje porażki, ale nie dostrzega osiągnięć! Mam skończone studia, przez kilka lat uczyłam chemii, znam świetnie angielski, hiszpański i niemiecki, bo już w liceum miałam hopla na punkcie języków. Zwiedziłam z pół Europy, poradziłam sobie za granicą, mam własną firmę i fajną pracę, ale w jej oczach jestem wyłącznie żałosną starą panną, która zmarnowała sobie życie! (...) Że mam udane życie i jestem szczęśliwa, chociaż tak trudno jej w to uwierzyć!".
Przyznajcie, że tak to z reguły jest. Oj, jak denerwowała mnie postawa mamuśki, pomimo jej całych uczuć do córki i powodów, że robi to dla jej dobra. Dlatego trzeba mieć własne zdanie i kierować się swoim rozumem.
A książkę polecam 🙂
Jeżeli miałabym polecić komuś lekką, łatwą i przyjemną książkę na letni czas, to z pewnością ta lektura znalazłaby się w jednej z pierwszych pozycji.
Autorka zabiera czytelników w specyficzną podróż po Gdyni, Kaszubach i miejscach letniskowych nad polskim Bałtykiem z drobiazgowością prowadząc (prawie jak za rękę) po ciekawych miejscach. Ach jak czuje się to lato będąc przy gdyńskiej marinie lub leżąc na plaży. Oczywiście widzi się to wszystko oczyma wyobraźni.
Książka niby lekka, łatwa i przyjemna, ale myślę, że poruszone w niej tematy mogą być dla niektórych nie tyle trudne co drażliwe.
Główna bohaterka jest singielką z własnego wyboru, kobietą atrakcyjną, wykształconą, inteligentną i samodzielną. Mimo porażki miłosnej stara się funkcjonować w miarę normalnie. Rozstanie z ukochanym boli, ale czy to jest koniec świata?
Dla jednych Dominika jest dobrze radząca sobie singielką a dla innych typową starą panną, której żaden facet nie chce. A prawda o jej statusie życiowym jest jaka jest i tylko ona sama wie z czego jej (teoretyczna) samotność wynika.
Jestem z pokolenia, w którym, kiedy dziewczyna do 25-tego roku życia nie wyszła za mąż i nie zaszła przynajmniej w pierwszą ciążę, to już znaczyło, że coś z nią nie tak. Ale przecież nie wszystkie i nie tylko dzisiejsze młode kobiety marzą o białym welonie, Ave Maria w kościele i tonie pampersów i dobrze, że potrafią zawalczyć o własne szczęście, które niekoniecznie musi nazywać się ,,małżeństwo". Znam takie, które są bardzo szczęśliwe mieszkając samotnie lub będące w wolnym związku. Nie każdemu do szczęścia jest potrzebny ten urzędowy papier. To nie te czasy.
W powieści tak właściwie mamy trzy kobiety. Dwie młode, beztroskie, niezależne i na swój sposób zadowolone z życia i matkę jednej z nich, kobietę wychowaną w starej tradycji, że kobieta w pewnym wieku musi się łączyć z obowiązkiem typu mąż i dzieci.
Trochę rozbawiło mnie w tej książce podejście autorki i głównej bohaterki do mężczyzn, którzy w większości przedstawieni zostali tutaj jak nabuzowane testosteronem osobniki, którym tylko jedno jest w głowie.
Ale mamy tutaj również romans i miłość jako dwie skrajności, bo przecież można poczuć do kogoś coś, co wydaje się uczuciem, ale bazuje tak właściwie tylko na namiętności. A można pokochać kogoś tak, że nawet jak ta osoba skrzywdzi, zada ból emocjonalny, to i tak nie przestaje się za nią tęsknić. Paradoks? Nie, to właśnie miłość.
Polecam tę książkę dla czystego relaksu, bo chociaż autorka porusza w niej trudne tematy, to robi to z takim wdziękiem i lekkością, że nie odbiera się tego zbyt dramatycznie.
Jeśli chodzi o mnie, to przyznam szczerze, że czytając tę książkę prawie cały czas się uśmiechałam, a wplatane w narrację często zabawne powiedzonka jednej z bohaterek, czy niektóre dialogi, doprowadzały mnie do łez... śmiechu.
