Małżeństwo Kariny, które nieomal rozbił romans Michała, przetrwało kryzys, w dużej mierze za sprawą niespodziewanej ciąży. Wymarzony syn utrzymał przy Karinie męża, przeszła zdrada jednak do tej pory kładzie się cieniem na związku Bluszczów. Karina, niegdyś całkowicie uzależniona od małżonka, usiłuje powoli zmienić swoje życie: podjęła dorywczą pracę, stara się dbać o utrzymanie nici koleżeństwa z Kaśką oraz walczyć ze skłonnościami do zazdrości. Jest jednak zmęczona opieką nad dziećmi, co gorsza swoją wieczną pogoń za perfekcją przelała także na córki, stawiając im wymagania, którym nie zawsze potrafią sprostać.
Kaśka znalazła się na życiowym rozdrożu. Z hukiem zakończyła kolejny związek, czego pośrednim efektem stała się także utrata pracy i dachu nad głową. Nie jest pewna, co chce dalej zrobić ze swoim życiem - na pewno jednak nie pragnie wpasowywać się w oczekiwania, jakie rodziny i świat mają wobec dwudziestosiedmioletniej kobiety. Jakby nie wystarczyło jej własnych kłopotów, kontaktuje się z nią Wiolka, dawna współlokatorka, która pobita przez narzeczonego uciekła z mieszkania tak, jak stała i nie ma gdzie się podziać.
Anna ściąga te trzy różne kobiety do Bluszczowego Dworu, niegdyś domu pełnego życia, teraz świecącego pustkami. Przyjeżdżają tam w ucieczce przed problemami, przytłaczającą je rzeczywistością oraz by dotrzymać towarzystwa Markowi, który po śmierci żony i wyjeździe dzieci rzucił się w wir pracy, płacąc za to pogorszeniem stanu zdrowia. Karina musi znaleźć sposób, by naprawić kontakt z córkami i zdecydować ostatecznie o przyszłości swojego małżeństwa. Wioleta - na nowo odbudować własną tożsamość i pewność siebie, zniszczone w toksycznym związku oraz pokonać obawę, zarówno przed tym, że nie poradzi sobie samodzielnie, jak i przed tym, że inni to ją będą obwiniać za zaistniałą sytuację. Kaśka zaś podjąć decyzję, co do tego, czego naprawdę chce - i co czuje do niewidomego, przybranego brata Anny, Emila.
Wydawnictwo: Replika
Data wydania: 2018-09-04
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 336
Kontynuacja "Sonaty dla Motyla". Przemoc domowa, walka o własne szczęście. Polecam.
Każdy przed czymś ucieka.
Życie to bardzo trudny przeciwnik, z którym każdy z nas zmuszony jest toczyć nierówną walkę każdego dnia od nowa i bez końca. Abyśmy mogli zaznać odrobiny szczęścia, musimy bardzo mocno się starać, tak naprawdę nigdy nie mając pewności wygranej, bowiem jeden nagły cios od losu, może odebrać nam nie tylko poczucie szczęścia, ale również stabilizacji, pewności siebie, bezpieczeństwa. W takich chwilach często jedynym, czego pragniemy, to ucieczka przed przytłaczającą nas rzeczywistością i zaszycie się gdzieś, gdzie będziemy mogli odpocząć i być może spojrzeć na swoje problemy z dystansem.
Zapewne wielu z nas w takich chwilach ma wrażenie, że jest jedyną osobą, która ma w życiu tak bardzo pod górkę, a inni na pewno mają o wiele lepiej. Moi drodzy nic bardziej mylnego. Za chwilę za sprawą książki Magdaleny Kubasiewicz „Jesienny Bluszcz”, przedstawię Wam historię kobiet takich, jak my wszyscy, których życie nie rozpieszcza, choć na pierwszy rzut oka w przypadku niektórych z nich, tak właśnie mogłoby się wydawać.
Poznajcie Kaśkę, Wiolę, Karinę i Annę, bohaterki życiowej, słodko – gorzkiej powieści o kobietach dla kobiet. Każda z nich jest zupełnie różna, niczym ogień i woda, ale jest coś, co je łączy. Każda z nich przed czymś ucieka.