Szukając lektury na urlop/wakacje/weekend nie przechodźcie obojętnie obok tej lektury. Myślę, że przeczytanie jej sprawi wiele radości i pozwoli porządnie się zrelaksować.
Przeważnie u mnie na stosiku przeważają kryminały, thrillery, mocniejsze książki, kiedy otrzymałam od wydawnictwa Filia propozycje zrecenzowania "Już Cię kiedyś kochałam" pomyślałam, że to miła odmiana. Patrząc na okładkę można pomyśleć że to miły, sielski romans, ale to tylko złudzenie.
Dominika w Szkocji zostawiła faceta który przestał ją kochać, wróciła do rodzinnej miejscowości na Kaszubach. Ma 36 lat, co ciągle podkreśla jej mama, dodając przy tym, że w jej wieku powinna być już dawno po ślubie i mieć dzieci. Dziewczynie jednak do małżeństwa się nie spieszy, wolałaby wolny związek, tylko że na horyzoncie nie ma kandydata nawet na to. Randki z facetami, którzy mają konta na portalach randkowych są niewypałem. Nagle na drodze Dominiki pojawia się Konrad, jej pierwsza miłość...
Ta historia porusza ważny temat nakłaniania kobiet do małżeństwa, uświadamianie na każdym kroku że kobieta jest stworzona do pilnowania domowego ogniska i rodzenia dzieci. Mimo tego książka ma zabawne momenty, szalone przygody. Pokazuje że kobiety mogą być niezależne, walczyć o siebie i podejmować decyzję, a to wszystko dzieje w pięknym otoczeniu kaszubskiej przyrody i w moimi ukochanym Trójmieście.
Ta książka to kwintesencja wszystkich problemów, z jakimi może się mierzyć kobieta.
Lubię pióro Kasi Misiołek i tym razem również się nie zawiodłam, bo napisała bardzo przyjemną książkę o średnio przyjemnych problemach, trudnych decyzjach i wyborach życiowych.
Dominika, główna bohaterka książki została porzucona przez mężczyznę, z którym od lat, żyła ,,na kocią łapę", i to nagle, niespodziewanie i bez słowa wyjaśnienia. Wraca ze Szkocji do Polski, próbuje na nowo zbudować swoje życie towarzyskie i poszukać nowej miłości.
W czasach, kiedy miłości szuka się przez aplikacje randkowe, niestety znalezienie odpowiedniego kandydata na partnera graniczy z cudem, nie inaczej jest i tym razem. Nie ukrywam, że opisane randki z internetu wywołały u mnie śmiech politowania.
Niestety Dominika nie ma szczęścia i szybko zniechęca się do dalszych poszukiwań, ale wtedy na jej drodze pojawia się dawna, licealna miłość. Czy chłopak, z którym kiedyś chciała spędzić życie, okaże się teraz księciem na białym koniu? Przecież .... już go kiedyś kochała.
Dominika musi się zmagać również z odwiecznymi pytaniami o ślub i dziecko, problem jednak w tym, że kobieta ma absolutnie inny plan na życie, czego nie akceptuje jej matka. Niełatwo jest Dominice żyć inaczej niż każe tradycja i narzucona kobiecie rola społeczna.
To niby lekka lektura, ale mówiąca o niełatwych sprawach. To historia o niezależnych kobietach, które potrafią dać opór konwenansom, potrafią walczyć o takie życie, jakie sobie wymarzyły, a nie takie jakiego chciałyby ich matki. To opowieść o poszukiwaniu miłości, zrozumienia, akceptacji, ale też o odwadze i walce o własne szczęście.
Główna bohaterka budzi sympatię czytelnika i choć ja ułożyłam sobie życie w zupełnie inny sposób niż ona, to rozumiem i akceptuję jej wybory. Uważam, że żadnej kobiecie nie należy narzucać roli żony i matki, jeżeli ona sama nie ma poczucia, że w takiej roli chciałaby spędzić życie.
Znacie twórczość Pani Katarzyny Misiołek? Książka że zdjęcia to moje pierwsze spotkanie z autorką. Polecacie jakieś książki Pani Katarzyny?
*
„Już cię kiedyś kochałam” to moje pierwsze spotkanie z autorką Katarzyną Misiołek.