Kaśka jest żywiołową dwudziestosiedmioletnią, której postępowanie i zachowanie zupełnie nie potwierdza jej dorosłości. W momencie, kiedy my czytelnicy poznajemy jej postać, dziewczyna niesiona swym temperamentem spektakularnie kończy związek ze swoim szefem. Jak się okazuje już byłym szefem, ponieważ konsekwencją rozstania jest również utrata pracy i dachu nad głową. Przyznacie, że sytuacja nie wygląda kolorowo. Niestety, jak to w życiu bywa, nieszczęścia chodzą parami. Niespodziewanie do Kaśki odzywa się przyjaciółka, z którą od ponad roku nie miała kontaktu – Wiolka. Zrozpaczona kobieta padła ofiarą przemocy domowej. Kiedy uciekła od swojego oprawcy, to właśnie Kaśka jest jedyną osobą, do której mogła zwrócić się z prośbą o pomoc. Kaśka potrzebuje odciąć się od wszelkich problemów, dlatego z entuzjazmem przyjmuje zaproszenie swojej przyjaciółki Anny na wieś do Bluszczowego Dworku. Ma nadzieje, że zarówno jej, jak i wystraszonej, zamkniętej w sobie Wiolce pobyt z dala od gwaru wielkich miast „na odludziu” dobrze zrobi.
Anna jest przybraną córką Elżbiety i Marka Bluszczów. Właściciel dworku po śmierci żony stał się zupełnie innym człowiekiem. Z racji problemów zdrowotnych Anna, choć mieszka w Krakowie podjęła się opieki nad Markiem. Wkrótce do gości i mieszkańców dworku dołącza Karina Bluszcz, synowa Marka, Kobieta jest zdradzoną żoną i matką trójki dzieci. Nie bez powodu zaczęłam przedstawiać Wam jej osobę od informacji o zdradzie, bowiem, to właśnie zdrada, której dopuścił się mąż Kariny – Marek, mimo że małżeństwo przetrwało, każdego dnia odciska swoje piętno na życiu Bluszczów. Kobieta żyje w przekonaniu, że mąż został z nią tylko ze względu na niespodziewaną ciążę, w którą zaszła w tym samym czasie.
Karina Bluszcz to osoba, której nazwisko doskonale odzwierciedla jej charakter i osobowość. Kobieta całe swoje życie poświęca na wychowanie i edukację dzieci. Jednak ewidentnie widać, że jest niczym bluszcz, który oplata swoich bliskich, Wymaga od siebie, ale i od swoich latorośli. Niestety, wyraźnie dostrzegamy, że życie wymknęło jej się spod kontroli, którą tak bardzo sobie ceni. Zatruwa życie nie tylko sobie, ale także swoim bliskim.
„Jesteś jak bluszcz, powiedziała jej kiedyś podpita Anna, i Karina obraziła się o to na dwa tygodnie. Potrzebujesz opleść coś i nie umiesz sama przyjąć żadnego kształtu. Sploty bluszczu nie poradzą sobie bez podpory, a mogą ją zadusić…”
Przyznaję, że ta bohaterka nie wzbudziła mojej sympatii. Wzbudzała moją złość i irytację. Były momenty, że miałam nieodpartą ochotę potrząsnąć nią i krzyknąć „Kobieto ogarnij się! Czy nie widzisz, że sama niszczysz wszystko, na czym ci zależy i ranisz tych, których kochasz?”.
„Jesienny bluszcz” to bardzo realistyczna historia, w której każdy z nas może znaleźć pierwiastek własnego życia. Jak widzicie, autorka porusza na kartach powieści bardzo poważne tematy takie, jak problemy damsko-męskie, życie w związku po zdradzie, przemoc domową, czy problemy wychowawcze.
Dzięki temu, że zarówno wszystkie bohaterki, jak i ich perypetie są możliwe do zaistnienia także w naszym realnym życiu, dziewczyny szybko stają nam się bardzo bliskie i zastanawiamy się, jak my same zachowałybyśmy się w podobnym położeniu. Wszystko to sprawia, że podczas lektury książki czytelnikowi towarzyszy wiele emocji. Wzruszamy się, chwilami czujemy złość, ale nie brakuje także uśmiechu i radości.
Autorka uświadamia nam, że czasami potrzebujemy po prostu odpuścić, aby dostrzec wyjście z sytuacji pozornie bez wyjścia, a jeśli mamy obok siebie osoby, które dobrze nam życzą i ofiarują pomocną dłoń, wówczas na pewno uda nam się zacząć nowe, lepsze życie, wszak na zmiany nigdy nie jest za późno.
Jeśli lubicie ciekawe książki, przy których możecie zapomnieć o wszystkim, co Was otacza, a jedynie oddać się relaksującej lekturze o czymś ważnym, to „Jesienny Bluszcz” sprawdzi się w tej roli idealnie. Lekki i swobodny styl pisania autorki sprawi, że książkę przeczytacie w mgnieniu oka. Na pewno nie jest to książka, której przeczytanie zmieni coś w waszym życiu, czy też pozostawi po sobie w was trwały ślad, ale na pewno będziecie ją miło wspominać.