Jeśli chcecie przeczytać lekką, wakacyjną powieść na góra dwa wieczory to ta książka jest dla Was.
Czy mi się podobała? Ciężko powiedzieć. Jestem gdzieś pośrodku. Książka jest o rozstaniu, próbie poradzenia sobie z tym i odnalezieniu się w nowej rzeczywistości, o presji, jaką wywiera na nas otoczenie. Myślałam, że mocno wczuję się w temat, jednak dla mnie czegoś w tej historii zabrakło.
Z jednej strony autorka fajnie wpłata w fabułę kwestię życia „na kocią łapę” oraz wywieranie presji w kwestii potomstwa, ślubu. Z drugiej strony niektóre wątki w moim odczuciu trochę „po łebkach”, a część dialogów głównej bohaterki i jej kuzynki sprawiały, że wywracam oczy do góry z zażenowania.
Pomysł wydawał mi się ciekawy, ale jakoś ciężko było mi się odnaleźć w lekturze. Nie rozumiałam rozterek głównej bohaterki i choć swoje lata miała, jej zachowanie wskazywało na coś innego.
Myślę, że książka znajdzie swoich odbiorców.
Jak zawsze w takiej sytuacji polecam przeczytać i przekonać się na własnej skórze.
Idealne życie budowane na kłamstwie może być początkiem prawdziwego koszmaru Wymarzony dom na przedmieściach miał być dla Justyny oazą spokoju i bezpiecznym...
Agnieszka jest z pozoru szczęśliwą mężatką. Z pozoru, bo poznajemy ją w momencie, w którym zastanawia się, czy mąż jeszcze ją kocha... On jest idealny...
Przeczytane:2021-12-22, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam,
Autorkę poznałam czytając „Jesteś wszystkim, czego pragnę” i przyznam się, że przepadłam. „Już cię kiedyś kochałam” potwierdziłam miłość do twórczości autorki.
Mam pytanie do was w sprawie układania naszego życia przez rodziców. Mieliście takie sytuacje? Jeżeli tak to jak to przeżyliście? Nie jestem w stanie wyobrazić sobie, że moja rodzina męczy mnie tym, że jestem sama i kiedy kogoś poznam, kiedy ślub, dzieci itp. Żyjemy jeszcze w czasach, w których kobieta musi mieć męża, dzieci i ogarniać całe gospodarstwo domowe, bo tak trzeba, bo taka jest tradycja itp. Na szczęście takie podejście odchodzi do lamusa, ale daje się jeszcze odczuć.
Kolejną sprawą jaką społeczeństwo jeszcze nie może zaakceptować bądź podejść do tego na trzeźwo to zaakceptować fakt, że kobieta chce żyć z mężczyzna bez ślubu i nie chcą mieć dzieci. Nie wiem jak u Was, ale ja zawsze będę wspierała znajomych w takich decyzjach, bo mają trudniej. No jak to można nie chcieć dziecka, no jak to można żyć bez ślubu? Na starość będziesz/będziecie żałować itd. takie argumenty podaje sobą która krytykuje singielki albo osobę, która nie czuje się na bycie rodzicem.
Ten sam problem ma nasza Dominika, która swoje 36 urodziny spędza w domu rodzinnym. Singielka chwilę wcześniej zakończyła wieloletni związek z Arturem. Fakt udziela się towarzysko, szuka kogoś/czegoś, ale… Tutaj przytrafia się jej miłe, lecz zaskakujące spotkanie ze swoją pierwszą miłością czy to spotkanie może odmienić jej życie? ten temat możecie dokończyć czytając książkę a uwieźcie mi będzie się działo. Nasza bohaterka nie będzie miała lekko tylko tyle mogę wam zdradzić.
Znalazłam w niej kilka momentów/sytuacji, które rozświetliły mi kilka spraw, które znam z własnego życia, ale wybaczcie to pozostanie moją tajemnicą.
Książka nie musi posiadać akcji iście drastycznych, kryminalnych, szpiegowskich, żeby wciągnęła ciebie na maksa i za to cenie autorkę. Na tej pozycji się nie skończy więc na pewno będę chciała poznać każdą książkę jaką autorka wydała.
Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Filia, a was zapraszam do zapoznania się z kobitka, która wie czego chce i nie daje się w przekonaniu do innych opinii.