Recenzja powstałą we współpracy z wydawnictwem Replika, za co bardzo dziękuję.
https://kocieczytanie.blogspot.com/2018/12/kazdy-przed-czyms-ucieka.html
Jesienna aura zachęca, by sięgnąć po książkę, zaszyć się pod kocem i czekać na wiosnę. Zachęcona opisem postanowiłam sięgnąć po książkę z jesienią w tle. „Jesienny bluszcz” był moim pierwszym spotkaniem z twórczością Magdaleny Kubasiewicz i uważam to spotkanie za udane.
Cztery bohaterki, cztery różne losy. Karina, matka trójki dzieci, cudem uratowała swoje małżeństwo z Michałem. Tylko niespodziewana ciąża uratowała małżeństwo i sprawiła, że mąż zakończył romans. Jednak zdrada wciąż kładzie się cieniem na związku Bluszczów, Karina zastanawia się, co byłoby, gdyby nie pojawianie się wymarzonego syna. Karina jest perfekcjonistką przypominającą robota, wszystko musi być idealne i obowiązywać według ustalonego harmonogramu. Pogoń za perfekcją przekłada się niestety na córki, stawiając im wymagania, którym nie zawsze chcą i potrafią sprostać. Kaśka jest zwariowaną dwudziestosiedmiolatką, która znalazła się na życiowym zakręcie. Z hukiem zaskoczyła kolejny związek, a że był to związek z szefem, to w efekcie znalazła się bez pracy i bez dachu nad głową. Impulsywna dziewczyna, która najpierw mówi a później myśli, nie wie co zrobić ze swoim życiem. Wiola jest dawną współlokatorką Kaśki. Jest też przykładem kobiety, z której partner zrobił worek treningowy. Pobita przez narzeczonego ucieka z mieszkania i nie ma gdzie się podziać. Na pomoc przychodzi jej Kaśka, która nie potrafi odmówić pomocy w obliczu nieszczęścia przyjaciółki. Jest jeszcze Anna, przybrana szwagierka Kariny, o której wiemy najmniej. Mieszka w Krakowie i opiekuje się podupadającym na zdrowiu teściem. To właśnie ona do Bluszczowego Dworu ściąga te trzy różne kobiety.
Bluszczowy Dwór, niegdyś dom pełen życia, teraz świeci pustkami. Wspomniany dom, oddalony kilka minut od Krakowa, stanie się milczącym bohaterem zmian, które nadejdą w życiu bohaterek. Karina będzie musiała znaleźć sposób, by naprawić swoje relacje z córkami i postanowić, co dalej z jej małżeństwem. Pełna kompleksów Wiola będzie musiała odbudować własną tożsamość i pewność siebie zniszczone toksycznym związkiem. Będzie musiała się nauczyć, że sytuacja, w której się znalazła, nie jest jej winą. Kaśka zaś musi podjąć najważniejszą decyzję — czego tak naprawdę chce w życiu i czy to, co czuje do niewidomego i przybranego brata Anki, Emila to na pewno miłość?
Cztery bohaterki, czy każdą z nich można polubić? Choć są zupełnie różne, to w najgorszym momencie spotkały się wszystkie w Bluszczowym Dworze i będą się wzajemnie wspierać. Myślę, że można na pewno utożsamiać się z bohaterkami. Możliwe, że każdego z nas spotkały osobiście podobne problemy, lub tylko o nich słyszeliśmy. Książka niesie ze sobą przesłanie, by nie bać się prosić o pomoc i nie bać się tej pomocy zaoferować. Okaże się, jak ważna jest siła przyjaźni i miłości, a każdy problem da się rozwiązać, choć czasami trzeba podjąć bardzo ważną decyzję. Żałuję tylko, że tak mało jest przedstawionych faktów o Annie. Również historia Emila jest interesująca, czy o także czuje coś więcej do Kaśki?
Choć spotkanie z twórczością uważam za udane, to jednak czegoś mi w tej książce zabrakło. Zawiodło mnie przede wszystkim zakończenie, które kończy się w najmniej spodziewanym momencie i tak jakby autorce zabrakło już pomysłu, co dalej. Choć jest urwane, to stwarza jednak szansę na to, by dopowiedzieć w kolejnej części historię tych bohaterek. Czy powstanie? Czas pokaże.
W Bluszczowym Dworze spotykają się cztery kobiety.
Wioletta, po toksycznym związku, w którym partner używał wobec niej siły fizycznej i psychicznej, próbuje wrócić do normalności. Boi się własnego cienia, przeprasza wszystkich za wszystko. Nie jest już tą osobą, którą znały jej przyjaciółki, zanim się od nich odsunęła. Czy uda jej się podbudować poczucie własnej wartości , odnaleźć spokój i pogodzić ze sobą?
Karina, wydaje się, ze w wyniku trudnych doświadczeń z dzieciństwa jest zbyt wymagającą i apodyktyczną matką. Miałam ochotę kilka razy nią potrząsnąć, by jej uzmysłowić, jak wielką krzywdę może wyrządzić swoim dzieciom. Stara się być idealną panią domu, praktycznie nie dopuszczając męża do spraw domowych i związanych z wychowaniem dzieci. Ich małżeństwo też przechodzi próbę, gdy po romansie męża, który ostatecznie zdecydował się na pozostanie z ciężarną żoną, ponownie pojawia się ta druga. Czy dojdą do porozumienia, czy też zdrada zatruje ich wzajemne stosunki?
Kaśka natomiast, to dziewczyna w gorącej wodzie kąpana, która właśnie znalazła się na rozdrożu. W nieszablonowy sposób pożegnała chłopaka, tracąc przy tym pracę i mieszkanie. Nie do końca wie co ze sobą począć. Mimo dość gwałtownego charakteru ma dobre serce i nie przejdzie obojętnie widząc ludzkie, czy kocie nieszczęście.
Czwarta z kobiet, Anna, zaprasza kobiety do Bluszczowego Dworu, ale wbrew pozorom pobyt tam nie jest sielanką. Jest natomiast miejscem do przemyśleń, do nie zawsze łatwych rozmów, czy decyzji o dokonaniu zmian w dotychczasowym życiu.
Wzruszająca i zachęcająca do zastanowienia opowieść o życiu i problemach, które dotykają , lub mogą dotknąć każdego z nas. Pokazuje, że warto w takich momentach oprzeć się na kimś bliskim, dać sobie pomóc i nie izolować się od otoczenia.
Książki nie można nazwać lekką i przyjemną, nie można też pałać sympatią do wszystkich jej bohaterów, ale warto spojrzeć czasem poważniej na świat, nie chowając się za różowymi okularami.
Polecam czytelnikom, którzy lubią czasami sięgnąć po dobrą, poważniejszą literaturę obyczajową.
*** Otwieramy drzwi do świata magii! Dołącz do Collegium Magicae UJ, najlepszej uczelni w Polanii. Rekrutacja otwarta! *** Zapraszamy do Collegium...
Była biała suknia, huczne wesele, a na końcu... padł trup. Monikę, świeżo upieczoną pannę młodą, znaleziono martwą w wannie w kilka godzin po ślubie....
Przeczytane:2021-04-02, Przeczytałam, 52 książki 2021, 12 książek 2021, 26 książek 2021, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2021, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2021 roku,
Kolejna dobra książka, która umiliła mi czas. Autorka napisała kontynuację losów bohaterów z „Sonata dla motyla”. Bardzo polubiłam postacie z pierwszej części,więc miło mi było czytać tę lekturę.
Karina to elegancka, atrakcyjna kobieta, żona Michała i mama już trójki dzieci. Pracuje dorywczo jako tłumaczka. Małżeństwo jej było zagrożone, jednak niespodziewana ciąża i narodziny Dominika na nowo scaliła rodzinę. Niestety jej chorobliwe dążenie do perfekcji zaczyna ciążyć jej rodzinie. Ma coraz gorszy kontakt z córkami a jedna z nich nawet znika z zajęć tańca. Dlatego kobieta postanawia jechać wraz dziećmi do Bluszczowego dworku i tam zastanowić się nad swoim postępowaniem. Próbuje poprawić relacje z córkami i podjąć decyzję w sprawie swojego małżeństwa.
Kasia, przyjaciółka Julii- Anny to druga z bohaterek tej książki. Dziewczyna po odkryciu, że jej szef a zarazem jej chłopak ją zdradza, rzuca pracę i musi zmienić miejsce zamieszkania. W tym samym dniu pomaga swojej dawnej współlokatorce Wioli, która została dotkliwie pobita. Obie kobiety nie mają, gdzie mieszkać dlatego przyjmują zaproszenie Anny i jadą do Zguby. Pobita Wioletta musi dojść do siebie po niedawnym zdarzeniu i odbudować w sobie pewność siebie. Kaśka zaś poznaje lepiej niewidomego Emila i zakochuje się w nim.
Ta sympatyczna powieść, która porusza problemy życia codziennego napisana jest naprawdę realistycznie. Wczuwałam się w problemy, które zwalały się na bohaterów. Ich szara codzienność i droga pod górkę często przypomina życie każdego z nas. Uważam, że warto przeczytać!